Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. Elisia, gratulacje!!! Super, że Maluchy zdrowe i jesteście już w domku! :) Duże się urodziły? Miałaś cesarkę? Pisz jak tylko znajdziesz chwilę, jak tam rosną i jak ci idzie opieka nad dwójką równocześnie :) POWODZENIA! Misia z tą pępowiną, to nie do końca chyba tak. Ja bym się udusiła przez pępowinę oplątaną wokół szyi. Zrobili mamie cesarkę w końcu, ale byłam już podduszona. Lekarz się zorientował, jak już "wyłaziłam", że nie mogę się wydostać przez tą pępowinę między innymi. Tyle, że jak jest płyn owodniowy, to dziecko się samo odplątuje jakoś, a najgorzej, jak już wody odejdą a poród się przedłuża, tak jak to było w przypadku mojej mamy. No ale to były inne czasy.
  2. Justi, ja też odkamieniam czajnik octem :) Nie wiedzieć czemu, zawsze musi mi wykipieć, nawet jak mniej wleję... Złośliwość przedmiotów martwych ;) Co do "smaku" płynu owodniowego, to w szkole rodzenia położna mówiła, że jak dotąd udowodniono jedynie, że czosnek zmienia ich smak na niekorzystny i dzieci tego nie lubią a słodycze na korzystny i wtedy mogą szaleć. Ja zaobserwowałam, że mocno pikantne rzeczy też wpływają - Mała ma po nich czkawkę. Ale czasem nie mogę się oprzeć, bo oboje z mężem lubimy kuchnię na ostro ;) Przy karmieniu będzie szlaban... eh... Co do terminu P to ja już po skończonym 37 tygodniu zaczynam agresywny ruch itp. co by sprawę przyspieszyć :)
  3. Właśnie przejrzałam naszą tabelkę i wygląda na to, że zdominowały ją małe kobietki ;) Na 25 Mam aż 17 spodziewa się córek :) Ciekawe, czy to kwestia miesiąca (że grudzień na przykład obfituje w większą ilość narodzin dziewczynek), czy przypadek taki :)
  4. Mamita, ja też zamierzam się spakować za góra tydzień. Brakuje mi jeszcze wody i paczki pieluszek poporodowych. Kupiłam jedną, ale po rozmowie z położną wezmę drugą, tak jak radzi. Podobno przydają się też w trakcie porodu, a tam nie ma apteki na terenie szpitala. Na godzinę "zero" zostanie mi dorzucenie butelki z przegotowaną wodą na tantum rosa, szlafroka i kosmetyków typu żel pod prysznic. Fakt, jak zakupiłam "strategiczne" rzeczy potrzebne dla dziecka, osiągnęłam bezcenny spokój. Tak więc polecam, nie zwlekajcie. I tak trzeba to kupić, a człowiek na prawdę jest bardziej wyluzowany ;)g Misia, terlikula, też oglądałam wczoraj Perfekcyjną Panią Domu :) Lubię popatrzeć, że ludzie mają większy syf, he, he ;) Najlepszy był chyba pilotażowy odcinek, gdzie, dziecko bawiło się na podłodze kocią czy psią kupą. Rekord świata. Ja osobiście muszę się przyznać, że chociaż staram się, to testu białej rękawiczki raczej bym nie przeszła... No może ze dwa czy trzy razy w roku, po generalnych porządkach. Miałam trochę nadzieję, że z tego programu wyciągnę więcej "trików" na skuteczne czyszczenie różnych rzeczy, ale nieco się zawiodłam. Np. sposób z octem na kamień - lipa. No, może gdyby ta szmatka leżała tydzień... No ale ja mam okropnie twardą i zażelazioną wodę, więc może dlatego. Tak samo sól na przypalone żelazko. Oprócz wszędobylskich ziarenek w całym pokoju i na odzieży (gdzieś się ukryły wredne w dziurkach żelazka i atakowały z ukrycia przez jakiś czas), plama praktycznie bez zmian. Tradycyjny cif się sprawdził ;) Dużo czasu poświęcacie na sprzątanie w tygodniu? Tak normalnie, bo teraz to wiadomo, gorzej to idzie... Ja to tak gruntowniej raz w tygodniu sprzątam, schodzi się przynajmniej 6 godzin ciągiem. W tygodniu to tylko bieżący chaos plus ewentualnie odkurzanie, łazienka i pranie.
