

foxy roxy
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez foxy roxy
-
--> Monte P90X to taki trening który trwa 90 dni. Codziennie ćwiczysz ok. 45 minut ale coś innego. Cała idea jest oparta na tym, że codziennie atakujesz inne partie mięśni i dlatego efekty są tak spektakularne. xxx Zobacz tutaj, jakie efekty osiągnęło małżeństwo, które razem przebrnęło te 90 dni. http://www.youtube.com/watch?v=TzT5zhnHp30 xxx Ja mam takiego przedokresowego głoda, że chyba odgryzę mężowi głowę i zjem. :O Na obiad dziś mam pół ziemniaka z wody, rybę z sosem brokułowym i surówkę z białej kapusty i marchwi.
-
Dzień Dobry. Okres mi się zbliża. Taka klapnięta jestem i przybita. Co myślicie o P90x??? Ja się zastanawiam ale nie wiem czy dam radę.
-
Dzięki Monte. W poniedziałek wybieram się po karnet. A Mieszka jest zdecydowanie bliżej niż Waryńskiego. :) Mąż wrócił zmarznięty i bez ryb. Także na obiadokolację (dziś późno wyszło) mam makaron razowy + brokuły i tuńczyk.
-
Hej Kochane. Ja po wczorajszej nocy filmowej delikatnie mówiąc padnięta jestem. Wróciliśmy po 6.00 rano i wstałam przed południem. Mój mąż pojechał pomoczyć kija. Dobrze, ja mam spokój (dzieci u teściowej) a i może jakąś rybę na obiad przywlecze. xxx Wczoraj w kinie zjadłam paczkę Jabcusi (plasterki jabłka suszone) i wypiłam dwa Redbulle. Mam delikatnego moralniaka ale nie wpłynęło to na wagę bo dziś mam 69,4 kg. xxx ---> Potfur Znam ten ból z lecącymi z tyłka rzeczami. Ja jakieś 2 miesiące temu kupiłam sobie 2 pary spodni roz.42. I jedne - niebieskie - były na mnie idealne, tak drugie - czarne - krój skinny, zatrzymywały mi krążenie w nogach tak były obcisłe. :O Więc czarne włożyłam do szafy i o nich zapomniałam. I przypomniałam sobie o nich wczoraj - zakładam je i... w udach i łydkach idealne a w pasie BARDZO luźne. Do tego stopnia, że po kilku krokach zsuwały się z pupy. Wciągnęłam więc w nie pasek, który kupiłam miesiąc temu i... mąż mi musiał wiertarką dziurkę wiercić bo pasek za duży się nagle zrobił. :P To frustrujące bo jak byłam gruba to wiecznie lamentowałam, że nie mam co na tyłek włożyć. A teraz chudnę i jest jeszcze gorzej. Staram się nie kupować za dużo ubrań bo mija miesiąc i na mnie wiszą więc póki nie osiągnę stabilnej wagi ograniczam zakupy ciuchowe do niezbędnego minimum. ---> Monte Gdzie w pobliżu nas jest DOBRE i sprawdzone solarium? Ja zawsze chodziłam na Waryńskiego i byłam zadowolona ale nie ukrywam, że daleko i chciałabym znaleźć coś bliżej.
-
--> niepewna Zaczynałam od 97 kg. Obecnie mam 69,6 kg, :D Dążę do 55 kg. Od początku diety jestem na MŻ i tego się trzymam. Mam nadzieję, że do lata uda mi się osiągnąć mój cel. Póki co chciałabym do 30 marca ważyć 65 kg ale zobaczymy jak wyjdzie.
-
Melduję się i... obiecałam --> http://24.media.tumblr.com/tumblr_m09q1poni31rn8abyo1_500.gif Tak, tak. To mój happy dance. Moja waga pokazała dziś 6-czkę z przodu. Pierwszy raz od 10 lat!!! Jestem tak szczęśliwa, że mam ochotę tańczyć i śpiewać. xxx Jeszcze pogoda taka cudna. Poszłam dziś spacerkiem do Heliosa kupić bilety na piątkową komediową noc filmową bo się z mężem wybieramy i tak wiosennie wkoło, że aż się żyć chce. Stałam na skwerku pod Galerią chyba z 30 minut i patrzyłam na zaloty kaczek. Kaczory zdecydowanie natchnęła wiosna bo jurne, że hej. Biedne kaczuchy uciekały w panice bo chwila nieuwagi i kaczor na plecach siedział.
