Agucha30

laski, jak juz bede wazyc 65 kg, to wstawie zdjecia w bikini z czasu kiedy mialam ponad 90 :d

mammmaa26 - jesli chodzi o pizze to mam 3 przepisy, ale i tak w sobote musialam cos zmodyfikować, miala byc pizza z tego: http://wizaz.pl/kulinaria/przepis,4249,pizza-dukana-dukan Ale jakos nam malo ciasta wychodzilo jak na dwie osoby i całą blaszkę i zmodyfikowalysmy przepis na ciasto (bo dodatki to kazdy jak tam chce). Do ciasta dalysmy po 4 lyzki otrąb pszennych i owsianych, 2 lyzki maki razowej orkiszowej i 3 jaja, pianę z bialek ubilysmy, oprocz tego tak z 1/3 kostki drozdzy, szczypta soli, 3 lyzeczki serka homogenizowanego light. Ciasto wylalysmy na blachę i podpieklysmy z 10-15 minut i dopiero potem posmarowalysmy sosem i wylozylysmy podduszone na patelni dodatki i potem jeszcze pieklysmy ze 20 minut. Mam oprocz tego jeszcze dwa inne przepisy, np taki: Pizza dietetyczna na cieście twarogowym Składniki: sól [3 łyżeczki] proszek do pieczenia (1/2 opakowania) cebula pieczarki papryka pomidory mąka pszenna [600 g] (pełnoziarnista) ser biały [300 g] (chudy twaróg) jogurt naturalny [6 łyżek] (bez cukru) oliwa z oliwek [100 ml] fruktoza [1 łyżeczka] przecier pomidorowy (bez cukru, np.: Primogusto) ser żółty (odtłuszczony, np.: Hit z Ryk) szynka (chuda) Przygotowanie: Twaróg rozrabiamy z jogurtem i oliwą, dodajemy do mąki i reszty sypkich składkinów. Wyrabiamy dobrze ciasto. Ciasto rozkładamy na blasze, smarujemy przecierem pomidorowym , rozkładamy ser, pieczarki i inne składniki posypujemy oregano... Pieczemy 25min w 200 C. Z tym, ze ja nigdy nie daje np mąki, a na pewno nie tyle co w przepisach, zastępuję otrebami i daje mniej, to dotyczy jakiegokolwiek ciasta, bialka zwykle ubijam nawet jak w przepisie tak nie jest, wiec ciasta wydaje sie wiecej i jest puszyste.

hej :) waga mi w koncu ruszyla w dol :) i to po weekendzie, gdzie sie niezbyt oszczedzalam, dzis pokazala 86,6 :) Co do pizzy wypowiem sie pozniej, bo od rana jestem zarobionaaaa. milego dnia!

u mnie kibelek byl dzis rano, a teraz to juz sie nie zapowiada :D

wg mnie tluszcz sie nadal spala, jesli trzyma sie diete jak zawsze. Tyle ze woda sie zatrzymuje w organizmie.

do slubu (czy tez na inne okazje) nie wyobrazam sobie tez isc w koku, ja nigdy nie spinam wlosow i zle sie w takich czuję :) byc moze troche na gorze bym podpiela jakos, a reszta puszczone luzem, ale do fryzjera to bym sie wybrala w przeciwienstwie do makijazystki. Raz na wesele siostry czesala mnie fryzjerka wg mojej wizji i bylam zadowolna, na inne okazje i wesela czesalam sie sama.

ja nie wyobrazam sobie, zeby ktos obcy robil mi makijaz :) oczywiscie, ze sama bym robila, zwlaszcza ze mam juz swoje patenty na kosmetyki, wiem co lubie, wiem jakie mam uzyc, jakie bazy pod makijaz, jakie utrwalacze, mam to wszystko w domu, wiec na pewno nie poszlabym do makijazystki :)

szacuję, że mój obiad miał 370 kcal (łosoś około 200, szpinak - 120) oraz kawa (50 kcal) czyli wychodzi, ze zjadlam dzis okolo 900 kcal.

