Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. Justi2 - ja też w pierwszej ciąży czułam się dobrze i pracowałam do 7 miesiąca. Chodziłam na fitness 3 razy w tygodniu, ostatni raz na zajęciach byłam w środę a we wtorek urodziłam ;) Powinnam pójść na zwolnienie wcześniej, bo to był fajny czas. Ostatnie 2 tygodnie tylko było mi już ciężko, nie mogłam spać, bo mnie brzuch ciągnął i w ogóle. Pierwszą wizytę u lekarza mam w sobotę. Widzę, że ty też szybciutko się postarałaś o drugiego malucha ;) Planowane? przeklejam tabelkę ale nie wiem jak wyjdzie... :-/ (nik)..................... (wiek).......(które dziecko)........(data przewidywanego porodu) luckyluna.................33........................1.... ..................................02.06 maminia22...............22........................2..... ................................03.06 oczekująca23...........24........................1..... ................................03.06 mama ala.................33........................2..... ................................05.06 czerwcowa2014....... 27....................... 1........ ............................ 07.06 niebieska1.............. 28....................... 1.... ..................................07.06 Kama2014...............25......................2 (c 3 l)................................07.06 mucha21212............26........................1....... ...............................09.06 Gość 85...................28.......................1............. ..........................09.06 87_asik...................26........................1 ......................................13.06 Justi2......................32....................2 (c 15mc).............................17.06 iwka78....................35...................2 (c 12mc).............................około 30.06
  2. witaj jolka kolka :) Jak się czujesz? Mnie dzisiaj ślina zalała na widok jabłek. mama w czerwcu bede - bardzo mi przykro :( trzymaj się jakoś... oczekujaca23 - jeśli będzie chłopiec, to i tak dużo ubranek pójdzie "ad kosz" niestety albo do oddania/sprzedania. Chłopak mógłby poczuć się urażony ubrany w bodziak w różowe serduszka ;) No i pora roku jednak inna, więc część rzeczy z tego tytułu się nie nada. Rozmiar 56 i 62 to właściwie na pierwsze dwa miesiące jest. Pocieszam się, że letnie miesiące są fajne, bo od razu właściwie można na dwór wychodzić z maluchem. Tylko pewnie fałdki poporodowe będzie trudno ukryć :-/
  3. Agnieszka, skontaktuj się ze sprzedającym, może jakiś telefon jest podany na tej aukcji. Albo maila napisz. Ja się kiedyś pomyliłam, bo mi komp szwankował i zamówiłam kilka sztuk tego samego i udało się odmówić. A szczeniaka sponiewierać :-P doti - niezły numer z autem! :-D Jak on to zrobił??? Przecież trzeba mieć trochę siły, żeby kluczyk przekręcić! Niezły agent, nie ma co! ;) dorka - lekarze są za sn, co jest zrozumiała. Natura tak to pomyślała, żeby wszystko ok. było. Ale ja mam tokofobię i nie wiem, czy drugi raz dam radę. Psychika jest ważna. Jak wysiądzie, to cały plan szlag trafia i mogą być niepotrzebne komplikacje. Większość osób które znam i miały cc dobrze to zniosły. Problem tylko z kąpaniem ponoć, bo nie można prysznica brać. No i będzie ciężko nie wziąć Ani na ręce gdy się będzie domagała. No nic, zobaczymy. pysia - do 3 lat to ja bym nie dała rady. Już roczne dziecko jest na tyle kumate, że czułabym się niezręcznie, jak teraz na to patrzę. Ale to oczywiście sprawa indywidualna i nie można przecenić pokarmu naturalnego. Jeśli chcesz ty i Igorek - karm do oporu. Jeśli masz wątpliwości - odstaw. Dałaś tyle ile mogłaś, nie ma co się obwiniać. Łatwiej zacząć od odstawiania w dzień myślę (z tego co obserwuję, maluchy które same rezygnują z piersi, najpierw rezygnują w dzień a potem w nocy), można Młodego czymś zająć, podsunąć chociażby chrupka. Ja jestem zdania, że w tym wieku budzenie w nocy na jedzenie jest często nawykowe a nie z głodu. Szczególnie w przypadku piersi, gdzie pokarm jest mniej kaloryczny od mm. Ania się budzi dwa razy, czasem raz. I nie sposób położyć ją bez butli. Nie wiem jak będzie z odwykiem, ale muszę zacząć. Od grudnia koniecznie, bo wszelkie zmiany w jej życiu trzeba wprowadzić kilka miesięcy wcześniej zanim pojawi się drugie dziecko. Żeby sobie potem źle nie kojarzyła. A teściowej może po prostu powiedz, że Mały płacze, bo w cyckach posucha, pokarm ci się skończył i tyle ;) Przecież nie będzie cię dusiła za cyca ;) misia - no chciałabym chłopca... ;) już za pierwszym razem chciałam... ;) chociaż dwie baby też miałyby plusy, ubranek nie musiałabym tyle kupować.
