moherova
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez moherova
-
Zacznij od lektury drugiego forum o diecie - wiem, że jest dużo stron, ale i mnóóóóstwo informacji. Czytaj i najlepiej rób notatki. I absolutnie nie stosuj diety podanej na pierwszej stronie, bo jest nieaktualna!
-
Lucy_Ann... koszty legalnego gacowania są spore co jest minusem, plusem natomiast jest to, że dla osób niepotrafiących się samodzielnie zmotywować opłacenie abonamentu jest właśnie tym motorem do walki. Poza tym masz dodatkowy bat nad sobą w postaci konsultacji i rozliczania z postępów, ale na ten temat z racji poglądów i braku doświadczenia akurat ja się nie powinnam wypowiadać. Sama przeszłam dietę na gapę, bo nie miałam kasy, gdybym była w innej sytuacji bez wahania wykupiłabym abonament. Że jestem ambitna i zdyscyplinowana (i niezbyt skromna :D )- moja motywacja rosła z każdym ubywającym kilogramem. Wg mnie dieta jest bardzo monotonna i nie można powiedzieć że zdrowa, bo nie jest to dieta zbilansowana, ale za to jest skuteczna jeśli chodzi o redukcję. Należy jednak mieć świadomość, że otyłość też nie jest zdrowa, więc przynajmniej w moim przypadku "zdrowość" diety kiedyś nie miała zupełnie znaczenia. Teraz po zmianie rozmiaru zmieniłam nieco poglądy, ale nie neguję ani nie krytykuję systemu Gacy, bo nie wiem czy pod opieka dietetyka osiągnęła bym to samo. I z całą stanowczością stwierdzam, że było warto.
-
Witajcie! U mnie również po wyjeździe majówkowym waga bez zmian. O ile za bardzo się nie rozpuszczałam pomimo wielu pokus to najgorzej jednak było utrzymać regularność posiłków. Na szczęście miałam grupę wsparcia, która w ciągu dnia w miarę dopasowywała się do mnie :D Później już było mi wszystko jedno :) Bawiłam się świetnie bez alkoholu i objadania się, a więc po raz kolejny: DA SIĘ :D :D
-
Prawie doznałam szoku! Pomijając kaloryczność to zupełnie podważa moje dotychczasowe zasady tj. regularności posiłków, przerwy nocnej 10-12h, śniadanie w ciągu 1 h po przebudzeniu, lekkie białkowe kolacje... No jestem baaardzo ciekawa efektów Twojego systemu - mam nadzieję, że będziesz tu cały czas zaglądać i że nikt, ani nic Cię nie zniechęci do zamieszczania postów. A ja będę na spokojnie chłonąć i trawić :O Mimo że nie zamierzam rezygnować z dotychczasowego trybu odżywiania się i tak będę za Was trzymać mocno kciuki :)
-
Aneczka -ja tam ekspertem nie jestem, bo od mety minęło niespełna 4 m-ce, ale ostatnio byłam na 1500kcal i z tych produktów co wyżej wypisałaś nie mogłabym ułożyć sobie menu lub wyszłyby śladowe ilości wg otrzymanych wytycznych :O Może tu być cały sęk, bo kalorie są kaloriom nierówne a generalnie chodzi o źródło energii. Z tego co pamiętam na 1500-ce dziennie miałam spożywać ok. 150g produktów mięsnych, w tym ryb, wędlin i ich białkowych zamienników m.in. jajek. Moja obecna dieta nie polega na liczeniu kalorii w obrębie dnia, ale utrzymaniu ich odpowiedniego poziomu w dozwolonej ilości grup produktowych. A tak "po polskiemu" to miałam tego mięcha zjeść 150g, więc jadłam całość porcji na obiad lub 100 na obiad a 50 na kolację. Dodatkowo miałam zjeść w ciągu dnia np 5 porcji produktów zbożowych - każda taka ma ok. 100kcal, i są to np. 2 łyżki musli, lub kromka chleba pełnoziarnistego, 3 łyżki ryżu. Więc dokładałam sobie do obiadu porcję ryżu, reszta na śniadanie, ew. kolację. Tak samo robiłam i robię nadal z resztą produktów. Póki co w moim przypadku to się sprawdza i waga jest stabilna. Obecnie jem ok 1800kcal, ale tych produktów mięsnych nie mam dużo więcej, stąd wnioskuję, że nie są moimi sprzymierzeńcami. Oczywiście są to obserwacje i wnioski wynikające z autopsji i mogę się mylić, bo mój staż na optymalnej wadze jest jeszcze zbyt krótki...
