Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. mamamusia - prywatnie masz częściej wizyty niż państwowo. Koleżanka, która chodziła z nfz, miała wizytę raz na dwa miesiące u gina, a usg przysługuje 3 razy w czasie całej ciąży refundowane. Tak więc i tak i tak trzeba płacić. A tak to płaciłam 150zł miesięcznie, byłam u gina co 2 tygodnie i za każdym razem miałam usg robione. Człowiek spokojniejszy jest. Ja się denerwowałam, bo wiek już miałam. Teraz jakoś spokojniejsza jestem w drugiej ciąży, ale usg genetyczne zrobię, dla spokoju ducha jeszcze większego ;) Ostrożności nigdy za wiele. Najdroższe to jest usg, cukier i posiewy. I jeszcze jakieś jedno badanie płaciłam coś koło 100 zł, ale nie jestem pewna co to było niestety :(
  2. mamamusia - ja miałam ubezpieczenie zdrowotne z firmy ubezpieczeniowej Medica. Oni mają podpisaną umowę z różnymi placówkami medycznymi, też w małych miejscowościach. Wtedy płacisz abonament tylko i dopłacasz za niestandardowe badania. Ja miałam wizyty u lekarza w cenie, usg i większość innych badań. Za genetyczne usg w W-wie z testem pappa 500zł płaciłam. Jest bezpłatne dla kobiet po 35 roku życia. Skierowania nie dostaniesz pewnie, bo to jest tylko dla chętnych, nie ma obowiązku przed 35 rokiem życia tego robić. W każdym razie na pewno testu pappa. usg przez brzuch miałam robione dopiero około 16-18 tygodnia chyba u swojego gina, ale to zależy od aparatu, bo genetyczne w 12 tyg. robili mi właśnie przez brzuch już. Teraz pewnie będzie podobnie bo będę u tych samych lekarzy.
  3. Justi2 - Nie no z dwójką to już bym w ogóle nie poćwiczyła tylko ganiała towarzystwo albo z cyckiem w małej paszczy siedziała ;) Teraz to nie ćwiczę już ze 4 miesiące będzie. Zrezygnowałam, bo nie miałam czasu jeździć, wieczorem to myślę tylko żeby ogarnąć chałupę i iść spać. A na zajęcia z maluchami przestałam chodzić jak wróciłam do pracy w połowie czerwca, godziny tych zajęć są w połowie dnia, więc nie dało rady. Ale bardzo sobie chwaliłam. Ćwiczenia są dobrane dla kobiet po porodzie, bezpieczne, no i można poplotkować z innymi mamami ;) Tak sobie myślę, że jak pójdę na L4 to może znowu wykupię sobie karnet i będę chodziła na te ćwiczenia dla ciężarówek a potem to tylko z młodszym dzieckiem bym jeździła, córa będzie z nianią. Raczej z tej niani nie zrezygnuję, póki dam radę finansowo, bo nie wyobrażam sobie sama ogarnąć dwójki maluchów zaraz po porodzie... Nie mamy niestety babci ani innej "rodzinnej instytucji" do pomocy choćby na 5 minut. Tylko ja i M. Cienko jest czasem. Na przykład jak byliśmy wszyscy chorzy. Młoda miała rota a my złapaliśmy od niej. Już myślałam, że nas łopatą przyklepią... :-/
