Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. pisałam wczoraj wieczorem ale coś wydupiał mi się net w telefonie, więc po drugim wciętym poście odpuściłam. co do ubioru, to Ania miała wczoraj na sobie krótkie spodenki i bluzeczkę z krótkim rękawkiem bawełniane bez body + skarpetki (trafiłam w końcu jakieś polskiego producenta, które nie spadają!). No i kapelusik. kremu używamy Musteli z filtrem 50+, ale takiego tradycyjnego nie w sprayu. Ale Ania i tak się opaliła trochę. Ona chyba tak jak ja szybko się opala i na brązowo. jak tak czytam jak grasujecie po restauracjach, to sobie myślę, że ja to w innym świecie żyję... Byłam w typowej restauracji co najwyżej kilka razy w życiu. A teraz to w ogóle mam kichę finansową, nawet sobie ciuchów nie mogę kupić nowych. Dobrze, że mam u siebie ciuchland, gdzie spodnie po 3 zeta bo bym w dresie jednym jedynym musiała chodzić wszędzie ;) Zresztą i tak ciężko tam się wybrać z Młodą, bo już teraz mało śpi w wózku i nie bardzo można coś przymierzyć. Jak pomyślę, że będę miała jeszcze mniej kasy, bo niepełny etat, a wydatki coraz większe, to lęk mi w oczyska zagląda :-/ wczoraj karmienie odbywało się w samej pieluszce. Do tego zabezpieczyłam wszelkie okolice paszczy dwoma pieluchami tetrowymi. Oczywiście po posiłku do mycia były nie tylko naczynia... ;) Dostałam wczoraj od koleżanki ekologiczną marchewkę i dynię. A myślałam, że o tej porze roku nigdzie dyni nie kupię! Nie ma u mnie sklepu ze zdrową żywnością w okolicy a do W-wy to trochę daleko jednak po warzywa jeździć. Dzisiaj więc będzie przecier z dyni i marchewki :)
  2. misia - u nas sensacji kupowych właściwie nie ma. Wczoraj była kupa po pachy ale dlatego, że nie miałam czasu na akcję zupa :) Ania cały dzień była na mm, więc jej się kiszki oczyściły. Dzisiaj trochę pożarła zupki z cukinią i o dziwo - nieco jabłka na deser :) No i wieczorem wylazł tylko mały balasek :( Teoretycznie dodatek oliwy do zupki powinien pomóc, ale tutaj jak widać nie pomógł. No na razie się nie martwię jeszcze, bo ogólnie chyba nic jej nie dolega. Dynia ponoć działa wymiatająco. Moja też macha tak nóżkami i rączkami, na oślep, jakby pofrunąć chciała jak się czymś podjara ;) Nie dopatruję się w tym niczego podejrzanego, ona w ogóle jest bardzo energiczna. assiula - ja ciebie rozumiem. Matki dzieci wożą w wózkach godzinami i jest dobrze, a moja szaleju dostaje jak za długo. Już mi się zdarzyło, że niosłam ją na rękach a wózek pchałam. No i bez szelek opcji nie ma, bo by wypadła, tak się na boki wierci. Dzisiaj odwiedziłam koleżankę z porodówki :) Leżałyśmy na jednej sali przez 5 dni we dwie, jej synek urodził się 12 godzin przed Anią, tego samego dnia :) No i trochę się uspokoiłam, bo gabarytowo są podobni, zębów nie mają również oboje. Adaś również nie przekręca się sam na brzuch, niedawno zaczął na boki. Znaczy się moja rozwija się prawidłowo. No tyle tylko, że jest wyraźnie bardziej energiczna i rozgadana. No ale jak to kobieta ;) Za to kolega jest prawdziwą ostoją spokoju. Aż miło było popatrzeć na takiego spokojnego malucha.