  4. oczekujaca - ja mam ten komfort, że trochę rzeczy będę miała po córce i nie będę musiała wszystkiego kupować (jest z listopada 2012 ;) ). Poza tym mam o tyle łatwiej, że mniej więcej już wiem, co kupować, co się przyda a co nie bardzo. Pokój będziemy pewnie przygotowywać wcześniej, bo trzeba malowanie zrobić, jakieś porządki, może meble jakieś dokupić. Przynajmniej komodę na ubranka itp. Popieram wizytę u więcej niż jednego lekarza. Czasami opinie są moooocno różne... I koniecznie porządne usg. Mnie liczył jeden lekarz w poprzedniej ciąży, że dziecko ponad 4 kg będzie i nie urodzę. A drugi lekarz obliczył góra 3-3,2 kg. Córa urodziła się 2920g.
  5. justi - no to jak Tosia załapała, to teraz strzeż się, strzeż... ;) M chyba dobrze się czuje w temacie tatusiostwa. Zobaczymy potem ;) zazdroszczę nocnego smokowania Młodej. Szkoda, że u nas to nie przechodzi. pysia - sposobem chłopa, sposobem... ;) rozumiem, że nie spieszno ci do nowego macierzyństwa przy tylu pobudkach. Ja postanowiłam, że muszę Anię od nocnego wstawania odzwyczaić przed pojawieniem się drugiego potomka, bo nie widzę tego jakoś. Kiedyś spać trzeba, a drugie może być takim nocnym typem jak Igorek na przykład.
  6. witam Mamusie :) Mogę dołączyć? Termin mam co prawda na 8.07. ale spodziewam się końcówki czerwca tak jak w pierwszej ciąży, tym bardziej, że nie zanotowałam daty ostatniej miesiączki :-/ To taki trochę "spontan" był ;) mama w czerwcu będę - ja w pierwszej ciąży miałam plamienia na początku właśnie i nie było bicia serca na usg w 8 tyg. Plamienia są czasem przy implantacji zarodka a przy tak wczesnej ciąży wielkość zarodka jest trudna do oceny. Bądź dobrej myśli :) oczekujaca23 - ja to chyba w kwietniu gdzieś będę wyprawkę gromadzić. Chyba, że nie wytrzymam tak długo... ;) mamusia - l4 to zależy chyba bardziej od lekarza. Jedni chętnie dają a inni nie chcą. Myślę warto się upomnieć jeśli potrzebujesz. ja też mam "śpiocha" strasznego. justtit - fajnie z bliźniakami :) ja też miałam nadzieję przy pierwszej ciąży, bo w rodzinie są bliźniaki :)
  7. Pysia - super, że z Igorkiem wszystko ok :) Też mi się wydawało, że ruchowo to poszedł jak burza :) Z tymi porodami to różnie bywa właśnie. Ja przyszłam na świat przez cc i mam się dobrze, problemów nie miałam. Generalnie jest to operacja i osobiście jestem przeciwna. Może być różnie. Problemy rozwojowe mogą wynikać z cc ale nie muszą, czasem są "podpinane" pod cc myślę na wyrost trochę, jak nie wiadomo gdzie leży przyczyna problemu. Takie same problemy miewają dzieci rodzone w sposób naturalny. W twoim przypadku to w ogóle nie było o czym gadać. Lepsze cc niż poród sn za wszelką cenę. Ja rodziłam naturalnie, ale Ania urodziła się podduszona, była oplątana pępowiną, przecinali ją w kroczu jak się rodziła. Musiałam szybko ją wyprzeć, żeby brak tlenu był jak najkrótszy. Tylko weź tu i wyprzyj szybko... ;) Mnie się udało, ale i tak dostała 7pkt. Gdybym nie miała zzo, to pewnie bym nie wyparła, bo ja po godzinie skurczów od razu co 2 minuty traciłam kontakt ze światem, nie było mowy o współpracy z położną. Walczyłam o oddech po prostu. Potem dostałam zzo i po godzinie Ania była na świecie, bo poród zaczął postępować błyskawicznie :) Ale przez to nie zdążyła mi zejść kroplówka z antybiotykiem na gbsa którego miałam, Ania miała kosmiczne crp i było podejrzenie, że ma sepsę (efekt złapania gbsa). Przy cc nie byłoby możliwości zarażenia się. Ogólnie z perspektywy czasu uważam, że miałam dużo szczęścia przy porodzie... Mam kilka koleżanek po cc i zdania są podzielone, tak jak przy sn. Będę miała porównanie ;)
  8. justi - wiesz, ja nie mam pretensji do brata o tego kaktusa. Celowo wyniósł go do drugiego pokoju. To my tam poleźliśmy. Trudno wymagać, żeby przystosowywał mieszkanie do mojego dziecka... mogę mieć pretensję tylko do siebie. Wypadek, pech i tyle. Bywa. Dobrze, że się szczęśliwie skończyło :)
