Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. U mnie w szpitalu nie robią lewatywy. Można sobie zrobić w domu samemu, pytałam, są takie "gotowce" w aptece. Ale położna z którą mam rodzić, mówiła, żeby nie zaprzątać sobie tym głowy. Broń Boże niczego na przeczyszczenie nie brać, bo to może niebezpiecznie rozkręcić poród. Wystarczy czopek glicerynowy albo dwa i to świetnie zastępuje lewatywę. Więc chyba zdecyduję się na to rozwiązanie. karmin, nie wiem, czy brzuch ci opadnie, bo właśnie wczoraj wyczytałam, że w kolejnych ciążach to może się zdarzyć dopiero jak poród się rozpoczyna. W sumie to dobrze, bo nie trzeba tak ciągle sikać ;) Ja na razie też tylko jedną wizytę w toalecie nocną wykonuję :) U mnie też leje, ale wybieram się na ćwiczenia, bo dawno nie byłam. Może się rozruszam. Chociaż nie chce mi się potwornie... :(
  2. Dzięki Dziewczyny za wsparcie, widzę, że nie tylko ja wymiękam kondycyjnie na tym etapie... Może to paskudne z mojej strony, ale cieszę się, że nie jestem w tym osamotniona ;) Misia, będziemy chyba wobec tego na dietce obie, bo ja w cudowne odchudzenie też nie wierzę. U mnie też łatwo nie jest ;) No i faktycznie, najlepiej chyba czuję się "w pionie". Dużo zdrówka życzę! :) Siła woli mi osłabła ostatnio. Poszłam na spacer, przy okazji zajrzałam do tesco, bo buraki są u mnie na topie obecnie. A tam dział ze słodyczami... Minęłam dzielnie. Drożdżówki również. I stoisko z ciastkami za granicami marketu. Wymiękłam przy fornetti i się poddałam. To wszystko przez to, że stałam w kolejce w aptece a to fornetti było obok i zbyt długo byłam wystawiona na pokusę. Tak sobie tłumaczę ;) Ale było co świętować z drugiej strony, bo po raz drugi w czasie ciąży udało mi się zrobić zakupy bez kolejki i nawet nikt się nie burzył :) :) ale w aptece stałam... justi, pranie to pryszcz, ale niech moc będzie z Tobą przy prasowaniu tej sterty ;)
  3. A co ja mam powiedzieć z 12 kg prawie????????? Wrrrr....! Jak ukucnęłam w sklepie, to nie mogłam wstać. Obciach. Ale było warto, bo wygrzebałam fajne skarpeteczki z truskawkami :)
  4. mamusia85, ja też mam problemy z oddychaniem. Szczególnie w nocy. Jak położę się wyżej, to jest mi łatwiej oddychać, ale potwornie boli kręgosłup. Kładę się więc płasko, ale wtedy właśnie mam problem z oddechem. Jakoś szczególnie nie odczuwam "kłócia" o którym piszecie... Nie wiem, czy to dobrze, czy źle... Natomiast brzuch mnie ciągnie, głównie przy zmianie pozycji w czasie snu, ale też jak siedzę i wstanę itp. Generalnie czuję się na tyle kiepsko, że cały tydzień nie robię prawie nic, zrezygnowałam z ćwiczeń, bo zwyczajnie nie daję rady. Może to już bliski koniec TEGO stanu...? Mam cichą nadzieję, że tak ;) Trochę mam kiepski nastrój, bo wlazłam rano na wagę i już 11,5 kg do przodu, a tu jeszcze miesiąc. Tyję teraz bardzo szybko. Możliwe, że przez brak ruchu, no i nie oszukujmy się, jem więcej :( Zjadłam rano pożegnalny kawałek ciasta i powiedziałam sobie stop. Warzywka, zupki itp. będą grane. Boję się, że nie zgubię tej nadwagi po porodzie, a nadmierny przyrost kilogramów w ciąży zaszkodzi dziecku... :(
  5. Mamita, teraz to chyba urok bardziej, bo sr.... byłaby błogosławieństwem przy tych zaparciach, he, he...! :-P Przydałoby się też np. posikać z radości porządnie, bo spuchnięta jestem jak balonik. Agabi, takie kłucia są normalne, podobno dziecko nasiska główką na szyjkę. Tak czytałam. Ale nie wiem jak w twoim przypadku ciąży zagrożonej. A co do mojej mamy, to faktycznie specyficzna osoba. W styczniu zmarł mój tata i ona po tym posypała się ze zdrowiem mocno. Jest to dla niej nowa sytuacja, bo była w pełni sprawna, a teraz z trudem porusza się o kuli, do tego samotność w czterech ścianach. No i wiek swoje robi, 68 lat. Rozumiem, że liczyła na moją pomoc, której niestety, nie bardzo mogę jej udzielić ze względu na swój obecny stan. No ale cóż. Tak wyszło. Innej rodziny brak. Nie żebym ją tłumaczyła, bo dla mnie jej podejście też jest bardzo przykre, szczególnie, że jestem jedynaczką, ale staram się zrozumieć.