  3. gosik - no troszkę zazdroszczę wam tej miłości ;) u mnie równia pochyła. Już zaczęłam się zastanawiać, jak ja sobie dam radę sama z dzieckiem. No ale to było do przewidzenia. Co do diety to jestem na tej Dukana. Najpierw faza białkowa, potem białko+warzywa, a potem białko+warzywa+węglowodany i owoce. Zwykłe mż nie pomogło. Więc tylko to albo ta niezdrowa kopenhaska, co się nic nie żre prawie.. Zresztą tutaj na to samo wychodzi, bo niby ograniczeń ilościowych nie ma, ale ile można jeść mięcho i kefir??? No cóż... W imię normalnego wyglądu... Ja nie mogę sobie kupić nic na swój wiek właściwie, bo mam 102 w biodrach!!! Same fasony dla starszych pań w gumkę. Załamka. assiula - rozmiar 34???? Ja się ledwo w 42 mieszczę, właściwie 44 pasuje... :( a brzucha właściwie nie mam. Buzia drobna, ręce też, cyce zmalały. Tylko wielki zad i udziska na pierwszym planie. Już bym wolała ważyć 10 kg więcej ale rozłożone wszędzie. A zupką opluła wczoraj wszyściutko. Tylko kawałek banana z tej siateczki zjadła. Jak to tak będzie wyglądało, to ja nie wiem. agnieszka - no to się Maja rozpędziła z tym turlankiem ;) u nas kicha. Na boczek owszem, a reszta w proteście. Wczoraj Ania dostała jakiejś histerii. M chciał na pogotowie dzwonić, idiota. Oczywiści skończyło się to awanturą. Wyszłam tylko na 30 minut z domu a tu już jakiś atak! Myślałam, że coś się stało. Nie mogłam jej wykąpać pierwszy raz! Nawet nie wiem, czy dokładnie ją umyłam, bo tuż przed była kupa po pachy. Trudno. Poszła spać w samym za dużym body, bo już jej nie miałam sumienia ubierać. No. I spała do 6 rano od 20tej!!! Pierwszy raz! Może jakaś przemęczona była???
  4. titucha - ja też nie wiem w co Anię pakować na noc. Ostatnio body długi rękaw i półśpiochy cienkie, a na to kocyk. Ale ja już nie zamykam okien na noc, więc jest około 18t stopni w nocy. Dzisiaj wieczorem w pokoiku jest 23 stopnie, więc położyłam ją tylko w body na długi rękaw i nóżki przykryłam kocykiem. Ale się zastanawiam, czy dobrze...
  5. Gratulacje Antałek! :) Odwagi również gratuluję... ;) Ja bym sobie w mózg palnęła z drugim takim krzykaczem... Nie chciałabym żeby Ania była jedynaczką, ale perspektywa kolejnej ciąży i kolejnego dziecka przeraża mnie... Wczoraj byłam u koleżanki, która ma 3 miesięcznego synka. Moja jak miała 3 miesiące to się darła właściwie w trybie ciągłym i nawet wykąpać się nie mogłam ani wysikać. A tamten leży sobie i gapi się na jakieś obrazki na ścianie albo wiszące zabawki. Jak jest głodny to kwęka trochę. Jak senny to zasypia po prostu. Nawet jak go ta dziewczyna przegrzała na spacerze (body długi rękaw, spodnie polarowe, kocyk polarowy), to uspokoił się jak dostał smoczek. A klata mu cała chodziła. W końcu jej mówię, że Młodemu pot się leje po pleckach i bez przesady, żeby go odkryła, bo jest 30 stopni! Moja płynęła w samym body na krótki rękaw i lnianych cieniutkich spodenkach! No ale ona jest z tych gorących... ;) Ja to właściwie bym ją już całkiem rozebrała do body, ale oczywiście ludzie będą gadać :( Dzisiaj czwarty dzień diety i ćwiczenia 3 razy w tygodniu ciągnę. Niestety czuję się jeszcze gorzej niż bez diety. Kompletnie nie mam siły. Jak się nie odchudzałam, to też jakaś zmęczona ciągle byłam. Teraz to już na maksa. Do tego coś mi się z kolanem zrobiło i napier.... jak szalone. Mam problem podnieść Anię z podłogi jak uklęknę. Chyba powinnam iść do lekarza, ale kiedy i jak... :( Zresztą pewnie mi powie, że jestem przemęczona albo jakieś inne gówno. A ja nie jestem przemęczona bardziej niż zwykle. Niewyspana tylko bardziej. Mój M poszedł właśnie na spotkanie w sprawie pracy. Fajny kontrast stworzyliśmy. On odstawiony a ja dresik, nieuczesana, nieumalowana i ogólnie zdeptana i zużyta życiowo... :( Ja się nie dziwię, że mężowie zdradzają najczęściej gdy żona jest w ciąży albo jak dziecko jest małe. Sama bym się zdradziła ;)
