Miracle2010
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Pestycyda, ale pewnie masz mniej cierpliwości niż normalnie, bo po prostu nie jesteś szczęśliwa. Musisz zadbać o siebie, bo szczęśliwi rodzice = szczęśliwe dziecko.Przytulam...
-
to powyżej pisałam oczywiście ja :)
-
Anula, fajne są te z Wadera, ale gdzie WY będziecie je trzymać. My mamy śmieciarę, wielka jest :)
-
hej Dziewczyny! U nas zanowu lipa z nianią, bo dostała zawału. Mam dosyć, nie chce mi się juz szukać kolejnej, bo do tej Ignaś się przywiązał, no i my też. Ignaś jest grzeczyny, choc faktycznie zrobił się przekora, choć zazwyczaj mnie to śmieszy. Np do tej pory, jak myłam mu zęby, to zgodnie podtwierdzał, ze nie chce mieć brudków w zębach, a teraz mówi, że "tak". I tak jest ze wszystkim :) Ma swoje humory, czasem wpada w płacz, ale ogólnie jest do opanowania. Największy ostatnio kłopot jest z wychodzeniem na dwór. Po prostu nie chce. Ale jak wyjdzie, to nie chce wracać. Ostatnio mój mąż po prostu odpuścił, bo mały tak się wił, ryczał i wierzgał, że nie dało się go ubrać. Urodzinki też u nas były. Był ładny tort i masa prezentów. Najfajniejsze to te pacynki z Ikei. Mówię Wam, potrafią czynić cuda - tj. przekonać do czegoś dziecko, do czego oboje rodzice nie przekonali :) Hitowa jest świnka, czyli "sintam". Agus, ja ostatnio kupiłam Ignasiowi taką tablicę http://www.dladzieciaczka.pl/product-pol-3907-TABLICA-DWUSTRONNA-DO-ZAWIESZENIA-Smoby.html fajna, można powiesić na ścianę, więc nie zajmuje miejsca.
-
Anula, no nie jest tak źle z tym jedzeniem. Wiadomo, ze rodzice chcą, żeby dzieci jadły zdrowo i urozmaicenie. Rób mu te zupy, które robi, ale wkładaj jak najwięcej innych warzyw, np starkuj je na wiórki na tarce i tym zagęszczaj. Ja tak robię. Niby jest to np. buraczkowa, ale jest w niej wszystko. Mój Ignaś je wszystko, ale jak mu zrobię taką masę, papkę z większymi kawałkami, ale np. jak mu oddzielnie położę mięsko, ziemniaki i warzywo, to zje trochę mięsa, wtrząchnie ziemniaki (uwielbia po mamie), a z warzyw to zje trochę brokuła, innych warzyw nie tknie. Więc, albo mu robię te papy, albo daję brokuła, a w zupie przemycam wszystko inne. Mam nadzieję, że jak najszybciej przeprowadzicie się na swoje, bo widzę, że teściowa nie ma dobrego wpływu na Wojtka :(
-
Fajne sa farby do malowania palcami i inne takie plastyczne :)
-
Mój Ignas lubi klocki, lubi książki, sprawdza się ciastolina, ostatnio u mojego kuzyna wspaniale bawił się zabawkową kuchnią Tefala (fajna, ale droga i zajebiście duża, nie miałabym gdzie postawić). Od mojego taty dostał koparkę zdalnie sterowana i bardzo mu się podoba. Zabawki typu swiecąco-grającego w ogóle go już nie rajcują. Na urodziny zażyczyłam mu od jego chrzestnej pacynki na rękę i będziemy urządzać teatrzyki. Wydaje mi się, że to jest świetni pomysł, dziecko rozwija wyobraźnię itd.
