Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. cześć Mamusie :) jestem świeżo po usg i Młoda waży 440 g, boksuje na całego i chyba jest podobna do siostry :) a we mnie obudził się ciasteczkowy potwór dzisiaj. Zeżarłam 7 pączków!!!! Dobrze, że nie mam zgagi... Ale kilogramy lecą... :-/ Mam okropną ochotę na słodycze. Dzień dzisiejszy, to moje oficjalne pożegnanie z pączkami do porodu ;) Niestety wylazł mi paskudny żylak na nodze i to na łydce :( No i zaparcia się pojawiły, ale sama sobie jestem winna paskudną dietą. Pora to zmienić. Ja na razi jeszcze nic nie kupowałam poza jednym komplecikiem body+spodenki, ale sporo rzeczy będę miała po starszej córce. Zastanawiam się nad zakupem zimowego kombinezonu, bo są wyprzedaże w tesco, a ubranka f&f są dobrej jakości. Wózek ja mam x-landera, ale nie polecam. Gondola jest spoko, duża itd. ale spacerówka lipa. Za mało zabudowana, za krótki daszek. W moim modelu jest ustawienie tylko przodem do kierunku jazdy, a jak np. wieje wiatr, to przydało by się przełożyć rączkę. Amortyzatory by się przydały do bujania. Skrętne kółka są dobre i duże pompowane koła. Piankowe to porażka przy śniegu, a u mnie nie odśnieżają zbyt chętnie. Podoba mi się bebetto, koleżanka ma. Co do porodu - ja miałam zzo i wychodzenie główki nie bolało. Trochę zaszczypało jak pękłam i tyle. Generalnie poród do przeżycia myślę, dla mnie horror zaczął się przy karmieniu. Nie dają do tego zzo ;) Teraz się boję... :( Ale planuję zaopatrzeć się w bepanthen w hurtowych ilościach, bo lanolina nic mi nie dawała. Generalnie piersi mi się nie zahartowały po prostu. Po sześciu miesiącach nadal cierpiałam, córa odmówiła piersi po 3 miesiącach, laktator był w ruchu cały czas i tylko dzięki temu jakoś ciągnęłam z tym karmieniem. Ale u mnie to ekstremalny przypadek, kilka rzeczy się nałożyło na siebie. Mało pokarmu, choroba dziecka, sposób ssania małej (bardzo mocno ciągnęła, robiły jej się pęcherze na ustach, a mnie jak bolało, to hamował się wypływ mleka, na co ona ciągnęła mocniej i błędne koło...). Na szczęście to się nie zdarza chyba zbyt często :) Flavia - ja też mam szopki z zusem. U mnie w pracy również zrobili kontrolę, bo krótko pracowałam. Strasznej ilośc***apierów zażądali. I mój pracodawca spóźnił się z ich przesłaniem. Zus wydał decyzję odmowną i muszę się teraz odwoływać. Od końca grudnia bez kasy jestem. Masakra. Ale składeczki to przyjmują chętnie, dziady. Takie odwołanie to ponoć i dwa lata może trwać. Cienko więc mamy teraz.
  2. Mrufka - ufff...! uspokoiłaś mnie nieco :) byłam przekonana, że Ania powinna mówić takie normalne słowa. Po swojemu mówi, ale niektóre słowa są mało wyraźnie artykułowane i tutaj niestety obwiniam przerośnięty język. Mam nadzieję, że to się z czasem unormuje. Ania mówi ładnie "kwa-kwa" na kaczkę, "bał-bał" na psa, "muuu" na krowę, powiedzieć miau nie potrafi, jak widzi kota to "mmmmmm..." mówi. "brrr" na różne urządzenia wydające warkot np. farelka, suszarka, ale też samolot. Pokazuje paluszkiem na samolot. Mówi "da" i "ne" - to drugie opanowała do perfekcji. Niestety... :-/ Rozumie baaaardzo dużo. Właściwie, to czasem mam wrażenie, że wszystko... Przestaliśmy już przy niej rozmawiać na jakieś tematy nieprzeznaczone dla uszu dzieci, bo nie ma pewności, co mały móżdżek wychwyci. Spokojnie potrafi podać większość przedmiotów, kiedy się ją poprosi, bez pokazywania palcem o co nam chodzi. Inna sprawa, że czasem nie ma ochoty ;) Albo gada w obcym języku rozemocjonowana o czymś i diabli wiedzą o czym... A ten chłopiec koleżanki mówi "dziadek" w pełni świadomie. Jakbym nie słyszała, to bym nie uwierzyła! Jeśli Tymi ma tylko katar, to chyba faktycznie nie ma powodu, żeby zostawiać go w domu. Oby nic gorszego. Silie - też słyszałam, że dwujęzyczne dzieci zaczynają mówić później. Szkoda, że nam Justi zniknęła, pewnie więcej byśmy się dowiedziały :( Ja to się dziwię, że Ania w sumie mało mówi, bo dużo do niej gadam, oglądamy książeczki, bajki w tv, na spacerze też różne rzeczy. U nas w sumie nic się nie dzieje, poza kichą finansową, bo zus nadal mi nie płaci, złożyłam odwołanie i tyle. Pozostaje czekać. Możliwe, że kilka miesięcy, a jak sprawa pójdzie do sądu, to nawet ze dwa lata... Brzuch mi wyłazi powolutku, ale wciąż w luźniejszych ciuchach nie widać ciąży. Wrzuciłam fotkę na maila, sprzed tygodnia, czyli to 22 tydzień był :) Na szczęście czuję się lepiej. Z nocnikiem u nas lipa nadal, pomimo regularnych posiadówek, Ania ani razu nie zrobiła niczego. Jak tylko zakładam jej pieluchę, to fru!. Ma jakąś blokadę na razie chyba. Nie naciskam. Zobaczymy, ma jeszcze czas. Za to zaczyna sama ładnie jeść łyżeczką. Wyrywa mi łyżkę i ona sama musi. Nawet bardzo nie chlapie, trzeba to kontrolować jednak, to fakt. No i zupy to nie zje rzadkiej oczywiście, ale jabłko duszone albo gęstą kaszkę tak. Parówkę pokrojoną również. Z niewielką pomocą, myślę, że idzie jej bardzo dobrze. W tesco są mega wyprzedaże na ubranka dziecięce. Kupiłam Ani kurtkę zimową na przyszły rok za 41zł na przykład i letnią sukienkę za 8 zł.
