Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. titucha - życzę "cesareczki" lub szybkich 10 cm rozwarcia! :) Fajnie, że sprawdzisz jak z piłką, ciekawa jestem. Ja nie zdążyłam, bo się rozkręciłam momentalnie po zzo... życzliwa duszo... nie strasz kobity! Bzdury jakieś opowiadasz! Jak zzo trzyma na dobrej dawce to parte są pikusiem! Tylko trochę się człowiek zmęczy przy tym. Owszem, czuć ucisk na odbyt, ale bez przesady... Zatwardzenie bywa gorsze :-P i nie ma wtedy zzo ;) Chyba, że każą człowiekowi wyciskać 4,5 kg klocka, to nie wiem jak wtedy, może i eksplozja odbytu się zdarza, he, he...! W sumie jak postawiłam wózek w szpitalu ze swoją Anią 2920g przy bobasie 4260g, to on był dobre pół raza większy. A łeb jaki miał wielki... Współczuję matce porodu... kamilki - ja czułam normalne ruchy do momentu odejścia wód. Potem faktycznie były słabsze. Ale w ostatnich dwóch dniach nasiliło się kłócie w dole brzucha. Innych objawów nie miałam. Nawet brzuch mi się nie opuścił. justi - współczuję sprawy z Tatą :( Pozostaje się cieszyć, że to jeden palec i lewa ręka. Przyzwyczai się pewnie i będzie git - tego się trzymajmy. No i podziwiam mamę... Moja to nawet 20 km od domu nie da się wysłać ;) Ciekawe, czy u ciebie już coś się zaczyna dziać w kierunku rozładunku, czy to takie "straszenie" tylko... gosik - jasne, że w praktyce bierze się zwolnienie do końca. Teoretycznie nie powinno się tego robić ;)
  2. pektynka - ja się zabrałam w jedną wielgachną torbę, ale dziewczyny miały po trzy nawet. Więc luzik :) Acha - ważne!!! Jeśli któraś spodziewa się chłopca, to odradzam pieluszki Huggis z wycięciem na pępek. Koleżanki synek z sali przesikiwał się przez nie górą. Pampersy są wyższe, a na pępek można wywinąć, musiała zakupić w trybie pilnym, bo kończyły się ubranka w domu ;) To oczywiście zależy od dziecka, ale może moja uwaga się przyda.
  3. agata28.02 - ja jak miałam w sobotę rozwarcie na 2 palce i zgładzoną szyjkę, to we wtorek urodziłam ;) To znaczy, że jesteś tuż, tuż... ;) Powodzenia! titucha - trzymam kciuki! Bądź silna, babo...! :) Co do zwolnienia, to chyba justi ma rację - 270 dni. Można brać całe 40 tygodni, ale wtedy ZUS lubi wpaść z kontrolą (choć nie musi). Macierzyński teoretycznie trzeba wziąć 2 tygodnie PRZED terminem porodu. Ale kto to sprawdzi i udowodni wam, kiedy ten termin wypada... Tak więc w praktyce zwolnienia bierze się na całą ciążę i do dnia porodu. Co do krótkich paznokci, to noworodek nie jest aż tak delikatny, jak to sobie wyobrażałam. Myślę, że po szpitalu można mieć dłuższe paznokcie spokojnie. Ale w szpitalu gonią, to fakt. Poza tym mocno niestabilny dzidziuś jest właściwie pierwsze dni, potem się "usztywnia" jakby bardziej. Ale malować pazurków nie ma sensu za bardzo, bo częściej myje się ręce i lakier nie będzie się trzymał, to moje zdanie ;)
  4. marcyś, nie wiem czy moja opinia na temat rodzenia łożyska będzie pomocna, bo ja rodziłam na zzo... Z mojego punktu widzenia to wyglądało tak, że jak już Małą wyjęli, dali na chwilkę na brzuch i zabrali, to położna znowu podłączyła oxy z kroplówki. No ale rzecz jasna tego nie czułam. Myślę, że nawet bez zzo rodzenie łożyska jest łatwe, bo ja nie czułam nawet skurczu i nie musiałam przeć, żeby wylazło. Od podłączenia oxy trwało to jakieś 5-10 minut może.