-
Aneczka - poszłam do dietetyczki po wyprowadzeniu Gacy i powrocie do solonego, z tym że przedłużyłam to wyprowadzenie ponad dwukrotnie. Nie miałam pomysłu co dalej po wyjściu będę robić, więc to było takie granie na czasie. Przedłużenie polegało na tym że dodawałam po 1 solonym dniu co 2 tygodnie, aż doszłam tak do wszystkich dni. Dietetyczka po analizie mojej osoby, trybu życia i tego co jadłam ostatnio zaproponowała dietę 1200 kcal. I na początku się ślepo zastosowałam, ale szybko okazało się, że tym systemem chudnę dalej 1 kg tygodniowo. Jadłam już produkty zawierające sól (kiszonki, łososia wędzonego, tuńczyka z puszki, soki warzywne itp), ale posiłków nie soliłam i nie solę do tej pory, jeśli nie muszę. Nie chciałam już chudnąć więc po modyfikacji spożywałam ok. 1350, a za jakiś czas przeszłam na 1500 i po kolejnym czasie na 1800. Waga się ustabilizowała na optymalnym poziomie 65-66 kg, czasem podrywa do 67kg gdy np 3 dni z rzędu mam w menu kapustę kiszoną :) Reasumując: nie miałabym problemu z dalszą redukcją wagi zaraz po Gacy. Ciekawe czy teraz by tak łatwo poszło?! Nie będę eksperymentować jeśli mnie sytuacja nie zmusi ;) Arizona - owszem, wiedza jest ważna. Czasem jednak brniemy zbyt głęboko. Te niepotrzebne analizy, projekcje. Martwimy się, tracimy wiarę, nadzieję... A często rozwiązanie jakiegoś problemu jest najprostsze z możliwych. I tego właśnie staram się ostatnio unikać. Joankaa- do tego co napisałaś ja dorzucam: 6. min. 2 l płynów niesłodzonych dziennie, 7. ograniczenie spożycia soli i cukrów prostych, alkoholu 8. co najmniej 1 posiłek "na ciepło" 9. potraw nie smażymy! Na razie tyle mi przyszło do głowy - idę zrobić pranie a potem pędzę na kijki , pozdrawiam wszystkich! Jak zwykle wyszedł long post :O
-
Hej! Arizona - dziewczyno, ale Ty masz wiedzę? Studiujesz coś z tej branży, przyznaj się :) Ja wiem, że niektórzy dietetycy posiedli wyłącznie wiedzę akademicką i na tym koniec, no chyba, że ktoś wyszedł poza program i rozwija się w tym kierunku. Ja nie mam żadnej wiedzy poza doświadczeniem z dietą Gacy i tą co teraz ciągnę, więc generalnie muszę zaryzykować i zaufać komuś kto wie więcej ode mnie, bo wiem, że sama zupełnie bym poległa. Tak samo oddajemy się w ręce lekarzy i do końca nie wiemy przecież, czy się znają na temacie czy nie. Z drugiej jednak strony tak sobie myślę , że może lepiej mniej wiedzieć, nie znać innych uwarunkowań, by się nie zdemotywować i cały czas wierzyć, że nas to nie dotyczy. Że to właśnie nam się uda wygrać, utrzymać tą wymarzoną, okupioną długim i ogromnym wysiłkiem wagę. Podobnie jak wcześniej fajnie napisała Joankaa - ja też w swojej otyłości trwałam zrzucając winę na geny, nie podejmując żadnych prób i nie wierząc w swoją wytrwałość. Naczytałam się i nasłuchałam o skutkach ubocznych diet (o niewydolności nerek na Dukanie, zakwaszeniach u Gacy, oddziaływaniu Meridii, Zelixy i innych na wątrobę, Mazindolu na mózg czy zaburzeniach hormonalnych). Tkwiłam w przekonaniu, że nie ma żadnej metody schudnięcie, zaś mój "grubokościzm" predestynuje mnie do bycia większą całe życie. Teraz staram się nie dopuszczać niekorzystnych czy demotywujących informacji, jednocześnie absolutnie nie podważam ich wiarygodności. Może to trochę naiwne, ale nie mogę pozwolić się po raz kolejny zmanipulować niepozytywnymi myślami. Arizona, żeby była jasność nie krytykuję Twoich wypowiedzi i jestem pełna podziwu dla Twojej wiedzy. Kiedyś czytałam coś na ten temat i masz dużo racji. To jest moja pierwsza i wierzę, że ostatnia próba okiełznania jak to trafnie Gaca określił otyłości. A podobno wiara góry przenosi, a ja uruchomiłam właśnie swój mechanizm obronny :) Pozwolę sobie informować tu na forum o efektach mojej walki, przemyśleniach: ku pokrzepieniu albo ku przestrodze! I Ty, i inne dziewczyny piszcie jak Wam idzie, bo wszystkie informacje są bardzo cenne!