-
--> Monte Śliwki powinno się je zalewać na noc wrzątkiem. A rano NA CZCZO je zjeść i wypić cały kubek tej wody, którym były zalane. Na mnie działa gruszka na czczo jakieś 30 minut przed śniadaniem. I to praktykuję. Choć miałam kilka dni kiedy sięgałam po inulinę. Też pomaga. 2 łyżeczki do jogurtu. Działa jak złoto. :P xxx Moja waga na dziś to 70,1 kg.
-
A broń Panie Boże od tych wszystkich fitnessów. :) Ja tak czytam i się nie mogę nadziwić jak Twoi rodzice i mój mąż mogą smażelinę jeść na śniadanie. Jak mam zgagę od samego patrzenia jak mój małżonek wcina jajecznicę z 8 jajek i zagryza 4 kromkami białego chleba z masłem. Nawet jak jadłam jak świnia to śniadanie i smażone się u mnie wykluczało. :P xxx Jak Twoja siostra i jej trzustka. Zgubiła trochę ciałka? xxx --> Monte Ty jesteś jak mój mąż. On też taki rozkochany w mięsie. Kiedyś zrobiłam naleśniki z białym serem i cynamonem i zwinęłam w takie rulony. A ten siedział przy stole i szydził: "Oh, oh żono, jaka dobra biała kiełbasa na słodko." Dla niego bez kawałka padliny nie ma obiadu... choć ostatnio zaczął się przekonywać do ryb.
-
--> Ninka Kupujesz trochę na allegro? Prosze link: http://allegro.pl/listing.php/search?sg=0&string=galaretka+cukru Taką jedz sobie bez wyrzutów sumienia. Posłodź ją słodzikiem w płynie albo ksylitolem. Ja czasem (jak mam fazę na czekoladę) jem budyń czekoladowy (skład: kakao ciemne + skrobia ziemniaczana) na mleku 0,5%, słodzony słodzikiem. xxx Oglądałam wczoraj fantastyczny program o dzieciach, które pamiętają swoje poprzednie życie. Naprawdę aż ciary przechodziły jak robili śledztwa i wszytko co dzieci mówiły się sprawdzało. Np. była dziewczynka, która odkąd zaczęła mówić twierdziła, że w poprzednim życiu była chłopcem, mieszkała w domu obok torów kolejowych, jej nazwisko było Benson, miała dwie siostry i zginęła potrącona przez pociąg. I tak gnębiła tymi opowieściami rodziców, że w końcu rodzice postanowili ją zabrać do miasteczka, gdzie twierdziła, że mieszkała. I bez mruknięcia okiem pokierowała rodziców do ruiny domu. Mówiła, że jej tato nazywał się Thomas Benson więc rodzice pojechali do lokalnej parafii i sprawdzili księgi parafialne i znaleźli jedną, JEDYNĄ rodzinę Bensonów, którzy według wpisów żyli w XIX wieku, dokładnie we wskazanym przez dziewczynkę domu i mieli syna i dwie córki. Idąc tym tropem rodzice zaczęli szukać w archiwach i okazało się, że chłopiec jeszcze przed 6-tymi urodzinami zginął a Bensonowie z córkami przeprowadzili się do Londynu. Masakra. Daje do myślenia.
-
Na śniadanie mam kanapkę z grahamki, polędwicy i pomidora. Na obiad mielonego, pół ziemniaka gotowanego i marchewka z groszkiem. Nie mam głowy do wymyślania nowych potraw. No i nie chce mi się. xxx Wczoraj już pełną parą zabrałam się za pisanki. Podświadomie chcę już Wielkanocy i WIOSNY!
