Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. Misia, życzę duuuużo siły przy gościach. Ja wymiękam. Nie zapraszam już nikogo, bo przygotowania kulinarne i późniejsze utrzymanie dobrego nastroju, to rzeczy, które się u mnie wykluczają ostatnio. Chociaż nie powiem, miło by było oderwać się od monotonii tematów pieluchowo-niemowlęcych w moim życiu. ;) Justi, ty tak nie szalej dobra kobieto z tymi porządkami i przygotowaniami, żeby sobie i Tosi nie zaszkodzić aby... Najlepiej sprowadzić prace domowe do ujęcia w dłonie bacika i wydawać polecenia komuś innemu ;) wiem, wiem... tak się nie da.... ale pomarzyć można ;) Rozważam uszycie jakiegoś twarzowego stroju z prześcieradła na przykład. Myślę, że wystarczą otwory na głowę i ręce na początek. Na pewno nie zaszkodzę swojemu wizerunkowi. Ale obszerny płaszcz brzmi kusząco... Tylko czy takie ogromniaste szyją ;) Możesz sobie wyobrazić jak wyglądam, skoro tobie przybyło 6 kg a mnie prawie 9 kg... Spódnicę ciążową dociągnęłam do połowy uda przy próbie ubrania. Wlazła przez głowę. Pewnie tylko dlatego, że cycki jakoś mi nie rosną ostatnio. Brzuchol je wyprzedził :)
  2. Rany jelenia, ale ja mam dzisiaj doła... Bylismy na ślubie u mojej koleżanki. Cywilny. Ale już myślałam, że nie pójdziemy. Osiągnęłam ten etap, kiedy człowiek niezależnie od tego co na siebie włoży, wygląda jak napompowana w d**ę żaba. Załamka. W końcu w coś tam się upchnęłam i poszliśmy, ale mój komfort psychiczny był baaaaardzo niski... :( Może to kwestia mojego dzisiejszego nastroju, ale nie dosyć, że czuję się coraz gorzej, to jeszcze wyglądam coraz gorzej. I wstyd się przyznać, ale przeszła mi przez głowę dzisiaj myśl, "po chorobę mi ta ciąża była?!". No i doszły mi wyrzuty sumienia, że jestem złą matką, bo żałuję, że będę miała dziecko... Zwariować można... :( :( Mam nadzieję, że wy macie lepsze nastroje i mój wam się nie udzieli... Musiałam trochę jadu z siebie wylać. A teraz gruby kopciuch do garów idzie i za szmatę się złapać, bo jak słońce zagląda, to kurz w ilościach hurtowych widać ;)
  3. Ja mam w sumie niewiele... Ubranka (chociaż zastanawiam się nad dokupieniem kilku na 62 cm i większych jak będą jesienne wyprzedaże), wózek, fotelik, 2 prześcieradła, 3 kocyki, rożek, śpiworek do fotelika i 2 do spania, wanienkę+termometr, 2 ręczniki i kosmetyki. No i karuzelę nad łóżeczko od tatusia :) Dla siebie koszule do szpitala, kapcie, szlafrok i trochę wkładek do biustonosza. Planuję jeszcze kupić łóżeczko+materac, pieluchy (tetrowe 10 szt, flanelowe 10 szt. i pampersy), "pieluchy" dla siebie ;) i laktator z butelkami. Reszta wyjdzie w praniu...
  4. Justi, nie bierz wszystkich małżeńskich problemów mocno do siebie. Teraz trochę bardziej się wszystkim przejmujemy, ja też mam czarne myśli częściej niż to bywało wcześniej. To hormony... Mam nadzieję ;) Z moim mężem też sporo przeszliśmy przez te 11 lat małżeństwa, już nawet postanowiliśmy się rozstać swego czasu. Mieszkaliśmy oddzielnie ponad rok. I okazało się, że jednak jesteśmy sobie potrzebni bardziej, niż przypuszczaliśmy :) Tak więc czasem trzeba spaść na dno (rozpaczy?), żeby się porządnie odbić (prosto do nieba?). Będę za Was i Tosię trzymała kciuki :) Cmok!
