Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. nika - fatalna historia... Dobrze że już po wszystkim... Trzymajcie się cieplutko :) gosik - no to ci się wątróbka sypnęła... Myślałam, że też będę miała jakieś historie, bo miałam duży ucisk na wątrobę pod koniec ciąży. Takie ułożenie płodu. Wylazły mi takie czarne plamy na twarzy od tego. I nie znikają jak dotąd :( Ale ty to masz przekichane... :( Nie martw się, że nie będziesz karmiła piersią. Serce przełożysz do butelki ;) Ja już się z tym pogodziłam. Karmię mm głównie i tym co mam w piersi (około 200ml na dobę się zbierze może). Nie trzymam się norm z opakowania. Karmię częściej i tyle ile Ania chce. Zapisywałam kilka dni na kartce ile zjada, bo bałam się, żeby nie przegiąć. I wyszło mniej więcej tyle ile norma z opakowania (plus to z cyca, więc więcej). Też podaję hipp combiotik. Nan Mała nie mogła jeść. Twój Młody może wciągać tyle, bo mu z butli lepiej leci, więc korzysta. Może jak się oswoi z nową sytuacją, to będzie mniej zjadał. Obserwuj, jeśli brzuszek nie boli, to ja bym dawała ile chce. Ewentualnie, jeśli wyjdzie dużo w ciągu doby, to dotankuj herbatką następnym razem zamiast mm i już. Ale to moje zdanie ;) agnieszka - ale fajowa ta twoja Majeczka :) A ja myślałam, że moja ma dużo włosków! Twoja to już prawie na kucyka się kwalifikuje ;) Spróbuję jutro obcykać ten portal i wrzucę jakieś fotki Ani :)
  2. Acha. Język niemowląt ściągnęłam z netu. Co z tego. Przeczytałam kilka stron i nie mam czasu :( Nie wiem, kiedy wy znajdujecie czas na czytanie... Ja to padam razem z Młodą o 20tej i ledwo prysznic wezmę, jakieś prasowanie zrobię i tyle.
  3. dzidka, ja nie wiem jak to z tym spaniem maluchów jest... Chyba to sprawa indywidualna każdego dziecka. Moja na przykład w dzień prawie w ogóle nie śpi i przez to kompletnie nic nie mogę zrobić. Dodatkowo przez to o 20tej jestem już padnięta jak skórka z norki po całym dniu grzechotania, noszenia itp... :( Wczoraj pękłam. Zadzwoniłam po nianię. Trudno. Przyjdzie w piątek na 4 godziny posiedzieć z Małą u mnie w domu, a ja w tym czasie sprzątnę w końcu mieszkanie, bo mam syf nieludzki. Będę miała ją na oku a równocześnie zrobię porządki wymagające użycia silnych chemikaliów. Może firanki też upiorę. Git. A na basen u nas można od 6 miesiąca dopiero, tyle, że ja to się publicznie nie rozbiorę :( M będzie chodził. Widziałam nawet takie specjalne pieluszki dla dzieci do nauki pływania. mama - ty się nie wygłupiaj Kobieto!!!! Jaka depresja?!? My tu ciebie za wzór do naśladowania mamy, więc musisz się zebrać w kupę, bo za chwilę wszystkie na forum będą miały deprechę ;) Super, że znajdujesz czas dla siebie, że nie przypominasz matki polki z rozwleczoną skórą na brzuchu i cycem po pas. Dzieciaczki zdrowe, ogarniasz je (co stanowi cud sam w sobie). Tylko się cieszyć... Ja to nawet wykąpać się porządnie nie mam możliwości, bo na pomoc M liczyć nie mogę specjalnie. Mogę pójść tylko tam, gdzie mogę zabrać ze sobą dziecko, a to niestety mocno ogranicza. Dzisiaj będę targała pod rękę chorą mamę o kulach a w drugiej ręce fotelik z dzieckiem. Muszę mamę do lekarza zawieźć, sama do tramwaju ani autobusu nie wsiądzie i nie dojdzie. Modle się, żeby Młoda się nie rozdarła, bo zwątpię. Kawałek od parkingu trzeba iść jednak. No i po co mi fitness.... ;) a i tak tłuścioch ze mnie.... :(
  4. Jeja... Jak czytam jak wasze maluchy śpią, to mój sukces 5 godzin snu po kąpieli wydaje się mikry... I to jedyny taki ciąg, bo potem już jest standardowo, 3 godziny i 1,5 :( A dzisiaj to w ogóle kiepa była, bo Młoda wyjca załapała koło południa i trzymał ją dobre 3 godziny. Nie mogła zasnąć po prostu, a ja byłam dzisiaj kompletnie bez sił po nocnej akcji z kupą po pachy x 3 i nie miałam siły, żeby ją skutecznie uśpić. W końcu zmęczyła się tym wyciem i padła samoistnie. Uffff... Ciężkie to macierzyństwo... Co do ćwiczeń, to ja nie mam zupełnie motywacji w domu. I energii. W poniedziałek idę na fitness, pierwszy po przerwie 2 miesięcznej. Właściwie to idziemy, bo razem z Anią. Takie zajęcia dla mam z maluchami od 6 tygodnia do 12 miesięcy. Zobaczymy, czy Młoda pozwoli mamie zrzucić brzuchal ;) Ja niby nie mam jakiegoś sadła i nic mi nie zwisa, ale i tak 10 cm w pasie więcej i te nieszczęsne 4 kg cały czas. Ciekawe... Czasem nie jem cały dzień. W innych okolicznościach już bym z 10 kg schudła. Nie wiem o co "kaman"... heh... :(