  6. Mrufka - u nas też kicha z zasypianiem. W zasadzie to nie znalazłam sposobu bardziej długofalowego. W każdym razie wszelkie zabiegi usypiania trzeba zaczynać przy pierwszych objawach senności, bo Ania się potem rozkręca i nic nie pomaga. Ostatnio zasypia przy butelce i ją odkładam. Na spacerze też nie śpi cały czas, kiedyś to nawet 2 godziny ciągnęła. Ania nie przewraca się sama na brzuch ani z brzucha na plecy. Kilka razy jej się udało raczej przez przypadek. Leży na brzuchu chętnie, podnosi głowę i taką syrenkę robi z klatą w powietrzu. Potrafi też na brzuchu obracać się tak jak wskazówka zegara. Przekręca się na boki sama, sięga po zabawki. Ostatnio nauczyła się obracać zabawkę w ręku oglądając z różnych stron (ale tylko małe) i przekładać z rączki do rączki. No i pluje nadal ;) misia - metal czy plastik grunt, że coś tam do żołądka trafia ;) terlikula - ty się martwisz że chudzinka, ja że tłuścioszek... Matce nie dogodzi ;) Grunt żeby zdrowa była :)
  7. u nas mały sukces żywieniowy :) Połowa porcji zupki trafiła do przewodu pokarmowego Ani :) Zjadła całkiem sporo, tak jakieś pół filiżanki myślę. Do tego otwierała sama paszczę kilka razy i nie trzeba było polować momentu na włożenie łyżeczki. Trochę zjadła sama ;) W sensie wyrwała mi łyżeczkę i oblizała ją samodzielnie, he, he! A skład zupki: ziemniak, cukinia, odrobina marchewki i pietruszki plus oliwa z pestek owoców. Oby to był początek dalszych sukcesów :)
  8. Mrufka - jakbym swój plan dnia czytała!!! :) Nawet godziny identyczne! JA JUŻ PODPISAŁAM PETYCJĘ! Zróbcie to samo!!! Precz ze żłobkami przed ukończeniem pierwszego roku życia dziecka! No. he, he ;)
  9. Witamy Mrufkę :) Podczytujesz nas, pewnie problemy masz podobne - w zasadzie to u każdej z nas dzień wygląda podobnie ;) Tymek nie za wielki się urodził, jak teraz przybiera na wadze? Bo moja mała się urodziła a potem rozpędziła jak szalona. gosik - może to ten zagubiony ząb pragnie się ujawnić i Kornelka męczy? Wiesz, spacerówka wcale tak kiepsko nie chroni od wiatru jakby można było sądzić. Zresztą teraz to już ciepły wiaterek raczej ;) misia - jak wracasz do pracy, to i tak i tak musisz mm w końcu zacząć podawać. Za chiny ludowe i pół europy nie zmagazynujesz tyle mleka, żeby karmić odciągniętym. Nie ma co popadać w przesadę myślę, te mleka są teraz dobrej jakości a Natka jest już spora więc nie przypuszczam, żeby miała jakieś sensacje z brzuszkiem. Ja akurat dostałam dosyć dokładną rozpiskę z rozszerzaniem diety. Ania zjada tak minimalne ilości tych dodatkowych rzeczy, że zaparć nie ma. Może spróbuj Natce po prostu dawać więcej pić? Nela - gluten w 5 miesiącu u dzieci karmionych naturalnie i 6 miesiącu u karmionych sztucznie wg mojej rozpiski ;) Banan Ani chyba najlepiej podchodzi. Chociaż kleikiem ryżowym z bananem opluła siebie, mnie i połowę kuchni. I mnóstwo radości przy tym miała. No cóż. Może nie była głodna ;) Ale jak jej wpakowałam kawałek banana do tej takiej siateczki ala smoczek to zjadła. W każdym razie większość ;) Jak twoja paszcza? Już nie boli?
