Agucha30

Ruzibunee - jakbym zawodowo miała do czynienia z jedzeniem, a w szczególności ze słodkościami to by była masakra :D podziwiam Cie, że mozesz w tak trudnych warunkach dietować.

czasem musze cos ugotowac, zwlaszcza na diecie, bo dluzej niz 1 dzien nie wytrzymam bez gotowanego jedzenia, nie miałabym co jesc jakbym nie jadla obiadu, skoro kanapkami zapychac sie nie mogę, a na samych warzywach i owocach daleko nie pociągnę. Wczesniej szlam do baru w pracy i tam cos jadlam, na diecie natomiast ciezko cos tam wybrac, wszystko smazone, w panierkach, z sosami. Aczkolwiek w stołówce troche dalej ode mnie codziennie jest do wyboru jedno danie dietetyczne. Sałatka już zrobiona i dzisiejsza porcja zjedzona, czyli kolacja z głowy. A wiesz lopilo jeśli chodzi o odkrycia kosmetyczne, to ja w ostatnim czasie nie mam żadnych spektakularnych, najwięcej miałam parę lat temu jak odkryłam wizaż i filmiki urodowe na youtube :)

dotarłam do domu z pracy i mam tyle energii jak nigdy :) biorę się zaraz za pranie, sprzątanie i gotowanie. Zacznę chyba od tego ostatniego. Będę robiła: na kolację i jutrzejsze II śniadanie - sałatka składająca się z: - 2 jaja na twardo - serek wiejski light - duża papryka - seler marynowany - słoiczek - trochę kukurydzy z puszki (ale niezbyt dużo bo ma węgle) - ze 3 plasterki sera żółtego (hit z ryk kupiłam :) ) wkroję - do połączenia 2 łyżki jogurtu greckiego light Następnie będę gotowała obiad do pracy na 2 dni: filet z piersi kurczaka w kawalki, duża cukinia, ze 3 plastry ananasa z puszki, dużo przypraw, wszystko podsmażę bez tłuszczu i będę to jutro jadła z kaszą gryczaną lub ryżem brązowym.

kurcze uwielbiam żółte sery (fete tez), ale troche kiepsko z nimi na diecie, bo sa takie tluste, na dukanie wszystkie zabronione, mozna jesc tylko do 3% tluszczu nabial, a najchudszy żółty ser (podobno w Polsce) ma 13%, kupuję go czasem, to jest "Hit z Ryk", reszta to już powyżej 20% tłuszczu. Co do herbat, to na odchudzanie bardziej czerwona. Ale myślę, że na diecie obie są dobre, skoro trzeba i tak dużo pić to można na zmianę. Ja co gorsza muszę się odzwyczaić od czarnej, bo to syf.

lopilo - Ty te wszystkie sery żółte, feta jesz takie z normalną zawartością tłuszczu?

różnica między płatkami a otrębami jest duża, np. płatki na dukanie są zabronione, a otręby wskazane. A i z otrębami tez nie mozna przesadzac, zwlaszcza jeśli ktoś ma zaparcia, bo one tez mogą w większych ilosciach zapychac jelita i fermentować. Nie jest tak, że im więcej tym lepiej, myślę, że kilka łyzek max (3?).

"Płatki to spreparowane ziarna zbóż, otręby to otoczka tych ziaren. Otręby zawierają więcej białka i błonnika a mniej węglowodanów niż płatki. Dodatkowo otręby "oczyszczają" organizm z tłuszczu. "

hej :) jak do tej pory zjadłam dziś dopiero I śniadanie, serek danio light+ lyzka musli. Ja slyszalam, że trzeba zjesc do godziny, a nawet dwóch po przebudzeniu, żeby metablizm nie zwalnial, ale u mnie nawet 2 godz są malo realne :/ no czasem sie wyrabiam, ale nie zawsze, bo sniadanie jem dopiero jak dotrę do pracy, chcialabym w domu, ale nie ma na to czasu ani ochoty, nie znosze jesc rano. Sprobuje sie chyba przestawic, żeby I sniadanie jesc w domu, moze jakos sie przyzwyczaję. Wiecie, jesli chodzi o ruch, to np w moim przypadku ja juz nie analizuje nawet czy po 20 minutach to sie spala tluszcz czy dopiero po 30. Bylby to juz naprawde duzy sukces jakbym codziennie sumienie przynajmniej te 20-25 minut pojezdzila na rowerze + wiecej chodzila zamiast jezdzic autobusami. Wiem, ze schudnę i bez cwiczen i rowniez spale tluszcz, ale dla zdrowia, juz nawet nie dla odchudzania musze cos robic. A fakt faktem musze przyznac sama przed soba, ze nie znosze cwiczyc, gdybym uwielbiala sport to pewnie bym nie wazyla tyle co teraz.