-
Ja dziś nie gotowałam bo mi się nie chciało. Obiad zrobił Pan McDonald. Dzieciaki i małżonek fryty i cheeseburgery a ja sałatkę Premium wszamałam (bez sosu). xxx --> Potfur Ja nie jem po 18.00 a rzadko kładę się przed północą. Tak już przywykłam. Czasem herbatę zieloną sobie wypiję.
-
--> Monte Ja się nie przejmuję. Kiedyś waga się w końcu ruszy. Jestem do bólu uczciwa sama ze sobą co do tego co jem i wiem, że "grzeszki" zdarzają mi się na tyle rzadko i są na tyle niegroźne (np. ciasteczko owsiane Sante - 43 kcal - dwa tygodnie temu), że nie mogą mieć wpływu na przestój. Zrobiłam też podliczenie kaloryczne kilku losowo wybranych menu z ostaniach kilku tygodni i kaloryczność mojego dziennego jadłospisu waha się od 1000 - 1200 kcal. Zależy od dnia. Dziś mam w planach: 9.30 gruszka 11.30 grahamka, 2 plastry polędwicy, pomidor + herbata 15.00 ryż brązowy, kurczak pieczony (bez skórki), mizeria 18.00 jogurt naturalny 1,5% z łyżką płatków migdałowych
-
--> Kate Ja się staram nie włazić na wagę za często. :P Bo doły łapię. :P Ja również już po śniadaniu. xxxx Wczoraj ok. 14.00 rozbolała mnie głowa. Wzięłam tabletkę ale nie pomogła. Całą noc się walałam i nie mogłam zasnąć bo głowę czułam. Wstałam i nadal boli. Chyba jakieś ciśnienie jest kiepskie. :O xxx Też chcę wiosnę!!!! xxx --> Monte Wygrzebuj się szybciutko z tego dołka. Na pewno nie jesteś TAK biała jak ja. :P Ja fabrycznie mam BARDZO jasną karnację po mamie, która jest niebieskooką, naturalną blondynką. Natomiast po tacie dostały mi się bardzo ciemne włosy, brwi, rzęsy i oczy. Więc zimną, jak porządnie wyblaknę to wyglądam jak Mortishia Adams. :O Przeklinam, że nie odziedziczyłam po tacie śniadej karnacji. Na szczęście moje dzieci poszły po swoim ojcu i nawet nieopalone są oliwkowe.
-
--> Kate Pewnie. Im nas więcej tym raźniej. :) Super, że mimo padniętego wątku nadal walczysz. Grunt to się nie poddawać. --> Potfur Ja nienawidzę sprzątania. :( Sprzątam bo muszę... ale w wielkich bólach. :P Ogólnie prócz gotowania nie przepadam za obowiązkami domowymi. To straszne ale scedowałam na mojego męża pranie, rozwieszanie prania, odkurzanie i sprzątanie łazienki i kibelka. Aaaa i codziennie po obiedzie ładuje zmywarkę. Do mnie należy szorowanie kuchni, kurze, zmycie podłogi mopem i ogarnięcie ogólnego rozgardiaszu. Prasuje mi babcia. Wstyd ale ja nie umiem. :O xxx Upiekłam duże precle drożdżowe. Wyszło mi 9 cynamonowo-cukrowych i 9 sezamowo-solonych. Dwa zapakowałam synowi do szkoły. Dwa zostawiłam w domu córce. Resztę mąż zabrał przed chwilą do pracy bo wpadł na chwilę zabrać młodego do szkoły. A ja piję zieloną i się luzuję. ;)
-
--> Monte Jak zacznie słońce wychodzić i zrobi się wiosenniej to wróci Ci motywacja. :) Może załóż zeszyt i uczciwie zapisuj co zjadłaś. --> Nina Ile ja bym dała za 55 kg na wadzie. Ale powoli małymi kroczkami. Mam nadzieję na 65 kg w dzień swoich 31 urodzin. Będę przeszcześliwa. Mnie też dobija śnieg za oknem. xxxx Wczoraj zaczęłam czytać fajną książkę. Wybrałam ją losowo z mojej listy TBR, która nie wiedzieć kiedy zebrała ponad 200 tytułów. Książka jest FANTASTYCZNA. I