  9. phoney - też mamy matę antypoślizgową i również polecam :) ja to dobrze się czułam w ciąży, raz tylko bliskie spotkanie z kibelkiem miałam :-P Generalnie nie mam traumy. No i mam nadzieję, że dzięki małej różnicy wieku dzieciaczki złapią szybko kontakt :) Żeby tylko najbliższe dwa lata przeżyć... No i ja mam to szczęście, że M mi bardzo dużo pomaga, właściwie potrafi zająć się Anią od a do z, wstaje w nocy i w ogóle. W domu nic nie robi, ale przy dziecku pomaga dużo, więc jestem spokojniejsza niż poprzednim razem, kiedy miałam niepewność, jak M spełni się w roli taty. Ania też jest już baaaardzo kontaktowa. Również pokazuje paluszkiem, domaga się, żeby ją podsadzić gdzieś, podać jakiś przedmiot. Potrafi bardzo długo obserwować ptaszki na tarasie jak jedzą (sypię im ziarno, żeby mieć trochę spokoju ;) ) No i jest non stop uśmiechnięta. Będzie miała zmarchy od tego śmiechu przed 18tką ;) Prawdziwa życiowa optymistka. Problem z niejedzeniem zupek rozwiązałam podając nasze zupy. Mniej doprawione. Fasolowa wciągnięta, wczoraj i dziś jarzynowa z brukselką i fasolką. No. I git. Ja nie wiem z tym allegro... Przyznawać się ;)
  10. Z news'ów to u nas pierwszy poważniejszy wypadek Ani zaliczony. Byliśmy 1.11 u mojego brata z wizytą. W sumie cztery dziewczynki na raz, jedna 5-latka i trzy pozostałe z różnicą co 6 m-cy (najmłodsza Ania, potem druga jest z marca 2012 i trzecia z października 2011). Co się działo, mówię wam... :-P No i już mieliśmy wychodzić, poszliśmy Młodej pieluchę zmienić do drugiego pokoju. A oni mają takiego dużego kaktusa, którego wynieśli do tego pokoju właśnie, żeby któraś się nie pokłuła. No i to była sekunda dosłownie... Ania przewróciła na siebie tego kaktusa!!! Złapała za rant doniczki i się wywalił na nią. Szczęście w nieszczęściu nr 1 - kolki były z rodzaju tych jak w akacji a nie takich drobnych, co to miesiąc potem się czuje wszędzie, nr 2 - żadna kolka nie wbiła się w oko. Reasumując Ania wygląda jak narzeczona Frankensteina albo dziecko z patologicznej rodziny (dodając siniec na lewym policzku po kolizji z szufladą kuchenną). Ma całą połowę twarzy podrapaną dokumentnie. Do tego ramię i ślady w stopie jak po spacerze po gwoździach. Wbrew temu jak wygląda chyba tak bardzo nie bolało, bo płaczu było z 1,5 minuty może. I to mnie trochę uspokoiło, bo gdyby wyła bardziej, to bym myślała, że jest na prawdę źle. Pierwsze wrażenie było potworne. Krew się lała, bo trzy rysy są dosyć głębokie, do tego ten kaktus miał takie mleczko piekące i podrażnił jej buzię po prostu, więc spuchła do tego. Polecieliśmy na ostry dyżur do przychodni. Oczywiście bez książeczki, numeru Pesel nie pamiętałam, byliśmy 40 km od W-wy. W przychodni głupia dyskusja jak to powinnam wozić ze sobą książeczkę i jak to możliwe, że nie pamiętam peselu, zamiast przyjąć dziecko... Ekstra. Generalnie skończyło się na przemyciu Octaniseptem a jedna ułamana w czole kolka ma wyleźć sama. Na dziecku wszystko goi się jak na przysłowiowym psie, muszę wam powiedzieć. Dzisiaj już jej strupki odpadają z tych mniejszych rysek! :) Po powrocie do domu nie dała się posadzić na podłodze, w aucie wyła. Myślę - biedne dziecko, pewnie ją boli... Po dwóch godzinach noszenia na rękach M poszedł jej zmienić pieluchę i okazało się, że miała jeszcze wielgachną kolkę w pięcie! Dlatego wyła po drodze i nie chciała siedzieć. Akurat ją ten kolec urażał. Jak jej M wyjął paskudę to dziecko znowu happy. Urazu chyba nie ma, bo grzebie w doniczkach w ziemi nadal ;)