  5. terlikula - gratulacje! Nie martw się naczyniakiem, to można będzie usunąć. Najważniejsze, ża Mała zdrowa :) Wiedziałam, że pójdzie ci szybko, bo u mnie tak samo się zaczęło i szybko poszło. Będziesz teraz dla lekarzy atrakcją oddziału tak jak ja, he, he...! No i WIELKI SZACUN że dałaś radę bez znieczulenia. Ja bym chyba nie dała... I to takiego klocuszka jak twój urodzić... :) Ana32, moja Ania też nie przybierała i okazało się, że mam za mało pokarmu. Skończyło się dodatkową butlą i jest ok. Będzie dobrze :)
  6. terlikula, trzymam kciuki!!!! Ale czad...! Będziesz miała taką akcję jak ja, u mnie też od wód się zaczęło ;) Oby szybko ci poszło! sorki, że tak hurtem piszę, ale jak się dorwę, to rozumiecie... :) co do hemoroidów - ja miałam straszne, szczególnie pod koniec ciąży. A po porodzie się zmniejszyły prawie do zera, więc wcale nie muszą być większe. A ja się martwiłam waga - nie wchodźcie na nią tuż po porodzie, broń Bóg! Dla zdrowia psychicznego... U mnie waga stała na korytarzu w szpitalu - nie wiem czyj to pomysł, więc sobie wchodziłyśmy dla relaksu i rozrywki raz dziennie. Na drugi dzień po porodzie waga spadła mi o... 2 kg. Ciekawe, bo to mniej niż waży dziecko ;) Spuchłam potwornie, głównie na nogach. To ponoć normalne. Popękała mi skóra na palcach stóp od tej opuchlizny. I tak było około 4 dni. A potem nieludzkie pocenie (do dnia dzisiejszego) i spada około 1 kg dziennie. Przez tydzień straciłam 8 kg. Zostało jeszcze 5 kg. brzuch - przypomina meduzę przez co najmniej 3 dni. Śmieszne uczucie, bo jak się człowiek śmieje, to mu wszystko lata i się telepie ;) Nie dopinam się w żadne spodnie sprzed ciąży, nawet te za duże. Ale brzuchal kurczy się z dnia na dzień, nawet już odzyskałam pępek. Więc nadzieja jest jakaś. Opuchlizna zeszła i mam szczupłe nogi wreszcie :) :) karmienie - masakra jedna wielka. Ból piersi, sutki pokrwawione, dziecko niedożarte wiecznie - to realia pierwszych dni. W końcu dali mi butelkę z mlekiem modyfikowanym i odzyskałam spokój. W moim przypadku sprawdza się metoda następująca: cycek po nocy i nie częściej niż po 6 godzinach (aż mleko prawie samo wali). Wtedy Mała owszem, bezpośrednio z "dystrybutora" skorzysta. Wcześniej - traktuje mnie jak smoczek, zasypia, nie daje się dobudzić i w efekcie jest głodna. Potem po cycu laktator, żeby odessać resztę i potem butla. Jeśli któraś chciałaby karmić tylko piersią - życzę wytrwałości. To najtrudniejsze z całej okołoporodowej akcji. Acha - ręczny laktator to sobie można w d... wsadzić. Chyba, że byłby wykorzystywany tylko sporadycznie. Trzeba się mocno napracować przy tym. Mnie udojenie 20ml z obu piersi zajmowało prawie godzinę. A dziecko potrzebowało ok. 50ml na jedno karmienie. Pożyczyłam w szpitalu elektryczny i w ciągu 30minut uzyskałam 60ml. Tak więc... znoszę warkot tej upiornej maszyny i doję się pożyczoną od bratowej dojareczką. dieta - w szpitalu nie było żadnej diety dla karmiących. Obiady dostawałyśmy takie, jak cały szpital. Wszystkie to jadły i było ok. Z obserwacji - lepiej unikać kalafiora i brokułów (dzieci puszczają nieludzkie bąki) i nie pić czarnej herbaty do kolacji (potem impreza z wrzeszczącym maluchem do rana, bo nie może spać). Kawa no to wiadomo. Ja wczoraj wypiłam kieliszek szampana i mała spała jak zabita, nawet przewijanie i karmienie było przez sen. Wniosek - znikome ilości alkoholu nie szkodzą, wręcz przeciwnie ;) pępowina - u mnie Mała nie