  5. Moja Mała też daje czadu równo. O stałych porach - głównie wieczorem około 20tej i rano tak koło 8ej. Pozycja "na nietoperka", więc obrywam głównie w górnych partiach ciała. Chociaż po pęcherku też się zdarza... ;)
  6. Udało mi się kupić czapeczkę :) Właściwie to moja przyjaciółka ją wytropiła w C&A, za 19zł. Nie 59zł. Ma kobieta nosa :) Pożyczyliśmy też lalkę od córki przyjaciółki na lekcję kąpania w szkole rodzenia. Z serii tych mocno przypominających noworodki, szu szu czy jakoś tak się zwie. Lalka, nie córka ;) No i rozpoczęła się dyskusja na temat gabarytów owego rekwizytu, czy zgodny z rzeczywistością czy nie. Ja mówię, że noworodek to raczej mniejszy jest, szczególnie głowa (O! naiwna...). Na co moja przyjaciółka ze śmiechem, że nie, lalka "trzyma rozmiar" zadziwiająco dobrze. Odmówiła podania centymetra dla mojego spokoju, ale potem wymiękła i dała. No i cóż... Trzyma rozmiar... Słuchajcie, ja nie wiem, jak coś tak wielkiego ma się przecisnąć przez tak mały otwór... To faktycznie cud narodzin jest jakiś... Obawiam się, że żadne olejki i masaże krocza nie pomogą, będzie cięcie i to gigantyczne :( Brrrr....!
  7. agabi, jak dla mnie najfajniejsza byłaby Wiktoria (chłopiec miałby być Wiktorem albo Krzysztofem ;) ), nr 2 Emilia a nr 3 Kaja - nie potrafię sobie wyobrazić 60-letniej Kai ;) Chociaż wszystkie imiona mi się podobają. U mnie będzie Anna Karolina. Z nosem nie mam aż takich problemów, chociaż zauważyłam, że w nocy tak jakby mi puchło coś w środku i gorzej oddychać. Mnie pomaga otwarte okno - chłodniejszym powietrzem łatwiej oddychać. No ale dolegliwość też inna. terlikula, ja mam tak samo z tym sprzątaniem :) Rzucam się na porządki hurtem, a potem odchorowuję. Ale staram się kontrolować ten nawyk i sprzątać jednak na raty, bo ból kręgosłupa jest potem potworny. Wczoraj ledwie chodziłam, bo złapałyśmy się z mamą za grabienie liści. Ona ma trochę problemów z chodzeniem ze względu na kręgosłup i ruch jest wskazany. Gorzej ze schylaniem... Więc w efekcie grabienie git, schylanie be i na koniec stękałyśmy obie :) Też puchnę od kilku dni, obrączki już nie zakładam, bo rano jakoś wejdzie, ale potem ciężko schodzi no i to nie dobrze, bo zatrzymuje się krążenie i w ogóle. Puchną mi głównie ręce i nogi, trochę tw arz niestety... :( Wcześniej puchły mi tylko nogi jak był ten atak upałów w lipcu bodajże. No i mam dwa świeżutkie, apetyczne żylaki. Na łydce. Więc letnie spódniczki przed kolano "baj, baj" :( Misia, Natalka - bardzo ładnie :) Znam same fajowe Natalie :)
  8. W "moim" szpitalu można mieć plan porodu, ale położna mówiła, że nie ma sensu tego pisać, chyba, że komuś zależy dla własnego spokoju. I tak trzeba podpisać taką deklarację, że zgadza się na różne zabiegi, gdyby była taka potrzeba. Ewentualne uwagi typu: ochrona krocza, nie chcę oksytocyny itp. wpisują w kartę i starają się respektować. Mam takie pytanie do pracujących mam. Coraz więcej mówi się o nowym, dłuższym urlopie macierzyńskim od przyszłego roku. Słyszałam jakąś plotkę, że jak ktoś rozpocznie macierzyński w tym roku, ale będzie on trwał gdy ustawa wejdzie, to może skorzystać z tej rocznej opcji. Byłoby git. Słyszałyście coś na ten temat? Rozważacie taką opcję? Ja liczyłam, że to się opłaca nawet. Po 6 miesiącach można na przykład pracować na 1/2 etatu "na czarno", mieć więcej czasu dla dziecka i nie martwić się o pieniądze...