całkiem przypadkiem bohaterka jest puszysta. Na początku książki wywalili ją z pracy, zepsuło jej się auto i zaplamiła swoją najlepszą sukienkę. I na domiar złego jej sąsiad (główny bohater) niewybrednie zasugerował, że jest gruba. Wystarczy, by przeżyć małe załamanie, nie? Kiedy bohater gnębiony poczuciem winy załatwia jej pracę sekretarki na budowie swojego wujka, bohaterka postanawia odmienić swoje życie. Przechodzi na dietę, odnajduje się w nowej pracy, nawiązuje nowe przyjaźnie. Akurat jestem na etapie 3 miesiące PÓŹNIEJ, kiedy to bohaterka już trochę schudła i zaczęła czuć się pewniej i przez przypadek słyszy rozmowę "kolegów" z pracy, którzy sobie kpią z jej tuszy i żartują, że grube laski też potrzebują, kogoś kto je dopieści. I w związku z tym naszła mnie taka refleksja ile razy ja byłam przedmiotem takich kpin??? Kilka razy usłyszałam w twarz, że jestem grubaską, np. od położnej, która przyszła do mnie do domu 6 dni po porodzie mojej córki. A ile musiało być tego za moimi plecami. Aż się jeść odechciewa. :O Mój plan na dziś. 8.00 gruszka 9.45 grahamka, masło, dwa plastry wędliny, pomidor + gorzka herbata z cytryną 12.00 jabłko 16.00 pół ziemniaka gotowanego, kotlet mielony, kalafior 18.00 mały jogurt naturalny 1,5% z łyżką pestek dyni
-
Dziewczyny! Ja rozumiem, że to forum publiczne i jeśli tu piszemy to automatycznie musimy się liczyć z krytyką ale BŁAGAM Was nie linczujcie Potfura. Ten topik nie może sobie pozwolić na stratę jeszcze jednej dziewczyny bo i tak nas tu rozpaczliwie mało zostało. Kiedyś w ciągu dnia przybywało kilka stron. Teraz jedną zapisujemy w kilka dni. :O Jak przegonicie Potrufa tak jak to się stało z Belmondzicą to cały temat się rozleci. Potfur ma w domu sytuację jaką ma i jeśli jej to odpowiada to nic ani nam i ani Wam do tego. Nie musicie się zgadzać z jej decyzjami. Ja powiem szczerze (żebyście nie pisały, że czarne są fałszywie miłe), jestem z tych co (jak to sama Potfur określiła) "na jej miejscu by dawno zwinęła manatki i już by jej nie było" ale każdy jest inny. Nie rozumiem pobudek, które kierują Potfurem ale szanuję ją i jej decyzje. Darzę ją ogromną sympatią bo jest fantastycznym człowiekiem i mam nadzieję, że nie weźmie mi za złe tego co napisałam. A jeśli Potfur czuje potrzebę się wygadać na forum bo ma akurat słabszy dzień to ja jestem gotowa jej wysłuchać i pocieszyć. Bo uważam, że wyrzucenie z siebie tego co nas gnębi działa terapeutycznie i czasem pozwala spojrzeć na całą sytuacje trzeźwiejszym okiem.
-
Halo, halo. U mnie już córka po zastrzyku. Syn dziś w domu bo go gardło boli. Dziś mam w planach lenistwo. Poczytam książkę.
-
--> dowaslaski Uważam, że przesadzasz. Poza tym były Walentynki i temat sam się nasunął. Zresztą matkażonagrubaska sama napisała, że mąż przysłał jej kwiaty i widzi dla nich nadzieję. Ale jeśli kogoś uraziłam to przepraszam.
-
--> Monte Ja jestem. \Wróciłam z córką z kontroli i jestem załamana. Mała ma zapalenie płuc. Antybiotyk nie zadziałał. :O Dostała zastrzyki. xxx Jutro będę piekła MACARONS na urodziny siostrzeńca. Kokosowe, truskawkowe, jagodowe i czekoladowo-miętowe.