  5. Z góry przepraszam za długi wpis, ale nie wiem, kiedy dziecię znowu pozwoli zasiąść do kompa ;) gosik - co do krwawienia, to ja też miałam długo, ale gin nie widziała niczego niepokojącego. Podobno może się taki stan utrzymywać nawet 3 miesiąc u niektórych kobiet. Trzeba tylko kontrolować to. Ale justi ma rację, to możliwe, że przez cukiereczki "anty", bo też łykam. Niestety jednego nie wzięłam o czasie i teraz powrót do ogumienia musi nastąpić. Najgorsze, że nie wynika z ulotki na jak długo :( Przy zwykłych to się do przerwy czeka, ale tutaj trzeba brać bez przerwy, więc nie wiem... Mieliśmy dwie próby "seksowania" jak dotąd i obie bolesne :( trochę lipa... Nie martw się noszeniem na rękach! Ja też się bałam, że będę uziemiona przez to. Ania zasypiała właściwie wyłącznie na rękach. W ogóle domagała się noszenia prawie non stop, inaczej był straszny płacz. Teraz skończyła 2 miesiące i coraz rzadziej odczuwa taką potrzebę. Chyba, że boli ją brzuszek, albo wyraźnie ma problem z zaśnięciem, to wtedy na rączki i koniecznie w pionie, jak do odbicia. Obecnie wystarczy, że tylko na chwilkę ją wezmę na ręce, coś pogadam, uspokoi się troszkę i daje się odłożyć na kocyk albo do leżaczka. Tak więc osobiście jestem zdania, że nie można przyzwyczaić dziecka do noszenia na rękach. Niektóre maluchy potrzebują więcej bliskości i nie warto im tego odmawiać ;) Wyrosną z tego... Chociaż ręce czasem bolą, oj bolą! pektynka - słyszałam o tym zwyczaju ze świecą i szatką :) chociaż u nas mówi się, że chrzestna ubiera dziecko do chrztu, czyli kupuje całe ubranko. Wczoraj już rozmawiałam z potencjalną matką chrzestną, myślę, że będzie ok. :) assiula - cieszę się, że jakoś mogłam pomóc :) Rad zawsze otrzymuje się mnóstwo, ale nie wszystko działa niestety. Ja już właściwie Młodą rozgryzłam chyba, chociaż czasem ma takie dni, że nie wiadomo o co jej chodzi. Widzę, że twój Synek ma podobny charakterek do moje Ani :) Z nią też jest wszystko ok, jeśli sporo wokół się dzieje. Trzeba jej zmieniać miejsca: kocyk, leżaczek (przestawiany czasem co 3 minuty), grzechotka, gadanie, książeczka, na ręce, do wózka itp. bo szybko się nudzi. Generalnie non stop prawie trzeba się nią zajmować. Chociaż zauważyłam, że coraz częściej wytrzymuje dłużej gapiąc się na karuzelę lub coś innego, sama. Tobie też tego życzę :) Również trzymam ją w wózku w ciągu dnia, łatwiej jej zasnąć, gdy postawię budkę i jest nieco ciemniej w środku. Oczywiście smoczek w paszczę i wożenie. Nie zauważyłam złego wpływu jak dotąd. Wieczorem po kąpieli trafia do łóżeczka. Trzymam ją za rączkę, głaszczę po główce, podam smoka i zaraz usypia. Chociaż zdarzało się, że "proces" trwał nawet 30 minut, wypluwała smoczek, marudziła itp. No cóż... Trzeba być konsekwentnym. Przed kąpielą która jest około 19-20tej robi się marudna, zazwyczaj około 17-18tej i jest to normą. Przypuszczam, że ze zmęczenia. Dziewczyny, ja to doszłam do takiego o to wniosku: dzieci trzeba nauczyć się słuchać. I dawać duuuużo miłości. To załatwia 90% problemów, chociaż trzeba w tym wytrwałości. A wszelkie metody "wychowawcze" trzeba odłożyć na półkę, bo chyba jeszcze na to za wcześnie. Można coś tam "sugerować" maluchowi, ale zostawić mu swobodę, czy zechce do sugestii się przychylić. Wszystko co jest poniekąd "na siłę" ma odwrotny skutek. Usypianie na siłę - lęk przed wózkiem lub łóżeczkiem, jedzenie na siłę - wrzask i ból brzuszka, odmawianie jedzenia - wrzask, a potem łapczywe jedzenie ponad miarę, nałykanie się powietrza i w efekcie również ból brzuszka itp. Od momentu, gdy staram się tak jakby odpowiadać na potrzeby córy, mam więcej ciszy i spokoju w domu. Żarcie co 3-4 godziny??? Fikcja. A czy my mamy taki sam apetyt przez cały dzień i każdego dnia jednakowy??? Może są takie "książkowe" maluchy, które tak się zachowują, ale moja Ania taka nie jest. I w końcu się z tym pogodziłam. Jest bardziej absorbująca niż "przeciętniak" i tyle. Na problemy z nocnym rozbudzeniem u mnie podziałało stopniowe wyciszanie i bliskość, ale bez wyjmowania z łóżeczka. Smoczek (czasem kilkakrotnie trzeba go podać), głaskanie po główce, trzymanie za rączkę (to też krępuje nieco szaleńcze wymachy), "szuranie" do ucha (coś jak suszarka ;) ) i akcja lampka. A mianowicie: mam w pokoiku 3 lampki o słabiutkim świetle. Jak Mała nie chciała zasnąć po nocnym karmieniu, to stosowałam powyższe i po każdych powiedzmy 5 minutach gasiłam kolejną lampkę, aż wygasiłam światło zupełnie. I w tych egipskich ciemnościach na koniec Anię zostawiałam na chwilę. Jeśli nie spała i był płacz, to smoczek i bez gadania znowu trochę głaskania itp. Miałam takie 3 noce. Przy trzeciej zasnęła między 2 a 3 lampką ;) Teraz wystarczy głaskanie i "szuranie" :)