  9. justi, widzę, że nie tylko mnie dopada bezsenność, he, he! Ja połowę tygodnia statystycznie przesypiam (nie licząc kilkunastu turlań z boku na bok okraszonych różnymi dźwiękami), a drugą połowę - pobudka około 3ciej i tak do rana. Dobrze, że nie chodzę do pracy, bo nie wiem, jak bym wytrzymywała cały dzień po takiej nieprzespanej nocce. Eh... Takie życie, dobrze, że już nie tak długo zostało ;) Misia, super z grzybkami, zazdroszczę :) Też mieliśmy się wybrać, ale opcja grzybobrania przegrała z ocieplaniem nowego domu styropianem. Zapowiadają jakiś atak zimy od środy i trzeba było zagęścić ruchy. Wyskoczyliśmy tylko pozbierać na działce i w najbliższych okolicach, jakieś 40 min. Łup w postaci maślaków głównie, ilość bez szaleństwa. gosik, trzymam kciuki za wytrwałość i walkę z "sępami". Nie wiedzą, do czego jest zdolna ciężarna i głodna kobieta ;) Homo sapiens górą!! :) Co do pessara, to chodziła ze mną na ćwiczenia dziewczyna, która prawie od początku ciąży miała założony pessar, zdjęli jej właśnie w 36 tygodniu i powiedzieli, że w ciągu najbliższego tygodnia urodzi. I nic. Jak z nią rozmawiałam, to była w 40 tygodniu i teraz dla odmiany kazali jej się zmęczyć, bo maluch się na świat przestał spieszyć. :) Tak więc różnie bywa. Ale to chyba faktycznie nic strasznego i warto się zdecydować :) domi, ja prałam wszystko w 40 stopniach i potem prasowanie z parą. Nie prasowałam tylko bardzo grubych rzeczy typu kombinezon ocieplany czy śpiworek. No i mam dwa takie polarowe pajacyki, tego też nie prasowałam. Prawdę mówiąc w ogóle wydaje mi się, że pranie by wystarczyło w zupełności, ale te bawełniane rzeczy są po prostu przyjemniejsze po uprasowaniu, no i nie wyglądają jak psu z gardła wyjęte.
  10. Justi, co do kierowania tak zwanymi pojazdami mechanicznymi, to ujmę to tak: usiłuję prowadzić samochód. Ale wolę kosiarkę ;) Muszę jeździć, bo mieszkamy pod w-wą i z dojazdem kiszka. Wolę więc wiercić się w aucie niż wisieć w PKP (bo oczywiście o miejscu siedzącym - zapomnij, kultura w tym kraju umarła dawno chyba...). Ale siedzę tak jakby bardziej w pionie niż wcześniej, pasy nisko i oczyska szeroko otwarte, bo koncentracja i koordynacja ruchowa w tym stanie mocno u mnie nawala niestety i jakoś daję radę. Najgorzej z parkowaniem, bo nie mogę się bardzo obrócić, skoordynować patrzenia w lusterka i obrotu ciała razem z poruszającym się autem, ale na razie bezkolizyjnie, he, he ;)
  11. Pozytywnie zaskoczona, zgadzam się z tobą w pełni, mimo, że dzieci jeszcze nie mam! Nie spodziewam się jakiegoś totalnego armagedonu po narodzinach Ani. Pewnie początki będą trudniejsze, zanim człowiek nabierze wprawy, ale później powinno być ok :) Mam nadzieję, że się nie zawiodę na tym swoim ostatnio chwilowym optymiźmie ;) Ja świeżo po USG, końcówka 33 tygodnia, Malutka ładnie przybiera na wadze, wisi "na nietoperza" i boksuje mamusię po pęcherku. Tak dla rozrywki, najchętniej w środku nocy powodując pilną ochotę wizyty w toalecie. Waga około 2224 g, czyli taka sobie nie za duża lalunia :) Gorzej z mamą... Wczoraj byłam cały dzień na nogach, rano sprzątanie na cmentarzu, potem kawka z rodzinką, wieczorem spotkanie z koleżankami i mała runda po Galerii w celu zakupu zimowej czapeczki. No i się załatwiłam. Spuchłam na potęgę, nawet na twarzy. Jednak teraz trzeba się oszczędzać bardziej :( Na szczęście rano większość obrzęków zniknęła, więc się uspokoiłam. Oczywiście siusiu 5 razy w ciągu nocy było grane i spociłam się jak mysz kościelna. Ale jest już git. A czapeczki nie kupiłam, bo znalazłam ciepłą i sensowną tylko w mothercare za, UWAGA..... 59 zł!!!! To lekkie przegięcie myślę. Tak więc chyba w tygodniu odbędę rundkę po ciucholandach okolicznych, może coś trafię rozsądnego.