-
hej dziewczyny! Ja się odniosę do karania dzieci. Jestem przeciwna. Zwłaszcza przemocy fizycznej, jestem też przeciw stawianiu w kącie. Nasze dzieci są w takim wieku, że nie rozumieją pewnych procesów. Potem zrobią i tak to samo, bo ciekawość świata jest silniejsza. Powiem Wam coś jeszcze. Nasze dzieci są w wieku, kiedy odkrywają swoją niezależność. Nie potrafią robić na złość. Jeśłi mówią "nie" na nasze "tak", to dlatego, że sprawia im to radość, że mogą mieć własne zdanie i wreszcie to wyrazić. Moim zdaniem, jeśli dziecko zrobi coś nie tak, to większą skuteczność będzie miało klęknięcie, popatrzenie mu w oczy i stanowcze powiedzenie "nie chcę, żebyś to robił, to mnie boli, jest bałagan, a chcę, żeby było czysto, to jest niebezpieczne" itd. dziecko i tak nie zrozumie tego raz na zawsze, nie mam mowy, ale jest to dla niego komunikat, informacja, a nie kara odrzucenia (stanie w kącie), albo naruszenie jakieś nietykalności (uderzanie). Kiedyś przeczytałam taki artykuł Jaspera Julla (najbradziej znany skandynawski psycholog dziecięcy), w którym powiedział, poproś swojego dwulatka żeby coś zrobił, a jak tego nei zrobi, to daj mu buziaka i rób swoje. Napisał tez fajną rzecz, która się u mnie kilka razy sprawdziła, poprosiłam o coś Ignasia, powiedział "nie", ja to uszanowałam i nie naciskałam, po chwili zrobił o co prosiłam, bo to była jego decyzja. Nie chodzi przecież żebyśmy nasze dzieci temperowali, one uczą się przez naśladowanie, od nas samych. Filozofia, z którą sie zgadzam i którą stosuję jest taka, żeby dziecko szanować, czyli traktować tak, jakbym sama chciała być traktowana. Pamiętajmy, że bardzo często nie rozumiemy jakie potrzeby kierują naszymi dziećmi, dlaczego robią daną rzecz. Ja bym nie chciała, żeby za to co zrobiłam z pasji czy niemożliwej do powściągnięcia ciekawości czy niezaspokojonej potrzeby ktoś mnie bił albo stawiał do kąta. Dzieci to nie tylko dzieci, ale po prostu mali ludzie. Święta nie jestem, ale mocno staram się rozumieć moje dziecko i patrzeć na świat z jego perspektywy. Przykład z wczoraj.Włączyłam Ignasiowi bajkę i dałam mu picie w kubku z dzióbkiem. Sama poszłam do kuchni. Wracam po chwili, cała c=herbatka (nie słodzona całe szczęście) wylana z premedytacją na kanapę i jeszcze Ignas dochlapuje. Pierwszy odruch - powiedziałam nie wolno, reprymenda, wiadomo. Ale za chwilę popatrzyłam na to z innej strony - jak on tak pochalpywał, to fajnie na to było mu patrzeć, fajne plamy się i wzory porobiły na kanapie. Dzieci robią rzeczy z potrzeby odkrywania, sprawdzania. Na wszystko nie można pozwalać, ale trzeba pozawalać na to ile można. Gdyby ktoś chciał zgłębić tę filozofię polecam książkę "Dziecko z bliska" Agnieszki Stein, "Twoje kompetentne dziecko" Jaspera Juula.
-
Pestycyda, dla Ciebie najlepiej będzie, jak będziesz wiedziała na czym stoisz. Najgorzej tak wszystko rozkminiać, mieć nadzieję, łudzić się... Facet jest niezdecydowany, moim zdaniem, gdyby był fair, to nie mydliłby Tobie oczu. Albo się kogoś kocha, albo nie, a nie że idzie coś do przodu. Chyba mu dobrze z Twoim uczuciem, każdy chciałby być kochany, ale to nie o to chodzi przecież. Tak jak jakaś pomarańczka tu napisała. Facet lubi zdobywać. Moze jak go kopniesz w dupe, to przejrzy na oczy, a może nie. Aguś, mam nadzieję, ze u Was w porządku. Ech, te wypadki, nie sposób się ich ustrzec. U nas OK. Mamy nową, fajną nianię i to mnie cieszy naj naj.
-
Oczywiście dodam, ze czapkę i ubrania kupiłam dla Ignasia, nie dla siebie :)
-
Anula, a czemu robiłaś badania moczu? Były jakieś symptomy zapalenia układu moczowego? Tak czy owak trzymam kciuki. A co do jedzenia, to wiadomo, że u kogoś smakuje dzieciom bardziej ;) Ja dziś Ignasiowi kupiłam ciastolinę i nie mógł sie oderwać od zabawy, oczywiście z moim udziałem. Poza tym nabyłam czapkę jesienną, bo nic nie mam. W rodzinnym mieście udało mi się zajebistą kurtkę zimową Next, ocieplane buty, bezrękawnik GAPa i rękawiczki Jacka Wolfskina. Normalnie w sklepie musiałabym na to ze 300 zł wydać, a tak jestem zadowolona bardzo. Dzieci tak szybko rosną, wszystko jest na jeden sezon. dziś zrobiłam porządek w szafie Ignasia, odłożyłam letnie rzeczy (swoją drogą nie mam co z tym zrobić, kiedyś oddawałam koleżance, która ma młodszego syna, ale jej maluch jest już tak duży że właściwie rozmiar ma ten sam co Ignac) i wyciągnęłam jesienno-zimowe. Ponadto wczoraj w necie zamówiłam Ignasiowi olej z dyni (zdrowy bardzo i ewentualnie wykurza z organizmu pasożyty (co się dzieje w piaskownicach, to wiadomo) i kiełki do kiełkownicy. Jak co roku zamierzam wysiewać w zimie te cuda, w ramach rekompensaty za brak dobrych warzy.