  6. dzięki za porady co do chrztu :) misia - ja przesadnie wierząca nie jestem. Nie latam co tydzień do Kościoła i w ogóle. A mój mąż to już w ogóle właściwie. No ale ślub kościelny wzięliśmy, głównie dlatego, że starzy się uparli, a nam to było obojętne. Jednak chciałabym Anię ochrzcić, żeby jej nie zamykać drogi wyboru w naszym poniekąd katolickim kraju. Myślę, że 8 latka nie zrozumie, gdy koleżanki będą wkładały białe sukienki do komunii i dostawały prezenty, że to dla jej dobra rodzice pozostawili jej wybór i teraz nie może w tym święcie uczestniczyć. Potem zadecyduje sama, czy dalej chce być w Kościele, czy nie. u nas już po kąpieli i Młoda odpłynęła. Ale ciężko coś to dzisiaj szło. Płacz z zamkniętymi już oczami i w ogóle. Chyba za dużo spała w dzień, bo byłam z nią na spacerze ponad 2 godziny i cały ten czas przespała. A w domu też ucięła sobie ze dwie drzemki po 30 minut. Potem jest zmęczona a nie może zasnąć. No ale z głowy już. Assiula - jak masz gorszy moment to pisz, po to tu jesteśmy. Ja ci szczerze współczuję, myślę, że masz anielską cierpliwość. Pamiętam, jak się denerwowałam, gdy Ania wyła przy każdym przewijaniu przez prawie cały pierwszy miesiąc. W końcu jej przeszło jakoś samo. Ale nerw mnie targał. Najgorzej, jak zrobiła kupę i dłużej to wszystko trwało. Wtedy aż się zanosiła i zapowietrzała. Horror. Przyczyny nie odkryłam do dziś. Na szczęście nasze dzieci kiedyś urosną w końcu ;) Pewnie będą inne problemy i zatęsknimy za obecnymi ;)
  7. assiula - to ewidentnie problem z brzuszkiem. Moja stęka i się wije często, ale takie dolegliwości jak Krystianek ma rzadko i ja myślałam, że to kolka. No ale z tego co piszesz, to u ciebie taki stan utrzymuje się całymi dniami. Kolka chyba tak długo nie trwa... :( Spróbuj może jeszcze poić go koperkiem, jest od 1 tyg. U mnie pomaga. No i jeszcze do głowy mi przyszło: może woda jest nieodpowiednia? Kupujesz taką dla niemowląt, przegotowujesz? Wyparzasz butelki? Jeśli to brzuszek przyczyna może leżeć w różnych miejscach. Innym dzieciom coś może nie przeszkadzać a jemu szkodzi. No i faktycznie, misia ma rację, warto odwiedzić lekarza. misia - a do spowiedzi dają kartki jakieś? Można gdziekolwiek pójść?
  8. assiula - a dawałaś mu już mleko z tym "zapychaczem"? Są też ponoć takie specjalne mm dla głodomorów ;), zagęszczane czymś tam, sycą na dłużej. Może spróbować? Samemu to lepiej nie zagęszczać kaszkami itp. jeśli nie ma się doświadczenia. Ja bym obstawiała albo kolkę (i wtedy to kaplica, tak na prawdę nic nie pomoże na dłużej), albo że jest głodny. Bo jak robi się czerwony, to poważna sprawa a nie zwykłe marudzenie. Skoro zjada takie porcje, to znaczy się jest głodny. Według mnie. Może mu to minąć. Ania jak miała tak ze 6 tygodni, to zjadała duuużo. Dużo więcej, niż na opakowaniu było. Wyła nieludzko jak chciała jeść i mowy nie było o uspokojeniu. I martwiłam się, że będzie za gruba. A potem jakoś ten wilczy apetyt jej przeszedł. Też jest okrąglutka, ale waga o dziwo wyszła średnia. Dzieci na butelce ponoć często ważą więcej niż karmione naturalnie i mija im to jak zaczynają chodzić i więcej się ruszają. Generalnie, jeśli nie przekracza górnej normy wagi, to nie ma co panikować. Byłaś u pediatry? U nas w Ośrodku Zdrowia można po prostu wpaść, żeby pielęgniarki malucha zważyły bez zapisu do lekarza, jeśli ktoś nie ma wagi. Jeśli masz taką możliwość, to może sprawdź tą wagę dla świętego spokoju. A ocena czy dziecko jest grube czy nie bywa mocno subiektywna, więc specjalnie nie ma się co przejmować. pho-ney - smarowałam sutki lanoliną, gucio dawała. Bepanthen był w miarę skuteczny ale trzeba go zmywać. No i przy karmieniu co 1,5-2 godziny to się po prostu goić nie miało kiedy. Ale jak napisałaś o tym grzybiczym zapaleniu, to się zaczęłam zastanawiać, czy tego nie miałam i stąd ta złażąca skóra i ból na potęgę. Nie skorzystałam z doradcy laktacyjnego a miałam możliwość i teraz żałuję :( Może bym przetrwała i jednak karmiła teraz tylko piersią :( Temperatura w pupie jest o 1 stopień wyższa, więc Mały ma 36,6 :) Niemowlęta mogą mieć do 37,5 temperaturę i nie trzeba się martwić, jeśli nie ma innych objawów. A czasem nie mają temp. a są chore. To ponoć coś termoregulacją jest. Dowiedziałam się przy szczepieniu. Kazali mi podać ten przeciwgorączkowy lek bo jest też przeciwbólowy, gdybym widziała, że temp. nie ma, a dziecko coś boli. Więc może też mu podaj? Ta kupka śluzowata może sygnalizować jakiś problem z brzuszkiem... :(
  9. mam do Was dwa pytania: 1. Jak sobie radzicie z zakupami z wózkiem? Bo ja się zastanawiałam. Market ok, ale np. Rossmann??? Potrzebuję kupić sobie puder do facjaty, ale tam jest tak wąsko między regałami, że z wózkiem chyba się nie da wjechać. I co wtedy? Zostawiacie przy wejściu, czy jak? 2. Jak planujecie chrzciny? Ja się zastanawiam nad Wielkanocą, ale jeszcze nie byłam podpytać o formalności. Nie wiem ile tego będzie i jak wcześnie powinnam się udać do Kościoła. Teraz pogoda - koszmar. Nie specjalnie mi się chce prawdę mówiąc... Macie doświadczenie w tym temacie? No i na chrzestnych to się w jakiś szczególny sposób prosi, czy wystarczy spytać?