  12. Mamita, może ten farsz podsmaż po prostu na oliwie albo na teflonowej patelni bez tłuszczu? Nie wiem ile dajesz normalnie czosnku, ale myślę, że szkodliwa może być większa ilość, a ząbek czy dwa na całą porcję lasagni, do tego uduszony, nie powinien mieć znaczenia. Z tym futrem psim to sama nie wiem. Problem jest taki, że u mnie w domu są drzwi tylko do dwóch pokoi - dziecinnego i sypialni. Taka architektura :( No i jakoś nie wyobrażam sobie zamknięcia dużego psa na cały dzień w małym pokoju. Na szczęście linieje tylko dwa razy w roku, poza tymi momentami futra praktycznie nie gubi. Może utrafi się ze zmianą odzienia w dobry moment. ;) Chyba jednak będzie tak, że dziecko będzie musiało się przyzwyczaić do jakiś tam ilości sierści.
  13. Nika, nieciekawie, że wylądowałaś w szpitalu :( Grunt, że nadal jesteś w dwupaku i jest już lepiej. Trzymajcie się cieplutko w kupie chociaż do połowy listopada! :) Qrczę, tą naszą depilację, to pewnie można by w ukrytej kamerze pokazać, he, he! :-P Fajnie, że nie tylko ja się tak dziwnie przy tym wyginam, znaczy się normalna jestem ;) Ja chyba nie będę niczego mroziła na zapas. Przeżyję jakiś czas na "półproduktach". W razie czego wyślę męża do sklepu z kartką i potem będę go instruować, jak ma ugotować jakiś prosty obiad ;) No i cichutko liczę, że teściowa podrzuci jakieś jadło... Chociaż rosół, to potem można zarzucić taką gotową mrożonkę o której pisze Agabi i ziemniaczki albo makaron i pożywna zupka gotowa. Kotlety mielone są znośne po rozmrożeniu, ale co do reszty się nie wypowiadam, bo nie specjalnie mi podchodzi. Mam też nadzieję, że najgorsze są pierwsze tygodnie, powiedzmy 3-4. Potem jak człowiek dochodzi do wprawy, to już jakoś idzie. Ale do sprzątania to faktycznie, trzeba by kogoś zorganizować, chociaż raz na tydzień, bo mężowi w tej kwestii dziwnie nie ufam... :-P justi, masz rację z tą dietą matki karmicielki. Ale wiesz, jest ryzyko, jest zabawa ;) Żart oczywiście... Poważnie, to i tak pewnie opery będą nieuniknione niestety, tak czy inaczej. Dzieci są różne, trzeba po prostu sprawdzić, co maluchowi smakuje a co nie. Niewykluczone, że jak mama zje tylko przysłowiowy ryż z marchewką i indykiem, to malec będzie wrzeszczał, bo mu indyk nie podejdzie ;) Chyba postawię po prostu na lekkostrawną dietę i tyle. Zobaczymy jak będzie.