  5. Acha, spać nie mogę, budzę się o 2-3ciej w nocy i tak do 6tej rano... dobrze, że nie chodzę już do pracy. Powiedzmy, że co trzecią noc się wysypiam w miarę normalnie. O ile normalnym snem można nazwać niezliczoną ilość razy zmiany pozycji z boku na bok, bo jak nie zdrętwiałe nogi, to ból w biodrach... albo w kręgosłupie... albo w d***ie... albo duszności :( Chcę już urodzić... 8,5 kg do przodu, brzucha nie mierzyłam, boję się, chyba zgubię centymetr. Do tego mam wrażenie, że te kilogramy ulokowały się w brzuchu i okolicach, więc o leżeniu na plecach mowy nawet nie ma. Pępek o dziwo jeszcze mam. Ale chyba już niedługo... Od wtorku zaczynam szkołę rodzenia. Ciekawe jak będzie. W sobotę dopadły mnie takie skurcze, że pomyślałam, że to już... Regularne o dziwo, najpierw co 7 a potem 5 minut. Ale wzięłam Nospę, położyłam się i przeszło. W sumie wszystko trwało z 1,5 godziny. Wystraszyłam się, bo to jednak za wcześnie, gdyby zdarzyło się pod koniec października, pewnie bym się mniej stresowała... Chyba załatwiłam się bieganiem po schodach i potem taką ciężką siatkę wnosiłam z garażu do domu, bo nie chciało mi się na męża czekać. Nic mu nie powiedziałam, że to od tego, bo by mnie opier... ;) Tak więc oszczędzajmy się Dziewczyny :)
  6. Dawno mnie nie było, ale takie są efekty jednego kompa w domu i pracującego męża... effta - witam nową Mamę :) Titucha - trzymam za Was kciuki, żebyście szybko szpital opuścili (ty i Maleństwo). Mój tata zmarł 30.01 tego roku, ale serce ciągle boli, jak wspomnę... :( To był niesamowicie dobry Człowiek i tak bardzo by się cieszył z wnuczki... :( :( terlikula, titucha ma rację, meliskę można pić swobodnie, ja ją parzę, jak mam problem z zasypianiem. Można też nervosol i neospasminę - są na bazie ziół, ale mniejsze dawki niż normalnie. Do szpitala biorę 2 koszule do porodu (tak sobie życzą, mam takie "ekskluzywne" w typie babcinym, najtańsze jakie były) i 2 na pobyt w opcji "do karmienia" (jedna na dzień, druga na noc, żeby czuć się świeżo, o ile to będzie możliwe w tych okolicznościach ;) ). Też mam problem w co Małą ubierać, żeby nie zmarzła, ale mogła się też poruszać ;) U mnie ostatnia pralka na dzisiaj zaplanowana i koniec z ciuszkami. Wcześniejsze partie już w szafie. Mam też w końcu wózek X-Lander. Ależ to ustrojstwo jest skomplikowane, o Matko Jedyna...! Ogólnie fajny bardzo i to był dobry zakup, tyle, że nie spodziewałam się tylu "opcji" użytkowych po tak prozaicznej rzeczy jak wózek... Nie wspomnę już o tym, że zdjęłam pokrycie z fotelika, żeby uprać (razem z pasami, a jakże) i jak rozmontowałam to wszystko, to potem składaliśmy 1,5 godziny, bo nie wiadomo było o co biega ;) Jednak są też schody na drodze rodzicielstwa, he, he...! :) A tak w ogóle, to dzięki splotom różnych wydarzeń których opisu Wam oszczędzę, mamy na chwilę obecną 2 WÓZKI X-Lander... Identyczne, różnią się tylko kolorem... Tak więc jeśli któraś chciałaby pozyskać używańca po jednym dziecku w kolorze żółto-czarnym, to zapraszam serdecznie...