  10. misia - ja wzięłam tą szczepionkę 6w1. U nas 6w1 kosztuje 200zł (i kolejne dwie dawki również po 200zł) a 5w1 170zł. No ale wtedy 2 kłucia. Zdecydowałam się na 6w1, bo po pierwsze mniej płaczu dla malucha a po drugie ponoć są mniej...mhm... inwazyjne??? Chodzi o to, że właściwie nie ma po nich skutków ubocznych. Pytałam, co może wystąpić i czym powinnam się niepokoić. Podobno baaaaardzo rzadko cokolwiek się pojawia. Jeśli już, to mniejszy/większy apetyt, ogólne marudzenie, niewielki odczyn alergiczny w miejscu ukłucia, temperatura. Dostaliśmy Pedicetamol w kropelkach gdyby pojawiła się temperatura lub gdybym zauważyła, że Małą po prostu coś boli. A na miejsce po kłuciu, gdyby coś się działo polecono przykładać sodę. U Ani nie działo się nic. Nawet śladu na udku nie ma po szczepieniu, temperatury nie było, więc nic nie podawałam. No ale trzeba malucha obserwować przez około 5 dni. UWAGA: szczepionki 6w1 są różnych firm! Nie wiem, jak z tymi innymi. Ania dostała Infanrix Hexa, ponoć jest najlepsza. terlikula - bardzo się ucieszyłam, jak przeczytałam, że u Was pierwsza kąpiel bez płaczu :) Jak już Malutka nie płacze, to pewnie teraz się rozsmakuje w wieczornym SPA :) To chyba najfajnieszy punkt programu dnia w opiece nad dzieckiem. Uwielbiam patrzeć, jaką Ani te wszystkie zabiegi sprawiają przyjemność :) Czasem przygotowujemy zapasową miskę z ciepłą wodą i dolewamy w trakcie do kąpieli, żeby jej to "żeglowanie" przedłużyć. Niestety u nas trochę kicha, bo na górze w łazience nie leci prawie ciepła woda, więc musimy dogrzewać w czajniku i mieszać z zimną. Wolę Anię kąpać w jej pokoiku, żeby potem nie nosić po mieszkaniu, tylko od razu nakarmić i położyć spać. Zapalam taką słabiutką lampkę, włączam jakąś muzykę cichutko i staram się stworzyć jej warunki do wyciszenia podczas kąpieli. Szybciutko zasypia. mamita - u mnie też się nie wyłącza poduszka z przodu :( Montuję fotelik za fotelem kierowcy, bo to ponoć najbezpieczniejsze miejsce. No ale jest problem z obserwacją, co dzieje się z tyłu. Smoczek na szczęście jeśli wypada, to zatrzymuje się na ubraniu, pewnie przez pozycję malucha w foteliku. Jeśli jest nadal potrzebny, to Ania to "sygnalizuje" płaczem. Wtedy zatrzymuję się, awaryjne i mam wszystko w dupie. Podaję dziecku smoczek i tyle. No ale zdarzyło się tak dwa razy tylko. Zazwyczaj wypluwa smoczek jak już zasypia. O krztuszeniu nie myślałam :( Ale martwi mnie, że jak się wierci z tyłu, to czapka jej zjeżdża na oczy :( No i jest nerwowa przez to. Też bym była... Te czapki dla dzieci są lipne, bo takie wyciągnięte w górę bez sensu, jak dla jajogłowych, qrczę... marcyś - nie martw się, niektóre dzieci śmieją się świadomie dopiero około 3 miesiąca życia. I to jest normalne. Dowiedziałam się przypadkiem u pediatry. "Gadać" też mogą zaczynać później. To zależy nie tyle od rozwoju, co osobowości malucha. Może Kubuś jest po prostu nieco bardziej zrównoważonym młodym mężczyzną i idioty z siebie głupim chichotem robił nie będzie ;) Te świadome uśmiechy są inne niż takie przez sen. Dziecko śmieje się całym sobą tak jakby, całą buzią. Wczoraj mieliśmy kontrolę w poradni audiologicznej, po tych nieszczęsnych antybiotykach.Wszystko jest ok. Ale Ania tak się rozgadała, że trzeba było badanie 5 razy powtarzać, bo aparat fiksował ;) Szczególnie, że pielęgniarka pokazała jej misia w celu uciszenia... A ona gada z największym upodobaniem do pluszowych zabawek :) Muszę jej jakąś w końcu kupić. Assiula - przepraszam, że się wtrącam, ale może Mały jest po prostu częściej głodny niż co 3 godziny? Ania w dzień je częściej na przykład, ale mniej. mama - dwa foteliki z klocuszkami po 5300 to już wyczyn. Powiem ci szczerze, że ja mam już problem z targaniem jednego na większych dystansach. Chyba zacznę wszędzie zabierać koła od wózka.