była oplątana do dnia porodu. Oplątała się prawdopodobnie, jak chodziłam prawie bez wód od tej 13tej do 17tej. Pierwsze KTG było dobre. Potem widać było, że coś jest nie tak, bo tętno w KTG spadało po prostu i prawie wcale nie było ruchów dziecka (jak by mnie ktoś dusił, to też bym siły nie miała się ruszać ;) ) Ale nie było wiadomo dlaczego tętno spada, bo USG już nie robili. Dopiero, jak się rodziła, to położna powiedziała, że Mała ma pępowinę na szyi i będzie musiała ją odpępnić w kroczu, bo nie wyjdzie. organizacja przy dziecku - taki maluch tylko je, kupka, siusia i śpi. Jeśli unormujemy "zabiegi" co 3 godziny, to można się wyspać w miarę, coś tam zrobić, ugotować itp. No ale mnie dużo M pomaga, robimy zmiany, żeby chociaż 6 godz. snu mieć ciągiem. No i ja karmię w "trybie mieszanym", co jest mniej uciążliwe od samej piersi, bo ktoś może mnie zastąpić. Karmienie samą piersią, do tego na żądanie jest makabrycznie trudne, czasochłonne i stresujące - dla dziecka i mamy, przynajmniej dopóki nie nabiorą wprawy. Ja się poddałam po 4 dniach, kiedy Mała ciągle traciła na wadze, ja byłam zmasakrowana i chodząca na rzęsach, a lekarz powiedział, że dziecko zbyt dużo traci i powinna zacząć tyć. Ona wisiała na cycku po 3 godziny nawet i niedojadała, bo ja nie miałam tyle mleka i nie mam. A okazało się to dopiero jak odciągałam pokarm.
  7. wiecie co, te szwy w kroczu to masakra musi być. W dotyku jak baleron ze sznurkiem... ;)
  8. mama, Mamusia85 - GRATULUJĘ!!! Ucałujcie Maluchy w małe stópki ode mnie :) misia, ja to się dobrze czuję :) Chociaż powiem szczerze, że wyparcie dzidziusia to cholernie ciężka praca... Normalnie zadychę miałam jak po górskiej wspinaczce... ;) A w bólach, to sobie nie wyobrażam jak to można zrobić. Po zzo spokojnie mogłam wypróbować różne pozycje, żeby sprawdzić w której parcie będzie najbardziej efektywne i ostatecznie tak urodzić. No i mogłam się cieszyć każdą chwilą narodzin córeczki. Położna mówiła: "teraz widać już główkę, ma dużo włosków czarnych", potem "już są oczka i nosek" itd. Niestety malutka oplątała się pępowiną za szyję i musieli ją odpępnić w kroczu jeszcze. Dostała przez to 7 pkt i 2 godziny była w inkubatorze. Nie miałam nacięcia krocza tak jak chciałam - masaż olejkiem przyniósł skutek. Co prawda pękłam troszkę i mam 3 szwy na samej skórze w kroczu plus jeden na pochwie. Ale siadałam od razu normalnie i właściwie tego nie czuję. Tylko nóg nie można rozłożyć szeroko. No i bez wątpienia jest to ogromna zasługa położnej, która tak kierowała porodem, żeby nacięcia nie było. Ogromny szacun dla p. Iwonki Owczarek. Wie kobita co robić. kamilki09 - ja mam GBS dodatni i powiem ci, że to nie jest fajnie. Dają kroplówkę, owszem. Ja dostałam od razu na izbie przyjęć o 13tej. Ale jedna dawka to za mało. Drugą dają standardowo, jak już są skurcze porządne albo razem z oxy. No i moja druga dawka nie zdążyła zejść, bo już urodziłam o 19.40. A Mała miała bardzo wysokie CRP po porodzie i podejrzenie, że złapała paciorkowca ode mnie. Antybiotyki, pompa, wemflony w malutkich rączkach... Jednym słowem - domagaj się, aby ci podali antybiotyki szybko. I szybko jedź do szpitala, żeby zdążyli, bo między dawkami musi być 4 godziny przerwy. Nie chcę straszyć, ale akurat w moim przypadku obawy związane z GBS były podstawne. marcyś87 - podanie zzo jest kompletnie niebolesne. Przeszkadzają tylko skurcze, jeśli podawane jest później tak jak w