  3. Nela - fajnie, ze sie odezwalas :) jak widzę, Lenka tez jest niezlym gagatkiem :) Ciekawe swoja droga dla kogo te zabezpieczenia robia do szafek. Kolezanka zazartowala, ze dla dzieci które do nich jeszcze nie dosięgają :-D zazdroszczę realizacji w roli mamy, super, ze ci sie udaje, mama i dziecko są szczesliwe a dzięki dluzszemu pobytowi w domu unikniecie przez jakiś czas tych wszystkich chorob które dzieci przynoszą ze zlobka. U mnie siedzenie w domu wywołuje skrajną frustrację niestety. Powaznie boje sie o moja kondycje psychiczna jak przybędzie drugie dziecko. Brakuje mi wsparcia, kogoś kto czasem powie, ze sobie dobrze radze a nie będzie tylko krytykowal. Czuje sie bezużyteczna, niezdarna i do tego stanowię glownie koszt bez pozytku. Hormony ciążowe mi przeszkadzają, mam okropne huśtawki nastrojów, nie mogę spac w nocy bo sie denerwuje wszystkim, albo placze calymi dniami, albo sie wściekam. No i przykro, ze jestem jakoś tak sama z wszystkimi problemami. Zaczynam coraz częściej odczuwać brak rodzicow i rodzeństwa. Do tego moja przyjaciółka wyleciala dzis rano do Islandii :( mrufka - ja takich slów o jakich piszesz to nie licze :) jak pisalam, ze Ania nie mówi, to mialam na myśli takie normalne mówienie :) czyli tata tylko na tatę, mama na mame, kaczka a nie kła kła itp. Ponoc dziecko w tym wieku (czyli 14 miesięcy) powinno używać swiadomie 3-5 slów. Nie wiem, moze przez ten przerosniety jezyk Ania nie mówi. A moze nie ma nic do powiedzenia ;) w sumie, to chyba do dwóch lat jest czas żeby sie nie denerwować. Nawiasem mówiąc to synek kolezanki dwa miesiące mlodszy mówi "dziadek"! Szok, przecież to trudne slowo! Zadne tam dzia dzia, normalnie dziadka wola. Fajnie to wygląda:)
  4. Przepraszam ze nie odniose sie do wszystkich wpisów, ale pisze z Tel, czekam aż mama sie wyśpi i idziemy na ćwiczenia dla mam z maluchami. Zzo jest super, mnie nic nie bolalo, nawet do szycia mogli mi nie znieczulac. Czulam skurcze ale byly bezbolesne. U mnie to akurat przyspieszyli poród i ulatwilo kontrole nad parciem. termometr do ucha jest fajny, ja mam taki zbliżeniowy do czolka i tez jest fajny, bo mozna kontrolować temp w czasie snu malucha nie budząc go.
  5. jeja, znowu sto lat nie zaglądałam na forum, a tutaj taki wysyp wpisów, że nawet nie wiem, jak się zabrać za nadrabianie :) zerknęłam tylko z grubsza na ostatnie strony. Justi2 - fajnie, że drugi będzie chłopak, u nas będzie druga dziewczynka :) Według usg wychodzi mi teraz 22 tydzień ciąży. Młoda dokazuje na całego, pierwsza córa tak mocno się nie ruszała. A teraz to prawdziwy mały szaleniec :) Ja również spakuję się wcześnie tym razem, bo u mnie tak jak u ciebie ekspresem poszło, więc nie wiem, czy zdążę dojechać :-P Byłam spakowana, ale urodziłam w 38 tygodniu, do końca chodziłam na fitness i właściwie od 36 tyg. to już miałam dosyć tej całej ciąży ;) Ostatni tydzień miałam 2,5 cm rozwarcia, pomyłam więc okna na dokładkę, żeby "w końcu urodzić". U mnie zaczęło się nie od skurczy. Wody mi odeszły po prostu jak wychodziłam do sklepu, bo na pierogi z truskawkami mnie chętka wzięła. Dobrze, że nie wyszłam... Skurcze musieli wywoływać 6 godzin później, niestety oxy. I ten ból to do śmierc***amiętała będę... Od razu skurcze co 2 minuty, godzinę czekałam na znieczulenie. A po kolejnej godzinie córa już była na świecie. Popieram, mąż i własny plan działania się przydaje. Trzeba cisnąć o swoje, bo inaczej swoje standardy będą wcielać. Chociaż złego słowa na szpital w którym rodziłam nie powiem. No i też słyszałam, że nie wolno sera pleśniowego, surowych jaj i mięsa w ciąży jeść. I owoców morza. Więc unikam, na wszelki wypadek. Duży macie już brzuch? Ja już musiałam wyjąć spodnie ciążowe dzisiaj niestety. 4,5 kg na plusie :-/
  6. monika - Ania też pała miłością do naszej suczki weteranki owczarka niemieckiego :) A sunia traktuje ją z pobłażliwością :)