  10. gosik - kupiłam soczek jabłko malina ale bobofrut bo Gerbera nie było. Faktycznie tylko sok tam jest, wit. C i woda. Ale niestety okazał się dosyć kwaśny. Strasznie się Anula krzywiła. Myślę, że to kwestia firmy. spróbuję dać jej jutro z butelki a nie kubka i zobaczymy czy wypije. Moja też jest duża ;) Do tego ma okrągłą buzię i wygląda na jeszcze grubszą. A ząbków najlepiej ponoć szukać łyżeczką metalową. Jak się jakiś ukrywa to będzie dzwonił o łyżeczkę ;) Nela - ja miałam miesiączkę w styczniu a potem dopiero w kwietniu. Już myślałam, że w ciąży jestem bo w ogóle od porodu ciągle mi coś dolega i kiepsko się czuję ogólnie (obstawiam anemię). Tak więc to chyba normalne, nie ma się czym przejmować. Mam nadzieję, że koniec remontu bliski :) Dzisiaj zupki nieco więcej zostało w paszczy Paszczaka. Ale i tak więcej gotowania niż jedzenia. Sąsiadka poradziła załadować zupkę do butli z wielką dziurą. Ponoć w ten sposób przekonała jedną ze swoich córek do dorosłego menu. No i się zastanawiam, bo w sumie to nie wiem, czy nie wypadało by jednak uczyć dziecko łyżeczką jeść...
  11. titucha - może kolega był w jej typie ;) Ale Ania też chętniej idzie na ręce do facetów. Tak się zastanawialiśmy z M i doszliśmy do wniosku, że to może być coś w głosie. Qrcze, a ja już kupiłam tarkę :( Nie wiedziałam, że na metalowej jabłko traci witaminy :( No nic, trzeba kupić inną... Szklanych i tak nie było. Okazuje się, że tarka jest dość deficytowym produktem o dziwo. W ogóle wyboru nie było. Agnieszka - nie dziwię się. Nie ma nic gorszego niż okłamywanie. Szczególnie, że czasem chodzi o niewinną imprezę, a człowiek się zastanawia, czy w innych sprawach poważniejszych nie jest tak samo przypadkiem. Też to przerabiałam jak większość chyba kobiet z byłym ;) Kwestie kulinarne u nas wyglądają następująco: zupka - ble. Niewiele zjedzone. Kleik ryżowy w ilości 2 łyżeczki na 120 ml wody + mm zapodany wieczorem z butelki. Ale nie zjadła wszystkiego bo zasnęła. W każdym razie smakowało :) Jutro więc dołożę jabłuszko i zrobię "na gęsto" tak jak na opakowaniu podali.
  12. Misia - ja tego ziemniora robiłam tak jak Assiula napisała w przepisach na zupki tj. ugotowałam w mundurku, potem tą wodę wylałam (podobno nie można dawać wody w której gotował się ziemniak nawet bez skórki), dolałam trochę przegotowanej i zmiksowałam blenderem na paćkę. No i tyle. U nas trudno na razie mówić o rozszerzeniu diety, bo dzisiaj będzie 4 dzień jak Ania dostaje coś poza mlekiem i herbatką. No i na razie to raczej niewielkie ilości trafiają do przewodu pokarmowego ;) Ale faktycznie z kupą jakby gorzej było. Na razie jest, ale z większym trudem, chociaż konsystencja dobra. Smrodek za to większy :( Dzisiaj kupię taką kaszkę jak titucha daje a na obiadek będzie ziemniak, marchewka, ciut selera i kilka kropli oleju z pestek owoców. I jabłuszko tarte. Jak kupię tarkę, bo część mojej tarki o drobnych oczkach zardzewiała :( Tarłam tylko na grubszej części, może dlatego. A skrobać tego jabłka mi się nie chce. No i mam jeszcze trochę soku marchwiowego z wczoraj ale nie spotkał się z zainteresowaniem. Może kupię dzisiaj banana i dołożę, to lepiej wejdzie. Albo gruszkę jakąś. gosik ma rację z kaszką, te same ryżowe albo kukurydziane są bezglutenowe, więc łatwiej powinny "przelecieć". Sok z marchwi surowej też trochę wymiata, ale Ania akurat nie chce go pić. gosik - kupię też ten soczek z malinami, skoro polecasz :) Tam nie ma jakiegoś paskudztwa, sam sok i woda jest? Wsparcie - fru, fru, fru...! Poleciało do ciebie ;)
  13. titucha - ja też uwielbiam ziemniaki i kluchy zresztą wszelakie również :) :) jutro zakupię kleik albo kaszkę, może też będzie się cieszyć zainteresowaniem :) Dla pocieszenia - mnie też nikt nie odwiedza właściwie. Kiepa :( Trochę człowiek dziczeje. Ale sprzątać tak dokładnie nie trzeba ;) Ja właśnie usiłuję coś ogarnąć. Ania spała, więc udało się łazienkę sprzątnąć. Teraz bidula walczy na kocyku, bo usiłuje pełzać (tak sądzę), ale jej nie wychodzi i się wnerwia ostro.