nie zacznę znowu dukana bo po 1 boje sie o zdrowie i ten nadmiar białka w organizmie, juz jakis czas po tej diecie robilam badania krwi i kwas moczowy miałam przy gornej granicy normy. Po 2 wkurzaly mnie zaparcia, przy innych dietach az takich jednak nie mam. Po 3 wkurzalo mnie strasznie, ze np zaczynalo sie lato, a ja przez cale 3 miesiace nie powinnam jesc zupelnie nic z owocow, zero. No wez tu czlowieku wytrzymaj bez owoców cale lato. A dieta ta dziala tylko jak sie scisle stosuje reguly. Czyli moglam jesc duzo, nawet bardzo, ale praktycznie zero weglowodanow. Jakbym jadla tak duzo i sobie jeszcze owocki dolozyla jakies, to juz bym chyba nic nie schudla. A i zoladek na tej diecie nic a nic mi sie nie skurczyl. Dlatego teraz jednak chce sie troche ograniczyc ilosciowo i sporo pewnie bede czerpac z dukana, ale jednak wiem, ze weglowodany sa potrzebne dla organizmu, bialko nie dostarcza tak dobrej energii np dla mózgu, przy jego spalaniu powstaje duzo "produktow ubocznych" (przez co rowniez na tej diecie trzeba bardzo duzo pic), ktore mogą zatruwac organizm, zakwaszac. O dziwo jest to tez dieta, gdzie nie jest wskazany intensywny ruch, a w pierwszych dniach nawet zakazany, bo czlowiek po przestawieniu na bialko moze nie czuc sie dobrze, byc zmeczony. Teraz chce diete bardziej zbilansowaną i bardziej zblizoną do naturalnego, po prostu zdrowego odzywiania a nie tak bardzo odbiegającą. lopilo - a co do picia, to jednak warto sie troche zmusic, potem to juz sie czlowiek tak przyzwyczaja, ja jak przestaje pic, to sie szybko odzwyczajam, np w zimie nie chce mi sie pic wody. Ale rowniez pozniej jak chce zwiekszyc ilosc picia nie mam z tym wiekszych problemow, zawsze musze miec pod reka butelke z ktorej pociagam po lyku co jakis czas. Najgorzej, ze w obecnej pracy nie mam butelkowanej wody mineralnej, tylko taki baniak duzy "dar natury", to mnie troche zniecheca do picia wody w pracy. Ale i tak jestem slynna z wielkich ilosci picia, rano jak tylko przychodzę robię sobie kawę (kubek ze 300 ml) i od razu herbatę (kubek 450 ml), zeby mi wystygla, bo nie lubie goracej. I to wypijam tak do godz 11, potem kolejna herbata 450 ml i albo jeszcze jedna, czasem juz jej nie dopijam (musze sie odzywczaic od picia czarnej,kiedys nigdy takiej nie pilam, a teraz tylko wrrrr) albo szklanka wody, czasem dwie, a potem przychodzę do domu i z litr wody co najmniej. Muszę troszkę zwiększyc ilosc wody zamiast herbaty. Byla u mnie przyjaciolka i co? i wypilam jedno male piwo grejpfrutowe i zjadłam z 7 sztuk tych chrupków sunbitesów. Ale potem grzecznie chrupki, ktore zostaly wyrzucilam natychmiast do kosza, nie mogą lezec ani chwili, bo bym zjadla zaraz.

po lekarzu musialam jeszcze isc na dluższy spacer na pocztę i wróciłam do domu, teraz czekam na przyjaciółkę. A z nerwów odechciało mi się jeść cokolwiek, ale w końcu zjadłam twarożek domowy piątnicy z ogórkiem i pomidorem, bo jak znowu mnie głód przyciśnie i nie bede mogla spać to nie bedzie ciekawie. Jeśli chodzi o wspomagacze, to ja żadnych nie stosuję. Kiedyś parę razy jakieś się zdarzyło, ale nigdy nic nie działało. Jeśli mowa o białkach i przyspieszaniu metabolizmu to to jest podstawa diety dukana. Białka są skomplikowane chemicznie i do ich rozkładu organizm musi spalić dużo energii, dlatego im więcej białka się je tym więcej energii spala organizm. Tylko jest jeden podstawowy minus - nadmiar białka zakwasza organizm i go ruinuje, zwłaszcza nerki. Znam osoby, które po tej diecie wylądowały w szpitalu na nerki, ogólnie jak ktos nie ma problemów to ok, ale jak np jeszcze o nich nie wie, to po tej diecie sie dowie. Najgorszą dla mnie dolegliwościa na tej diecie były zaparcia (ktore oczywiscie mam i bez diety zadnej specjalnej), na tej diecie to juz urasta do prawdziwego problemu zwlaszcza w dniach kiedy powinno sie jesc tylko bialko (czyli nawet warzyw zadnych) oprocz 3 lyzek otrąb (ktore np u mnie nie pomagaja w wyproznianiu). No ale fakt faktem dieta ta jest przyjemna, bo sie nie jest glodnym i mozna jesc duuuuze ilosci i bez liczenia kalorii. Dlatego ja teraz jako tako kalorii nie bede liczyc, ale bede sie starac jesc duzo bialka z warzywami, jak najmniej weglowodanow, ale calkiem ich wykluczyc tez nie chce.