  6. Justi, zbliżającą się depresję można "wyczuć", jeśli ktoś ma to za sobą. I to jest najlepszy moment, żeby odwrócić uwagę mózgu od tego stanu za wszelką cenę. Drobnymi pozytywami, które jeszcze się dostrzega, towarzystwem, żeby nie myśleć o tym co złe. Niektórym pomaga wycie i płakanie w rękaw komuś. Najgorsze są noce. Generalnie czasem się udaje nie dopuścić do załamki totalnej. :) Warto więc próbować :) Muszę jutro wleźć na wagę i się boję, bo też mi apetycik się pojawił, adekwatny do gabarytów. Staram się zapychać czymś niskokalorycznym, ale mam ochotę głównie na chleb, mięso i pączki :( Jak na razie pączków dzielnie unikam. justi, czy ja dobrze liczę, że zaczynamy 36 tydzień od poniedziałku? Jeszcze miesiąc do wybuchu...
  7. Agabi, ja mam też skłonność do depresji, do tego tokofobię (głównie dlatego tak długo nie mam dzieci), więc rozumiem, że w ciąży może być ciężko... :( Do tego nie mam co liczyć na wsparcie bliskich - mama wolno akceptuje fakt pojawienia się wkrótce wnuczki, mąż nie należy do "wylewnych" i wsparcie emocjonalne daje mi bliskie zeru. Moje małżeństwo to równia pochyła w tym momencie. Myślę, że na 99% zaliczę depresję poporodową. O przedporodowej nie słyszałam, ale możliwe, że mam zadatki, bo jakoś nie potrafię się cieszyć ze zbliżającego się macierzyństwa. Jak na razie widzę same minusy. Nie mam dzieci, więc trudno mi na razie zrozumieć argument, że "uśmiech dziecka wynagradza trudy" ;) No i boję się, że przez tą moją fobię narobię wiochy na porodówce, bo nie jestem w stanie do końca przewidzieć swoich reakcji, jak ogarnia mnie ten głupi lęk. Dobrze, że znajdujesz sobie jakiś pozytywny punkt zaczepienia w tych ciężkich dniach, że czujesz miłość do swoich córek. Mnie takie kurczowe trzymanie się pozytywów pomaga. To jest tzw. teoria szklanki wody. Czyli wiesz, może być w połowie pełna lub w połowie pusta. Trzeba dużo myśleć o tym, że jest w połowie pełna ;) No i żyć, bo umrzeć też łatwo nie jest, he, he... ;)
  8. luska, mnie się bardzo podoba ten wózek :) Ma chyba wszystko, co potrzebne - według mnie. Koła są pompowane, więc powinny sprawdzić się na wiejskich drogach. Po złożeniu jest mały i lekki, gondolka spora. Nie wiem tylko, czy nie byłby wywrotny. No i nie wiem jak z atestami fotelika, czy to są wszystkie, które powinien mieć. Najlepiej sprawdzić w jakimś sklepie "na żywo". Fajnie wygląda w tym kolorze kawa z mlekiem :)
  9. lulalita, myślę, że koszulki się przydadzą, ale stanik warto mieć, bo jednak lepiej będzie trzymał piersi i łatwiej chyba wkładki laktacyjne będzie umieścić. Nie wiem, jakie gabaryty "baru mlecznego" u ciebie są ;) bo myślę że jak ktoś ma normalnie miseczkę A i urośnie mu do C w porywach, to nie ma znaczenia, czy stanik będzie czy nie. Ja mam 65F normalnie, więc mowy nie ma bez cyckonosza ;) A obwiśnie wszystko pewnie i tak - raczej niemożliwe, żeby biust po karmieniu był taki jak przed... misia, ja też wymiękam przy sprzątaniu. Właśnie dzisiaj grasuję ze szmatą. O wspinaczce mowy nie ma, no i podłogę na kolanach to też nie bardzo. A w niektóre miejsca się po prostu nie mieszczę :) Więc tylko mop zostaje i siła autosugesii, że w kątach na pewno się nie brudzi ;) Ale poddałam się już walkowerem i dzisiaj umówiłam z dwoma paniami do sprzątania. Myślę, że od połowy listopada pomoc będzie niezbędna, no i potem, do czasu aż stanę na nogi. Męża na razie nie ma szansy zaangażować w prace domowe w trybie, powiedzmy, ciągłym :(
  10. pod głowę na kark to mogą być za małe do karmienia. Faktycznie trzeba się w pasie objąć tym, żeby malucha położyć/oprzeć.