  14. Agnieszka, co ty gadasz?!? Przykra sprawa... :(
  15. No i proszę. Zimniak cały pożarty! Jednak córa ma inny gust niż mama :)
  16. gosik! Gratulacje!!! :) Ale jakoś bezstresowo to u was przeszło! Oby tak dalej! U nas dzisiaj soczek z marchewki i ziemniaczek paćkowaty. Marchewka nie spotkała się ze szczególnym entuzjazmem. Ziemniak pewnie też wyląduje na śliniaku, bo bez soli jest paskudny. Osobiście wolałabym marchewkę gotowaną. No ale o gustach się nie dyskutuje, może Ani lepiej kartofelek podejdzie ;) Pogoda barowa, o spacerze nawet mowy nie ma. Tak więc dzień spędzę na upychaniu do paszczy Paszczaka produktów żywnościowych, ewentualnie guganiu i grzechotaniu. Wrrrr....!
  17. justi - miło że wpadłaś :) ja właśnie lekko na rauszu. Koniec z odsysaniem i winko grzane na tapecie. Mniam :) Jak to niewiele człowiekowi do szczęścia potrzeba... ;) Fajnie, że macie ciepłą wodę. Prozaiczna rzecz, a jak zabraknie, to człowiek docenia ;) No i przeprowadzka się powiodła, cieszę się :) Widok z tarasu zrekompensuje wam trudy walki z kartonami :) Co do plucia, to Ania to z radości robi. Jak na razie. Właśnie doczytałam w księdze "pierwszy rok z życia dziecka" że karmienie na początku pochłania mnóstwo czasu i większość zawartości miseczki ląduje na śliniaku lub mamie. Więc luzik. Jutro ceratkę się rozłoży i niech sobie Anula pluje do woli. Szczególnie, że zapowiadają deszcz i ze spaceru lipa będzie najprawdopodobniej. A od poniedziałku się odchudzam. A co tam. Może jeszcze będę człowieka przypominała ;) assiula - no właśnie staram się ją zachęcać do tego przekręcania. Ale chyba już się jej zabawki znudziły, muszę coś nowego kupić, bo nic ją nie kręci. No może z wyjątkiem takiego cudaka na gumce od chinoli za 3 zeta. No ale tego nie może do paszczy wziąć, bo jest guma niewiadomego pochodzenia, więc i tak nerw w efekcie gwarantowany. Chyba kupię jej taką kulę jak Krystek ma. Znalazłam na allegro. Cholernie drogie są te zabawki dla dzieci! Moja też kocyk międli zdrowo. W sumie to dobrze, lepsze to niż ryk. A na noc do spania to ja ją pakuję już standardowo w śpiworek. Lepiej śpi zdecydowanie. Bo jak się wierci, to jakoś mniej ją to drażni chyba. Ja mam taki lekko ocieplany, więc jeszcze kocykiem na nogi przykrywam. No i też usypia przy butli, więc myślałam, żeby tą kaszkę podawać wcześniej, tak koło 18tej, a potem po kąpieli flachę. Ona i tak pociągnie zazwyczaj ze 30ml i śpi. Czasem zjada więcej. Za to myślałam, żeby w nocy przy pierwszej pobudce koło 3ciej dodawać kaszkę do mleka. Może by spała do 7ej bez pobudki o 5tej? Muszę tylko przemyśleć, jak to zrobić.