  4. gosik tort z ptasim mleczkiem (ten prosty) Biszkopt 4 jaja 1 szkl. cukru 1 szkl. mąki 7 łyżek oleju 1 łyżeczka proszku do pieczenia. jaja ubić - najpierw białka na sztywno, potem dajesz cukier i ubijasz dalej, następnie żółtka i ubijasz. Dajesz po łyżce mąkę, mieszasz delikatnie, proszek i olej. Piecze się około 40 minut w temp. 170-180 stopni. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i nie otwieramy. Jak już jest gotowy biszkopt (ja dziubię takim patyczkiem po wacie cukrowej i jak jest suchy, to upieczone), to go wyjmujemy z piekarnika. Na podłodze rozkładamy ręcznik i tortownicę z ciastem upuszczamy 2-3 razy na podłogę z wysokości ok. 50 cm. To spowoduje, że biszkopt opadnie równo. Poncz: sok z 1 cytryny, szklanka wody, 1 cukier waniliowy, 2 łyżki wódki albo rumu W ciepłej wodzie rozpuszczamy cukier i sok z cytryny plus wódeczka. Biszkopt przecinamy na 2-3 blaty, zależy od wielkości tortownicy i nasączamy. Ptasie mleczko: 2 szklanki śmietany kremówki 30% opakowanie śnieżki 2 galaretki malinowe Ubijamy śmietanę na sztywno ze śnieżką. Galaretki rozpuszczamy w 3/4 szklanki wody. Jak ostygną, ale jeszcze się nie zetną i są ciepłe, dolewamy w trakcie ubijania do masy śmietanowej. Cienką strużką dosyć. To szybko gęstnieje, więc jak chciałam łyżką zmieszać galaretki ze śmietaną, to mi się kluchy zrobiły. Mikserem lepiej. Można dodać do ptasiego mleczka rozmrożone maliny namoczone wcześniej w rumie, smakują świetnie.
  5. ja się jeszcze na genetyczne nie zapisałam. Pewnie tak jakoś 12-13 tyd. pójdę. Ciekawa jestem płci :) nika - to prawda, że w tych placówkach współpracujących to jest masakra. W tym moim abonamencie był też lux-med, ale nie chodziłam, bo miałam swojego gina w takiej małej lecznicy. Ja jestem z okolic W-wy. Z kupowaniem czekam na płeć :) Justi2 - u mnie odwrotnie :) Ja jak karmiłam (chociaż miałam z tym problemy różne i krótko), to jakieś 4 kg mnie się trzymały i puścić nie chciały. Jak skończyłam, to schudłam szybko. Teraz ważę mniej niż przed ciążą, zmieściłam się w spodnie w których nie chodziłam 5 lat. Dobrze, że mam strych i ich nie wywaliłam, bo bym musiała kupować rzeczy, a teraz zakupy z maluchem to horror jakiś. Ja mało przytyłam w ciąży, 13-14kg jakoś tak. Ale ćwiczyłam całą ciążę, trzy razy w tygodniu na fitness chodziłam, do 5 miesiąca normalny a potem dla ciężarówek i wróciłam do ćwiczeń 6 tyg. po porodzie. U nas są takie zajęcia dla mam z maluchami, gdzie możesz na ćwiczenia zabrać dziecko. Bardzo fajne. Ćwiczenia baaaardzo dużo dają. Szybciej wraca się do formy, ciało jest lepsze. Chociaż w pasie mam więcej teraz o 6 cm (miałam 67) niż przed ciążą, to nie widać tego. Skóry tylko tak jakby więcej, ale tylko jak się mocno zegnę w pół to trochę widać. Ja to bym chłopca chciała ;) Pierwszym razem miał być a tu baba wyszła ;) Jak nam powiedział lekarz na usg że na 70% będzie mała kobietka, to cisza zapadła. Na co lekarz "ach ten entuzjazm..." ;) Chociaż najważniejsze, żeby zdrowe było. Dziewczynka miała by niewątpliwe plusy, może lepiej by się dogadały dwie kobitki w domu. I ubranek nie trzeba by było tyle kupować. Ja mam mało uniseksów, bo były droższe zazwyczaj, a ja mało dostałam ciuszków po kimś. Musiałam 80% kupić.