  7. monika - no współczuję, 4 czwórki na raz, już sobie wyobrażam... :-/ Ale za to będziesz miała jedne z najgorszych zębów za sobą. Właściwie to Tadzio będzie miał za sobą, ale mam wrażenie, że mamy siłą rzeczy w ząbkowaniu uczestniczą jakby same ząbkowały ;) Jak piszesz, że Tadzio zasnął ci na rękach, to jakbym powieść s-f czytała :) jakbym Ani nie uśpiła, to by mogła cały dzień nie spać. W innym miejscu niż dom i własne łóżeczko w ogóle nie zaśnie, mowy nie ma. Przez to jesteśmy uziemieni, bo musimy albo umawiać się ze znajomymi tak, żeby wyspała się w drodze w gości i wracać na 20tą albo umawiać się w godzinach "bezdrzemkowych". Też czekamy ze szczepieniem, powinna mieć w lutym, ale dostała 3-dniówki na dwa dni przed planowaną wizytą. Teraz kazali mi przyjść w marcu, żeby zapisać ją na kwiecień. Ekstra. No pożytek z tego taki, że na wiosnę może już się nie rozchoruje. Ania też wędruje po łóżeczku w nocy okropnie, nawet nie budząc się właściwie. Ja już nie wstaję, żeby ją przykrywać, bo musiałabym w ogóle nie spać ;) Ustawiamy na noc temperaturę 20 stopni i tyle. silie - może wcale takiego wysypu zębowego nie będzie? Ania ma siedem zębów na razie, więc porównywalnie i niby miałam wrażenie, że coś idzie, ale na razie nie widać niczego. Za to noc koszmarna. Pobudka o 2.30 i tak do 4tej z minutami co chwila. W końcu posmarowałam jej zęby Dentinoxem i zasnęła. Ale nie wiem, czy była już po prostu senna, czy to jednak zęby były. Nie płakała, ale zasypiała na rękach i budziła się po chwili. Ja za to nie spałam już do rana, bo bezsenność ciążowa mnie dopada. U nas znowu problem z jedzeniem, wczoraj był też problem z kupą. Dałam więc surowe tarte jabłko, dzisiaj też. No i kupa znowu dla odmiany za rzadka, cuchnąca i zielonkawa. Może to jednak te zęby??? Jakie macie zabezpieczenia do szafek kuchennych? Ja kupiłam takie pętelki jakby zamykane na kłódkę, bo mam okrągłe uchwyty w szafkach. A do jednej szafki z pojedynczymi drzwiczkami taki przyklejany rzep. Rzep dziecko rozpracowało w ciągu 15 minut. Pętelki zajęły jej 1 dzień. Dzisiaj rano nauczyła się je ściągać. Odpiąć mechanizmu nie daje rady, ale wpadła na to, że można odkręcić cały uchwyt. Ekstra. Nie wiem, czy się cieszyć z inteligencji dziecka, czy załamywać, że cztery dychy poszły w las. Macie już wyjęte szczebelki w łóżeczkach? Ja się zastanawiałam, ale M jest przeciwny, bo mój mały hacker ma pomysły nieprzeciętne. Strach co zrobi, jak wstanie w nocy dajmy na to. Niby w kontaktach są zaślepki itp., ale nie da się kompletnie wszystkiego odłączyć, jest na przykład lampka podłączona do kontaktu. Zastawiłam kabel biurkiem, ale Młoda odsuwa to biurko, żeby wyjąć wtyczkę... Lampka na baterie??? sama nie wiem... Włożyłyście już poduszki do łóżeczek? Ania śpi na razie bez, bo śpi albo na boku albo na brzuchu i nie wiem, czy byłoby jej wygodnie z poduszką... W czym śpią wasze maluchy? Mają już pidżamkę?
  8. ach jak tu miło i serdecznie się zrobiło... pho ney, no to pozostaje mieć nadzieję, że jak Tadzio pójdzie na studia, będzie dzwonił najwyżej raz z prośbą o kołysankę ;) ten typ tak ma widać. Ania też czasem się budzi bez powodu niby i wystarczy ją wziąć na kolana i zasypia. Nawet zaczęliśmy się z M zastanawiać, czy ona nie lunatykuje przypadkiem. Bo oczy ma zamknięte właściwie, a coś tam gada, marudzi albo popłakuje. Na rękach się uspokaja. Ja lunatykowałam długo będąc dzieckiem, mój tata również. Acha, ja też gotuję jedną zupę dla wszystkich od dawna. Ania je też właściwie w większości to co my. Jeśli je... Mówię oczywiście o potrawach, które według mnie jej nie zaszkodzą: spaghetti, duszone mięso, buraczki, mielonego też zje czasem. Rybę smażoną dostaje na maśle, bez panierki. Gołąbki myślę nie są niezdrowe. Domowa pizza też :) Tabasco nie próbowałam częstować, ale musztardy odmówiła ;)
  9. Co do przesypiania nocy, to chyba ten moment musi przyjść sam i tyle. Brak nocnego głodu jest pomocny na pewno. Z drugiej jednak strony, jeśli bezsenność nie jest spowodowana glosem, to glod moze byc jej konsekwencja. Wiecie, ja tak mam, ze jak nie śpię w nocy, to robie sie glodna czasem i musze zjesc bo nie zasnę. Moze dzieci tez tak maja??? W każdym razie ja eliminowalam karmienia nocne po jednym. Przy ostatnim nie zdazylam dojsc do końca bo przy 60 ml mm Ania przestala się budzić. Teraz budzi sie czasem nadal, ale nie chce jesc nawet jak jej proponuję. Wiec brak karmien nie zawsze skutkuje przespana nocą. Mam wrażenie, ze czasem brak karmien moze mmiec odwrotny skutek. Bo jak Ania jadla mniej na raz to budzika się częściej. Pho Ney, ja bym sprobowala kontrowersyjnej metody i podala Tadziowi mm w nocy w sporej ilości, ale tylko raz. Może jak sie obje to będziesz miala jedną pobudkę zamiast trzech. Potem mozna pomyśleć co dalej.