  11. Dziękuję za gratulacje w imieniu swoim i Fasolki :) trochę tremy jest, bo jednak różnica wieku mała będzie, ale nie będę rezygnowała z niani mimo ewentualnego zwolnienia i macierzyńskiego. Będzie łatwiej nieco odpocząć a potem wyjść na spacer chociażby. Termin wypada mi na 8.07, więc spodziewam się końcówki czerwca, bo Ania też 2 tygodnie przed terminem wylazła (miałam na 6.12). No i tym razem cc bez dwóch zdań. Żadnych porodów naturalnych, co to to nie. Miałam łatwo, ale wizja ewentualnego braku znieczulenia w moich koszmarach sennych jest do tej pory. No i późniejsze gojenie - koszmar nr 2. Tak na prawdę dopiero w czerwcu przestało mnie boleć a dyskomfort pojawia się do dnia dzisiejszego. Dziękuję bardzo. Wolę sprawdzić opcję nr 2 z cc. Może będzie gorzej, a może lepiej. justi - my kołderki nie używamy, bo Młoda z tych gorących jest. Mamy kilka kocyków i jak się rozkopuje w nocy, to przykrywam ją kolejnym kocykiem po prostu. Czasem śpi w kosmicznych pozycjach i kocyki ma gdzieś pod sobą zamotane, więc jak nie chcę jej budzić, to już nie wyciągam tego wszystkiego spod niej tylko nakrywam drugim. W nocy mamy około 18 stopni w domu, ubieram ją na noc w body krótki rękaw i pajacyk. Myślę, że większa kołderka nie zawadzi, jak się Tosia będzie kręcić, to nie będzie miała odkrytej na przykład jednej nóżki. Miałam zapytać: Tosia w śpiworku spała dotychczas? Jak ona w tym wstawała rano? Bo Ania to jak się budzi od razu na nogi się zrywa i buszuje w miśkach w łóżeczku albo gryzie rant owego łóżeczka ostatnio (dźwięki jak u bobra w żeremi) i się zastanawiałam, że w takim śpiworku to chyba dziecko stanąć nie może? misia - zaglądaj częściej na forum koniecznie :) ja też się świetnie w ciąży czułam, ćwiczyłam do końca. Teraz nie ćwiczę :( gorzej się odżywiam :( i mało mam czasu na odpoczynek :( Będę starała się to zmienić, ale wiadomo jak to jest. Przy drugim dziecku nie będzie tak łatwo ;) Wizytę u lekarza mam w sobotę. Na razie czuję się tak samo jak przy pierwszej ciąży, te same pierwsze objawy. Mam nadzieję, że będzie ok. :) gosik - ja też ogólnie za poród dziękuję bardzo ;) chociaż karmienie dla mnie było gorsze. Ból brodawek - bezcenny... ;) Mam przepis na taki sprawdzony tort Schwarzwaldzki (czekoladowy, masa z bitej śmietany i wiśni w rumie). Jest sporo roboty przy nim niestety, ale się udaje zawsze i jest pyszny jak z cukierni. Albo wersja tortu na bazie malinowej bitej śmietany, nieco mniej ekskluzywny, ale dla leniuchów ;) Podeślę ci przepisy wieczorem jak się do kompa dorwę, może coś wybierzesz. Ten na bazie malinowej śmietany robię często latem jako zwykłe ciasto, po prostu go nie dekoruję, tylko daję na wierzch galaretkę i górę owoców. Kamerek na razie nie założyliśmy. Trzeba je nabyć. Ale wygląda na to, że jest w porządku wszytko, bo Ania dobrze reaguje na tą nianię. Nela - u nas impra urodzinowa Ani 23.11 będzie, bo 30.11 są imieniny teścia, więc nie będziemy dublowali imprez :) Robimy jednym rzutem, 11 osób i 6 dzieci. Trochę mam cykora po chrzcinach, ale może ogarniemy. Żarcia zdecydowanie mniej będzie, bo nie zamierzam stać przy garach dwa dni. Rozważaliśmy knajpę ale cenowo jednak wychodzi w domu dużo taniej, więc zmierzymy się z tematem. Tak właśnie myślałam, żeby jaśniejsze płytki dać w okolicach kabiny prysznicowej. A ty masz mat czy połysk? Bo ja mam w jednej łazience matowe a w drugiej błyszczące i te matowe okropnie się czyszczą. Ciekawa jestem, czy to tylko te moje płytki, czy wszystkie matowe tak mają... phoney - no Ania urodziła się w tym roku w którym zmarł mój tata (odszedł w styczniu 2012), więc coś w tym jest z pewnością. pysia - ty się nie martw tym gadaniem Igorka. Jeszcze będziesz chciała żeby przestał ;) mrufka - tego języka się nie leczy. Dorosłego z przerośniętym językiem nie można odróżnić od tego z normalnym. Jak jest mocniej przerośnięty, to czasem jest problem z mówieniem, ale Ania nadaje jak najęta, więc nic mojego niepokoju nie budzi dotychczas. Nie zalecono nam kontroli lekarskiej w tym zakresie, więc na razie nie zaprzątam sobie tym głowy. Wspomnę na kontroli lekarzowi naszemu, to zobaczymy. Nie wiem jak to się ma do migdałków, bo lekarz nic nie wspominał.