  6. Nika - ja miałam abonament z medici wykupiony, ale zrezygnowałam, bo płaciłam 150 zł i nie korzystałam jak już urodziłam. Ale zastanawiam się nad inną firmą ubezpieczeniową, bo z tą Medicą były problemy ciągle. Albo dodzwonić się nie można było, albo nie mogli znaleźć czy badanie mam w pakiecie itp. Ale oszczędność duża, bo w ciąży to ciągle jakieś badania się robi. oczekujaca23 - też mam stresa przed usg genetycznym. Ja jeszcze test pappa będę robiła dla pewności. Jedyny plus, że może już płeć poznam :) No i mam nie wyleczonego gbsa :( teraz go nie wyleczę, bo antybiotyku w ciąży nie wolno :( ja nie mam jeszcze brzucha wcale. Jak się rozbiorę, to tylko widać zgrubienie tam gdzie macica i brzuch jest twardy w tym miejscu. Ale ja chyba nie będę miała dużego brzucha, w pierwszej ciąży miałam 93 cm. "w pasie" przed porodem, w zimowej kurtce nie było prawie widać. Ale ćwiczyłam dużo i byłam w lepszej formie ogólnie. Teraz jest inaczej. Również sikam w nocy jak szalona.
  7. Dziewczyny, taka mnie naszła wieczorna refleksja... Dzięki że jesteście :) Bez Was byłabym dużo bardziej samotna z tym wszystkim. Szczególnie teraz, gdy momentami druga ciąża mnie przeraża. Że sobie nie dam rady fizycznie z dwójką maluchów i domem, pracą. Albo nie dam rady psychicznie. Albo mojemu M się odwidzi coś i charakter zmieni i nie będzie mi już tak pomagał. No i w ogóle. Czuję się, jakbym Was znała od lat i to nie wirtualnie, tylko jakbyśmy mieszkały w jednym bloku ;) Z Wami jakoś mi lżej ;) CMOK!
  8. gosik - mnie też oksy o 17tej dali, bo wody odeszły o 11tej a skurczy ani widu ani słychu.
  9. justi - ja pierdykam...! to popatrz, ja bez cięcia do czerwca właściwie się męczyłam a i teraz super nie jest. Ciąć mnie mieli drugi raz i szyć, ale się nie zgodziłam, bo nie dawali gwarancji, że będzie lepiej. Jakieś tam bliznowacenie mi się robiło. Blee.
  10. mamamusia - to chyba od lekarza zależy. Mnie doktorka kazała czekać nawet z założeniem karty ciąży, aż ryzyko poronienia będzie mniejsze. Chyba sobie wykupię ubezpieczenie medyczne jakieś, bo tak to człowiek z torbami może pójść, tyle tych badań. Ja to bym do końca nie chciała wytrzymać... Wolałabym wcześniej. Pocieszające jest, że w czerwcu nie wydamy kasy na ciuchy, będziemy mogły uszyć sobie gustowne wdzianka z prześcieradeł na przykład wycinając otwory na głowę i ręce... :-P
  11. justi - Ania też lepiej zasypia jak jest sama w pokoju.