-
Może dysk Ci wypadł. :(
-
Moja babcia mi kiedyś powiedziała, że związek tylko wtedy może być udany kiedy to mężczyzna totalnie i bez pamięci kocha kobietę, wręcz obsesyjnie jej potrzebuje i jest mu niezbędna do życia. Kobieta może go tylko lubić i wystarczy. Najważniejsze, by jego uczucie i potrzeba bycia z nią była większa niż jej bycia z nim. On musi ją gonić, nigdy na odwrót. Nie wiem ile w tym prawdy ale mała wtedy byłam a utkwiło mi to w głowie do dziś. :P Szczęśliwego Dnia Walentego! Mój mąż z okazji Walentynek gotuje nam kolację. A później wytatuuję mu MOJE imię. Jaguą oczywiście. ;)
-
--> Pętla Ja mam bańkę chińską. Działa cuda pod warunkiem, że stosujesz regularnie. Nie masowałam brzucha ale bardzo poprawiłam stan nóg i pupy w walce z cellulitem.
-
--> Potfur Nie pozwól mu Cię złamać. Nie wiem o co ten człowiek walczy ale na pewno nie jest to Wasze małżeństwo i rodzina. I chyba jest świadomy, że w końcu powie o jedno słowo za dużo i pokażesz mu drzwi. Bo ile można się nad kimś znęcać psychicznie i nie ponosić za to żadnej odpowiedzialności? Pisałaś, że Twój mąż to niesamowity przystojniak. I myślę, że już na początku związku dałaś mu przewagę bo podświadomie uznałaś, że jesteś tą "gorszej jakości" połówką w związku (co zapewne było, jest i będzie kompletną bzdurą). I dlatego tak Ci wlazł na głowę. Często tak bywa, że człowiek nadrabia charakterem, nadopiekuńczością, spełnianiem zachcianek bo podświadomie uważa, że musi starać się bardziej bo fizycznie ma braki. -->Matkażonakochanka Trzymam kciuki, by Ci się ułożyło. Może powinniście z mężem wyjechać gdzieś w ciepłe i romantyczne miejsce na świcie, by od nowa się poznać i zakochać. Nic tak nie zabija uczuć jak monotonia i burość dnia codziennego. A szczególnie przy dzieciach.
-
Hej Kochane, Ja dziś mam gorszy dzień. Chyba dlatego, że dziś 13-ty. :O Wszystko mnie od rana wkurza. Na czele z moim mężem. Poprosiłam go wczoraj, by mi wydrukował w pracy kilka motywów na pisanki. Usiadłam przy nim z gęsią wydmuszką, otworzyłam plik z motywami i tłumaczę, że chcę takiej i takiej wielkości, takiej i takiej ostrości ble, ble, ble. Po mniej więcej 10 sekundach mojego tłumaczenia on zbył mnie machnięciem ręki, że wszytko rozumie - weźmie jajko do pracy i sam do wszystkiego dojdzie. I oczywiście od rana dzwoni, że nie wie jak podrukować. Wrrrr... :O Komputer mi siada. Nie wiem o co chodzi. Ale odpaliłam go dopiero za 20 podejściem. Tak wrzeszczał, że błąd bootowania. Chyba się kłania wizyta w serwisie. No i podczas inhalacji córki coś strzeliło w nebulizatorze i zdechł. :O xxx I jak tu się nie wściekać??? I pogoda znowu szaro - bura.
-
Aż żyć się chce. :P Naprawdę. Wyszłam dziś na chwilę odebrać syna ze szkoły i normalnie w aż mi motywacja do odchudzania wróciła. Zbliżającą się wiosnę czuć w powietrzu. Nowy cel - do 30 marca (moje 31 urodziny) chcę ważyć 65 kg!! :P xxxx Ja zamiast ryżu brązowego też zrobię kaszę jęczmienną do gulaszu i buraczków. Ryż zrobię jutro.