  12. Drogie Panie, mamy "dwie kreseczki" :-D Ania będzie miała braciszka :) albo siostrzyczkę...
  13. phoney - ja mam tak samo. W dzień za cholerę nie usnę, chyba że już jestem nieprzytomna prawie. Ja to się cieszę, że do pracy poszłam, bo jednak jest to mniej męczące niż biegi za raczkującym niemowlakiem. Tylko trzeba spiąć poślady rano, żeby się ze wszystkim ogarnąć i zdążyć do pracy. Co do fotelików, to faktycznie, te montowane tyłem są bezpieczniejsze. Prawdę mówiąc, nie wiedziałam, że dla starszych dzieci też takie są. My odebraliśmy wczoraj MaxiCosi Tobi. Wygląda super, bardzo fajna tkanina. Na plus mogę dać to, że w porównaniu z mniejszym maxicosi ten większy jest dużo miękciejszy i jakiś taki przyjemniejszy w dotyku. Ma również wskaźnik poprawnego zapięcia pasów, które łatwiej się regulują niż w tym mniejszym. Rozkłada się łatwo. Inauguracja jutro ;) Na wszelki wypadek M proponuje zabrać stary fotelik do bagażnika, gdyby Młoda w tym nowym jednak nie chciała jechać.
  14. pysia - gaworzenia bym z jęzorem nie wiązała. Młoda gada jak najęta mimo otwartej często paszczy. Chyba po mamusi. Co prawda po swojemu, ale intonuje te monologi i jeszcze palcem pokazuje. A'propos. Niedawno się martwiłam, że Ania palcem nie umie pokazywać. Już umie :) Uśmiałam się z twojego postu wcześniejszego :-D Igorem może zacząć gadać później po prostu. Nie przejmowała bym się. justi - podejrzewam Tosię o potajemne pełzanie jednak. Może nie lubi publiki? ;) gosik - nie wiedziałam, że są takie osłonki na piekarnik. Muszę się zorientować jak to wygląda. Chyba też zrobię Ani łososia. Jak M nie będzie widział, bo zaraz będzie miał wizję udławienia ością. Zgadzam się z tobą w 100% - dziecko to odrębna jednostka i trzeba mu umożliwić zdobywanie umiejętności życiowych. Jednym słowem dajemy przysłowiową wędkę a nie rybę, żeby dzieciak był zaradny i samodzielny ;) assiula - jak czytam o żarciu twojej teściowej to mnie ślina zalewa.
  15. Assiula - fajnie, że możesz upiec. Ja nie mogę, bo się u mnie nagrzewa front od piekarnika a mam nisko zamontowany (kiedyś nie było mody na piekarniki wyżej :( ). Więc nawet obiady muszę duszone robić, bo smażonego mało jemy. Chociaż ostatnio to nie gotuję wcale właściwie. Teściowa coś tam zawsze podrzuci, jakiś rosół albo coś to zupę zakręcę i tyle. Fajny pomysł z sankami. Muszę sprzedać. Bo zimę zapowiadają śnieżną. Każdy ma swoje "racje żywieniowe". Doti bodajże (ciągle z dorką mylę) albo mamusia24latka podawała zupki lekko solone o ile pamiętam i nic się nie działo. Moja mielonego czasem zje niestety, dałaby się za niego pokroić. Tak całkiem zdrowo się nie da po prostu i tyle. Śmietanę też dawałam w zupie i jajecznicę na maśle. pysia - moja często śpi z otwartą paszczą. Podobno jest to związane z przerostem języka który stwierdzili u niej jak była w szpitalu. Ona w ogóle często ma paszczę otwartą nawet jak nie śpi. Ja myślałam, że to taka jej uroda.