  11. Synek tej mojej koleżanki ze szpitala też mocno ulewał. Dla mnie to wyglądało, jakby zwracał. Miał mokre całe ubranko kompletnie. Czasem aż chlustało. O dziwo, to było w normie, choć kłopotliwe - szczególnie, że po mleku straszne plamy się robią trudne do sprania (po mm szczególnie). Więc może niepotrzebnie się niepokoisz. Będzie dobrze :)
  12. Assiula - no widzisz, ja mam podobnie. W szpitalu byłam 6 dni, przez 5 pierwszych dziecko traciło mocno na wadze. Na zmianę płakało i zasypiało przy pustej prawie piersi. Pokarm jakikolwiek pojawił mi się w 4 dobie. I od razu zapalenie w jednej piersi. Położne najpierw sugerowały "popracowanie nad techniką karmienia", ale jak jedna siedziała przy mnie ponad 2 godziny i patrzyła jak próbuję karmić, to powiedziała, że wszystko jest ok, tylko dziecko nie ma już siły ssać. Przyniosła butelkę i Mała zjadła 25ml. Oceniła, że z piersi nie zjadła NIC. Przez ponad 2 godziny!!!! Podobno niektóre kobiety tak mają i już. Ja piłam hektolitry wody i soków w szpitalu. Około 5 litrów na dobę (większość wody)! Krew się lała, ja płakałam, dziecko też. I dupa. A Mała ma dobry odruch ssania, bo aż jej się pęcherze na wargach robią tak mocno ssie cyca. No i między innymi przez to tak cierpię do chwili obecnej. Z dwóch piersi co 3 godziny odciągam około 30-35ml. Nawet przy "nawale" nie wiedziałam, co to twarde piersi. Zresztą jaki nawał w moim przypadku... :(
  13. titucha - no to mnie pocieszyłaś :) Bo już myślałam o wykluczeniu tej dziedziny życia z harmonogramu zajęć... No i zastanawiałam się, czy mnie aby dobrze tam pocerowali, czy nie zaszyli gdzie nie trzeba albo coś. W każdym razie jest chyba "tam" luźniej, chociaż M twierdzi, że różnicy nie widzi (ale przyznał, że już nie pamięta jak to było wcześniej po takiej przerwie ;) )
  14. Acha. Na kontroli u pediatry i szczepieniu ok. Był ryk i owszem, ale spodziewałam się, że będzie gorzej. Szczepionka była podana w udko. Waga Wilkołaka 5200, wzrostu nie mierzyli dokładnie, bo ponoć ortopeda to zrobi. Jeszcze nie umówiłam wizyty, bo w sobotę mamy dopiero usg bioderek. Generalnie urosła, to widać po ubrankach. Pakujemy się w 62cm, ale myślę, że niedługo. Zakupiłam już więc nieco garderoby na 68cm korzystając z wyprzedaży. Ta waga to jest ponoć średnia, może ciut powyżej średniej dla skończonych 2 miesięcy, więc nie ma co panikować. Nie jest przekarmiona. Michelinki na nóżkach są normalne. Ocenili ją na 25 centyl, ale nie mam pojęcia co to oznacza, muszę doczytać dopiero. Assiula - sprawdziłam na własnej skórze, że dziecko trudno przekarmić, nawet mm. Daję Młodej tak często i ile chce a nie jest za gruba, chociaż bałam się, że tak będzie. A mam pytanie, jak przestałaś bawić się w odciąganie mleka, to pokarm sam ci zanikł, czy coś musiałaś brać? Bo ja mam mało, ale jak długo nie odciągnę albo nie nakarmię, to jednak czuję dyskomfort. Co prawda pediatra namawia, że jak jest nawet odrobina, to podawać naturalne mleko, ale trochę mi się już nie chce z tym wozić prawdę mówiąc.
  15. justi - ale numer... Nie wiedziałam, że waginę rehabilitują... Ja też chcę :) :) A poważnie to pewnie o mięśnie Kegla chodzi. Ja drugiego podejścia po poprzedniej nieudanej próbie seksowania nie zrobiłam. Na szczęście M ma dużo pracy i chyba o tym nie myśli za bardzo. Ciekawi mnie, czy to się musi tak jakby rozruszać, żeby nie bolało, czy po prostu za wcześnie spróbowałam. Hę? mama - ja nie wiem jak ty dajesz radę... Ja właściwie nigdzie nie wychodzę. Sama to już w ogóle, bo o 20-21ej to już mi się nie chce zwyczajnie i idę spać. Niestety mój M wraca z pracy dopiero około 19tej, wtedy kąpanie Młodej, karmienie, usypianie i dopiero mam wolne. Muszę spróbować z tą melisą. Widziałam herbatkę hipp uspokajającą od 1 miesiąca, ale one są słodzone glukozą, więc nie kupiłam. Dziewczyny, ja to się zapuściłam okropnie. Kudły na nogach, ciągle albo w pidżamie albo dresie, bez makijażu. Kąpiel tylko wieczorem. Z trudem wczoraj poświęciłam godzinę snu na doprowadzenie się do jako takiego ładu (gruntowna kąpiel, depilacja, obcięcie paznokci - tak, tak...