  18. Córa Justi pluje sobie dla rozrywki od dawna, a moja dopiero temat podłapała. Właśnie, Justi, jak ty panujesz nad małą plujką? Bo moja ma spory rozbryzg i się zastanawiam, czy ktoś nie będzie miał pretensji, jak go zafafluni. gosik - ja właśnie też te bez cukru kaszki i kleiki jeśli już zamierzam dawać. To nie problem jakiegoś owocka do tego dorzucić a zdrowsze o niebo. Na cukier jeszcze mają nasze dzieciaczki czas :) Ale Kornelio się popisał, fiu, fiu...! :) Moja to tylko wycie zafundowała jak w gościach byliśmy. Może za dużo na raz cmokających ciotek było i do tego 6tka dzieci 2-8 lat latających jak tornado po domu. Przekręcania się w ogóle odmawia. Doktorka mówiła, że już powinna się sama przekręcać na brzuch. Jak tego nie będzie robiła w ciągu powiedzmy 2 tygodni, to trzeba będzie się do lekarza przejść. :(
  19. No wiesz, ja na razie nie wiem, czy brak zainteresowania innym niż mleko jedzeniem to kwestia zęba, czy po prostu musi się przyzwyczaić do innego jedzenia... Teraz trochę się martwię, że czekałam do wizyty u lekarza jak było uzgodnione z nowościami żywieniowymi, bo może jest już za późno? Może teraz Ania będzie się długo przyzwyczajać? A może jej po prostu nie smakuje? Spróbuję jutro jeszcze trochę marchewki jej upchnąć i może ziemniaka ugotuję. A w sobotę kupię kleik i zrobię tak jak ty. Może wycisnę soczek z marchewki. No nic. Trzeba próbować. Ale jestem zdziwiona ogólnie, bo myślałam, że ona będzie wciągała wszystko, bo taki z niej głodomór. A tu klops. Ogarnięcie chałupy, ogródka i dziecka to faktycznie wyzwanie. Ja ledwo daję radę. Szczególnie, że M ostatnio wyłączony z życia rodzinnego jest tak jakby i trochę się czuję jak samotna matka. Zresztą na niego liczyć za bardzo nigdy nie mogłam jeśli o pomoc w codziennych obowiązkach chodzi. No a teraz to bardziej się w oczy rzuca. Musiałam oddać auto do mechanika, spory kawałek od domu. Nie został z Anią. Wzięłam wózek do bagażnika i wracałam piechotą 45 minut. Muszę też gotować i sprzątać i równocześnie radzić sobie z dzieckiem. Do tego opiekować się chorą, nie wychodzącą z domu mamą. Czasem targam zakupy dla niej i dziecko w foteliku w drugiej ręce. Na rehabilitację pewnie będę ją woziła targając Anię. Czasem sobie myślę, że lepiej by mi było samej.
  20. titucha - taki ryżowy bez owoców ten kleik? Chyba też zakupię. Może ten nastrój Ani to faktycznie zęby... W sumie już 6 miesiąc leci, najwyższy czas...
  21. assiula - dzięki za wklejenie przepisów :) Wydrukuję sobie i będzie jak znalazł :)
  22. titucha - ja dałam wczoraj trochę soku jabłkowego który spotkał się z umiarkowanym entuzjazmem a dzisiaj marchewkę. No. I przy okazji marchewki moje dziecko nauczyło się pluć. Bardzo skutecznie i na dosyć długim dystansie. Marchewka była wszędzie. Na buzi, rączkach, śliniaku, ubranku, leżaczku, podłodze i na mnie również. Załamka :( Do tego jak już jej to plucie marchewką podpasowało, to bez marchewki też pluje tyle że śliną. Ekstra. Ubaw po pachy. Tylko mnie tak średnio do śmiechu. Jaką ty kaszkę dajesz Łucji? Bezglutenową? Bo gluten to doktorka kazała za miesiąc dopiero wprowadzić... Dzieci na piersi chyba szybciej. Może też bym jej zrobiła, to coś zje. Tego soczku więcej trafiło do żołądka łyżeczką niż z kubeczka, który ostatnio oprotestowała. No i na głodnego nie da rady jej nakarmić, bo jest ryk. Udało mi się przemycić kawałeczek banana upchanego w tą taką siateczkę, co dziecko samo sobie wysysa/wygryza z niej. Nie wiem, czy banana można podawać. Na razie dziecko żyje i ma się dobrze. Ja nawet nie bardzo mogłam napisać, bo Ania dzisiaj wyje od rana. Wczoraj impreza też nieudana, bo cały czas właściwie trzeba było ją nosić. Teraz śpi jakimś cudem. Trzeci raz, więc nietypowo. Może jakiś obiad zrobię w końcu, bo nawet pieczywa w domu niet. Odpuszczam sobie ściąganie mleka w końcu. Ograniczyłam dojenie na razie. Ale coś mnie jeden cycuch pobolewa, więc nie wiem, czy to dobry pomysł. Myślałam, że łatwiej pójdzie, bo przecież i tak niewiele tego pokarmu u mnie jest. A tu proszę. Mało, za to się trzyma. Chciałabym od poniedziałku zacząć jakąś dietę, więc dobrze by było już nie karmić.