  10. No szkoda by bylo gdyby nam forum zamarlo :( wytrzymalysmy juz tak długo razem... Cicho egoistycznie liczylam na wasze wsparcie jak urodzę, bo ze będzie mi potrzebne nie watpie. Ja jestem najczesciej tak padnięta wieczorem, ze nie mam sily nawet palcem po klawiaturze ruszyc. Do calego ambarasu finansowego popsula nam sie jeszcze zmywarka i oczywiscie nie ma mowy o naprawie. Brudne gary mam wieczorem w calym zlewie, na szafkach i jeszcze chwila a weszlyby do pokoju... To niesamowite ile się tego brudzi. Do tego mam wrażenie ze ciągle zmywam. Ania co chwila cos podjada, bo nauczyla sie pokazywac na buzię i cos co chce zjesc. Tak więc kilka talerzyków, łyżeczek itp jest jej. Jak gotuje cos wiecej to tez sie zbiera. Masakra. pho ney - Ania w sumie to nie choruje dużo. Od czasu przeklętego żłobka to pierwsza choroba tak na prawdę. No pech sie trzyma nas okropnie. No ale mam nadzieję, że jak osiągniemy juz dno, to pozostanie się tylko odbić i będzie lepiej :) Ania wróciła do przesypiania nocy pomimo zdecydowanie mniejszego apetytu niż przed chorobą. Właściwie to tylko zupkę zjada normalnie, resztę dziubie i ciągle cos tam podjada po trochu. Polubila makaron, najchetniej sam. Ostatnim hitem są też musy w tubkach. Z pierwszym sobie nie radziła zbytnio, ale teraz juz wysysa ladnie, tylko trzeba kontrolować żeby sie nie zalala. I kupilam na sprobowanie taki batonik musli hippa dla dzieci od roku i tez jej smakowal. Zrobilam jej taka potrawę z Internetu ze slodkim ziemniakiem i kurczakiem. Wyszlo pycha. I pluje nala gadzina. No ale jako ze wyszlo tego wiecej i zamrozilam, to spróbuję jeszcze podać, moze sie przekona, bo z mięsem u niej kiepsko. Z nocnikiem plan jest. Ania zaczyna kumać robienie kupy, więc będziemy probowac. Jak zrobi co prawda to pokazuje dopiero i chce natychmiast zmieniać pieluchę. Sprobuje wychwycić moment. Dzisiaj mu sie nie udalo.
  11. Silie - brzuch mam taki jak po dobrym obiedzie ;) wrzucę fotkę jakąś:) pewnie mi wylezie w ostatnich dwóch miesiącach tak jak z Anią. Czuję się inaczej, ogólnie gorzej, kręgosłup mi siada głównie i mam ochotę na słodycze więc już 4 kg na plusie :( Młoda pewnie wykluje się w połowie czerwca. Ja nie wiem jak ty 3 lub 4 dzieci ogarniasz... Mnie przeraża dwójka.... ;)
  12. No akurat nabiał to jest paskudny, więc się nie zgodzę z tobą gościu. Niestety często trzeba go wyeliminować. Można zastąpić mlekiem kozim, bo nie uczula. Tutaj akurat o alergię chodzi, nie wiem jak z kolką. Ja nie mogłam jeść nabiału i jaj, bo Ania miała AZS. Finalnie okazało się, że nie o jaja chodziło, tylko coś, co dostają kury, bo jak braliśmy jaja od ciotki ze wsi z "wolnego wydrapu", to mogłam jeść. Koleżanki synek przy alergii skórnej miał uczulenie również na spożywany przez nią chleb, chodziło o gluten. Piekła sobie pieczywo bezglutenowe - no ale też nie wiem jak to ma się do kolek. antałek - Ania miała kolki, ale nie o tak dramatycznym przebiegu jak u Michasia. To było bardziej nieregularne, możliwe, że związane z moją dietą, bo ja jadłam wszystko (oprócz tego nabiału później, jak dostała alergii). Chociaż ona głównie butlę jadła w tym okresie, wiec żarcia tak do końca nie podejrzewam jednak, bo ataki kolki były również po mm. Tak więc nie wiem, czy dieta cokolwiek zmieni niestety... :( Koperek trochę pomaga, my kupowaliśmy herbatkę z hippa granulowaną od 1 tygodnia, a potem taką ułatwiającą trawienie, chyba jest dla troszkę starszych brzdąców, plus te grzania poduszką elektryczną i minęło. Ale tej herbatki musiała Ania dużo wypić, żeby pomagała, przynajmniej 130 ml w ciągu dnia. Jak wypiła mniej, to kolki były, głównie wieczorami i nocą niestety. Szczerze ci współczuję tych nieprzespanych nocy. Jak tylko sobie pomyślę, to już mam dosyć... :(:( Ja jestem teraz ciągle zmęczona i śpiąca, nie wiem, jak ogarnę dwójkę małych dzieci, szczególnie, że Ania nie potrafi się sobą sama zająć właściwie wcale ostatnimi czasy. Będzie stała nade mną i wyła jak będę karmiła dajmy na to. Już to widzę oczami wyobraźni...
  13. W kwestii kup: u nas to tak różnie. Czasem jedna ogromna, a czasem nawet 4-5 w ciągu dnia. Zależy chyba co i ile Ania zje. Niestety nie ma jakiegoś rytmu wypróżnień, więc trudno uchwycić dobry moment na nocnik. Dzisiaj puszczała bąki, myślałam, że to kupa trąbi na zakręcie, więc ciach ją na nocnik. Wytrzymała może dwie minuty. I lipa. Kupy nie zrobiła. W kwestii konsystencji potraw: zupy rozgniatałam tylko widelcem od dłuższego czasu. Ania zjadała kotleta mielonego również rozdłubanego bez problemu. Po chorobie jest gorzej. Zje naleśnika, sama gryzie sobie, ser żółty w paskach, ale zupa musi być na papę i tyle. Kaszki odeszły w niebyt.