  14. Justi, tu jest taki artykuł o diecie w ciąży http://www.dlarodzinki.pl/kuchnia/dieta/jadlospis-karmiacej-mamy,175_1062.html wynika z tego, że właściwie wszystko można jeść, jedynie wykluczać w razie podejrzenia nietolerancji u malucha. Mam takie pytanko do posiadaczek zwierzątek futerkowych różnej wielkości w domach... Macie jakiś plan zapanowania nad sierścią, jak maluch będzie raczkował? Na razie, to można lokować dziecko w wyższych partiach mieszkania w wózku, leżaczku itp. ale co potem??? Są takie fajne maty edukacyjne dla dzieci, ale nie wyobrażam sobie rozłożenia tego na podłodze przy liniejącym psie. Można odkurzyć przed rozłożeniem, ale co z tego, futro za minutę już jest wszechobecne... Sama nie wiem... Ogolić futrzaka na łyso??? Zawinąć w folię spożywczą??? Czesanie nie przynosi efektu niestety. Przynajmniej oczekiwanego.
  15. Justi, jak dosięgasz przy goleniu nóg do stóp, to z mojej strony wielki szacun ;) Trzymaj tak dalej ;) Mnie jakoś o dziwo przestały prawie rosnąć włosy na nogach... Hmm.... Miejmy nadzieję, że zamiast tego pojawią się na głowie córki o ile jakaś zależność może zaistnieć ;) Najgorzej mam z obcinaniem paznokci u stóp, bo muszę nogę jakoś dziwnie wykrzywiać, brzuch przeszkadza. Męczące jest to nie mniej niż fitness :) terlikula, jasne, że ruch w miarę możliwości. Przy domu też się człowiek nabiega, to fakt. Spacer to też forma ruchu, szczególnie jeśli dłuższy albo szybszym krokiem momentami. Natomiast wkładanie ręką do ust chipsów leżąc na kanapie, to już nie jest ten właściwy ruch ;) Ćwiczenia podobno pomagają w porodzie (ponoć robili jakieś badania i kobiety sprawne fizycznie rodziły nawet o połowę krócej niż te mniej sprawne, dzięki temu dzieciaczki przychodziły na świat w lepszej formie), a przede wszystkim w powrocie do figury ;) Zobaczymy, jak to będzie w praktyce... Te niećwiczące dziewczyny nie wyglądały na grube, chyba tyły normalnie na moje oko. Akurat kilogramy w ciąży nie są chyba zależne od ilości ruchu. Ale to takie moje zdanie z obserwacji bardziej.
  16. Luska, jeśli ta wysypka jest w sporej ilości, to lepiej idź do lekarza. To może być zwykła alergia pokarmowa, ale może być np różyczka. Chorowałaś? Marcyś, nie panikuj. :) Jak trochę poleżysz na plecach "dla rozluźnienia" nic się nie stanie. Mnie najlepiej śpi się na prawym boku i w pozycji przypominającej "na brzuchu". Ale przekręcanie z boku na bok to masakra, fakt... monika, ja też słyszałam, że nie ma co wariować z dietą podczas karmienia piersią. Jeśli coś nie smakuje maluchowi, to widać i wtedy się wyklucza. Na pewno nie można jeść bardzo ostro, kapustę i cebulę ograniczyć. Wczoraj w szkole rodzenia pierwsze ćwiczenia były. W końcu nikt się nie przebierał, więc ja też. Zresztą trudno te zajęcia nazwać ćwiczeniami. Fizjoterapeutka pokazała kilka ćwiczeń, które można wykonywać. Baaaardzo prościutkich. I powiem wam, że z 11 dziewczyn po pytaniu kto coś ćwiczy lub ćwiczył, podniosłam rękę tylko ja i jakaś dziewczyna, która chodzi na basen. Szok. I powiem wam, że to widać, czy ktoś się rusza, czy nie. Do tej pory byłam przekonana, że przypominam wieloryba a ruchy mam zbliżone do foki na lądzie. Okazuje się, że może być gorzej... Większość dziewczyn nawet nie mogła samodzielnie wstać z maty! O prostych ruchach kończyn w koordynacji jakiejkolwiek nie wspomnę. Chyba jednak warto ćwiczyć. Cokolwiek.