moim przypadku. Ale mnie trzymały dwie położne, żebym się nie poruszyła. Najpierw lekarz ostrzykuje miejsce wkłucia cieniutką igłą ze środkiem znieczulającym miejscowo, a potem wkłuwa w przestrzeń między kręgami i tego już w ogóle nie czuć. Trzeba usiąść głęboko na łóżku po turecku najlepiej. Możesz czuć zimno na plecach, ale ja tego nie czułam. Potem człowieka telepie jak na bardzo dużym mrozie, ale to jest bardziej śmieszne niż upierdliwe, bo nie można zapanować nad tym odruchem ;) Generalnie zzo działać zaczyna po 10 minutach i trzyma 2-2,5 godziny. Najlepiej na tej pierwszej dawce rodzić, bo jest silna, druga jest słabsza i dziewczyny mówiły, że jednak bolały skurcze parte. Po zzo czujesz skurcz, takie napięcie brzucha ale nic kompletnie nie boli. Można robić wszystko. Chodzić, skakać na piłce, kąpać się itp. Ja przy partych czułam jakby mi się kupę chciało trochę. Zapiekło jak pękło mi krocze i nic poza tym. A do rodzenia łożyska nawet przeć nie musiałam. Czułam jak dziecko się przesuwa w kanale rodnym ale to nie było ani bolesne ani nieprzyjemne nawet. co do czopa śluzowego, to ja takowego nie odnotowałam w ogóle. Mogę tylko powiedzieć o wodach płodowych, że ich odejścia, nawet na raty nie da się pomylić z niczym innym. Chociaż pod prysznicem albo w wannie - owszem, nie da rady zauważyć.
  9. Drogie Panie, wycisnęłam!!!! Ania jest śliczna! (zresztą moje pierwsze słowa na sali porodowej były: "Boże, jaka ona ładna!") Została okrzyknięta miss oddziału przez personel :) Dopiero teraz piszę, bo jesteśmy w domu od wczoraj. Mała złapała bakterię i dostawała antybiotyk, a potem leżała dobę na "solarium", bo pojawiła się żółtaczka. Ale ogólnie jest ok :) Ogólnie: BIERZCIE ZNIECZULENIE! Jeśli któraś się zastanawia, to nie ma nad czym! Po godzinie skurczy wywołanych oxy co 2 minuty z marszu myślałam, że sobie sama cesarkę zrobię, jak mi znieczulenia nie dadzą. A jak je dostałam... 30 minut i rozwarcie z 3 cm na 10cm, po następnych 10 minutach Ania była na świecie. Ogólnie mój poród od pierwszego skurczu trwał 2,5 godziny. Wody co prawda zaczęły odchodzić rano o 11tej, ale chodziłam bez bóli i akcji skurczowej do 18tej. Potem ruszyło z kopyta i urodziłam o 19.40. Git. Na jednej dawce ZZO. Czułam skurcze ale zero bólu. Napiszę więcej w następnej przerwie na spanie Małej :)
  10. LOGIN****MIASTO****WIEK****PŁEĆ/IMIĘ****DATA PORODU*** terlikula**Lubartów***27 ****Antonina Apolonia**03.12.2012** MamaMałpkI****Bytom****27********córka**********04.12.2 012** titucha**ok.Warszawy**27**Łucja Katarzyna***04.12.2012** Mamita****Słupsk******26*********córka*************04.1 2.2012** martulavip*ok.Bydgoszczy******córka*************04.12.20 12** Misia1126***Solec Kuj.***29****Natalia Lucyna**** 07.12.2012** mamusia85****Bielsko****Karolina Małgorzata*** *07.12.2012** Agabi2011**Bolesławiec**29*****córka*********** 08.12 .2012** karmin***okolice W-wy**********Remigiusz********* 09.12.2012** jestem pewna 29 Beskidy *******syn Maksymilian*** 10.12.2012 kasiaip83***Bydgoszcz**************syn************ 10.12.2012** Luska46********Słupsk******20 ********Maja********* 10.12.2012** protesia****Ruda Śląska***26*****córka************ 10.12.2012** lulalita, Aberdeen/Żory*** 24*** syn***Maximilian*** 10.12.12 pektynka****Lubliniec ***25********Oliwier ******** 12.12.2012** pozyt.zask.