  14. Antalek - grozą powiało... U nas tez były kolki i wlaśnie pomogły cieple oklady u masaż brzuszka. Kladlismy Anie na poduszce elektrycznej, ale ponoc zdrowszy jest termofor, tylko my nie mieliśmy. Aż sie boje, niedlugo czeka mnie taka zaprawa w boju jak ciebie, tylko ja nie mam mamy do tego :(
  15. silie - fajnie że podałaś przepis na soczewicę, muszę zrobić. Ja robię zupę z soczewicy. Z czerwonej z marchewką i ziemniakiem a z zielonej daję jeszcze przecier pomidorowy i śmietanę. U nas apokalipsa. Osiągnęłam kres wytrzymałości nerwowej w dniu dzisiejszym. Zus wstrzymuje mi wypłatę zasiłku z obu miejsc pracy. Z jednego nie mogę uzyskać z3 a w drugim mój pracodawca zawalił i przesłał z opóźnieniem dokumenty potwierdzające, że umowa nie była fikcyjna. Piszę więc ciągle jakieś pisma i odwołania, a drukarka w domu padła. Tynk ze ścian będziemy niebawem spożywać. Musieliśmy zrezygnować z niani, jest ostatni tydzień. Ja sobie w mózg palnę jak nic z dwójką małych dzieci bez nikogo do pomocy. Jestem kompletnie roztrzęsiona, co oczywiście odbija się na Ani i zapewne na Młodej w brzuchu również. Do tego jakaś dziwna choroba Anię dopadła. Dziwna, bo już byłam dwa razy u lekarza i niby nic nie ma, a tu 40 stopni gorączki. Zaczęło się w czwartek od marudzenia w dzień i dłubania w uszach. Myślę - zapalenie ucha idzie. W piątek do lekarza z rana poszłam. Doktorka mówi, że Ania zdrowa, tylko zębów kilka na raz idzie i może mieć nawet 38 stopni i więcej, no i więcej wydzieliny w uszach też od tych zębów (ciekawostka). Mówię ok, bo w poniedziałek szczepienie. A tu w nocy już była temperatura 38 stopni. Myślę - wykrakała. W piątek w dzień ciągle stan podgorączkowy i dziecko nie w sosie. Zaprzestało jedzenia. Wieczorem już 38,5 było a w nocy 39,5! I żadnych objawów poza tym! Ania była w takim stanie, że w kocu biegiem do przychodni lecieliśmy w nocy. Lekarz obejrzał i mówi, że nic jej nie jest, może infekcja idzie, bo lekko zaczerwienione gardło ma. W sobotę temperatura, brak jedzenia KOMPLETNY. W nocy horror. W niedzielę temperatura odeszła. Ale Ania nadal nie chce jeść właściwie nic poza mlekiem. Przez to jest głodna i mamy pobudki w nocy co 1-1,5 godziny. Mam już finalnie dość. Do tego Ania jest tak przyklejona do M, że rozważam zrzeczenie praw rodzicielskich. Jak tylko jej znika z oczu, to wyje, jakby z kimś obcym i złym zostawała. Nie sposób jest odwrócić jej uwagę, jak M jest w domu. Teraz, to nawet jak wyjdzie, to Ania wyje przy drzwiach statystycznie co 3 godziny do jego powrotu. Co jest??? To nie poprawia mojej samooceny jako matki, nie ma co kryć. Do tego ciągłe strofowanie mnie przez M, że coś robię nie tak... Ogólnie do d.... wszystko :( Auuuuuaa....!
  16. phoney - Ania akurat bardzo polubiła sanki, chociaż byliśmy tylko dwa razy, bo zaraz wyskoczył mróz gigant. Pierwszy raz to z takim uśmiechem jak usiadła, z takim samym zeszła z sanek. Myślałam, że jej po prostu buzia zamarzła i dlatego tak się cieszy cały czas :) z samodzielnym jedzeniem u nas kicha, prób też niewiele. Z porcji 150 g jabłka do paszczy trafiają średnio trzy łyżeczki. Rączką Ania je ładnie, chociaż ostatnio próbuje wszystko rozcierać i miętosić, więc jest nieco gorzej. Na kanapki daję właściwie tylko wędlinę. Na nocnik w ogóle Ani nie wysadzałam, bo nie widzę, żeby przejawiała zainteresowanie tematem. Poczekam do lata. Podobno i tak dziecko przed 18 miesiącem życia nie panuje nad tym co z pupy wychodzi, więc próby nocnikowe skazane są raczej na porażkę. Nie masz się więc chyba czym martwić. To bardziej przypadek, że udało by się złapać coś do nocnika, niż świadome działanie Tadzia. Macie czas :) terlikula - Tosia absolutnie prześliczna! Zazdroszczę typu urody, bo Ani z ciemnego koloru to już tylko rzęsy zostały, a włoski zapowiadają się na blond :( Na szczęście się kręcą fajnie z tyłu. No ale co za tym idzie "filcują" również i ciężko je rozczesać. monika - wygląda na to, że u was zęby mają powiązanie z kanalikiem łzowym... :( Kicha... Współczucia... :( A u nas już trzy noce z rzędu bez pobudki!!!! I to można rzec same z siebie. Ograniczyłam nocny posiłek do 60 ml i dawałam sporo jeść wieczorem. No i niespodzianka :) Oby tak zostało. Ale Ania pożera gigantyczne ilości jedzenia między 16-19 godziną.
  17. My na spacer nie wychodzimy jak jest powyżej -7stopni, czasem jak jest -10stopni, ale słonecznie i bez wiatru, to się da. Ania ma wrażliwą skórę na mróz. Zaraz jej wychodzą takie suche policzki. Nawet jak do samochodu ją w środę tylko wsadziłam, to jej usta popękały. Buzię nasmarowałam kremem, ale ust nie smarowałam, bo myślałam, że nie można. Koleżanka mi powiedziała, że smarowała, więc ja też już smaruję. Ale myślałam, żeby usta wazeliną jednak nie kremem smarować. koliberek - ja myję Ani zęby wodą na razie. Zresztą u nas w tym momencie to bardziej o nawyk chodzi chyba niż o higienę, bo Ania cały czas je w nocy i zasypia przy butli. Na razie chcę ją odzwyczaić od nocnego posiłku, potem nauka samodzielnego zasypiania (teraz zasypia na kolanach. Tylko w nocy jak się przebudzi a nie jest głodna, to zasypia sama) a następnie zasypianie bez butli, która będzie wcześniej, potem kąpiel, mycie zębów i herbatka ciepła niesłodzona co najwyżej albo woda latem. Niestety u nas z odzwyczajaniem od nocnego karmienia jest ciężko, muszę stopniowo odejmować porcje, co i tak spotyka się z protestem przez pierwsze 3 dni. Nawet obfite kolacje nie pomagają do końca. Gdybym odstawiła butlę tak jak radzą w niektórych książkach, to byłby ryk i zero możliwości na sen.