  17. Pektynka, ja też biorę szampon. Również myję głowę co drugi dzień, więc opcji nie ma. W ciąży mniej mi się przetłuszczają włosy, więc myję rzadziej, ale podobno po porodzie człowiek się mocno poci przez kilka dni, więc myślę, że bez mycia głowy się nie obejdzie. Też moja doświadczona koleżanka polecała Tantum Rosa. Proponowała wziąć taką butelkę z dziobkiem po wodzie do picia i w tym rozrabiać, bo łatwiej sobie krocze "opłukać". Podobno wówczas mniej boli i szybciej się goi. A ma porównanie, rodziła dwa razy. Chociaż wciąż się łudzę, że ten olejek do masażu krocza uchroni mnie jednak od cięcia, szczególnie, że Mała nie zapowiada się na giganta. Położne go polecają bardzo.
  18. można spać na plecach, ale nie "na płasko", tylko trzeba mieć poduszkę wyżej. Ale faktycznie, nie jest to pozycja zalecana. Ja w ogóle nie mogę na plecach leżeć, mam duszności, więc problem z głowy. Z buteleczkami niezły patent. Nie widziałam ich w Rossmanie, muszę zwrócić większą uwagę. Zakupiłam mini-szampon i odżywkę, ale żel pod prysznic faktycznie będzie potrzebny większy jak sądzę. dzidka - dzięki za info :) Wezmę wobec tego coś na przebranie i na wszelki wypadek ubiorę się luźniej :)
  19. Mamita, to faktycznie, niedługo, listopad bardzo prawdopodobny :) Ja 10.12. Też muszę się rozejrzeć za jakąś czapeczką. Mam nadzieję, że na początku listopada będą już wyprzedaże jakieś, to może ceny spadną. Też mam dzisiaj pierwsze zajęcia "gimnastyczne" w szkole rodzenia i nie wiem jak się ubrać. Tym bardziej, że nie byłam w zeszłym tygodniu na jednych i nawet jeśli coś mówili, to nie wiem. Chyba założę po prostu legginsy i coś luźnego. Możliwe, że nie będę ćwiczyć, bo nie mam jeszcze zaświadczenia od gin ze zgodą na uczestnictwo w szkole rodzenia a ponoć jest wymagane do ćwiczeń. Dopiero w sobotę mam wizytę.
  20. terlikula, ja też mam już koszulki do szpitala :) Do porodu takie w stylu babcinym, najtańsze jakie były, rozmiar L (u mnie dwie kazali wziąć), a na potem jedną ładną (M) i jedną mniej ładną (M). Ale faktycznie wydają mi się jakieś duże. Tyle, że po porodzie ponoć nadal wygląda się jak w 6 m-cu, więc może i lepiej, że luźniejsze. A w domu to wskoczę w pidżamę, bo nie lubię koszul straszliwie. O pasie nie pomyślałam. Byłby niezły myślę, szczególnie, że na Święta trzeba by jakoś wyglądać... Planuję zakupić takie wielkie gacie obciskające, kończą się prawie pod bufetem, więc jak coś się wyleje, to mam nadzieję, że górą a nie dołem :-P Czapeczki typowo zimowej nie mam. Nie pomyślałam prawdę mówiąc... :( Chyba warto mieć jakąś grubszą niż ta poporodowa, ale bez przesady, bo we wszystkich kombinezonach są ocieplane kaptury, a takie kombinezoniki myślałam zakładać dwa - jeden np. polarowy cieńszy a na to taki typu "kołdra" czy "pikówka". Chociaż nie wiem, czy to dobry pomysł... mamita, ja nawet słyszałam, że w 9 m-cu się chudnie ;) Spodziewasz się "rozpakowania" na koniec listopada/początek grudnia, że 1,5 tygodnia do 9-tego m-ca ci zostało? Ja jeszcze 4 tyg. do tego 9-tego miecha mam, więc pewnie ze 3 kg przybędę najmarniej... Ciężko się dźwiga te kg, czuję je wyraźnie... :(