-
Rozumiem Cię. Liczę się z tym, że mogę być w podobnej sytuacji i też tak samo bym reagowała. 3 dniowa tłuszczówka to nie metoda. Nie wydaje mi się by legalni coś przed nami ukrywali. Moim zdaniem to program Gacy ma "dziury". Celowe lub nie. Albo faktycznie jest tak, jak pisze arizona - istnieją inne uwarunkowania tego, że nie możemy tej zredukowanej wagi długo utrzymać. Jakiś czas temu byłam przekonana, że dyscyplina i ćwiczenia to jedyna metoda, a tu jak się okazuje niekoniecznie. Aż mnie to przeraża... Dlatego by nie zostać w tym sama udałam się zawczasu do dietetyka. Jestem na innej, legalnej diecie, a właściwie na prawidłowym wyprowadzeniu. Z tego co się orientuję to przede mną nikt się nie zdecydował, przynajmniej nikt nie napisał wcześniej. Czy to była słuszna decyzja? Czas pokaże.
-
hejka! Ostatnio oglądałam w lokalnej tv wywiad z dietetyczką, która właśnie zdecydowanie poleca się mierzyć niż ważyć. Nie zapominamy o tym, że ta sama objętość mięśni jest cięższa od puchatego tłuszczyku :D
-
Witam z drugą kawką! Podpisuję się pod postami Joanki i następnymi... Uważam, że tłuszczówka na tym etapie jest niepotrzebnym obciążeniem dla organizmu a jedynym jej skutkiem jest pozbycie się nagromadzonej wody - więc jest to takie pozorne schudnięcie. Na ostatniej wizycie u dietetyczki zapytałam co mam robić w przyszłości, gdy zauważę wzrost wagi - tak na wszelki wypadek. Ona na to, że to zależy czy trzymałam się zaleceń. Jeśli tak no to olać, bo to zatrzymana z jakiegoś powodu woda (np zjadło się więcej soli lub @). Jeśli zdarzył się grzeszek no to zwiększamy treningi lub/i ograniczamy nieco spożycie kcal utrzymując regularność posiłków. Nieprzestrzegania zasad nie przewiduje :) Uspokoiła mnie, gdyż podobno by "zdobyć" 1 kg tłuszczu z dnia nadzień musiałabym spożywać ponad 9000 kcal dziennie :O więc jeśli jem dozwoloną ilość kcal mam się zupełnie nie przejmować skokami wagi. Mam nadzieję, ze dobrze zrozumiałam :D :D Andzia - ja też panicznie boję się przytyć, ale już nigdy nie posunę się do tłuszczówki, choćby nie wiem co. No chyba, że stracę panowanie nad sobą i dopadnie mnie jojo, ale zrobię wszystko, by to nie nastąpiło. Krokiem ku temu są wizyty u dietetyka. Bardzo dużo mnie nauczyły i dalej uczą. Teraz wiem, że sama nie dałabym rady po gacowym wyprowadzeniu. Mpdz - jasne, czy Twój e-mail jest: nick z forum @tlen.pl ?