- mycie głowy i posmarowanie balsamem). No i żałowałam potem, bo jak nie pójdę spać góra o 21ej, to potem na rzęsach chodzę. A kawy staram się nie pić, tylko bezkofeinową. Dla odmiany dzisiaj niezły poranek. Ania zjadła butlę o 3eciej w nocy, obudziła się o 5.30, standardzik. Zaatakowałam ją cycem zamiast butelki i zasnęła do 7.30. Kolejny atak cycem bez butelki. Ciumkania w łóżku (nowość u nas) 45 minut przerywanego snem. I dziecię wstało w świetnym nastroju, nażarte o dziwo, rozkoszne i uśmiechnięte powitało mamusię "a guuuu!", konsumpcja mm odbyła się dopiero około 10tej. Cud jakiś laktacyjny. Niestety już mam grudy w tej piersi z której jadła i ciągnie mnie spod pachy, więc znowu laktator poszedł w ruch. A miałam nadzieję, że może chociaż w dzień zostanie sam cycek :( Assiula - no cóż... Dzieci są różne. Tobie trafił się tzw. "trudny" egzemplarz. Niestety reklamacji nie przyjmują ;) Pozostaje się cieszyć, że nie masz parki "trudnych" bliźniąt. U mnie też kolorowo nie jest. Młoda wczoraj tak się darła po kąpieli jakby ją ze skóry obdzierali, nie wiedzieć czemu. Ubrana, umyta, ja za butelkę a ta w ryk... Aż się zapowietrzyła. Już nie wiem, czy to kolka, czy cholera wie co. W każdym razie czytałam, że tzw. "trudne" dzieci wyrastają na nadprzeciętnie inteligentnych ludzi. Ciekawe. Może inteligencja tak je męczy że się drą....? ;)
  16. mama - podziwiam cię kolejny raz... :) Dzisiaj około 5ej nad ranem naszła mnie taka myśl: na Boga, dobrze, że nie bliźniaki...! Ogarnięcie dwójki maluchów, jeśli oboje byli by tacy mardni jak Ania - mission impossible ania - racja, częste przystawianie do piersi i koniecznie opróżnianie do końca świata i jeszcze o jeden dzień dłużej ;) Najlepiej jeszcze trochę po tym, jak już nic nie leci. Ja nie wiem, czy moje piersi są puste czy pełne, bo generalnie nawet po wyssaniu przez Małą niewielkiej ilości (słyszę ile razy połyka) stają się miękkie. Jak podłączam się do dojarki potem, to jeszcze sporo odciągam. Muszę niestety tak robić, bo mój organizm jest zdecydowanie "na nie" jeśli o karmienie chodzi i jak nie opróżniam piersi do zera, to spada mi laktacja. Zresztą jeśli opróżniam je rzadziej niż co 4-5 godzin również. Jak mniej piję, denerwuję się, myślę o sprzątaniu... Masakra jedna wielka. Co do bólu przy karmieniu - ja po 2 miesiącach nadal cierpię i tyle. Plus jest tylko taki, że krew się już nie leje i skóra nie złazi z brodawek, a to również zaliczyłam. Ale boli diabelnie. No cóż. Do bólu można się przyzwyczaić. Wszystko dla dobra dziecka... Cholera, Młoda w końcu śpi, a musimy się szykować do wyjścia i muszę ją obudzić... :(
  17. justi - brak regularności planu dnia można uznać za regułę, he, he ;) Dziewczyny, także u mnie dzisiaj ciężka noc... :( Ta poprzednia to cisza przed burzą była. Dzisiaj o 3ciej karmienie i odciąganie reszty, bo dziecię padło w połowie konsumpcji z piersi, że o butelce nie wspomnę, co w sumie trwało do 4ej. O 4.30 zaliczyliśmy atak kolki 30 minutowy, potem, godzinka luzu i znowu marudzenie, trochę jedzenia, głównie przytulanie i sen do 7ej. Generalnie można przyjąć, że od 3eciej nie śpię, bo Młoda przysypia i zaraz się budzi i marudzi. Chyba jest po prostu zmęczona, ale coś nie pozwala jej zasnąć :( Teraz drzemie w leżaczku ze smoczkiem w paszczy. Martwi mnie ta sytuacja dzisiejsza podwójnie, bo na 11.15 mamy wizytę u pediatry i szczepienie. Dzisiejszy marudny nastrój Ani może spotęgować ryk okołoszczepienny. Boję się, że jej łzy pozamarzają jak wyjdę, a nie uda się jej uspokoić :( :( Chociaż jest 0 stopni zdaje się... A wczoraj miała taki fajny dzień. Ciągle się śmiała, byłyśmy razem u fryzjera i u babci. Nawet rozważałam wycieczkę do Rossmana jeszcze, ale już zbliżała się pora karmienia, no i nie byłam pewna, czy furczenie w pieluszce nie oznacza czegoś konkretniejszego. Ogólnie zaczęła marudzić dopiero 1,5 godziny przed kąpielą, czyli w normie. Po prostu ze zmęczenia jak sądzę. No ale przetrzymałam ją jakoś do powrotu taty i toaleta wieczorna przebiegła wzorowo. I potem taka noc... Też właśnie zaliczamy pierwsze uczulenie. Jakaś drobniutka wysypka po prawej stronie klatki piersiowej i brzuszka. Obstawiam jeden z kosmetyków. Na razie wyeliminowałam żel do ciała i włosków Nivea. Ponoć Nivea uczula najczęściej. Przeszłyśmy czasowo na Mustelę, ona nie uczuli na bank. Oliwkę Bambino na razie zostawiłam. Jak wysypka złagodnieje, to będzie wiadomo od czego, a jak nie, to wyłączę też oliwkę. Mleka z piersi Mała zjada około 200-250ml na dobę teraz (puścił mi się pokarm po tych galaretkach z kurczaka, teściowa je produkuje w związku ze zwiększonym zapotrzebowaniem. Na razie mi się nie przejadły). Więc naturalnego mleczka jest tak mało, że nie sądzę, żeby moja dieta miała znaczenie. Chociaż... Wczoraj jadłam ogórkową i warzywa na patelnię. No ale wysypka jest od dwóch dni. Mam nadzieję, że mi ją zaszczepią mimo tego.