  11. o qrczę, to u mnie może już nie być... Jakieś ciekawsze rzeczy strasznie szybko się rozchodzą w tej naszej biedronce. Sprawdzę dzisiaj.
  12. dzidka, tanie te kosmetyki. Ja z Nivea kupiłam tylko ten krem na każdą pogodę i kosztował kilkanaście złotych. Chyba 18 zł. Więc faktycznie wychodzi taniej z tego co piszesz. luska, dobry pomysł z tą poduchą. Od kiedy jest promocja? Może też bym kupiła... Teraz do spania się przyda, a potem do karmienia łatwiej.
  13. Spakowałam już torbę do szpitala :) ależ tobół wyszedł... Najwięcej miejsca zajmują te "me-podpachy" belli, pieluchy i papierowe ręczniki. Dzisiaj odebrałam stanik do karmienia, kupiłam w końcu na allegro w rozmiarze miseczki takim jak normalnie noszę, tylko pod biustem więcej, bo nie wiem, czy żebra się zejdą tak od razu. I powiem wam, że chyba lepiej nie brać większej miseczki. Te bawełniane staniczki bez fiszbin są elastyczne, mnie w ciąży urosły piersi o jakiś jeden rozmiar a i tak ten teoretycznie mniejszy jest lekko za duży. Mam nadzieję, że będzie ok. Co do diety matki karmicielki, to miałam "wykład" w szkole rodzenia we wtorek. Załamka. Już wiem, czemu kobiety tak chudną po porodzie... ;) Lista poniżej: Produkty "absolutnie nie żreć": - orzechy - czekolada - sery pleśniowe - czosnek (zmienia smak wód płodowych i potem mleka - dzieci tego bardzo nie lubią) - dużo cebuli (jw.) Produkty "nie żreć": - kapusta (wzdyma mamę i dziecko) - fasola (jw.) - cytrusy (dużo chemii która uczula maluchy) - owoce wielkopestkowe (śliwki, czereśnie, brzoskwinie, nektarynki) zawierają coś tam pruskie. Kwas chyba. - owoce drobnopestkowe (maliny, truskawki, jagodowe) - uczulają te drobne pesteczki - produkty mleczne nisko przetworzone (mleko, ser biały) - uczulają. Kozie i sojowe ponoć nie. - wołowina - ryby - pomidory - pestki uczulają. Nie pamiętam, czemu nie można jeść wołowiny i ryb niestety. Osobiście uważam, że lista jest mocno przesadzona. No bo niby co wobec tego jeść???? Przecież taka uboga dieta nie dostarczy maluchowi wszystkiego, co jest mu potrzebne! A jeśli już, to kosztem matki. Tak więc może faktycznie zacznę od ryżu i gotowanego drobiu, a potem zacznę dołączać kolejne produkty i obserwować jak Mała reaguje.
  14. lulalita, witamy nową Mamę :) Miło, że dołączyłaś do nas poszerzając ze swoim Synkiem grono małych mężczyzn na naszym forum :) Mamy tutaj przewagę kobietek ;) Też mam termin na 10tego. dzidka, ja też mam bóle w biodrach i boku na wysokości żeber. W nocy. W tym boku na którym leżę. Już nie bardzo pomaga nawet wtykanie poduszki i kocyka między nogi. Co chwila muszę się przekręcać z boku na bok, a to przekręcanie jest też bardzo nieprzyjemne - ciągnie brzuch wtedy. Makabra. W ciągu dnia jest ok. Co do kilogramów, ważyłam się w niedzielę ostatnio, 10,5 kg do przodu i 93 cm w brzuchu. Zaczęłam puchnąć ostatnio. Głównie nogi i dłonie, ale chyba też na twarzy trochę. Pocieszam się więc, że te kilogramy to częściowo woda ;) Ale chyba w 12 kg się nie zmieszczę coś czuję, jeszcze miesiąc został w zaokrągleniu. Zgagi na szczęście nie mam, ale jest mi potwornie ciężko. Bardzo szybko się męczę, nie mogę schylić, kiepsko sypiam. Dobrze, że już niedługo...