hello :) wrocilam dopiero do domu :) bylam z kolezankami na 6-km spacerku :) po drodze zjadlysmy obiad i deser. Ja na obiad: grillowanego łososia + szpinak z patelni (niestety ze sporą iloscią oliwy), a na deser tylko kawa kokosowa :) Natomiast dziewczyny zjadly po wielkiej porcji tortu bezowego. Zupelnie mnie nie ciagnelo do tego :) Zwykle slodycze przestaly robic na mnie wrazenie.

rozhustają metabolizm troszkę, zadzialaja na zasadzie zaskoczenia organizmu, ktory do tej pory dostaje co dzien jakies dawki wegli. Zreszta bialka sa wskazane na diecie zawsze tyle, ze moze nie tak drastycznie, zeby same jesc caly czas. O bialkach pisalam tu juz duzo i nie chce mi sie wszystkiego powtarzac.

Ruzi - przejdz na jedzenie bialek chociaz na 2 dni. Duzo wody, bialek i zadnych weglowodanow. a i jeszcze jedno chcialam dodac: moja obecna dieta ma byc juz utrwalaniem nawykow i sposobem jedzenia na cale zycie :) To co bede jadla po diecie nie bedzie sie wiele roznic od tego co jem teraz i tak chce zeby zostalo, a przeciez calego zycia bez pizzy, ciast sobie nie wyobrazam :)

no ale ok, juz nic nie mowie. Po prostu po dukanie mam spaczoną psychikę (nigdy wczesniej nie mialam takiego podejscia - przy pierwszych odchudzaniach nigdy tak nie kombinowalam i ograniczalam sie do serka wiejskiego i liscia salaty) i chce na diecie jesc praktycznie normalnie, a nie odmawiac sobie wszystkiego.

a i nie mowie, ze jak jest danie dietetyczne typu pizza, to zaraz nalezy zjesc jej duuuuzo (tak jak niektorzy widzac napis "light" na produkcie zjedzą go 3 razy tyle co normalnego, a zazwyczaj wychodzi to bardziej kalorycznie wtedy niz jakby zjesc jedną porcję nie light).Jest to mozliwe wg mnie tylko na dukanie, ale tylko przy scislym przestrzeganiu zasad - wtedy mozna jesc do syta. Jak nie jestem na dukanie zazwyczaj do syta nie jem, bo uwazam ze jedzac tez wegle trzeba sie ograniczac. Wiec nawet 1/4 tej pizzy bylaby ok i mozna sie na diecie najesc, tak zeby przez 3-4 godziny glodnym nie byc.

lopilo - ja tylko w Twoim podejsciu nie rozumiem, tego, ze jesz te same produkty co ja np w pizzy kazdego dnia i na sucho czy z mlekiem to otreby zjesz a juz upieczone w postaci pizzy z warzywami to nie. Tego szczerze nie rozumiem. Ja juz po kilku dniach jedzenia tego samego bym skonczyla diete i nie mogla patrzec na serki wiejskie, a po diecie rzucilabym sie na jedzenie. W mojej pizzy - podzielonej na dwie osoby (i to tak juz zeby sie najesc do syta, chociaz nikt nikomu nie kazde zjadac calej blachy, mysle ze jakbym jadla normalnie jak na diecie to tak jednorazowo max 1/3 tej blaszki bym zjadla np na obiad, pol to za duzo, po polowie to wczoraj bylam naprawde objedzona) byly: 3 lyzki otrąb owsianych, 3 lyzki otrab pszennych, 2 lyzki mąki orkiszowej razowej, 3 jaja, troszke drozdzy, szczypta soli - czy to podzielone na 3 porcje to jest duzo? Poza tym do tego na cala pizze: kilka pasterkow szynki chudej (2% tluszczu), 1 papryka, cebula, 4 pieczarki, troche mozarelli light i sos z odrobiny koncentratu pomidorowego z ziolami i jogurtem naturalnym. Jak podziele moją pizze np pod wzgledem kalorycznosci na 3 porcje to wyjdzie mniej niz moj standardowy dietetyczny obiad. Ja po prostu obracam sie ciagle w tym samym kregu skladnikow i z tych dozwolonych robie pyszne rzeczy. Nie ma znaczenia czy zjesz 2 lyzki otrab w mleku czy zjesz te same 2 lyzki w formie upieczonej w ciescie (moje pierwotne ciasto do pizzy na 1 osobe ma tylko 3 lyzki otrąb). Tak czy siak kalorycznosc jest ta sama i te same otreby, tyle, ze ja bym nie wyrobila jesc to samo caly czas, skoro moge jesc takie pysznosci. I uwazam ze na diecie mozna jesc pysznie i to co sie lubi, tyle, ze trzeba pokombinowac ze skladnikami. ja w kazdym razie bedac na diecie miesiacami - bo tak to niestety musi byc przy takiej nadwadze chce jesc pizze, ciasta itd (nawiasem mowiac moj sernik dietetyczny to prawie samo bialko - oczywiscie na dukanie zjadlabym pol blachy, ale teraz 3 kawalki do kawy na pewno nie zaszkodzą, raczej pomogą w odchudzaniu).