  18. Antalek - Misiek jest po prostu PRZESLICZNY!!! Wygląda na 3 miesiące przynajmniej. A jak z cycem, przekonal sie czy musisz sciagac? potem cos skrobnę jeszcze
  19. Jeja, dziewczyny, żyjecie??? justi - paskudna sprawa z tymi wymiotami... Diagnozy jak rozumiem brak? Już się zaczęłam zastanawiać, czy Tosia ma to może na tle nerwowym??? W sensie, że tak reaguje na jakąś stresującą sytuację??? monika - u nas zęby w natarciu. Dolna dwójka wylazła. Ale idzie druga i dwie górne czwórki. Efekt: problemy z zasypianiem. Wieczorem godzina usypiania, niestety w nocy również. Ania nie marudzi jakoś mocno, ale po prostu nie może spać. Nawet przez sen jęczy, a ja oczywiście zaraz lecę i sprawdzam o co kaman. A tu widzę że śpi. Dzisiaj zasnęła jakoś, ale to pewnie przez to, że ta jedna dwójka wylazła w końcu, a pozostałe są pod wierzchem, ale jeszcze się nie wyżynają. Najgorszy jest ten moment przebicia. mrufka - Ania też się wyrywa, próbuje uciekać z dzikim chichotem i temu podobne. Ręce czasem opadają, ale jest przy tym taka rozkoszna, że nie mogę krzyczeć. Poza tym szaleństwo w domu trwa, rano zaczyna dzień od obchodu kuchni. Które szafki da się otworzyć bo zapomnieliśmy zabezpieczyć, co można ściągnąć bo nie schowane. Czy kran od bańki z wodą oligoceńską da się może odkręcić. Kąpiel na środku kuchni już zaliczyła. Odkurzałam, a tu słyszę podejrzanie kąpielowy dźwięk. Moment to był. A Ania w puszkę po herbatce nabiera sobie wodę z bańki siedząc w ogromnej kałuży. Ekstra. U nas właściwie nic się nie dzieje. Na dzień babci i dziadka zrobiliśmy odcisk dłoni w masie solnej (dla babci) i odcisk łapki maczanej w farbie na laurce (dla dziadka). Trochę było problemu, bo Ania zaciskała palce na tej miękkiej masie, ale ogólnie było wesoło i fajnie trochę się ubrudzić :) sprzątanie też było w sumie fajną zabawą :)
  20. Nela - faktycznie, forum coś nam zamarło :( Pora je ożywić dziewczyny! Ja też suknię szyłam, bo nie mogłam na siebie rozmiaru trafić. W wypożyczalni nie chcieli się godzić na tak duże przeróbki, no i koszt był powalający - 12 lat temu chcieli 2,5 tys. za wypożyczenie kiecki! Przez te przeróbki, że już niby nikomu tego nie wypożyczą potem. Ja miałam duży biust i biodra a wąską talię i trzeba było dużo zwężać, bo wiadomo, taka kiecka musi być spasowana. No a że była to zima, gołe ramiona i gorsety odpadały. W końcu znalazłam super krawcową, którą poleciłam zresztą dwóm koleżankom również i zmieściłam się z nową sukienką, butami, welonem, etolą futrzaną itp. w 1000zł. Do tego wszyła mi stanik w sukienkę, super trzymał biust i mogłam mieć gołe plecy :) U nas niby śnieg spadł, ale nie trzyma się. Do tego padał wczoraj deszcz i w ogóle spaceru nie było. Sanki na razie w piwnicy. Spacery za rączkę znowu zostały oprotestowane, Młoda konsekwentnie ucieka i nie wiadomo co łapać, ją czy wózek najpierw. rusałka - no to Sebuś ostrożny jest w próbach chodzenia. Ania to się puszczała i biegiem. Oczywiście głównie na paszczy lądowała. Ryk i za moment to samo. Ona to jak taran, wcale się nie zniechęca. Szok. Niektóre dzieci śmiesznie raczkują, ale podobno najważniejsze, żeby czyniły jakieś próby przemieszczania się, nie tak bardzo istotne jakim sposobem :) Ja podobno jeździłam w siadzie na jednej nodze podwiniętej pod zadek. A koleżanki starszy synek w ogóle nie raczkował, tylko się turlał. Młodszy raczkuje "klasycznie", ale chodzić się boi :) gosik - ja też Młodą karmię w locie. Tylko śniadanie i obiad zjada w krzesełku. Reszta posiłków wygląda tak, że ona biega a ja za nią z łyżeczką. No czasem ona siedzi i wali jakimiś klockami, a ja celują w paszczę. Wymaga to nie lada sprawności manualnej z mojej strony, bo: a) nie trafić na klocek b) nie trafić na rękę c) trafić do buzi a nie do oka lub w nos. Taaaa... Kanapki u nas też good. Assiula - dzięki za naprowadzenie na łososia. Zrobiłam i Ani bardzo smakuje. Cieszy mnie to, bo z mięsem słabo ostatnio, a ja nawet wolałabym, żeby ryby jadła. Ponoć w Almie można kupić małe porcje świeżych ryb. Ja akurat w lidlu kupiłam, sami też zjedliśmy. Udaje się od kilku dni wprowadzać drugie danie, takie kolacyjne już w zasadzie bo około 17tej. Właśnie łososia dawałam z ziemniaczkiem, a ostatnio robiłam dla nas tortille z wołowiną mieloną, to odłożyłam trochę bez papryki ostrej i Ania jadła. Zmiksowałam tylko nieco, bo jednak wołowina twarda jest dosyć. Nawet paprykę przemyciłam w tym. Potem jeszcze zjada serek, owoce, coś tam z talerza od nas i przed snem mleko. W związku z tym zaczęłam zmniejszać porcję nocnego posiłku, żeby go wyeliminować. Dzisiaj w nocy trochę cienko, nie bardzo chciała usnąć, ale na szczęście w tym wieku można już coś tłumaczyć i jest łatwiej myślę. Ze 150ml wody + mm zeszliśmy już do 90ml. Słuchajcie, czy małym dzieciom robią się opryszczki??? Myślałam, że Ania się uderzyła rano o szczebelki w łóżeczku, bo miała czerwoną dolną wargę. A tu patrzę, normalnie na drugi dzień ma oprychę! Taką klasyczną żółtą krochę z płynem i obrzękiem wokół! Na szczęście jej to zlazło samo, bo nawet nie miałam pojęcia, czym smarować. Przecież zoviraxem raczej nie... I przebił się siódmy ząbek, dolna dwójka. Idą kolejne trzy, więc znowu hurtem. Mam nadzieję, że to nie zaburzy nam odwyku od nocnych karmień... :-/ Co szykujecie na dzień babci i dziadka?