  16. Acha, Pysia - Ania też się nie da zapchać niczym poza butlą, tak jak u was niczym poza cycem. Jak się drze, to włosy wstają dęba. Od urodzenia tak miała. Jak była nienażarta po cycu, to tak się darła że aż zapowietrzała (kilka ładnych razy się to zdarzało). Ten typ tak ma. ;)
  17. pysia - ja wiem że te serki to szajs, ale czasem mięknę i tyle. A ze zwykłym to nie mam czasu się bawić po prostu, bo albo zje albo nie zje, a to na drugi dzień już się nie nadaje jak ze świeżymi owocami zrobię. No a ja na bieżąco nie mam możliwości przygotowywać jedzenia, robię wieczorem jak Ania pójdzie spać na następny dzień. Najchętniej na dwa dni :( Parówki też szajs. Jak na razie ze zdrowych rzeczy to tylko kaszki pełnoziarniste wchodzą i produkty generalnie bez cukru (z wyjątkiem tych serków i jogurtów). Zupki oprotestowane. Ciekawe jak dzisiaj. Na drugie śniadanie dziecko pożarło całe jabłko oraz pół nektarynki i pół brzoskwini. Chyba nadrabia wczorajsze "nieżarcie". Dziewczyny, ja nie wiem jak wy dajecie radę z tyloma pobudkami! Ja po tygodniu wstawania co godzinę wyglądam jak zombie do dnia dzisiejszego! Ostatnio kładę się do łóżka o 21ej. Co prawda forum mnie wciąga i piszę coś jeszcze, ale generalnie już leżę i prostuję kości. Jestem potwornie zmęczona wieczorem, ostatkiem sił mobilizuję się, żeby coś zrobić w domu.
  18. Nela - Lenka jest fantastyczna! No i możesz jej spineczkę założyć... Ania lubi bardzo jak jej przyczepiam taką moją spinkę typu klamra, ale jej nie ma się jeszcze na czym trzymać za bardzo żadna spinka :-/ I macie kafelki w łazience takie jak mi się podobają :) Trochę boję się czarnego, żeby nie było smug po wodzie, ale bardzo mi się podobają właśnie takie i namówiłam M do nowego domu :) Pysia - Igorek to już ma zębole wielgachne jak nie wiem co! Zauroczona jestem wciąż jego oczami :) I jak ty to robisz, że masz tyle rzeczy koło telewizora i nie fruwają po całym mieszkaniu??? Ja musiałam wszystko sprzątnąć, bo Ania zwala totalnie każdą rzecz której dosięgnie. I próbuje zeżreć. No i podziwiam również porządek. U nas w ciągu dnia na środku salonu króluje mata (nie mamy dywanu) a na niej cały asortyment zabawek w totalnym chaosie. I dziecko grzebiące w tej stercie, ewentualnie jak próbuję to jakoś zgarnąć do torby, to od razu wywala.
  19. Silie - no to z moją Anią też byś ubaw miała po pachy, he, he! :-P Masz rację, ojciec to ojciec, chociaż rozumiem, że relacje mogą być trudne. No ale na razie będziesz miała spokój przez jakiś czas jeszcze, chociaż tyle, że tatuś Patryka nie będzie cię nachodził niespodziewanie na przykład. Do kiedy będzie poza domem? justi - nianie standardowo biorą 10-15zł za godzinę. Ale przy stałej pensji miesięcznej chętnie schodzą z ceny. Ja płacę 1500zł i to jest tak średnio, normalnie. Urlop płatny, wolne święta itp. Bez nadgodzin poza 8-18tą, jeśli już, to płatne. Ale większość kobitek godziła się na nadgodziny w cenie, również pomoc doraźną w weekend, oferowało sprzątnięcie lub ugotowanie obiadu w czasie drzemki dziecka. Rozpiętość cenowa była duża 600-3000zł panie chciały. Generalnie niania sprawdzona, "wykwalifikowana", przez agencję, to koszt 2500-3000zł. Dla mnie nie miałoby to sensu, bo musiałabym przełożyć swoją pensję ze swojej kieszeni do cudzej i jeszcze dziecka nie widzieć. Kicha z teściową, ale ja to rozumiem. Jak moja koleżanka rodziła prawie dobę i jej mąż z nią siedział, to teściowa martwiła się przede wszystkim o to, że on tam o głodzie tyle godzin siedzi. Ta. Moja też nie specjalnie przejęta mną. No ale synowa to nie rodzina tylko żona syna. Podobno również u córki są wnuki a u syna dzieci synowej. Podziwiam was za odwagę oboje. Ciebie - za decyzję sprzed 3 lat, a M za decyzję przed podjęciem której teraz stanął. Wielki szacun. Szkoda, że teściowa sprawę dodatkowo niepotrzebnie komplikuje. Ale taka jej rola ;) Wierzę w samodzielność decyzyjną twojego M ;) No i justi, na obiadku - zagryzamy ząbki i obcieramy jad, uśmiech i heja do przodu! :) niech widzi, że jej mącicielstwo nie wychodzi :)
  20. Przez te zęby to u nas problem z jedzeniem się pojawił. CHYBA przez zęby. Obiad zazwyczaj niezjedzony. Jadła by tylko parówki, banany i jogurty albo serki homogenizowane... :( Ewentualnie jajko na miękko. Czyli wszystko to, co chcę ograniczać. Warzywa jadła chętnie a teraz nie chce nic właściwie.