  7. No to ja też po centymetr skoczyłam... 90 cm równe :) mama_ nie wiem, jak ty nosisz jeszcze swoje normalne spodnie... ja jak już miałam około +10cm w pasie to nie dawałam rady, teraz to już nie wspomnę... ;) Ale to pewnie zależy od tego, jak się dzieciątko/tka ułożą. karmin - pewnie, że lepiej, żeby facet był tylko do momentu, do którego się przydaje. W końcu jest po to, żeby pomagać. Na prawdę fajna sprawa mieć przy sobie kogoś, kto będzie cię tak wspierał. Komfort psychiczny jest bardzo ważny w trakcie porodu (przynajmniej tak mi się wydaje ;) ) Misia, ja też chyba na raty będę prasowała, bo jakoś dużo tego wszystkiego... No i gabaryty rzeczonej odzieży nie wpływają uspokajająco na osobę prasującą ;) Sporo ci wychodzi za te witaminki w miesiącu. Ja na razie biorę żelastwo raz dziennie, więc opakowanie za 26zl wystarcza na miesiąc. A witaminy zakupiłam w mega dużym opakowaniu na początku ciąży, więc jeszcze mam. Ale pamiętam ten wydatek, oj pamiętam...!
  8. Właśni wyciągnęłam pierwszą turę prania ciuszków z pralki. Kupiłam proszek Dzidziuś i płyn do płukania z tej samej serii (mam mega twardą wodę). Ubranka bardzo ładnie pachną, ale delikatnie, tak jak powinny. Więc chyba mogę polecić ;) Któraś z Mam pisała, że właśnie Dzidziuś ma przyjemniejszy zapach niż Lovela (Nika, to ty???) i muszę się z tym zgodzić :) titucha, jak znowu będziesz miała taką "akcję skurczową", to proponuję do szpitala pojechać. Może dadzą coś silniejszego niż Nospa, lepiej żeby Maluch jeszcze pomieszkał w brzuszku ;)
  9. Acha i Mała jest znowu pupą do dołu, więc raczej nie wybiera się na spotkanie z mamusią ;) Dobrze, bo dopiero zaczęłam 30tydzień terlikula, spora Dzidzia! Szacun! :) Mojego męża nie będzie przy porodzie. Ja nie chcę i on chyba też nie szczególnie. Jest cholerykiem, raczej mnie nie uspokoi, wręcz przeciwnie. Do tego może zechcieć zrobić jakąś awanturkę z tego stresu personelowi, a potem będą się na mnie wyżywać. Tak więc najchętniej, gdyby mnie przywiózł i pojechał do domu. Będę miała swoją położną i będzie mi towarzyszyć przyjaciółka (no chyba, że przenoszę i wypadnie w Święta, to jej odpuszczę ;) ). Mam nadzieję, że będzie ok. Poza tym, to nie jest widok i scena do oglądania dla faceta wg mnie. Oni mają jednak nieco inny stosunek do tego typu rzeczy niż kobiety. Mimo wszystko, będę w bardziej komfortowej sytuacji niż osoba towarzysząca, bo nie będę wszystkiego widziała :) I całe szczęście... karmin, gratuluję męża! Mój to nawet mnie nie dotknie do brzucha od dłuższego czasu, co mówić o entuzjastycznym podejściu do ciąży czy porodu... Ale w sumie mu się nie dziwię, sama też bym się nie chciała "macać" po takim ruszającym się brzucholu ;)
  10. A ja już po kolejnym usg, tym razem na dobrym sprzęcie, który obsługuje dobry lekarz. Godzilla okazała się godzillątkiem o wadze niespełna 1,3 kg. Prawdopodobnie osiągnie "średnią krajową" w postaci 3200-3300 g. Czyli norma, da radę wycisnąć. Mam nadzieję... ;) Dostaliśmy też pierwszą fotkę do rodzinnego albumu :) Ania zdrowa i śliczna :) O ile pamiętam, to któraś z mam chce rodzić w szpitalu MSWiA na Wołoskiej. Ten lekarz, który wykonuje moje kluczowe usg jest właśnie z tego szpitala. Dr Beta. Robi wspaniałe wrażenie! Gdyby nie to, że jednak facet, to przeniosła bym się do niego z prowadzeniem ciąży, mimo, że tak niewiele zostało. Od razu człowiek wychodzi spokojniejszy. No i chyba lubi swoją pracę facet po prostu :) Więcej takich lekarzy!