  12. gosik - przepraszam, zmobilizuję się i podeślę ci ten przepis jakoś. Wieczorem padam na ryjek po prostu i nie chce mi się grzebać po szafkach. Efektem tego jest również zaginione skierowanie do lekarza medycyny pracy i konto do wpłaty czynszu za mieszkanie mamy. Mam bajzel do potęgi entej w szafkach. Wszystko upycham na oślep, żeby nie leżało na wierzchu, ale żeby sprzątnąć coś dokładnie, to już nie mam siły. Już widzę jak zrobię porządki na późniejszym etapie ciąży ;) Miło wspominam z tego okresu czyszczenie fug łazienkowych szczoteczką do zębów w totalnej euforii, he, he! ;) justi - oj pamiętam, pamiętam, twój poród dokładnie! :( Koszmar. Możliwe, że miałabyś cc drugim razem. Często jak pierwszy poród jest z komplikacjami, to przy drugim jest wskazanie do cc. Ja myślę, że przy perspektywie kolejnego kleszczowego porodu to już cc jest lepszą alternatywą. Włosy mi wstają nadal, jak sobie przypomnę opis twojego porodu. Ależ to musiało boleć... To prawda, że do założenia kleszczy tną w kilku miejscach? dorka - ciebie z nami nie było jak rodziłyśmy, ale pewnie też by grozą powiało z twoich porodowych opisów... :( I to jeszcze bez znieczulenia! Mnie to by w Zakopanem słyszeli tak bym się darła. Ja miałam zzo, urodziłam na pierwszej dawce, nic kompletnie mnie nie bolało. Mogli mi do szycia nie dawać znieczulenia, nie wiem po co dawali. I tak nic nie czułam. W czasie parcia dowc**y z położną opowiadałyśmy między skurczami ;) Jak weszła taka młoda położna do pomocy, to myślała, że się nawdychałam tego gazu rozweselającego, bo widok był dziwny. Po czym w ciągu 15 minut urodziłam i chciałam wstawać, tylko mi nie dali. Odleżałam 1,5 godziny, wlazłam do wanny i poszłam sobie na salę. Urodziłam o 19.40 a rano myłam sobie nogi w umywalce ;) No ale mnie nie cięli bo nie chciałam, więc to inaczej. Za to zanim dostałam zzo - KOSZMAR do kwadratu! Akcja porodowa mi nie postępowała mimo skurczy co 2 minuty i tętno Młodej spadało i nie chcieli dać tego zzo. Dopiero jak dali to wszystko ruszyło z kopyta i po 1,5 godzinie było po sprawie.
  13. mamamusia - dopisuj się kobieto ;) ja też pracuję, ale mam luz w pracy ostatnio, więc piszę. Pierwsze badania to chyba dopiero koło 10-12 tyg. są, a u mnie to wychodzi jakiś 6 tyd. chyba. Termin mi wyszedł na 8.07, ale ja nie zanotowałam ostatniej @ to raz, a dwa pierwsze dziecko urodziłam 2 tyg. przed terminem, więc spodziewam się raczej końca czerwca. Usg pewnie mi zrobią na razie i tyle.
  14. mamamusia - ktoś się chyba podszywa pod "pomarańczki", to chyba nie Nika28dg na moje oko. Co do wyników, to są jakieś niewielki odchylenia na moje oko, chyba nie masz się czym martwić. Ja jeszcze badań nie robiłam, idę do doktorki w sobotę. O "spontanie" pisałam ja nie Nika. Dzięki za "ciepłe słowo" ;) Może określenie niefortunne, ale wyglądało to dokładnie tak. Robimy maluszka? Robimy :) Plany były na drugie dziecko, ale nie było ustalone dokładnie kiedy. Uznaliśmy że to dobry moment i już.