  21. pysia - mówieniem bym się nie przejmowała. Córka koleżanki nie mówiła, a potem całymi zdaniami zaczęła od razu. Igorek ruchowo szybko się teraz rozwija z tego co piszesz, więc może na tym się skupił po prostu. A z główką to tak jak Justi pisała, mama często widzi to co chce (lub nie chce o zgrozo) zobaczyć ;) Ja za to mało widzę i ciągle ktoś obcy mi zwraca uwagę np. że Ania ma brudne ucho :( Chyba jestem za bardzo roztargniona. Ale jest szczęśliwym dzieckiem, tym się pocieszam ;) Nela - o tak! Pranko jest super! Szczególnie białe... ;) I fajna jest pralka jak wiruje. Ja mam taką z wsadem od góry i trochę trzęsie. To sadzam Anię na górze i się cieszy okropnie. Ania również jest jak cień człowieka. Ostatnio wyjmuje ze mną rzeczy ze zmywarki :) Szkoda tylko, że na podłogę... ;) doti - słyszałam że w Ikei są takie tunele jakby dla dzieci, podobno niedrogo. I właśnie lubią się tak chować jak Krzyś w kartonach. Moja karmi naszego psa i wtyka mu swoje zabawki ;)
  22. Niania bez euforii, ale myślę będzie ok. Taka mocno stonowana jest. Była w pon i wt. po 3 godziny a dzisiaj cały dzień bo do pracy poszłam. W pon był ryk, bo się kręciłam po domu. We wtorek już się Ania cieszyła jak zobaczyła tą dziewczynę i jak wróciłam grała sobie na cymbałkach i się cieszyła. Myślę, że będzie ok. Ale już współczuję tym, które będą niani szukały... Justi, ciebie to czeka chyba. Bardziej się martwię, że ta dziewczyna nie wytrzyma 10 godzin z moim dzieckiem... Dzisiaj noc koszmarna. Od 4tej na rękach. Zdecydowanie zęby. Mamy lewą dolną 1, górną lewą 1, przebiła się właśnie prawa dolna 1 i idzie prawa górna 1 z 2 chyba na moje oko. No i te górne Ania znosi zdecydowanie gorzej. Żel daje tylko tyle, że przyśnie na rękach i co 10 minut stęka. Nie chcę ją ciągle faszerować paracetamolem, i tak dużo leków dostawała ostatnio. Chyba mamy nawrót zapalenia spojówek. Dobrze że krople już są. justi - jak u was było z zapuszczaniem kropli Tosi? Bo u nas to przypomina egzorcyzmy...
  23. gosik - no to fajną pogodę macie ;) pysia - ja przestałam karmić "bezpośrednio" jakoś chyba pod koniec marca. Ściągałam jeszcze do końca kwietnia i finito. U nas szopki były z tym od początku i Młoda właściwie od urodzenia miała dietę mieszaną mm+pierś. Ona nie ciągnęła, zasypiała, nie dawała się dobudzić i nie przybierała na wadze. A oprócz tego mam jedną pierś uszkodzoną (połowa brodawki) i tam nie mogła złapać, no i gorzej leciało, więc w ogóle z tej piersi nie chciała jeść. W dzień się wiła, albo spała przy cycu. Tylko w nocy jakoś mi się udawało ją nakarmić, ale miałam tak mało mleka, że i tak musiała dopchnąć butlą bo wyła co godzinę. No ale ja z dwóch piersi ściągałam czasem tylko 60ml co 3 godziny. Karmię w nocy 1-2 razy niestety :( I nie ma mowy o oszukiwaniu wodą, herbatką itp. Smoka odrzuciła jak miała 4 miesiące, służy w charakterze gryzaka obecnie. Nie mam pomysłu na odzwyczajanie od tych nocnych karmień. Słyszałam ostatnio że przed ukończeniem 1,5 roku nie ma to często większego sensu. Coś w tym jest. // Co do upadków, to są wpisane w rozwój malucha i tyle. Ja już nie liczę ile razy Ania się poobijała. Obecnie ma śliwę na policzku, bo obsunęła się po otwartej szufladzie kuchennej jakoś niefortunnie. Co prawda to pierwszy tak widoczny ślad (zadrapań nie liczę), ale wygląda paskudnie. Jak dziecko z patologicznej rodziny :-/ gosik - u nas też był ten etap puszczania się i bezwładnego lecenia do tyłu. Zazwyczaj z dzikim rechotem. Chodziliśmy za Anią z poduszkami ale i tak często upadła pomiędzy te poduchy. Kiedyś tak rąbnęła, że aż się przeturlała. Masakra. Potem zajarzyła sama, że trzeba na zadek siadać. Teraz bardzo rzadko upada, głównie jak się zaplącze w coś albo poślizgnie, ewentualnie złapie czegoś, co się na nią przewróci. Ważne są rajstopki z absem, bo