  11. Justi, rozpal grilla na tarasie i olej kuchenkę ;) My mieliśmy taką czarną serię któregoś roku, że popsuła nam się kuchenka (piekarnik konkretnie i to przed Świętami), pralka, lodówka, piec grzewczy i samochód ;) Acha i jeszcze wtedy wieczorem prąd wyłączyli i nie można było nawet wentylatorem podgrzać, hi, hi :) Tosia leży w poprzek, bo tak jej wygodnie, moja droga. Przecież to nie jest nietoperz, ile można wisieć tak głową w dół ;) wie Kobita co robi. Zrobi "obertasa" w listopadzie, a jak nie to błogosławieństwo cesarki cię czeka i oszczędzisz sobie trudów porodu - też gicior :) Potargana do góry i do przodu
  12. luska, bądź błogosławiona dobra kobieto! :) Może jest nadzieja, że moja godzilla też okaże się godzillątkiem ;) No to Twój ma dużą rodzinkę, fajnie ;) Mój ma tylko starszą siostrę, która urodziła się też wcześniej, 3 tygodnie i była ponoć malutka. Nie łam się dietą, myślę, że takie jednorazowe "szaleństwo" nie powinno mieć znaczenia w całokształcie diety i grzech zostanie ci odpuszczony za niewielką pokutą w postaci kazania ;)
  13. Misia, ja nie znam nikogo, kto rodził w wodzie, chociaż mój mąż słyszał, że chyba żona kolegi tak rodziła i bardzo sobie chwaliła. Też myślę, że dobrze jest mieć taką możliwość, a w praniu wyjdzie, czy pojawi się potrzeba z niej skorzystać. W "moim" szpitalu też jest wanna, więc kto wie... Skakanie na piłce też jest ponoć dobre, bo wtedy główka się ładnie i szybko "wstawia". Tyle, że ja sporo ćwiczyłam na takiej piłce, a takie babki mają pewne hm... zboczenia np.nawyk specyficznej postawy, napinają pewne partie mięśniowe. A podobno, żeby piłka pomogła przy porodzie, trzeba się rozluźnić na niej a nie spinać... Zobaczymy. Z tą główką w dół to ja nie wiem. Moja Anula jest gigantem, więc może to oznaczać co innego niż u ciebie. W każdym razie gin dała mi do zrozumienia, że może być wcześniejszy "wylot", bo dostałam ostatnie skierowanie na przeciwciała. Pytam czemu już, przecież dopiero robiłam, a ona, że powinna mi dać po 35tyg. skierowanie, ale może już nie zwlekajmy. Jeśli ciąża przebiega bez komplikacji, to poród w 37 tyg. jest już terminowy. Dzieci różnie rosną, dojrzewają. To maluch daje przecież znać, że już jest gotowy przywitać się z mamą :) A zresztą te terminy porodu, to chyba nie są liczone zbyt dokładnie mam wrażenie.
  14. dzidka, współczuję. Ja wiem, jak to jest mieć ochotę na coś słodkiego okrutną, a ty masz tę ochotę i nie możesz zjeść... :( Ale za to pociesz się, że pewnie mniej przytyjesz niż reszta i taka cukrzycowa dieta jest bardzo zdrowa, lekkostrawna, urozmaicona i służy Maleństwu :) Justi, ja nie jestem już w stanie ukrywać nienawistnych spojrzeń kierowanych w stronę szczuplutkich dziewczyn... No cóż... Do momentu, do którego nie zakupiłam dubeltówki i nie zaczęłam do nich strzelać, da się żyć ;) Mam 7kg z groszem na plusie teraz, ale brzuchal jak wieloryb. Chociaż bywają większe. No i czuję te dodatkowe kilogramy do dźwigania, nie ma co owijać w bawełnę. Dobrze, że już niedługo nam zostało, bo mam tego "cudownego oczekiwania" po kokardę... :( I pomyśleć, że niektóre kobiety lubią być w ciąży... To się chyba powinno leczyć... Też czeka mnie ostatnie w tym roku pranie Futrzaka. Niestety moja sunia nie daje się wpakować do wanny ani brodzika, więc robimy pranko na ogródku. Mąż może by ją i jakoś wsadził przemocą (bagatelka około 52 kg waży teraz), ale ona robi taką minę skatowanego szczeniaka przy tym, trzęsie się, wywala białka oczu i włazi w dziwne miejsca, że powiedział, że nie ma sumienia stworzeniu tego zrobić ;) Dzisiaj jeszcze jest chłodno, ale na sobotę zapowiadają 25 stopni, więc w sam raz na kąpiel. Ciekawe, że na dworzu jej to nie przeszkadza tak bardzo. Jak była młodsza, to dawała się wpakować do wanny. Teraz za nic.