***Gdańsk***24*******Dominika*********14.12.2 012** Nika_80***Mazury***32**********córka************ 16.12.2012** Qrska*** okolice W-wy***20 ******córka *********** 19.12.2012** mmkm*****Białystok*****32******* Róża ************ 22.12.2012** loco99****Bystrzyca*****23*********córka********** 23.12 .2012** marcyś87**Katowice***25*****Jakub Michał********24.12.2012** antałek30****Rzeszów****30********Milenka******** 24.12.1012** dzidka-2012**Stargard Szczec.*24*****syn******* 25.12.2012** malaMonis*****Białystok******22******Emil********** 25.12.2012** gosik96**Warszawa/Gdynia**30****syn*********** 27.12.2012** memcia21**Wyszków**21****córka**Zuzia*****24/30.12.2012 ** kamilki09****Jodłowa***24****Zuzanna******25.12.2012**** ...................................MAMUSIE ........................................... LOGIN********MIASTO*********t.P/data P ********WAGA/DŁ/ R.PORODU*****IMIĘ monika31**Podkarpacie*** 19.12/15.11.2012***2000g/46cm/cc ***Tadeusz Bronisław Ana32**Sosnowiec/Słupsk***5.12/19.11.2012****3280g/50cm /sn****Sebastian pechszczęściara**Piek Śl****2.12/22.11.2012****3280g/56cm/cc******Emilia Iwka78**ok/W-wy*****10.12/27.11.2012******2920g/54cm/sn****Anna Karolina Agnieszka29**Gorzów******19.12/30.11.2012****3550g/56cm/ sn*******Maja czarna iness**Mysłowice***4.12/**********************************/ cc*******Dawid
  11. Kurza melodia, dzwoniłam do położnej. Mam jechać do szpitala, bo to prawie na pewno są wody. Nie mam skurczy, a M 30 km od domu i jeszcze kąpał się będzie jak wróci. Wrrrr....! Poleciało tak z 50-70 ml i teraz się coś sączy. Czopa brak. Może to jednak jakaś rzadka wydzielina??? No nic, zobaczymy jak pojadę ;)
  12. Noo to chyba nie pójdę do sklepu... Chyba mi wody odchodzą właśnie...
  13. marcyś, kurza melodia, widzisz, już mi mózg wysiada... jasne że wtorek dzisiaj... ;) No ja mam nadzieję, że takie koszmarne samopoczucie coś zwiastuje, bo od tego dzisiejszego "rozpierania" w miednicy to już mam uderzenia gorąca i ręce mi się trzęsą... :( Ani siedzieć, ani leżeć, ani stać... Chodzenie powłócząc nogami... Jak poród ma być gorszy, to ja nie rodzę. Ale prysznic pomaga. Tylko jak będę pod nim stała cały dzień, to mi błony między palcami urosną... ;) Powlokę się może do spożywczaka, bo pomidora bym zjadła chyba. Mam tak ze 100 metrów, to jest szansa, że wrócę :( Co do prywatnej położnej, to ja będę miała. Ale w moim szpitalu to jest "na legalu", umowę się podpisuje itp. No i kosztuje to 1500zł. :( A zzo 600zł. No ale ta położna jest fajna (przynajmniej tak się zapowiada), więc mam nadzieję nie żałować wydanej kasy. Interesuje się, nawet do mnie dzwoniła. I ma bardzo dobre opinie w necie. Ta kwota to jest za tzw. opiekę okołoporodową, więc też przed porodem. Ja już teraz nie będę miała wizyty u gina, więc z nią mam się spotykać na ktg, badania itp. bo niektóre położne mają teraz ponoć uprawnienia do całościowego prowadzenia ciąży, chociaż jest to mało popularne jeszcze. Umowę akurat w tym szpitalu można tylko z taką położną podpisać.
  14. marcyś, mogę cię pocieszyć: ;) to chyba twój pierwszy maluch o ile pamiętam? Ja od soboty "biegam" ze zgładzoną zupełnie szyjką w którą mieszczą się 2 palce. Według Ginki miałam lada chwila urodzić, a do soboty najbliższej na bank. Dzisiaj środa i nic. Więc możliwe, że też będziesz sobie "biegać" i M zdąży ;) memcia, ja tak miałam, ale jak zapomniałam zapłacić za Polsat Cyfrowy, he, he...! Ciemność była po prostu... Kable pomacaj może, czasem coś się wyciągnie niechcący przy sprzątaniu...