  21. antałek - gratulacje!!! Ale wyhodowałaś chłopisko jak się patrzy! Swoje przeszliście na starcie... Ania też dostawała dwa antybiotyki po porodzie, jeden przez taką pompę. Ale nie miała zapalenia płuc, tylko crp wysokie. To się podobno zdarza. Słyszałam, że czasem dlatego, że dzieciątko jest za długo w brzuchu, wody robią się zielone i jak się nałyka, to dostaje zapalenia płuc. No ale nie wiem, jak to się ma do planowanych cc. Też liczę na więcej mleka, bo z Anią miałam posuchę, cokolwiek drgnęło na 4 dobę. W ciąży nie miałam pokarmu, biust mi właściwie niewiele urósł. Teraz mam już dwa rozmiary do przodu i pokarm wycieka. Mam nadzieję, że to dobrze wróży :) terlikula - moja też hamulców nie ma. Strasznie kontuzyjna jest przez to. Wczoraj spadła z kanapy, rozwaliła sobie wargę o szafkę rtv, dziabnęła czymś koło oka. Guzów i zadrapań nie liczę nawet. Jak pójdę na to szczepienie, a mamy dopiero 11.02, to będą podejrzewali, że rodzina jakaś patologiczna albo coś. monika - no to znowu czeka was łapanie siuśków... Zdobędziesz wprawę ;) justi - a może Tosia więcej śpi w dzień? Coś słyszałam, że czasem trzeba likwidować jedną drzemkę w ciągu dnia, żeby dziecko noce przesypiało. U nas nie ma co likwidować, bo Młoda śpi raz i to nie zawsze. Zazwyczaj w granicach 1 godziny, najczęściej 30-40 minut i gdyby jej nie usypiać na rękach, mogłaby w ogóle nie spać. A te protesty to chyba norma. Odbija sobie dziewczyna twoją nieobecność pewnie ;) Chodzeniem to nie ma się co martwić myślę. Bodajże do 18 miesiąca jest norma z pierwszymi krokami. mrufka - no u nas ze spaniem to tak jak piszę powyżej. Do tego jedna pobudka w nocy (22.30-24.00) na jedzenie, 170ml mm. Muszę zacząć odzwyczajać Anię od tej pobudki, ale ona nie chce więcej jeść w ciągu dnia, nie chce też żadnych dodatków do mm, które by ją zapchały na noc. Więc nie mam pomysłu. Jak przestawiła się na jedną drzemkę, to spała nawet 2,5 godziny. Teraz ten czas się skraca. W nocy śpi od 20tej do 7ej z pobudką na jedzenie. Czasem wstanie wcześniej. Na szczęście ustawiłam jej stolik edukacyjny przy łóżeczku i jak wstaje, to bawi się przez szczebelki i można chwilę poleżeć, a nie się od razu zrywać. Wcześniej, to od razu trzeba było wstawać, bo jak się budziła, to zaraz zaczynała płakać. No i muszę ją nauczyć samodzielnego zasypiania w łóżeczku, bo zasypia siedząc na kolanach z butlą. Misia - no ja się właśnie boję, że trafię tym razem na takiego małego rozdarciucha... Ciężko będzie, oj ciężko... :(
  22. U nas dzisiaj też wiatr na potęgę, wyjść się nie dało. Pojechałam więc z Anią na ćwiczenia z maluchami, bo wykupiłam sobie od nowa karnet. A potem do koleżanki, która ma synka z 27.01. Ania w niebo wzięta. Myślałam, że nie da mi poćwiczyć, a tu niespodzianka. Wsiąkła w towarzystwo bez reszty. Było dużo dzieci, głównie w jej wieku. Najlepszy kontakt złapała z dziewczynką młodszą o 2 tyg i chłopcem w podobnym wieku. Z tą dziewczynką z sali wyszły za rączkę :) Bo ja Anię uczę, że chodzimy za rączkę, więc ją cupnęła i sobie szły razem :) A z tym chłopcem tarmosiła się na materacu i chichrała. Nie spodziewałam się takich społecznych zachowań u dziecka w tym wieku. Spotkałam poza tym trzy koleżanki, które ćwiczyły ze mną w ciąży i potem z maluchami po porodzie, więc było mnóstwo śmiechu, wspominek i w ogóle super. Ćwiczenia bardzo mi pomogły, głównie psychicznie. Byłam raz w środę na zajęciach dla ciężarówek i teraz drugi raz, żeby rozćwiczyć zakwasy ;) Baaaardzo mi tego brakowało. Assiula - mężczyźni to inny gatunek. Nie wiem, czy pisałam jak mój okna mył. Umył tylko z zewnątrz i tylko szyby. W środku nie mył, bo się nie brudzą a ramy z zewnątrz z daleka nie widać. Jak mówię sprzątnij kubek po kawie w kuchni, to kubek sprzątnie, ale łyżeczkę zostawi, bo przecież o łyżeczce nic nie mówiłam. Najgorsze, że w tym działaniu niby jest logika, ale dla mnie zupełnie niepojęta. Masakra.
