Witam wszystkich na forum.
Ja też na 99% choruję na toczeń. W przyszły poniedziałek jadę do Kliniki Dermatologii w Zabrzu( jestem z Częstochowy ) na diagnozę i leczenie , chociaż diagnoza w moim przypadku to już zwykła formalność.
Bardzo żle się czuję , bolą mnie stawy i mięśnie , bolą oczy , mam nadżerki na języku i jestem strasznie słaba ,wyjście po zakupy to dla mnie w tej chwili koszmar.
Nie mogą poradzić sobie z myślą o tej chorobie , jestem załamana ,niby wiem że pozytywne nastawienie jest bardzo ważne ale jakoś nie daję sobie z tym rady.
Czy u was też tak było , czy może póżniej (po wdrożeniu leczenia)człowiek znajduję siłę i chęć do walki o dalsze życie ?