  15. Justi, te same informacje przekazała nam położna w szkole rodzenia. Też mówiła, że nie ma sensu się spieszyć specjalnie. Kąpiel, prysznic, relaks - ale najlepiej spokojny ruch - nawet spacer, albo chociaż krzątanina domowa. To przyspiesza poród. Kręcenie pupą w czasie skurczu ponoć ułatwia maluchowi właściwe ułożenie główki w miednicy ;) No i sprawa podobno rozkręca się powoli, najpierw skurcze są słabe i rzadkie, potem coraz silniejsze i częstsze. Najczęściej zaczynają się w nocy... :) Spakowałam już torbę do szpitala, brakuje tylko kilku rzeczy. Ależ to wielki tobół wyszedł... No i w szkole rodzenia mówili o diecie w czasie karmienia piersią. Wyszło mi, że na Wigilię będę mogła zjeść tylko... barszcz czerwony... :( Już wiem, czemu kobiety tak chudną po porodzie... :( No ale trzymam się swojego założenia, że zacznę od tej diety "matki polki karmicielki" i będę stopniowo dołączać produkty obserwując dziecko. Jak nic jej nie będzie, to będę to jadła i tyle.
  16. terlikula, ja tak samo słyszałam, że przy karmieniu nie powinno się jeść kapusty i czosnku i należy spożywać więcej białka (mleko, sery, jogurty). Przypuszczam, że teorii jest wiele ;) Praktyka pokaże. Ja to pewnie do pierwszej akcji z kolką albo wysypką będę jadła wszystko, tylko będę starała się zdrowo i lekkostrawnie. Ana, super, że niedługo wracasz do domu. No i że wszystko ok :) Ciekawe z tymi dusznościami, co ci powiedzieli. Ja tak miewam gdzieś od miesiąca. Na razie nie urodziłam, więc myślę, że z tobą też będzie ok ;) Chociaż wiadomo, duszność duszności nie równa ;) może w twoim przypadku to jakiś inny rodzaj.
  17. Acha i chyba bez podgrzewacza się nie obejdzie... Mleko trzeba podgrzewać i podobno wykorzystywanie garnka z ciepłą wodą wymaga nieco wprawy - przegrzanie powoduje ważenie pokarmu, a niedogrzane mleczko może nie smakować malcowi... Qrczę, ale to wszystko skomplikowane się wydaje... No i ponoć do 4 m-ca życia warto karmić 2 razy w nocy, nawet jeśli dziecko śpi, to wybudzać, bo ten nocny pokarm jest najbardziej wartościowy i wtedy maluch ładnie na wadze przybiera.
  18. Walizka na kółkach do szpitala... No nieźle... ;) Chociaż ja jeszcze nie zaczęłam się pakować, więc nie wiem ile wyjdzie. Mam plan zmieścić się w torbę typu na fitness, niezbyt dużą, bo trzeba to gdzieś trzymać potem w szpitalu przecież. Rzeczy na wyjście dla dziecka też przygotuję w domu z kartkami (bo na wszelki wypadek w dwóch rozmiarach, nie wiadomo, co wyjdzie) i M przywiezie jak będzie nas odbierał. Żadnego żarcia dla M nie biorę. Niech się stara. Zresztą wątpię, żeby miał apetyt ;) Wczoraj w szkole rodzenia był temat laktacji. No i muszę powiedzieć, że mimo licznych lektur, dowiedziałam się nieco nowego. Położna mówiła o hartowaniu brodawek do karmienia. Podobno warto zacząć 2 miesiące przed porodem (więc nieco za późno dla mnie), wtedy możliwe, że nie będą pękać. To hartowanie ma polegać na prysznicu zimny/ciepły i smarowaniu sokiem z cytryny. Podobno jest też jakaś maść w aptece. Cóż... Kupię więcej cytryn ;) Wczoraj było pierwsze smarowanko :-P Trochę szczypie, ale idzie wytrzymać. Dzisiaj zaczynam z masażem krocza też akcję :)