  21. mam podobne rzeczy na liście swojego szpitala. Nie wymagają RMUA i skierowania. Badania te same, tylko ja muszę mieć jeszcze ten sam posiew z odbytu :( No i zalecają przynieść USG zrobione po 36 tyg. ciąży (ocena wagi płodu i potwierdzenie ułożenia), chociaż jeśli go nie ma, to nie ma tragedii :) A dla Taty oprócz spokoju zalecają zabranie paczki chusteczek do otarcia łez wzruszenia ;)
  22. Ja metek nie będę wycinała, boję się, że pogubię się w rozmiarach ;) Na szczęście nie mam ubranek z takimi "książkowymi" metkami. Te, które dostałam używane też nie mają wyciętych metek, więc chyba nie przeszkadzały. Ze swoich ubrań nigdy nie wycinałam, więc może córa pójdzie w mamę i będzie jej to zwisało po prostu ;) Na szorstkość najlepszy faktycznie płyn do płukania byłby plus żelazko, też zmiękcza tak jakby. gosik, też mam zapchany nos, głównie nad ranem mi się tak robi. I straszne skurcze mnie łapią w jeden pośladek. Oczywiście w nocy.Makabra. Kupiłam sobie pomidory dzisiaj, może pomogą choć trochę na skurcze. U mnie zaczął się 33 tydzień (ależ zleciało), niecałe +9 kg, brzuszek po porannym pomiarze 88cm, było 90 cm, ale mam wrażenie, że się opuścił i stąd mniej w obwodzie. A kopniaki horror. Wczoraj miałam wnętrzności skopane dokładnie. Nie wiem co jest tuż pod żebrami, ale ciosy w to miejsce bolą, oj bolą! Jest taki płyn z Musteli dla noworodków do mycia bez wody, dostałam próbkę, wypróbuję może w szpitalu. Z kosmetyków kupiłam mydełko, oliwkę, krem do pupy z cynkiem (wszystko Bambino) i krem Nivea na mróz itp - był najdroższy, kilkanaście złotych. Mam sporo próbek (Johnson, Mustela), więc nic więcej nie kupuję. Jak nie będzie uczulenia, to dopiero wtedy dokupię. Do kąpieli zamierzam dolewać napar z rumianku - tradycyjnie, zamiast płynu do kąpieli.
  23. gosik, super że napisałaś o szpitalu MSWiA w W-wie. To jest jakby mój rejon dawny, słyszałam różne opinie na temat tego miejsca i miałam mieszane uczucia. Ja w sumie już się zdecydowałam na Piaseczno, ale tam przyjmują tylko ciąże donoszone (37 tyd) lub nagłe przypadki. Tak więc gdyby coś wynikło wcześniej, to muszę mieć miejsce awaryjne. Międzylesie - odpada po jednej wizycie. Myślałam jeszcze o Żelaznej, ale tam nie można obejrzeć szpitala, a ja jednak wolę wcześniej wiedzieć co i jak. Wołoską znam dobrze, więc chyba po twoim poście zostawię ten szpital jako "awaryjny". Pracuje tam kilku świetnych lekarzy min. dr Beta, życzę ci, abyś na niego trafiła, bo to lekarz jakich mało :) W Piasecznie też nie kąpią dzieci, mamy też tego nie robią. Na drugą dobę po urodzeniu można "chusteczkować" Malucha, jeśli jest bardzo zapaskudzony. Pępuszka nie moczyć. Co do ZZO i oksytocyny, to mnie z kolei mówiła położna, że z jej doświadczenia wynika, że warto wziąć znieczulenie, bo kobieta jest bardziej zrelaksowana, lepiej się rozwiera i oksytocyna nie jest potrzebna. Niestety podają ZZO tak, aby na fazę parcia puściło i matka czuła skurcze bez pomocy. Musi być 5 cm rozwarcia. Brrr. justi, ale koooooszmar miałaś....! Dobrze, że takie sny się szybko kończą... Chociaż czasem nie można się obudzić z takiego koszmaru. Brrrr...! luska - SUPER wiadomość, że nereczki Niuni dwie i wszystko na dobrej drodze :)