  23. Misia - co do mm z "domieszką", to ja kupiłam takie mm z Hippa w kartonie, na noc się nazywa i to jest mleko następne z kaszką pełnoziarnistą z 5 zbóż. Jest specjalnie do podawania z butelki, ma dobrą konsystencję do smoczka. Ale Ania nie chce go jeść, jak każdego mm w którym zwęszy jakąkolwiek domieszkę... :-/ monika - ja to bym jeszcze skonsultowała to oczko. Gdyby kanalik był zapchany, to ja myślę, że Tadzio w ogóle by nie płakał tym oczkiem albo łzawienie było wyraźnie mniejsze. Ewentualnie te ropienie występowało po płaczu. Ale lekarzem nie jestem, więc to tak na intuicję tylko mogę poradzić... silie - ja też uważam, że dziecko musi znać granice i należy wprowadzać jakieś reguły postępowania. Protesty są tylko chwilowe, potem zazwyczaj akceptuje sytuację i tyle. Ania starała się wymuszać różne rzeczy. Stara się cały czas, ale dużo lepiej reaguje na moje "nie" niż "nie" w wydaniu M, który częściej ulega. Myślę też, że ważne jest tłumaczenie "dlaczego nie", chociaż może jeszcze nie wszystko do małego móżdżku dociera ;) Dobrze robisz, że jesteś konsekwentna, bo jeśli miałabyś mimo wszystko wychowywać Patrynia sama, to jak będzie miał 15 lat, wlazł by ci na głowę i z płaczu przeszedł do innych metod wymuszania. Znam taki przypadek niestety. Bezstresowe wychowanie, qrcze blacha. To ty masz kilka wózków w domu? Dobra metoda z tym usypianiem. Ja ciebie podziwiam, że dajesz radę z tym całym ambarasem. Praca, do tego praca w domu, sprzątanie, gotowanie i cała reszta... Ania też je w nocy, cały czas jeszcze raz domaga się flaszki. Niespecjalnie udaje się wdrożyć drugie dania i obfite kolacje, więc nie mam pomysłu, jak ją odzwyczaić. Te białe plamki na zębach to według mnie coś innego. Próchnica to chyba czarne plamki. Przynajmniej takie miał siostrzeniec M na mleczakach jak mu próchno wlazło. terlikula - moja też za rękę nie chciała chodzić. Teraz już się przyzwyczaiła trochę i daje się prowadzić. Poskutkowała metoda "albo za rączkę, albo nigdzie nie idziesz, stać będziemy" ;) Oczywiście zakaz spaceru tylko przez chwilę. Czyli metoda ze szkolenia... psów... ;) Czy wasze dzieci też tak się wspinają po meblach??? Moja to jak złapie fazę, to kręgosłup mnie boli! Jeden fotel, drugi, kanapa i od nowa. Muszę ją non stop pilnować, bo ma takie pomysły, że włosy dęba stają. Np. wstaje na kanapie i daje kroka żeby zejść. Albo złazi z fotela przez podłokietnik. Masakra.
  24. Cześć Mamusie :) Dawno nie pisałam, nie wiem czy mnie jeszcze pamiętacie... Tyle naprodukowałyście wpisów, że nie wiem, kiedy to nadrobię ;) Widzę, że brzuszki już wam ładnie rosną, u mnie nadal nic nie widać właściwie. "Dorosłam" do spodni sprzed schudnięcia po pierwszej ciąży, 2 kg do przodu. Termin z ostatniego usg wychodzi mi na 30.06, ale doktorka potwierdziła, że jak pierwsze dzieciątko wylazło 2 tyg. wcześniej, to drugie również tak postanowi najprawdopodobniej ;) No i żeby nie było, że same chłopaki, to będę miała drugą córę ;) Pojawił się problem z wyborem imienia, bo jakoś tak wszyscy przyjmowali za oczywiste, że będzie synek... Co do apapu, to też ostatnio wzięłam 3 tabletki bo dopadł mnie okropny ból głowy. Masakra, dwa dni mnie trzymał. Na szczęście nie mdli mnie już tak potwornie. Za to mam mięsowstręt i zapachowstręt, głównie smażone potrawy. Jak robię obiad, to potem tego nie ruszę, bo czuję zapach jak się gotuje. Robiłam pappa, ale jeszcze nie mam wyników, muszę się dowiedzieć, czy już są. No i też mi barek mleczny przybrał nieco. To akurat mnie cieszy, bo po pierwszej ciąży biuścik dwa rozmiary w dół poleciał. A wiadomo, co się dzieje z balonikiem, jak z niego spuścimy powietrze... :-/ Acha, przewijak akurat polecam. Sprawdza się przy siknięciach i kupnięciach w trakcie przewijania ;) Ułatwia też sprawę, jak maluch zaczyna się turlać na boki. Tam są takie wyższe brzegi i trochę powstrzymują dezercję dzieciątka. Ale oczywiście duża część mam radzi sobie świetnie bez.
  25. Pysia - moja w dzień na rękach usypia i po wypiciu ciepłej herbatki z butelki plus ulubiony kocyk. Wieczorem przy butli. W dzień to by wcale nie spala gdyby jej nie uśpić a wieczorem to samo wychodzi że śpi przy flaszce. Ona teraz w dzień 30 minut tylko niecałe śpi. Dużo macie zębów.
×