  15. phoney - oj tak, tak! co ja bym dała, żeby Młodą smoczkiem zatkać w nocy... :-/ Drugiego malucha to będę do samodzielnego zasypiania przyzwyczajać od maleńkości, bez dwóch zdań. Jak to będę robiła to jeszcze nie wiem, ale postanowienie jest... ;) Mnie z Anią nie mdliło właściwie. Może raz czy dwa. Jak widać każda ciąża jest inna, więc może ciebie rzyganko ominie drugim razem ;) No to fajnie, będę cię dopingowała w zaciążeniu w przyszłym roku ;) Koleżanki które mają dzieci właśnie z taką różnicą wieku bardzo chwalą sobie. Raz, że nie wypada się z rytmu "pieluchowego", jeszcze człowiek wiatru w skrzydła nie złapał po "odchowaniu" jednego dziecka, więc nie żal wolności, no i potem dzieci razem się bawią i nie są tak absorbujące. Tylko początki są trudne. Ja też chyba bym nie wykorzystywała tych funkcji z rozkładaniem oparcia, regulacją wysokości itp. Może po prostu ich nie mam, więc nie czuję braku. doti - Krzyś to jest niezły aparat jest w ogóle :) Moja też wyrywa dzieciakom zabawki ;) Też słyszałam, że kolejne porody są łatwiejsze. Chociaż po rozmowach z koleżankami dochodzę do wniosku, że reguły nie ma niestety. Assiula - Ania takich popisów jak Krystian jeszcze nie robi, ale wszystko w tym kierunku zmierza. Jak nie dostanie tego czego chce, albo na ręce jej nie chcę wziąć, to ryczy. Bez łez. Potrafi dosyć długo. I już się kapnęła, że na M łatwiej coś wymusić w ten sposób i dłużej wyje jak jej odmawia. Zresztą on jest "miętki" pod tym względem i trochę się kłócimy, bo brak konsekwencji teraz może mieć opłakane skutki później :(
  16. gosik - ja też znam lekarza, który twierdzi, że za bardzo kocha swoją żonę, żeby kazać jej rodzić naturalnie ;) Dużo zależy od kobiety i tego jak się znosi poród sn czy cc. I od tego jak się cc zrobi. No ja już za poród sn dziękuję. Wizja potencjalnego braku zzo będzie mnie prześladować do śmierci. NIGDY wcześniej tak się nie bałam i nigdy później. Jakby mi ktoś zagwarantował, że dostanę zzo i urodzę na pierwszej dawce tak jak Anię, to ok, mogę rodzić. Ale tego nikt mi nie zagwarantuje. O ile w ogóle dali by mi zzo, przy drugim dziecku czasem nie chcą. Nie jestem odporna na ból tego rodzaju i tyle.
  17. mucha - bardzo mi przykro... :( trzymaj się... martka87 - witaj :) podwójne "witaj" w gronie "wiatropylnych szybko zaciążających", he, he! Mój M żartował, że nie rozumie sformułowania "starania o dziecko", bo u nas też mówisz i masz ;) Jule13 - witaj również :) Twardy brzuch w ciąży według mnie jest normalny (ale tylko w miejscu gdzie jest macica!). Taki miałam w pierwszej ciąży i taki mam teraz. Dlatego nie da się tego brzuchola wciągnąć i dopiąć "na siłę" spodni ;) zresztą, kto by próbował... ;) twardnienie o którym pisze oczekująca to zupełnie co innego. To są skurcze i będziesz wiedziała, że to inne "twardnienie", obejmuje cały brzuch tak jakby i falami, jest nieprzyjemne. Może spowodować przedwczesny poród. gościu - gratuluję cudownego porodu! :) Dziewczyny - nie myślcie, że tak jest zawsze! Posiadanie dziecka jest cudowne, ale poród bajką nie jest zawsze. Nawet ten książkowy. Ból - ja pamiętam i będę pamiętała do końca życia, nie zapomniałam jak zobaczyłam dziecko, mimo jedynie godziny skurczów (potem dostałam zzo). Nie myślałam o dziecku, jak mnie bolało, tylko "wyjmijcie to ze mnie w końcu", traciłam kontakt z rzeczywistością. Nie czułam więzi z córką od pierwszej sekundy po porodzie, mimo porodu sn i to krótkiego (od pierwszego skurczu 2,5 h). Miłość rodziła się stopniowo jak się