  24. Dziewczyny, co do seksu, to u mnie lipa... :( Justi, mój M też nawet kijem mnie nie dotknie... Nawet ostatnio mu wygarnęłam, że mam męża, a nie pamiętam, kiedy się ostatnio CAŁOWAŁAM!!!! O innych tematach nie wspomnę... Jak się uda raz na 3 tygodnie to hurrrrra! Ale chyba przez to, że jakaś taka nieatrakcyjna się czuję i w ogóle, to gwiazdy raczej nie spadają. Ograniczenie do pozycji też jest, nie da się ukryć. Ale nie zauważyłam, żeby skurcze były jakieś po orgazmie. Trudniej się, że tak powiem... rozpędzić mi jakoś. Był moment, że w ogóle nie mogłam, bo jakoś się wszystko tak ścisnęło, że czułam się jak dziewica jakaś niepokalana i wstyd się przyznać, oczekiwałam jedynie upragnionego finału. Potem przeszło, ale mojemu M też przeszło. Ech...! life is brutal... Zainteresowany jest też potomkiem średnio raczej. Chociaż teraz musi się interesować, bo chodzimy do tej szkoły rodzenia.Siłą rzeczy słucha. No i kupiłam mu taką książkę na urodziny dla tatusiów, więc może jest mu głupio po prostu nie przeczytać. Tyle, że urodziny miał w lipcu, książeczka z obrazkami 160 stron, a on jeszcze nie skończył! Fakt faktem zdziwił się już kilka razy. Np. wcześniej myślał, że poród to pikuś, "adrenalina wszystko załatwi". Teraz jest zdziwiony, że cała akcja trwa nawet kilkanaście godzin. No i wydusił z siebie, że rozumie moje zdenerwowanie i nie chciałby rodzić ;) Co do przedwczesnego porodu, to problem rozwiązuje ponoć prezerwatywa (w nasieniu jest po prostu prolaktyna bodajże i może, choć nie musi wywołać skurcze). terlikula, ja też co tydzień jestem u mamy. Jakoś tak mi szkoda, że siedzi sama, jeszcze teraz podupadła na zdrowiu, pewnie nerwy po śmierci taty wyłażą... Ale na przykład mój mąż mimo, że do rodziców ma 30 minut drogi, odwiedza ich chyba nawet rzadziej niż raz na miesiąc. Myślę, że to zależy od potrzeb emocjonalnych człowieka. Mama tak jak żona też rodzina ;) Jak się Maluch urodzi, to tatuś i tak nie będzie miał czasu na takie częste odwiedziny, możesz się o to postarać ;) idę chyba trawnik skosić, ostatnie koszenie w tym roku. Acha, i udało się sprzedać drugi wózek :) Ufff :)
  25. Też mam jakieś porąbane sny :) Erotyczne również ;) Cóż to był za wspaniały seks... Szkoda, że to tylko sen, a do wcielenia w życie... ło Matko! Conajmniej pół roku! No bo trzeba by było się do człowieczeństwa doprowadzić, jak już będzie "po" TYM wydarzeniu. Dzisiaj znowu nie spałam od 3ciej do 6ej rano. Jak już zasnęłam, to śniło mi się, że w szpitalu odwiedziło mnie jednocześnie z 8 osób i w tym zamieszaniu zgubili mi dziecko. Potem latałam i szukałam po tym szpitalu, gdzie ono jest. Ależ się zmęczyłam... Do tego depresyjne i lękowe stany u mnie coraz częstsze. Chyba nadrabiam huśtawki nastroju od początku ciąży, albo to coś gorszego. Postanowiłam zasięgnąć opinii specjalisty, choć trudno się przyznać przed sobą, że chyba staję się wariatką... :( Podpisałam już umowę z położną, będę rodziła w Piasecznie. Cudowna kobieta. Przynajmniej jak na razie... Dowiedziałam się, że w tym szpitalu zezwalają na seksi-ażurowe majteczki i fryzurkę można sobie w wiadomym miejscu zrobić tylko tam, gdzie będzie ewentualne cięcie. To dobrze, bo odrastające włoski nie są zbyt komfortowe. Ja do tego mam tendencję do wrastania pod skórę i tworzenia takich ropnych krostek zapalnych. Do tego ta położna zainteresowała mnie TENS. Wcześniej nie brałam tego pod uwagę, ale jest to jakaś alternatywa, gdyby ZZO było niemożliwe. A tak może się zdarzyć. Ogólnie chyba poczułam się po tym spotkaniu... bezpieczniej??? Może dam radę... Nie mam wyjścia ;)
×