-
ewetar - ja wiem, że to nie jest zdrowa dieta, bo mam porównanie teraz gdy opiekuje się mną dietetyk. Ale czy otyłość jest zdrowa? Czasem trzeba podjąć to lub inne ryzyko... Nie wiem jak było w Twoim przypadku, ale często jest tak, że osoby zaczynają i nie przestrzegają diety, piją mało wody, nie robią badań, doprowadzają do zakwaszenia organizmu, rozregulowują sobie metabolizm podjadaniem lub też po prostu ich organizm źle znosi zbyt szybką utratę wagi i przy osłabieniu wychodzą na jaw choroby, które nie ujawniały się wcześniej. Najgorsze jest gdy ktoś niekonsekwentny rozpoczyna nowe diety, nie stosuje się do zasad i wyprowadzenia,, pojawia się jojo i tak na okrągło. Gospodarka hormonalna wówczas wariuje i potrzeba lat by wszystko wróciło do normy. Tak było w przypadku mojej koleżanki... To jest swego rodzaju wojna, a wojnę zawsze słabsze jednostki przegrywają i jakieś ofiary zawsze muszą być - tu skutki uboczne. Takie jest moje zdanie i nie musicie się z nim zgadzać!
-
Witajcie po świętach! Ja jak zwykle byłam twarda i choć miałam dyspensę od dietetyka, by się aż tak bardzo nie spinać - nie poszalałam. Bałam się. Chyba stałam się jakimś zaprogramowanym cyborgiem :D :D :D A tak na poważnie zastanawiam się czy to ciągłe bycie na diecie , pilnowanie się i w ogóle nie wpływa czasem destrukcyjnie na moją psychikę? Od długiego czasu brakuje mi energii, nic mi się nie chce, ciągle jestem rozdrażniona. Nie zabiegam o spotkania ze znajomymi, wręcz unikam. Tłumaczę sobie, że to może być wina pogody, a jeśli nie? Dodatkowo mam dość stresującą pracę i skomplikowany związek, a jestem osobą, która bardzo wszystkim się przejmuje. Jednym słowem - kumulacja. Poważnie zastanawiam się nad rozmową z psychologiem albo innym specjalistą... Czy ma ktoś z Was podobnie?
-
W sklepach są dostępne mieszanki ziół bez soli, można dodawać niewielkie ilości świeżego czosnku, cebulki do smaku... co kto lubi. Niekoniecznie trzeba smażyć na smalcu, można dusić ze smalcem, zapiekać, a nawet zjeść smalec łyżką ze słoika - chodzi o to by określoną ilość smalcu w ciągu dnia spożyć.
-
Pernille - tu masz nasze wpisy i mnóóóóóóóóóóstwo informacji o diecie Gacy: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4831575&start=0
-
Hejka! Andzia - nie zazdroszczę tak wyczulonej wagi :O U mnie jak na razie wahania występują tylko max 20dkg. Dziś odnotowałam właśnie skok na 65.6 kg, ale od zeszłego poniedziałku trzyma mnie przeziębienie i ani razu nie byłam na aerobiku, do tego jeszcze dziś zaczęła mi się @, więc dziś sportu też "nie budiet" :O
-
To może być dobrą motywacją!
-
Maja - ja na wyprowadzeniu schudłam ponad 2 kg, dzięki temu, że nie popuszczałam sobie tylko dalej uważałam na to co jem, mocno ograniczyłam sól i cukier. Do tej pory praktycznie nie solę potraw, a jeśli już to używam sól o obniżonej zawartości sodu, nawet słodzika to jem max 8 pastylek dziennie. Myślę, że jeśli będziesz nadal przestrzegać zasad i będziesz zdyscyplinowana to wzrost wagi Ci nie grozi. Jeśli nie jesteś na abonamencie to spróbuj przeprowadzić nieco inaczej wyprowadzenie, tak mi podpowiedziała dietetyczka + wyczytałam to także w tym artykule: http://www.poradnikzdrowie.pl/odchudzanie/nadwaga/efekt-jo-jo_37453.html. Chodzi o wydłużenie okresu wyprowadzenia i stopniowe podwyższanie ilości zjadanych kalorii - podobno to gwarantuje utrzymanie wagi po diecie. Moja dietetyczka pozwoliła sobie skrytykować Gacę za uproszczone wyprowadzenie i zasady po diecie, które wg niej gwarantują mu powrót klientów z efektem jojo. Tak jak mówię to jej zdanie - ale może coś w tym jest!
-
Hej Maja! Mój nastrój nie jest zbyt optymistyczny dziś... Za oknem chlapa, niby jakiś cienki śnieg pada, ale rozpuszcza się. Nie cierpię takiej pogody grrrrr, w dodatku zachorowałam i nie mogę chodzić na ćwiczenia, bo po prostu nie mam siły. Pojutrze mam wizytę u dietetyka, będzie nowa rozpiska i podobno więcej kalorii do zjadania :) Strasznie się boję, że przytyję :O Ech jakaś chandra mnie opętała.... i jeszcze @ się zbliża wielkimi krokami. Kumulacja normalnie!