  15. Pocieszyłaś mnie nieco ;) Może pogadaj z Tosią, co będzie tam w tych mętnych wodach pływać tyle czasu, na zewnątrz tyle ciekawych rzeczy na nią czeka ;) Qrcze, ale mam dzisiaj nastrój... Nie dość, że jak już zasnęłam w nocy, to miałam jakieś porąbane sny (byłam rycerzem na średniowiecznej wojnie i mordowałam wszystkich jak leci, nożem, krew się lała że hej), to jeszcze jestem teraz na zmianę wściekła i smutna. To chyba te huśtawki nastrojów, których jak dotąd specjalnie nie miałam. W ogóle dziwne sny mam teraz. Np. bardzo realistycznie śniło mi się, że już urodziłam i dziecko mi gdzieś zginęło w domu. No i szukam go w panice niewypowiedzianej... Obudziłam się zlana potem zastanawiając się, czy mam już dziecko, czy nie... koszmar. Może jednak sobie trochę popłaczę? Sama nie wiem, czy lepiej panować nad tymi nastrojami, czy im ulegać. Np. rozbić jakiś talerz i nad nim popłakać...? Hm... Muszę się zastanowić. Może przy odkurzaniu mieszkania ;)
  16. Taaaaa... Ja miałam być Łukaszem ;) W każdym razie trzymam się myśli, która prześladuje mnie od początku ciąży, że urodzę przed magiczną datą 10tego grudnia :) Ania mam nadzieję będzie rosła "na zewnątrz", z litości dla mamusi ;) Acha. I jest główką w dół i tak pewnie zostanie. Czy to nie za wcześnie aby??? Gdzieś czytałam, że dzieci odwracają się 3-4 tygodnie przed porodem...
  17. Justi, ja sprawdzałam w swojej starej książeczce dziecka ile ważyłam. 3050g, 61 cm, 2 tygodnie po terminie. A po konsultacji z teściową - mąż 3600 g, 2 tygodnie przed terminem, 56 cm. Teraz ma jakieś 173cm wzrostu. Oboje jesteśmy "drobnokościści" (chyba tak to się pisze) ;) Faktycznie "kraknęłam" z tą Twoją kluchą... Już nie będę... A wybraliśmy dla małej imię Ania Karolina. Spodziewałam się drobnej blondyneczki i tak mi pasowało jakoś takie imię. Może warto rozważyć inne imiona... Bernardeta, Genowefa, albo coś ;) ;)
  18. Justi, witaj w klubie smęciar ;) Ja chyba przez tą bezsenność jakaś taka wnerwiona jestem. Też wolę poród bez wody, ze względu na krew to raz, a dwa, boję się, że będzie mi zimno w tej wodzie. Ja raczej wolę gorące kąpiele, a wiadomo, w ciąży nie wolno. No i to jest jednak unieruchomienie, a zamierzam chodzić ile się da. Tak chyba będzie łatwiej, lepiej znoszę ból, jak zmieniam pozycję często. Oglądaliśmy wczoraj wózek używany, X-Lander, ale był mocno zniszczony, więc szkoda było drogi. Na zdjęciach wszystko fajnie wygląda, a jak się obejrzy na żywo, to różnie bywa. Tak więc nadal jestem bez wózka :( A coraz mniej chce mi się za tym wszystkim chodzić. Jeśli chodzi o resztę "faktów" wózkowych, to sam model oceniam bardzo dobrze. Super łatwe składanie do minimalnych gabarytów, łatwy montaż i demontaż poszczególnych elementów, stabilność konstrukcji, łatwość prowadzenia. Muszę tylko znaleźć egzemplarz w dobrym stanie za rozsądną cenę. Do szpitala mam tylko kapcie, szlafrok i dwie koszule do porodu. Niezwykle seksowne, nie ma co... Będą dobrze się komponowały z moim nastrojem... :) Kupiłam najtańsze możliwe, pójdą prawdopodobnie do śmieci "po". I