  23. titucha - też myślę, że taki bum jak ta moja doktorka zaleciła nie jest zbyt dobry. Ja to stopniowo będę robić. Bardzo możliwe, że jeśli brzoskwinie i morele uszulają Łucję w twoim mleku, to bezpośrednio też będą. Zresztą myślę że jeszcze sporo rzeczy okaże się uczulających "w praniu"... :-/ Ja dałam Ani dzisiaj soczek jabłkowy zmieszany z wodą. Trochę wypiła ale bez entuzjazmu. Już nic więcej dzisiaj eksperymentalnie nie będę dawała, bo zaraz szykujemy się na grilla do mojej psiapsiółki. Jutro marchewkę planuję.
  24. terlikula - chyba nie ma konkretnego przepisu na takie zupki... spróbuję po prostu rozgotować te warzywka i potraktować blenderem. Ale tak sobie myślę, że chyba zacznę od podania poszczególnych składników osobno najpierw na wypadek alergii. Przytargałam też z piwnicy sokowirówkę i będzie dzisiaj soczek jabłkowy grany :) Słoiczki są piekielnie drogie i podejrzanie smakują. Na razie planuję przygotowywać posiłki dla Ani sama. Zestaw młodego zupkożercy został zakupiony wczoraj :) Kupiłam też taką siateczkę do wkładania do środka np. jabłuszka o której pisałyście. Fajnie wygląda. Może się sprawdzić przy ząbkowaniu, czytałam, że niektórym dzieciom przynosi ulgę ssanie kostki lodu albo zmrożonej marchewki na przykład. A ta potrawa pt. kurczak ze śliwkami - zaskakująco dobra! Polecam na elegancki i szybki obiadek :)
  25. Właśnie jesteśmy świeżo po szczepieniu i wizycie :) Ania waży 7300 g i mierzy 66 cm. Waga - 50 centyl, wzrost na granicy 50 i 75 centyla :) Czyli niepotrzebnie się martwiłam, bo nie jest już tłuścioszkiem :) :) Troszkę płaczu było, ale na szczęście tylko chwilka. Byłam bez wózka bo mam kawałeczek do przychodni, jak wracałam to bidulka zasnęła mi na rękach i śpi jeszcze. W sumie to dobrze, bo od rana tj. 7.30 spała tylko 20 minut. Już kończyły mi się pomysły na zabawy no i nie mogłam obiadu zrobić. Kupiłam taki zestaw Kamisa przypraw z przepisem. Kurczak ze śliwkami. To są takie roladki z piersi ze śliwką zawijane w boczusiu, sosik śmietanowy z pieczarami. Zapowiada się ciekawie. Zobaczymy co wyjdzie. Apropos żarełka, to mam już, UWAGA: schemat żywienia..! Ja to myślałam, że doktorka powie: dajemy jabłuszko, warzywko, potem kaszkę i tyle. A to bardziej skomplikowane jest jak widać. Tak więc: jabłuszko surowe (jednak) skrobane albo drobniutko tarte. Mogą być też inne owoce bez drobnych pestek (gruszka, morela, brzoskwinia, śliwka) ale gotowane na razie. Soki: uwaga wszystkie właściwie. Zupki warzywne: marchew, ziemniak, pietruszka, seler, dynia - na razie bez kalafiora i brokułów. Do zupek dodawać troszkę oliwy dobrej jakości, oleju z kwasami omega albo masła. Po 2 tygodniach miksować mięso do tych zupek z indyka albo królika. Raz w tyg. miksowana ryba. I po pół łyżeczki kaszy mannej rozgotowanej w wodzie do zupki lub mleka.
×