poznawałyśmy. I jest ogromna. A na własnych nogach po porodzie, po 2h, wychodzi 90% dziewczyn, tak było w "moim" szpitalu. Ja też. To normalne, jeśli nie ma komplikacji w czasie porodu. Kobiety chodzą do toalety, pod prysznic itp. Po porodzie funkcjonuje się normalnie! Tak natura to stworzyła, żeby kobieta mogła się zająć swoim dzieckiem jak już je urodzi. Po porodzie już nie boli nic :) No może trochę ;) Uważam, że u nas za bardzo chołubi się kult macierzyństwa i zbytnio koloryzuje całą sprawę. Ciąża, poród, macierzyństwo są wspaniałe, ale to jest fizjologia! Nie zawsze piękna i romantyczna! Mdłości w ciąży, bóle brzucha, duszności itp, różne paskudztwa wypływające z człowieka w czasie porodu, noworodek też rzadko jest podobny do kogokolwiek poza samym sobą ;) czasem spuchnięty, ze zdeformowaną od kanału rodnego główką, umazany cały. Ale nasz, kochany, czekany. Potem problem z przystawianiem do piersi (tego trzeba się nauczyć!), nierzadko depresja poporodowa (ja miałam, przyznaję się). O pewnych, gorszych tematach związanych z macierzyństwem się milczy. Dopiero "matka-matce", cichutko czasem wspomni o tym, że ona też... Chociaż niektóre mamy, tak jak nasz gość :) mają to szczęście, że wszystko jest "na różowo". Lepiej się nie nastawiać tak, żeby nie było zawodu, nie obwiniać się niepotrzebnie, bo do depresji poporodowej tylko krok. Chociaż wszystkim nam tylko "bajkowych" porodów życzę ;)
  18. nie zdążyłam wczoraj do lidla :( Możliwe, że dzisiaj już nie będzie tych pieluch :( Lipa... mrufka - ja też kupiłam raczej proste krzesełko do karmienia bez udziwnień i jestem zadowolona. Ania i tak najchętniej puka klockami o blat i wpycha je do dziurki na napój. A huśtać moje dziecko się nie lubi... Ciekawostka. Moja chodzi po kuchni popychając stołek, he, he! ;) Do pchaczo-jeździka się zniechęciła, bo jej odjeżdża. Daje się tylko posadzić i wozić po pokoju, ewentualnie wrzuca klocki do niego. Nie zwróciłam uwagi prawdę mówiąc na mocowania tych pomarańczowych pieluch. Zauważyłam za to, że te zielone są w dwóch wersjach - bardziej zabudowane na noc i mniej zabudowane na dzień. Tesco mam blisko, jak nie będzie w lidlu to kupię w tesco, jest 24h to na pewno zdążę ;) Co do stolików edukacyjnych nie robiłam jeszcze rozeznania więc nie pomogę :( jesssoooo....! Jak mnie dzisiaj rano było niedobrze... Przy Ani mnie nie mdliło właściwie... Jeszcze sobie połknęłam wspaniałomyślnie witaminki na pusty żołądek, a tam jest cynk, po którym dodatkowo było mi niedobrze. Masakra. Z tego wszystkiego jak już stałam w butach i spojrzałam na Anię przypomniało mi się, że nie dałam jej śniadania... Niezła mamusia. Więc w tył zwrot i za robienie kaszki. Nie dało rady dojechać do roboty, musiałam zrobić postój, zakupić kefirek, sucharki, wchłonąć to i dopiero jechać dalej. To że zdążyłam do pracy to cud jakiś... Dzisiaj udało się "uśpić" Młodą bez butelki w nocy. Zjadła raz o 23ciej, dużo, bo zwiększyłam jej porcję, żeby zostało jedno karmienie w nocy, a potem będę obcinała to jedno. Obudziła się o 6tej. Nie dałam jeść, tylko pić, na wstawanie za wcześnie (wstajemy o 7ej). Miotała się 40 minut (!!!) narzekając sobie "bu, bu, bu!" "ajajaj...!" itp. ale płaczu jakiegoś okropnego nie było. Ściągnęła wszystko co było w zasięgu ręki (kocyki, ręcznik który był na oparciu kszesła). I zasnęła przed 7ą. Spała do 7.40. Zobaczymy jak dzisiaj.
  19. czerwcowa 2014 - najlepiej zastrzec nik hasłem i jest spokój, nikt się nie podszyje. Nie ma się co denerwować, taki urok forów.