w zwykłych rozjeżdżają jej się nóżki i upada. justi - co robimy w domu jak nie ma pogody? Głównie robimy coś w domu, szczególnie ostatnio ze względu na chorobę :( Spacer u nas wchodzi w grę około 2 godziny dziennie normalnie inaczej Młodą nerw w wózku targa. Zabawy domowe: - wrzucanie/przerzucanie klocków do różnych pudełeczek i sorterów; - turlanie piłeczki do mamy i z powrotem; - a kuku; - berek; - w chowanego wokół fotela; - zakładanie kółeczek na patyczek; - "a gdzie jest miś, klocuszek... itp.?" (chowam tak żeby widziała gdzie); - jeżdżenie po podłodze podstawką do kwiatków na kółkach; - wożenie na jeździku (sama nie potrafi); - wspólne granie na cymbałkach i śpiewanie (głównie moje ryki); - oglądanie książeczek (fajne są takie rozkładanki z ruchomymi elementami, tylko trzeba pilnować, żeby nie wyrwała tego ze środka); - "jedzie koń, pa ta taj, piachy, kamienie, rów" - "koci koci łapci" - teatrzyk z pluszakami zza pufy przy wierszykach Brzechwy typu "proszę państwa o to miś" - oglądanie przez okno ptaszków jak jedzą (na tarasie sypię im ziarno) - eksperymenty kulinarne do samodzielnego jedzenia (uwaga bałagan) - "łapiemy ufoludka" (taka zabaweczka plastikowa gdzie ciągnie się za sznurek i jedzie pojazd kosmiczny na kółkach po podłodze), - podawanie sobie różnych rzeczy "podaj mamie klocuszek, dziękuję, proszę". Głównie trzeba jej pokazać co chcę aby mi podała niestety.
  24. no w końcu obejrzałam zdjęcia :) justi - Tosia the best :) Ile ma włosów! Ania przy niej to łysol. Kręcić się za to zaczęły jej śmiesznie za uszami. Gdzie kupiłaś skarpety w truskawki? Ania ma identyczne ;) gosik - Kornelek świetnie sobie radzi ze wstawaniem. Teraz to będzie go ciężko posadzić, he, he! ;) fryzurka świetna, jeszcze żelik na włoski i heja na imprezę laski wyrywać ;) zdjęcie proponuję nazwać "mały stomatolog" ewentualnie "wyrwać mamie język". Znam temat z autopsji. Chyba dlatego że Ania ma tak mało swoich zębów to ją cudze kręcą ;) mamusia24latka - ależ ty masz śliczne te dzieciaczki! Pawełek ma apetyczne fałdki :-P Assiula - jak Krystian się dał do tych piłeczek włożyć? Ania to wyła... Tancerz z niego przedni :) Ani słoń na ucho wdepnął. Po tatusiu. Może ją narzeczony rozrusza :-P pho ney - faktycznie zdjęcie Tadka do rodzinnego albumu na okładkę :) Majeczka mi się nie otwiera :( Plik uszkodzony...
  25. U nas również temat urodzin Ani na topie. Chrzestna prezent już uzgodniła - będzie jeździko-pchacz. Chociaż Ania dostała taki używany fisher price'a i nie jest nim szczególnie zainteresowana. Przy pierwszym podejściu stanęła przy nim i jej odjechał, no i był wrzask. Poza tym jest uszkodzony, nie działają rzeczy normalnie "napędzane" bateriami, brakuje klocków do sortera itp. Nela - dzięki za komplement w imieniu Ani ;) Urodziny również robimy dla najbliższej rodziny, ale to i tak wyjdzie 11 osób plus 6 dzieci razem z Anią i do tego pies. No i średnio mi się podoba kolejna impreza w domu. Przemeblowanie, stanie przy garach... Do tego teraz chodzę do pracy... Urlopu nie dostanę, nawet nie będę prosiła po tej długiej ostatniej nieobecności. Siedzę w domu jeszcze dziś i jutro. Zastanawiałam się nad prezentem i sama nie wiem co kupić. Abstrahując od względów finansowych, to nie wiem, czy lepiej coś takiego jakby pamiątkowego (widziałam takie grzechotki albo coś w tym rodzaju na pierwszy ząbek, albo coś z biżuterii może), czy jakąś zabawkę. Na przykład pierwszą lalkę ;) Tort pewnie zamówimy z Kubusiem Puchatkiem. Muszę jeszcze wymyślić coś na obiad. Najlepiej coś, co będzie można chociaż częściowo odgrzać, bo gotowała będę dzień wcześniej. Jeśli mięso miałabym robić tego samego dnia to zostają tylko kotlety, bo nie mogę użyć piekarnika. Niestety mamy taki stary i nagrzewają się drzwiczki, a Ania podchodzi do niego i może się oparzyć :(
×