  19. mama_, rozumiem ciebie z tą bezsennością... też cierpię, zazwyczaj od 3ciej do 6tej w nocy :( Moja bratowa mnie nastraszyła, że jak nie mogę spać, to lepiej żebym leżała a nie robiła coś np. w kuchni, bo potem mi się Mała będzie w nocy budziła. Prawdę mówiąc - wątpię, żeby to miało znaczenie, a leżenie wkurza niesamowicie jak się nie może usnąć. Sprzątam więc, gotuję itp. :) Życzę spokoju na sprawie rozwodowej. Ostatnia formalność i zaczniesz życie pełną piersią ;) pozytywnie zaskoczona, fajnie, że udało Wam się już wypatrzeć domek :) No i jeszcze lepiej, że obejdzie się bez większego remontu na dzień dobry. U nas przyklejanie styropianu trwa, pewnie już niedługo, bo robi się coraz chłodniej. Ale niewiele zostało, więc może M da radę... Tak więc musiałam przemeblować stare lokum i teraz żyjemy w otoczeniu kartonów i worów - nie wszystko dało się na strych wynieść :(
  20. mama_, rozumiem ciebie z tą bezsennością... też cierpię, zazwyczaj od 3ciej do 6tej w nocy :( Moja bratowa mnie nastraszyła, że jak nie mogę spać, to lepiej żebym leżała a nie robiła coś np. w kuchni, bo potem mi się Mała będzie w nocy budziła. Prawdę mówiąc - wątpię, żeby to miało znaczenie, a leżenie wkurza niesamowicie jak się nie może usnąć. Sprzątam więc, gotuję itp. :) Życzę spokoju na sprawie rozwodowej. Ostatnia formalność i zaczniesz życie pełną piersią ;) pozytywnie zaskoczona, fajnie, że udało Wam się już wypatrzeć domek :) No i jeszcze lepiej, że obejdzie się bez większego remontu na dzień dobry. U nas przyklejanie styropianu trwa, pewnie już niedługo, bo robi się coraz chłodniej. Ale niewiele zostało, więc może M da radę... Tak więc musiałam przemeblować stare lokum i teraz żyjemy w otoczeniu kartonów i worów - nie wszystko dało się na strych wynieść :(
  21. pektynka, ja ostatnio czytałam w jakiejś gazecie (chyba Tele Tydzień to był), że Małgorzata Rozenek przyznała się publicznie do korzystania z pomocy sprzątaczki i opiekunki do dzieci, bo "praca ją pochłania". Tak więc jesteśmy bardziej "perfekcyjne" od niej, bo radzimy sobie same i z tego co słyszę, na bardzo przyzwoitym poziomie ;) Kury domowe górą!!! :-P
  22. Ogarnął mnie znowu obłęd sprzątaniowy. Ale czyszczenie podłogi na kolanach to prawdziwe wyzwanie. Kupiłam sobie taką podkładkę z gąbki pod kolana bo bolą upiornie, ale i tak brzuchal przeszkadza :( No ale i tak sporo zrobiłam. Teraz szybko do garów, na obiadek zaplanowałam fasolkę z parówkami i boczkiem z książeczki "obiad w pół godziny". Nieoceniona lektura dla wszystkich wymęczonych ciężarówek ;)
  23. Misia, masz rację, ja się tą pępowiną oplątałam, bo mama długo leżała bez wód płodowych, a ja się wierciłam ponoć mocno i to się stało już w trakcie akcji porodowej. Faktycznie, to dziecko daje ponoć znać, że to JUŻ. :) Ale mam nadzieję, że moje zabiegi zasugerują Małej, że na nią czekamy i po tej stronie brzucha jest ciekawiej ;) Safari, mam nadzieję, że pręciutko wam się uda :) My tu pewnie zostaniemy na forum po "rozsypce", więc pisz, jak coś się będzie działo :)
  24. Elisia, no to super! Z większością z nas tak kolorowo nie będzie... Przy pierwszym jest dłużej... :(
  25. justi, mnie się tak udawało z praniem jak tobie z czajnikiem. Jak się wydało, że pralkę jednak potrafię obsłużyć, to amba, muszę prać sama ;) Elisia, niewątpliwie masz teraz wesoło w domu ;) Ale jak dzieciaki osiągną wiek, powiedzmy, "względnej samodzielności", to już same plusy, mam nadzieję, z tak licznej rodziny będą :) Wielki szacun ze względu na naturalny poród, to jednak wyzwanie przy bliźniętach, szczególnie sporych jak twoje, dałaś radę - jesteś wielka! :)
×