  18. Assiula - Ania też tak czasem ma z tym płaczem, ale rzadko raczej. No nie codziennie w każdym razie. Ale mnie to wygląda na ból brzuszka, skoro pojawia się w okolicach posiłku. No niestety na to niewiele pomaga, przynajmniej u mnie. Najlepsze są stopery w uszy i wytrzymać. Life is brutal, full of zasadzkas, he, he ;) Mogę cię tylko pocieszyć, że to jakby mija z wiekiem, bo wcześniej częściej się zdarzało. Ty pisałaś, że Młody ma chyba miesiąc, Ania już dwa skończy, bo wylazła 27.11, a przez miesiąc to wyraźna różnica jest. Ja też wymiękam. Czasem jem dopiero o 20tej, jak Ania zaśnie. I czasem dopiero wtedy sprzątam, gotuję, prasuję, piorę itp. A i tak nie chudnę :( Chyba te 4,5 kg zostanie mi do śmierci... :( Czasem mam cholernie dosyć, szczególnie, jak ja nie potrafię uspokoić Małej, a teściowej udaje się w 5 minut. Ja wciąż w wielu przypadkach nie mam pojęcia o co jej chodzi, gdy płacze i próbuję po kolei wszystkiego. Spoko. Dla Młodego i tak zawsze będziesz najwspanialszą istotą na świecie, nawet jeśli krzywo zapniesz pieluchę, albo dasz za mało mleka ;) A w ramach okazania miłości z uśmiechem cię obsika i ohaftuje po posiłku ;)
  19. Acha. I nowy hit mogę wam sprzedać. Książeczki z ruchomymi częściami w środku. Takie co to jak się kartki przewraca, to coś tam wyskakuje. Kupiłam taką ze zwierzątkami. Baran skaczący przez płotek jest niezły i świnia wyłażąca z jakiegoś pudła. Młoda robi wtedy taką zdziwioną mocno minę, he, he! :)
  20. Jeja... ale dzisiaj była cudowna noc... :) :) Czuję się jak po wczasach w Ciechocinku :-P Kąpiel i jedzonko, a o 20tej Młoda już w objęciach Morfeusza. Pobudka o 23eciej, standardzik. A potem... Obudziła się o 4.20!!!! 5,5 godziny snu ciągiem... szok! :) Zjadła i zasnęła do, UWAGA: 7.30! Mój M wstał zmęczony dzisiaj do pracy. Uznał, że za dużo spał, he, he ;) Fakt, faktem Ania przywitała mamę o tej 7.30 szerokim uśmiechem i już nie było mowy o spaniu, ale wybaczyłam jej to. A teraz znowu śpi! Qrczę, chora czy co...? Mój M mówił, że nad ranem mu się śniło, że ja z kimś się zamieniłam na dzieci i dlatego jest taki spokój :-P Ciekawe, czy tendencja się utrzyma. Nie śmiem marzyć nawet... ;)
  21. Assiula - no widzisz. Dzieci są jednak podobne. U mnie z tym jedzeniem jest identycznie. W ciągu dnia Ania je częściej ale mniej. Czasem co 1,5 godziny po 30 ml. Jak nie dopchnie i brakuje jej chociażby 10 ml to wyje. Potrafi zjeść na raz od 30ml do 150ml nawet. Ja nie wylewam mleka tak jak piszą. Bez przesady. Przygotowuję małe porcje. Jak wyje, to grzeję wodę w mikrofali (u mnie na 60ml potrzeba 10 sek.), szybciutko proszek i ciach w paszczę. Jak wciągnie i chce jeszcze, to dorabiam 30ml. Jak zostaje z tej 60tki coś, to nie wylewam, tylko czekam. Bo jak chce znowu jeść za 1-2 godziny, to daję jej takie zimne, to co zostało. Mnie powiedziała położna, że z mm jest tak samo jak z każdym innym jedzeniem, czyli nie powinno się odgrzewać wiele razy, bo fermentuje po prostu (ha, ha, dobry dowcip...). Zimne może stać do 6 godz. w temp. pokojowej (tak mówili w szpitalu). Zimne mm nie szkodzi dziecku, jest po prostu trudniej strawne, więc jak czasem zje, to nic się nie stanie. Niektórzy rodzice w ogóle nie podgrzewają mm i to jest też dobre, jak dziecko się przyzwyczai. W każdym razie po jakimś czasie można obczaić ile tego mm robić, bo występuje pewna względna regularność w zjadanych porcjach. Czyli np. po kilku dniach będziesz wiedziała, że o 12tej to Młody zje 100ml pewnie a o 14tej 30ml. Co do przepajania - teoretycznie mówili mi, że nie trzeba. Ale Mała ma wyraźne problemy z brzuszkiem (kolki i problem z kupą), więc podaję jej herbatkę hipp z koperku. To rozwiązało problem kolek i zaparć prawie do końca. Ale musi wypić tej herbatki około 100 ml w ciągu dnia. Teraz kupiłam jeszcze taką hipp ułatwiającą trawienie z anyżem, rumiankiem i koperkiem, spróbuję. I z tym pojeniem to jest tak, że czasem nie chce mm, a herbatki wciąga 50 ml i jest spokój. Daję zimną. Oczywiście nie z lodówki. W nocy to u mnie jest git, bo Młoda śpi jak kamień. Budzi się, wciąga cyca a w tym czasie grzeję butlę w podgrzewaczu. W nocy zjada standardowo 110-130ml z butli co około 3 godziny. I od razu zasypia. Bez odbijania zazwyczaj. Czasem uleje przez sen ale minimalne ilości na szczęście. Ja daje mm hippa i tam jest norma 3-4 tydzień 135ml 5-7 porcji dziennie, a od 2 miesiąca 170ml. Ja zapisywałam na kartce wszystko, co zjadała w ciągu dnia, bo bałam się, że się przeżre. No i wyszło, że zjada taką ilość, jak gdyby jadła 7 razy po 130ml. Po prostu je częściej. No i już teraz nie zapisuję, bo kończy właśnie 2 miesiące, a zjada wciąż tyle samo, więc chyba nie będzie szybko tyła. Acha. I również charcze, chociaż znacznie mniej niż to było miesiąc temu. Mniej się również pręży. Czyli z wiekiem tendencja na plus ;)