  20. phoney - oooo! to git. Na noc pamersa zakładam, bo nie trzeba zmieniać pieluchy, na dzień Dadę używamy. Ale dada jednak nie jest tak dobra jak pampersy. W dzień to się i tak pieluchę częściej zmienia więc nie ma to takiego znaczenia, ale na noc kupuję pampersy. Głównie te pomarańczowe z rumiankiem sleep & play. No ale mogą być zwykłe. A kiedy planujesz kolejnego dzidziusia? dorka - moja teściowa też tak jak u Assiuli podobnie, życie wokół stołu z żarciem się kręci. Koszmar. Jakby się Anią zajmowała, to by dzieciak się ruszać nie mógł z tłuszczu na nogach. Ona to myśli, że my na okrągło chyba jemy. Jak już da nam jakieś żarcie to w ilościach półhurtowych. I potem się dziwi, że jeszcze nie zjedliśmy za 3 dni ;) Wczoraj udało mi się zrobić kotlety, buraczki i ziemniaki na dzisiaj. Cud. Ostatkiem sił rzuciłam się na deskę z prasowaniem. Spać mi się już o 20tej chciało. A jak wszystko zrobiłam, to mi się już odechciało spać i nie mogłam zasnąć do 23ciej. Wrrr....! Zwyczajnie nie chciało mi się gotować dla Ani zupki na dzisiaj, zostawiłam jej te nasze ziemniaki, buraczki i kawałek indyka bez panierki duszony (my mamy a'la schabowe). Ciekawe, czy będzie jadła. Wątpię, pewnie skończy się parówką :( Dzisiaj może zrobię ogórkową, to zje. Takich "jej" zupek już nie chce, musi być to co my jemy. Chcę ją trochę bardziej dotankować żarciem w dzień, żeby zacząć ograniczać posiłki nocne w końcu.
  21. oczekująca - pierwszy trymestr się kończy, możesz czuć się lepiej po prostu. A brzuch to może pobolewać całą ciążę. Nospę można brać. nie martw się na zapas ;)
  22. Nika - no ja tak na prawdę to nie jestem pewna, bo trochę na spontan z M poszliśmy ;) nie zanotowałam ostatniej @ i jak sobie próbuję przypomnieć kiedy miałam, to termin mi wychodzi na 8.07, ale myślę, że koniec czerwca będzie. Czyli jakiś 6-8 tydzień. Pójdę w sobotę do doktorki, zrobi usg, to powie ;)
  23. no ja na razie mam uczucie takiego permanentnego kaca... :-/ Niby nie konkretne mdłości, ale tak mnie muli jakoś... bleee! I ciągle mi się spać chce, siły nie mam. Trochę brzuch ciągnie.
  24. planowane :) też chciałam małą różnicę wieku i też miałam nadzieję na bliźniaki ;) trochę nam się przyspieszyło, bo teraz po prostu będzie dobra sytuacja finansowa (do końca listopada jestem zatrudniona na 2 etatach i będę miała podwójny macierzyński, płatne zwolnienie itd.). Wcześniej myślałam o "zaciążeniu" jak córa będzie miała 2-2,5 roku. Zaskoczyłam pierwszego miesiąca :)
  25. phoney - jakie pampersy są na promocji? Właśnie muszę kupić dzisiaj. Jeśli mama i dziecko czują się dobrze z karmieniem piersią, to nie ma przeszkód, żeby to kontynuować ile się da :) To jest tak jak z macierzyństwem. Nie ma na nie idealnego wieku. Jedna kobieta jest gotowa w wieku 20 lat, inna 40 lat. I obie będą dobrymi matkami w odpowiednim dla siebie momencie życia. Ja wiem, że mając 20 lat nie byłabym w stanie dobrze opiekować się dzieckiem. I nie mogłabym karmić piersią 3 latka. Ale nie widzę nic dziwnego i nienaturalnego, jeśli któraś inna mama będzie tak robiła :)
×