-
mpdz - że się tak zapytam, bo pół Ciebie znikło... jak u Ciebie ze skórą? Ja jakoś z tym brzuchem nie mogę dać rady i mam takie nierówne oponki :/ Się nie chcą, zakały, wyćwiczyć :/
-
mpdz - zatkało mnie :))) Gratulacje! Twarda sztuka jesteś!
-
Ja też niestety spotykam się z opiniami, że wyglądam na wyniszczoną, jak strach na wróble, czy o zgrozo - nieboszczyk GRRRRRRR! Nawet doszły słuchy, że chora jestem (w domyśle - rak)... Tacy to są ludzie! Moje miejscowość to typowy zaścianek! Szukanie sensacji na siłę i przykre ploty... Na szczęście więcej jest tych pochlebnych opinii. Wczoraj np usłyszałam: "wyglądasz jak dziewczyneczka, taka smuklutka..." :) i od razu gęba się śmieje :D:D:D
-
Hejka! Ja jem solone też od jakichś 3 m-cy i większych wahań niż 0.5kg (w górę lub w dół) nie obserwuję. Z tym, że ja przyrządzanych potraw nie solę. Jem rzeczy zawierające sól "w pakiecie", czyli pieczywo, płatki, tuńczyka z puszki, sok z pomidorów itp. Dziś akurat odnotowałam na wadze 66.1kg mimo, że w tym tygodniu wyjątkowo nie ćwiczyłam w ogóle + opierałam się mocno atakowi grypy. Pewnie każdy reaguje inaczej. Przyczyną może być też dyscyplina po diecie. Ja już się pogodziłam z tym, że muszę uważać na to, co jem do końca życia. Dlatego nie rozsmakowuję się, bo mogę popłynąć. Ale dietetyk mnie pocieszył troszkę, że jeśli przejdę z nim pełne wyprowadzenie (jeszcze ok. pół roku :O ) to będę później mogła jeść prawie wszystko i mniej monotonnie, bo już do dyspozycji będę mieć 1800kcal/dziennie :) Wow!!! :D
-
Christina - dostałam wypieków na policzkach :D:D:D Te herbatki oczyszczające to podobno nie są na dłuższą metę takie zdrowe, ale skoro lepiej się czujesz po nich to ok. Ja mam teraz pić min 8 szklanek niesłodzonych napojów dziennie. Nie ma znaczenia jakich, więc przerzuciłam się na zwykłą herbatę, której wypijam co najmniej 2l, jak sobie wczoraj liczyłam. Plus poranna kawusia sztuk 2. Wodę mineralną piję też, ale mało i tylko w domu głównie do popijania witaminek i po treningach. Wytyczne przyślę Ci w weekend - muszę zeskanować, bo mam na kartkach!
-
Witajcie! Kryśka A czy mogłabyś mi wysłać to, co ułożyła Ci dietetyczka? Ja też jestem teraz na diecie 1200kcal pod opieką swojego dietetyka i chciałabym sobie porównać zalecenia. Mój e-mail to: moherova@gazeta.pl . Dzięki z góry! Mój dietetyk dal mi rozpiskę co i ile mam zjeść jednego dnia, nie ma znaczenia jak sobie to rozłożę. No oprócz kolacji, wiadomo. Mam zakaz częstego ważenia się tzn kontrola co 2 tyg. A korci mnie strasznie, bo możliwe jest, że może przybyć mi do 2 kg. Na razie nic nie czuję po ubraniach, wręcz wydaje mi się, że stają się luźniejsze, a ja już nie chcę chudnąć grrrrrr. Potwierdzam też spostrzeżenia jednej z dziewczyn po wyprowadzeniu. Buzia wraca do normy, biust i pośladki tez się lekko zaokrąglają, mimo, że waga stoi w miejscu. Włosy przestają wypadać dopiero po jakichś 3 m-cach po stosowaniu szamponu ZiajaMed do włosów wypadających, odżywek ze skrzypem w sprayu i LOreala po umyciu, oraz Belissy.
-
To zależy od stopnia osłabienia... Z jednej strony szkoda, ale z drugiej zdrowie jest najważniejsze.