jeszcze słowo o fotelikach. Pomimo dobrej oceny jeśli chodzi o bezpieczeństwo, fotelik od kompletu X-Landera nie przypadł mi do gustu. Dlaczego: wkładka dla noworodka jest kiepska. Po prostu. Wg mnie nic nie daje. Nie chroni np. główki, przed nadmiernym przechyleniem, przy załóżmy uderzeniu w bok auta. Tak to wygląda, nie twierdzę, że tak jest. Zupełnie inaczej, dużo lepiej, jest to rozwiązane w przypadku fotelików Maxi Cosi i Recaro. Jakość użytych materiałów wygląda też na dużo lepszą. Ja akurat będę dużo korzystała z fotelika, więc zwracam na niego chyba największą uwagę z pośród "wózkowych" akcesoriów.
  19. W końcu udało mi się dorwać do kompa... W sobotę byłam u lekarza, usg itp. No i załamka... Mała waży już pomiędzy 1463-1489 gram!!!! A to było 29 tyg. 6 dni ciąży. To jakaś godzilla będzie... Nie mam pojęcia po kim, bo ja raczej drobna jestem, tyle, że wzrost 166cm, mąż drobnica, a tu takie dziecko... Wg mojej gin dojdzie spokojnie do 4kg :( Fajnie, że zdrowa i w ogóle, ale poród przeraża mnie już teraz na maksa... :( A podobno dziewczynki są mniejsze... Idę dzisiaj na takie dokładne USG, to już ostatnie, więc na dobrym sprzęcie pomiary będą mam nadzieję dokładniejsze i może nieco niższe... No i co do ubranek, to okazała się kiszka. Kupiłam część na 56cm i część na 62cm. Ale jak tak dalej pójdzie, to te na 56cm będą na bank za małe. Kupowałam głównie w Tesco z F&F (mają bardzo fajną bawełnę na tych rzeczach i są stosunkowo tanie, więc polecam) i kilka w Mathercare. Niestety ceny z tego ostatniego i Smyka są powalające :( Co do bezsenności, to ja się budzę około 2giej i nie śpię do 5-6tej rano. Tak więc dzisiaj wstałam z oczami jak angorka i samopoczuciem permanentnego kaca. Jestem kompletnie bez sił... Najgorsze, że w dzień też nie mogę zasnąć, więc jestem non stop zmęczona. O niewygodzie i wizerunku wieloryba nie wspomnę. Chyba już mam dość. Chcę już PORODU!!!! Acha - siary u mnie brak. Ale wystającego pępka i ciemnej linii na brzuchu też, więc może wszystko przede mną. Dostałam za to ciemnych plam na twarzy, wrrr...! I na potęgę pękają mi naczynka krwionośne na łydkach. Mąż ma radochę, przestanę nosić latem spódnice przed kolano ;)
  20. Justi, ale kluchę już w brzuszku wyhodowałaś :) Ciekawe jak tam moja, może się dowiem w sobotę. Dzięki za artykuł o cyckonoszach, dobrze napisany! Wynika z tego, że muszę szukać stanika w rozmiarze większym o jeden od tego, który będę nosiła, powiedzmy, pod koniec października. Ciekawe... Obawiam się, że to będzie spory wydatek... Ale może warto, żeby nie rolować potem biustu od pępka ;) Teraz mam 70G... :(