dobry ten artykul :)

lopilo - ja doskonale rozumiem Twoją obsesję, bo mam takie same zachowania :D Moze waga mi sie nie sni, ale odchudzanie zdecydowanie opanowalo moj umysl obecnie i nie zamierzam tego zmieniac, bo nie jest mi zle z tego powodu. Waze sie prawie codziennie, bo nie wytrzymywalabym z ciekawosci. Poza tym nawet z czystej ciekawosci chce wiedziec jak po czym sie moj organizm zachowuje, co mi hamuje wagę, na ile imprezy, alkohole wstrzymują mi spadek wagi itd. Czasem jak sie przebudze nad ranem na siku to od razu sie waze mimo ze dalej ide spac jeszcze. Moge sie przyznac otwarcie, ze mam obsesje, dlatego tez tu piszę, zeby dac upust moim myslom, bo inaczej zameczalabym tym wszystkie osoby wokol, chociaz wiele osob jest na biezaco z moją wagą, przepisami, jedzeniem itd :D Wracajac do tematu: dzis zjadlam juz - twarozek domowy - 145 kcal - 1 wasa - 20 kcal - plaster szynki - 25 kcal - plaster sera - 50 kcal - kawa - 16 kcal - kawal sernika do kawy - ciezko stwierdzic, ale na pewno nie wiecej niz 80 kcal. Razem do tej pory: 336 kcal. A co najlepsze, dzis dwie inne przyjaciolki wyciagaja mnie na spacer i obiad na miescie :D Ja juz sie wydarlam, ze jaki obiad na miescie, przeciez na diecie jestem :D No to stwierdzily, ze salatke najwyzej zjem :D

hej :) po tym winie bolala mnie w nocy glowa i musialam ibuprom brac. Ale jest jeden plus: dzis rano bylam pewna, ze po tym co wczoraj zjadlam i wypilam (w sensie duze ilosci jedzenia i picia) bede wazyla wiecej, a tu odwrotnie, waga taka sama jak wczoraj rano, nic nie wzrosla :D A wczoraj oprcz pizzy, babeczek serowych zjadlam jeszcze 3 kawaly sernika dietetycznego - kolezanka przywiozla, ale to prawie same bialka :) Naprawde bylam wczoraj mega objedzona. Dzis rano zaliczylam kibelek, ale tez taki srednio satysfakcjonujacy. A jak sobie porownam dzien przedwczorajszy, kiedy sie ograniczalam, wieczorem jezdzilam na rowerze, po 19 nic juz nie jadlam i zwazylam sie dlugo po wstaniu i waga nie spadla, z dniem wczorajszym kiedy ilosciowo zjadlam duzo (pizza wyszla przepyszna) plusto wino, ktorego moglo byc nawet troche wiecej niz 0,8 na leb i tez waga nie spadla, ale i nie wzrosla to normalnie jest to dla mnie dziwne. Wczoraj rano sie wkurzalam ze nic mi nie spadlo, dzis jestem szczesliwa ze nic nie wzroslo :D

*puste

hej laseczki :) witam sie z Wami po 0,8 l wypitego wina (czerwonego musujacego i rozowego) :) Gratuluje wszystkim spadkow! Jestescie fantastyczne. Zjadlam oprocz tego co pisalam pol blachy dietetycznej pizzy, ktorą robilam z przyjaciolką oraz 3 babeczki serowe (nie byly udane, uste w srodku wyrosly i spalone na gorze, ale zjadalne). Czuje sie objedzona na maxa, ale dzis jest mi szczerze wszystko jedno :D Jestem szczesliwa :)

ja zwykle po ostrym piciu i imprezie do rana, zwlaszcza z tancami, nastepnego dnia wazylam 2 kg mniej, ale to tez przez to ze na kacu nie moge nic zjesc i prawie nic wypic :P A podczas picia tez czesto nie jadlam.