-
Ignac dziś w nocy przez sen "niam niam" wołał, a dziś od rana ma taki spust, że tylko się domagał jedzenia. Zjadł michę kaszy z mlekiem, po półtorej godziny chlebek i jajecznicę na maśle, potem jabłko, zupę, drugie danie, półtorej kromki chrupkiego chleba, znów jabłko i kolacja. Ja cie, chyba bym pękła. Co do Waszych problemów wychowawczych, to Ignaś buntu nie przechodzi (jeszcze) i właściwie nie mam z nim kłopotów. Czasem się zezłości, ale staram się z nim nie walczyć, tylko odwracam jego uwagę i to działa. Kilka razy miałam już możliwość zaobserwowania, że jeśli do Ignasia mówiłam ze złością "nie wolno" to on z większym zacietrzewieniem to robił. U nas najlepiej sprawdza się właśnie odwracanie uwagi. Co do kąpieli, to ostatnio polubił udawanie dzidzi, tj. zawija się go po kąpieli w ręcznik, że tylko czy wystają i mówimy, patrz jaka mała dzidzia i on tylko oczkami z radochy strzela i się uśmiecha.
-
hej Laseczki Agus, co do słodyczy, to ja małemu daję bardzo sporadycznie, ale mały i tak dojrzy cokolwiek słodkiego wszędzie, więc u mnie w domu nic takiego na widoku nie leży i mały się nie dopomina. Teraz jesteśmy na urlopie w naszym rodzinnym mieście u rodziców i mały trochę pofolgował ze słodkim - tu kawałek ciasta, serniczka i na efekty nie trzeba było długo czekać, od razu skór masakrycznie zareagowała, a było już tak dobrze. Anuszka, niedługo u Was kolejny człowieczek się pojawi. Ja też tęsknie za taką drobinką u piersi, ale ostatnio byłam u moich koleżanek, świeżo upieczonych mam i trochę mi przeszedł tan zapał macierzyński. Mam nadzieję, że na początku będzie miał Ci kto pomóc, bo z dwójką jest ciężko. Anula, w sprawie księgowości niestety Ci nie pomogę... Ja sobie wczoraj zaszalałam i pofarbowałam włosy na średni miedziany blond, ale czuję się w nim kiepsko i juz czeka na mnie kolejna farba. Mam nadzieję, ze kolor mi złapie i nie wyłysieję od tych farb :) Co do prezentu na urodziny to nie mam pomysłu. I tak musnę się powstrzymywać, bo jak cos fajnego widzę, to nie mogę nie kupić Ignasiowi. Na pewno coś dostanie, ale juz poważnie myślę o kupieniu mu dużego łózka, bo to niemowlęce staje sie ciut już za ciasne, w dodatku wkurzają mnie szczebelki, bo mały sie o nie obija. Mam cały czas ochraniacz, ale na niewiele to się zdaje.
-
Agus, my używamy takich kapciuszków http://www.paputki.com.pl/ Podobno stopa powinna być jak najmniej skrępowana, jak najbardziej swoboda i ja się tego trzymam. Teraz mamy drugą parę, większą, innej firmy, ale ogólnie krój taki sam. Przyznaj sama, że wzory są prześliczne :) Teraz mały u mnie biega na boso, albo w skarpetkach z ABS. Takie bosakowanie hartuje :)
-
Anuszka, gratuluję przeprowadzki łóżkowej. Macie tapczanik? Też bym małego przeprowadziła, ale on tak się kręci, że na pewno by spadał z łóżka, a wkurz mnie, jak on się obija o te szczebelki, co rusz wkłada nogę i płacze, bo wyjąc nie może, no ale stanowczo jest niegotowy na "dorosłe" łóżko. Co do mleka w nocy, to mi sie jakieś dwa miesiące temu udało Ignaca odzwyczaić, choć i tak pił 90 ml wody z jedną łyżką mleka. Ale mnie to wkurzało. Sam z siebie zrezygnował z dnia na dzień, choć już myślałam, że nigdy to się nie stanie. My już po szczepieniu. Mały, ajk wszedł do gabinetu to od razu chciął uciekać, choć jakieś traumy nie ma. Potem oczywiście rozpaczał po ukłuciu. Wieczorem dostał gorączki 37.5 i pokazywał, że boli go nóżka. Dałam mu na noc Ibufen, spał nieźle. Dziś gorączka była 38 stopni, ale Ignas miał dobry humor, ładnie spał i jadł, więc nic mu nie podawałam. Najwazniejsze, że już mamy to z głowy i święty spokój na 3 lata. HURRRA :) Macierzyństwo bez lukru to święta prawda :D