  21. Dzięki Dziewczyny za rady na przypadłości mojego odwłoka :) Dzisiaj już od rana staram się dużo pić, na śniadanko musli z suszonymi owocami, no i zobaczymy. W sobotę mam wizytę u lekarza, to się zapytam, co mogę brać. Jakoś przetrwam ;) gosik, przy cukrzycy, to maluchy raczej tłuściutkie są z tego słyszałam ;) Też mam rozstępy z wieku dojrzewania, na plecach przy kości ogonowej, biodrach i łydkach z tyłu. Tyle, że po tylu latach są blade. Spodziewam się więc, że przy ciąży na bank wylezą jakieś, chociaż się łudzę, że dzięki smarowaniu chociaż będzie ich mniej. W nocy spać nie mogę za bardzo, generalnie śpię dużo mniej niż przed ciążą i na jej początku. O dziwo, nie jestem specjalnie zmęczona przez to. Może to organizm przystosowuje się do nieprzespanych nocek? :-P W moim szpitalu zalecają przyniesienie 2 koszul do porodu (mogą być dłuższe T-shirty) i 2 do karmienia. Kupię chyba takie najtańsze na allegro po prostu, kosztują około 15zł, więc w sumie cena t-shirtu. Te najtańsze t-shirty są strasznie krótkie, trochę głupio tak z tyłkiem na wierzchu paradować np. po korytarzu... Kupię więc chyba te koszule. A w domu to chyba pidżamę, bo ja w koszulach nie śpię. No i zastanawiam się nad stanikiem do karmienia, nie wiem za bardzo jaki rozmiar wziąć, bo nie mam pojęcia jak bardzo piersi zwiększą objętość, jak już będzie "po"... Jak myślicie? Jeszcze dwa rozmiary do przodu są możliwe??? No i chyba lepsze są te bez fiszbin jak sądzę, bo będzie trzeba je nosić 24h na dobę...
  22. Justi, mnie też pękają naczynka na nogach :( Niestety na łydkach, więc będzie widać i również niestety to już zostanie... auuuu.... :( :( Rozstępów też na razie nie mam, też używam Musteli podwójnie działającej. Zauważyłam, że jak brzuch trochę swędzi, to pomaga posmarowanie go czymś. Może łachudry nie wylezą jednak, to się zdarza...
  23. kasia, a będziesz miała synka czy córę? Pewnie pisałaś, ale nie chce mi się grzebać... ;) justi, właśnie ciekawa byłam, jak ci idzie mobilizacja ćwiczeniowa :) Mnie się nawet chce ćwiczyć, ale potem jestem zmęczona strasznie. Dzisiaj jeszcze zafundowalam sobie sprzątanie po ćwiczeniach i padłam jak skóra z norki... Chyba nie zrobię już tych naleśników, wezmę się jutro. M zarządził niezdrową kolację w postaci pizzy, więc jak znalazł :) macie już jakieś rozstępy? zastanawiam się, kiedy paskudy zaczną atakować... Niby się smaruję 2x dziennie, ale ciężko powiedzieć, czy to coś da. Chciałam też zakupić taki żel z Musteli, który przyspiesza obkurczanie skóry na brzuchu. Możliwe, że nie będzie potrzebny, ale diabli wiedzą...
  24. Ana, różnie bywa po zdjęciu pessara. Ze mną na ćwiczenia chodziła dziewczyna, której zdjęli pessar w 37 tygodniu i powiedzieli, że pewnie w ciągu tygodnia urodzi. A tu nic. Przyszła na zajęcia, żeby poskakać na piłce, bo już była po 40tyg. Chyba się udało po dwóch podejściach, bo już nie przychodzi :) Justi, pamiętam, że pisałaś o przekręcaniu się Tosi w środku... Już wiem, co miałaś na myśli :) Nie dość, że brzuch wygląda jak z horroru wyjęty ;) to jeszcze nieprzyjemne jest to mega... No ale tak to już jest, więc trzeba się cieszyć, że maluchy mają energię :)
  25. Misia, ja też nic nie mam do szpitala jeszcze :) Tylko pół paczki wkładek laktacyjnych "z odzysku" po koleżance i klapki pod prysznic sobie kupiłam u żółtych braci, takie całe dziurkowane, razem z podeszwą. A przecież jeszcze jakieś koszule potrzebne, art. higieniczne i mooooorze innych rzeczy... Mam termin na 10tego grudnia.
×