  15. memcia, ja to już za cały zaprzęg reniferów mogę się przebrać, he, he...! ;) Z terminem, to może wcelujesz się między świętami a Nowym Rokiem? Chociaż chyba wolałabym przed świętami osobiście, bo ze skwaszoną miną do stołu wigilijnego siadać to lipa, a mnie osobiście optymizm coraz trudniej przychodzi. terlikula, ja jak poczułam wczoraj taki skurcz to też wskoczyłam umyć głowę :) :) i sprzątnęłam łazienkę :) Pocieszam się, że kobietom w trakcie porodu może, delikatnie mówiąc, odbijać. Moja przyjaciółka zaczęła gotować rosół jak dostała bóli, a jak jechali do szpitala, to się jej film urwał i pytała M dokąd ją wiezie??? ;) karmin, a na kiedy ty masz termin? misia, podziwiam, że tak biegasz jeszcze. Ja to momentalnie wymiękłam. Od soboty to makabra jakaś jest. Już nie ćwiczę, ledwie chodzę. Mam tylko przebłyski lepszego samopoczucia. Muszę się zmobilizować dzisiaj do życia jakoś :( No i oczywiście wszystkiego najlepszego! Cmok! :) Ja miałam nadzieję urodzić 24.11, wtedy wszyscy w domu bylibyśmy z 24ego, tylko miesiące inne :) Ale 24.12 nie biorę pod uwagę. W życiu!
  16. Witajcie z rana :) No i moje dobre samopoczucie szlag jasny trafił... :( Dzisiaj już nie spałam prawie. Piekący ból w dole żeber nie pozwolił. Z prawej to wątroba, a z lewej to już sama nie wiem co! Wrrrr...! Do tego ledwie zwlekłam się z łóżka i po spionizowaniu czuję takie rozpieranie bolesne w miednicy, jakby kości mi ktoś rozpychał siłą. Makabra. Nie miałam tego wcześniej! A wybierałam się do Biedronki kupić ciasto francuskie na święta. Podobno dobre mrożone mają, a wiadomo - raczej mierne możliwości będą w tym roku na przygotowanie czegokolwiek własnoręcznie, więc trzeba się w "gotowce" zaopatrzyć.
  17. memcia, no ja z nudów przy garach siedzę, bo już mnie nosi :) Ile można sprzątać... Poza tym ciężko mi jest się przychylić, więc w niektórych miejscach i tak nie mogę sprzątnąć jak należy. Pogoniłam M do roboty ;) Ostatnio robiłam takie fajne ciasto biszkopt, masa mandarynkowa, bita śmietana i herbatniki. Bardzo dobre, ale przepis mam z gazetki kobiecej więc linka nie podeślę, jakby co mogę przepisać :) Ty lepiej nie kracz i zbierz się przed Świętami... Bo to jednak skład medyczny jest zazwyczaj okrojony w takie dni i w ogóle, każdemu mam wrażenie co innego w głowie niż pacjent... ;) Ja to się boję, żeby nie przenosić do Świąt. karmin, to daj znać po tym ktg. Ja dopiero w czwartek jadę. Pierwsze :) Plus badanie szyi znowu... :(
  18. memcia, do tego ciasta herbatnikowego dawałaś budyń z cukrem czy bez? Jak nie urodzę do jutra, to może bym zrobiła :)
  19. dzidka, fajnie, lubię facetów w takich zimowych swetrach...mhm... się rozmarzyłam... ;) Mój całą zimę w T-shircie na krótki rękaw biega, czasem bluzę polarową założy, zimnolubny jest niestety, więc sweter odpada :(
  20. Nika, ja byłam 17.11 u gin i miałam wszystko wysoko, szyję długą i twardą itp. a 24.11 już mogę rodzić w zasadzie, więc różnie to może być ;) A też nic nie czułam przecież, żeby się działo. Ciekawe, że ludziom taki syf w domu nie przeszkadza...? chociaż w sumie z wiekiem wzrok się pogarsza, he, he...! ;) Słuchajcie, bierzecie do szpitala Octenisept albo spiryt do pielęgnacji pępka? Się zastanawiam, czy to brać, skoro i tak Młoda nie będzie kąpana, dopiero w domu... Ale może ten pępuszek trzeba będzie przecierać jednak... Sama nie wiem...
