A miało być tak pięknie... Zakochałam się po uszy, powiedziałabym nawet, że oszalałam. W życiu nie przeżyłam czegoś takiego. MAGIA. Byliśmy razem pół roku, bardzo intensywny związek- praktycznie od 1 dnia mieszkaliśmy razem. Tylko niezbyt dobrze czułam się w jego rodzinie. Ostatnio mieliśmy kilka spięć, bo przyjechał jego ojciec, który na co dzień jest za granicą. Skończyło się tak, że nie będziemy świadkami na ślubie jego siostry. I od tej pory miałam wrażenie, że coś się zmieniło.... Pojechał z ojcem za granicę, kilka dni była cisza, ewentualnie jakies wymuszone smsy (tak przynajmniej to odbierałam). Postanowiłam nie naciskać.
W piątek zadzwonił- rozmawialiśmy prawie godzinę jak gdyby nigdy nic. Na pytanie co się dzieje i co będzie dalej powiedział, ze musi kończyć, bo prowadzi a jest duży ruch. Powiedziałam żeby się odezwał jak będzie na miejscu. Nie odezwał się.CISZA. Wczoraj minął tydzień.
I kompletnie zgłupiałam. Szczerze, boje się odezwać, bo wiem jak to wyglądało ostatnio. Z drugiej strony nie wiem na co czekam. Moze po prostu jest zmęczony związkiem po ostatniej kłótni i dojrzał do decyzji, że to NIE TO.
Jak to wygląda Waszym okiem?