  22. Assiula, ja też karmię mm, trochę tylko piersią, bo się nie poddałam i nawet tą odrobinę którą mam podaję. Nie ma co się tak trzymać tych norm z opakowań mleka. Jeśli Synuś nie wygląda na tłuściocha, to nie żałuj mu jedzenia. Może potrzebuje jeść co godzinę czy nawet pół godziny ale po troszku. Wtedy łatwiej przetrawić mniejszą ilość i mniejsze ryzyko ulania. Moja Ania je częściej niż co 3 godziny w dzień, ale za to sporo mniej niż na jedną porcję przypada. Co prawda nie znam z autopsji problemu z ulewaniem, ale leżałam przez 6 dni w szpitalu z koleżanką, której synek miał ten sam problem. Ulewał tak dużo, że aż chlustało. Karmiła piersią, ale miała tak dużo pokarmu, że mały aż się krztusił jak jadł. Tam byli lekarze na miejscu, więc pytała. No i to podobno nie jest choroba. Niektóre dzieci mają słabiej wykształconą zastawkę w żołądku i powstaje refluks. Mija po 4 miesiącu. Dawała mu po trochu, ale prawie non stop i wtedy nieco mniej ulewał. Do tego przesikiwał się górą przez pieluchy, więc ona już tylko płukała ubranka w wodzie i suszyła na kaloryferze, bo nie miała tak dużo w domu :)
  23. misia - a nie mówiłam z tymi obrazkami! :-D Najlepsze są te na czarnym tle zauważyłam i mające regularne mhm... wzory??? Np. piłka nożna, szachownica, płotek. Też słyszałam, że czytanie jest bardzo ważne i pomaga nie tylko w rozwoju mowy, pisania, czytania ale też pozwala maluchowi na wyciszenie przed snem. Tak więc... czadu z książeczkami! :) assiula - najpewniejszy sposób - nie chce jeść, nie jest głodny. No chyba, że kolka, to wtedy może przeszkadzać w jedzeniu. Moja Ania marudzi również kiedy kupa nadchodzi ale jeszcze jest gdzieś za zakrętem. Pomaga częsta zmiana pozycji (w końcu sama tego nie rozchodzi jeszcze), czyli pion, kołyska, brzuszek, noszenie w podskokach w pionie też czasem pomaga (cuda grawitacji). Moja również wyje przed spacerem, głównie jak już jest ubrana i ją upycham do wózka lub fotelika. Daję jej wówczas smoczek jako knebel. Jak pojazd rusza, to za chwilę usypia i problem z głowy. Chociaż nie powiem, martwiłam się, czy jej łzy na przykład nie pozamarzają od tego wycia. No i nie martw się. Ja również czasem nie mam pojęcia, o co chodzi Młodej i czemu płacze. Sprawdzam wszystko po kolei: jedzenie, noszenie, ciepło, zimno itp. ale czasem nic nie działa i tyle. Ostatnio zauważyłam, że płacze takim mało intensywnym płaczem bezłzowym jak nie może zasnąć w ciągu dnia. Wtedy smoczek i wożenie w wózku. Oczywiście wypluwa smoczek kilkukrotnie, ale po około 10 minutach zwykle zasypia. Na 30 minut maks niestety :( titucha - a sprawdzałaś z palcem tak jak Justi pisze? Może Mała się nie najada, czasem coś blokuje wypływ pokarmu z piersi mimo że jest. I wtedy właśnie są takie objawy. Ania tak się zachowuje przy tej piersi z której mi po kropli tylko leci na przykład. justi - u nas dla odmiany nocka z gatunku horroru. Problem z zaśnięciem po kąpieli uwieńczony kupką po pachy o niewiarygodnym smrodku i pełnym relaksem dziecka na koniec. No ale musiałam jej ten relaks przerwać, co by paskudztwo ze śpioszków usunąć. No i po relaksie. Teraz to by się pobawiła. W końcu zasnęła o 20.30 jakoś. O 24ej normalnie zjadła i pa lulu. O 3 pobudka i młody wilkołak oczy w 5 zł po jedzeniu. A to nowość... Usypiania godzina i znowu pobudka o 5tej. jeja... Tak to jest, jak Młoda śpi więcej w dzień. Potem o 7ej pobudka i znowu ryk przez 2 godziny. Tatuś zwątpił. Na koniec kolejna kupka i godzina spokoju. A miałam sprzątać... Nie wiem, czy się zmobilizuję... Acha. Moja koleżanka urodziła o 1.00 synka :) Na Żelaznej. Męczyła się cały dzień ze skurczami. Znieczulenia jej odmówili, bo niby za wcześnie było. A potem za późno. A Dolarganu nie dali również, bo to narkotyk (w desperacji cokolwiek chciała). Bóle z kręgosłupa. Rzeźnia cholerna. A ja tam rodzić miałam. Jak człowiek do drugiego albo kolejnego porodu jedzie, to już go zlewają totalnie.
  24. Nosidełko - są różne. Ja mam takie Infant czy jakoś tak. Dostaliśmy w gratisie z wózkiem. Ale u mnie to się nie sprawdza. Ciężko tam malucha usadowić, bo kiepsko się rozpina. O wyjęciu śpiącego nie wspomnę. Do tego dla takich małych dzieci są ochraniacze na główkę, żeby na boki nie latała (i słusznie zresztą), ale Ania wtedy nic nie widzi wokół i się wścieka. U niej to nie tyle o noszenie na rękach chodzi, co możliwość oglądania wszystkiego wokół. Tak więc trochę lipa. justi - super, że jakoś naprowadziłaś swojego samca na właściwe tory ;) Ja to mam wrażenie, że nimi to trzeba tak zdrowo potrząsnąć od czasu do czasu. Albo przez kolano i w d....ę. A do seksu mam awers. Po tej nieudanej próbie. koliberek - no ja cię sunę... ja odśnieżam sama. Bo mój ma gdzieś. Według niego na wiosnę się stopi, więc po co odgarniać. Może też warto zasugerować siostrze męża, że wiosna wkrótce, he, he... ;) No a ogólnie, to mój M też lepiej wypadał na początku opieki nad dzieckiem. Teraz chyba się gubi trochę i nie nadąża za potrzebami Młodej. Nie rozumie, że płacz nie oznacza tylko głodu, mokrej pieluchy i braku snu. Brak mu cierpliwości. No i wykręca się brakiem czasu ciągle. Jego strata, bo u takiego malucha każdy dzień przynosi coś nowego czasem.
×