  21. terlikula, uzależnieniem nie powinnaś się martwić, nawet, gdybyś miała wdychać ten dym raz na powiedzmy 2-3 miesiące przy sporadycznych wizytach ;) Ale jeśli ci to przeszkadza teraz, to absolutnie myślę, że powinnaś unikać. I nie martw się, że prywata, po to tu też jesteśmy ;) Moi teściowie też dziwni, syfek u nich w chałupie również, bo mają chow-chowa a wiadomo, futerko mają te psy odpowiednie. No i na Święta wycieli niezły numer. Jak wcześniej, to się cieszyli, że wnuczka będzie, bo mają u męża siostry dwóch wnuków. Jak teraz, to na Święta wybierają się do teściów siostry mojego M. Byłam przekonana, że pierwszą Wigilię będą chcieli spędzić z małą Wnusią... Ot, przykrość... :(
  22. Jeśli ograniczyłaś, to git. Jak cię dusi ten dym, to nie idź po prostu na te imieniny i otwarcie powiedz czemu. Na pewno zrozumieją ;)
  23. terlikula, chyba nie bardzo masz wyjście - trzeba wizyty ograniczyć. Nikt nie powinien mieć ci tego za złe. Ewentualnie zażartować, że tobie papierosy nie przeszkadzają, ale Maluch z paleniem musi poczekać i ostentacyjnie wyjść do drugiego pokoju. Mnie tak teść namawiał do kieliszka wina na każdej imprezie, bo przecież "jeden ci nie zaszkodzi". W końcu mu powiedziałam w ten sam deseń, że "mnie to nie zaszkodzi, ale Ania jest za mała nawet na jeden kieliszek". Od tej pory nie proponuje ;) Mam przykład palacza świetny, bo mój tata palił po 2 paczki dziennie. W domu. Przy stole. Niereformowalne to było. W końcu wywalczyłyśmy z mamą, żeby chociaż do kuchni wychodził.
  24. justi, to może u mnie też ten brak wydzieliny ostatnio nie jest związany z badaniem??? Też startuję z 39 tygodniem :) Psychika na pewno ma niebagatelne znaczenie w całej ciąży, nie da się ukryć. monika, fajnie, że już będziecie w komplecie, :) jednak takie dojazdy też są męczące. Oooo... właśnie miałam "skurcza" :) :)
  25. mama, ja nie wiem, czy to było brutalne badanie. Gorsze pamiętam było macanie jajników przy zapaleniu przydatków... Ja jestem przewrażliwiona mocno jeśli chodzi o sprawy ginekologiczne, więc trzeba przepuszczać moją opinię przez sito ;) Plamienie może wystąpić po badaniu wewnętrznym szyjki, nawet to sprawdzałam w książce. Wynika podobno z mocnego ukrwienia "tych" rejonów. A na porodówce to nie wiem jak badają, pewnie podobnie. Oby nie za często... No i ty mnie nie załamuj, że ja tak jeszcze 2 tygodnie na przykład będę chodziła! :( Według prognoz mam nie dotrzymać do soboty... gosik, współczuję "ataku"... :( To faktycznie mogło być z jelit splaśniętych maksymalnie, chociaż skurcz też nie wykluczony... Ja coś słyszałam, że niektóre kobiety właśnie odczuwają skurcze jak kolkę jelitową, silną. Ja te silniejsze kilka które poczułam, to były takie jak na miesiączkę, tylko jakby promieniujące stopniowo na krzyż, potem aż do łopatek i przeszło. Może ze 20 sek. trwało. Bolesne to chyba zbyt mocne słowo w tym przypadku. Co do czopa, to nie odnotowałam jego odejścia, tylko obfitą wydzielinę, no ale to chyba mamy wszystkie od dłuższego czasu. Niczego, o że tak powiem, spójnej konsystencji w każdym razie nie zauważyłam. Stąd się zastanawiam, czy jest możliwe, że jeszcze tam siedzi. W każdym razie od badania wydzieliny jest mniej zdecydowanie. Odczuwam też sporadycznie te skurcze BH, przepowiadające ustały. Tak więc czekam do czwartku i jadę do szpitala, bo się z położną umówiłam. Ostatni raz tak jak dzisiaj w nocy spałam chyba ze dwa miesiące temu! Nie wstałam do toalety, nie słyszałam jak M wstawał rano, NIC! Obudziłam się w końcu wypoczęta :) :) I nie jest mi niedobrze! I nic mnie nie kłuje i nie ciągnie! Chociaż ponoć śmiertelnie chorym też się poprawia tuż przed śmiercią ;)
×