aaa jeszcze do tych platkow: to mozesz jesc i to i to, ale platki w niczym nie sa lepsze niz otreby. Platki to ziarna zbóż - czyste wegle, otreby to lupiny tych ziaren - tez wegle, ale mniej i zdrowsze, nie cukry proste.

lopilo - jesli chodzi o wzgledy zdrowotne i odchudzaniowe, to oczywiscie otreby, w 100% lepsze od platkow, tyle, ze ich tez lepiej nie jesc za duzo, max 3 lyzki dziennie. I najlepsze są otreby owsiane - ja jak cos pieke to zwykle mieszam pszenne z owsianymi. Ruzi - rozumiem Cie dzis jak nikt :D przezylam zawod stajac na wadze :( chociaz cudow sie nie spodziewalam bo waze sie prawie codziennie, ale do cholery chyba nie rozumiem juz nawet praw fizyki i chemii. W zwiazku z tym, ze tak malo schudlam w tym tygodniu podupadla dzis troche moja motywacja, bede tez dzis pila alkohol :) prawdopodobnie wino rożowe albo wódę z colą light. Mam juz gdzies ciagle wyrzeczenia a potem na wadze ledwo widoczny spadek, a czesto bardzo wymeczony przeczyszczaczami np. po tym jak przez 3-5 dni waga ani drgnie mimo ze do normalnej kalorycznosci moich posilkow jest daleko. Wez moze te czopki glicerynowe, one dzialaja od razu przynajmniej. Max godzine musisz czekac (na opakowaniu jest 15-60 minut), ale u mnie to od razu prawie, tyle ze mogą nie dac tez pelnego wyproznienia.

zapisze tu moze przez pare dni co jadlam dokladnie z wagą/kaloriami. Wiec dzis: 2 wasy - 40 kcal 2 plastry szynki - 2x25 kcal 2 plastry sera - 100 kcal kawa z ksylitolem - 16 kcal po kawie batonik proteinowy - 136 kcal do tej pory łącznie: 342 kcal

wielkich grzechow nie mialam, zadnego dnia nie zjadlam 2000 kcal, wczoraj i przedwczoraj zmiescilam sie max w 1100. W zeszly weekend zjadlam torche wiecej, to waga mi wzrosla w pon czy wt mi spadla do 87 i potem jeszcze 100 g i od srody juz ani gram mi nie spadl, nie wiem jak to jest mozliwe fizycznie, ze wczoraj po pracy wazylam tyle co dzis rano, a od wczoraj zjadlam tylko mojego omleta (ktory mimo ze nie wygladal byl dietetyczny i wazyl malo, mial max 250 kcal) potem spedzilam na rowerze 45 minut, gdzie prawie calego omleta spalilam, jak nie wiecej (pokazywal, ze kolo 250 spalilam). Potem jedynie pilam wode - nie jakos duzo, chyba nawet 2 szklanek nie wypilam do nocy, kilka razy robilam siku do rana i dzis rano sie waze - juz nie tak calkiem rano, bo juz bylo po 9 kiedy juz od 1,5 godziny bylam na nogach i cos robilam (zawsze kiedy nie waze sie od razu tylko sie pokrece i po godziniesie zwaze bez sniadania waze zazwyczaj mniej) i na wadze nie ma ANI GRAMA mniej niz wczoraj o po poludniu po jedzeniu w pracy, kiedy od ponad 14 godzin nic nie zjadlam i prawie nic nie pilam. Nie wiem po prostu jak to jest czysto fizycznie mozliwe, ze moj organizm nic nie spalil kompletnie, a jeszcze wode wydalal przeciez.

Na dzisiejsze pozne sniadanie zjadlam 2 wasy, 2 plasterki chudej szynki+ 2 plasterki sera zoltego light - szynka z serem podsmazona na patelni, wiec cos ala tosty to bylo + pomidor.