ale jestem wściekła po tej wizycie u endo! wkurzyła mnie baba na maxa powiedziałam na poczatku, że mam takie i takie badania no i że przyszłam w cel dalszej diagnostyki, baba potwierdziła, że tak, TSH za duże. I na tym się skończyła gadka o tarczycy i wywiad na temat niedoczynności, natomiast dalej dawała mi reprymendy dietetyczno-sportowe. A ja do ch..ja wafla nie poszłam do niej jak do dietetyka tylko, skoro już się wzielam za siebie, to chcialam zeby mi wyregulowala tą tarczycę, jesli to konieczne, żeby może było łatwiej schudnąć albo chociaż potem nie tyc znowu błyskawicznie. Zdaje sobie sprawę, że to też moja praca, ale bez jaj. Pyta się mnie czy jem słodycze, no ja wiadomo jak teraz jestem na diecie to nie, ale normalnie sobie pozwalalam, to uznala, ze to pewnie moj nałóg, że wystarczy nie kupować w sklepie i już się nie bedzie jadlo slodyczy, jakie to proste nieprawdaz? Gadala mi zebym chodzila tylko do takich sklepow, gdzie kupie to co konieczne (bez slodyczy) i wychodzila. Nastepnie na oko ocenila, ze pewnie mam hiperinsulino cos tam i dala mi tez badanie na cukier (ktory i tak zawsze mialam w normie). Nastepnie byla gadka o sporcie. Tak, ja wiem, ze musze sie wiecej ruszac. Powiedzialam jej jakie sa moje plany na najblizszy czas, ze min 2-3 razy w tygodniu rowerek, duzo spacerow (oczywiscie musze wziac pod uwage moje stawy, ktore mnie teraz 2 dzien z rzedu bolą), ale co tam baba stwierdzila, ze za malo, ze lepiej 4 razy, jak stwierdzilam, ze tez u mnie bywa ciezko z czasem, zeby tak regularnie 4 razy (wiadomo nie leze w domu na tylku i nie mam nadmiaru czasu wolnego, a czasem jak juz wroce z pracy jestem tak padnieta, ze nie mam sily - byc moze tez jakis w tym udzial tarczycy),to uznala, ze babki z 3-4 dzieci sa lepiej zorganizowane i jak sie ma mniej czasu to wbrew pozorom sie wiecej zrobi. Na koniec rowniez upomniala mnie ze powinnam chodzic wczesniej spac (wczesniej niz o 23) bo jakis tam hormon ochudzajacy sie wtedy aktywuje. Ja sie lekko usmiechnelamtak po prostu, bo nie wiedzialam o tym, to mi gada, ze ona mi tu bajek nie opowiada, to sama nauka. Wkurzyla mnie i tyle. Potem nic się juz nie odzywajac dala mi skierowanie na USG tarczycy i badania krwi na wszystkie hormony. To jedyny plus tej wizyty. Jak zrobie te badania, to oczywiscie pojde juz do innego lekarza.

moje menu na dziś: - I śniadanie - to co wczoraj, czyli serek danio light+ trochę musli+ borówki amerykańskie - II śniadanie - pół bułki orkiszowej+ ser żółty odtłuszczony+ plaster polędwicy - no i przed chwilą na obiad wciągnęłam filet Frosty (lubie te ich ryby mrożone)- ryba w sosie ziołowym (malutki)+ drugie pół bułki orkiszowej + pomidor co dalej nie wiem, bo dziś nie będę miała znowu czasu na kolację, ale może uda mi się w przelocie jakiś twarożek wciagnąć

ooo z aquoliny miałam wodę toal. pink sugar, ostatnio nawet znowu nad nim myślałam. A z tych mgiełek mam do tej pory pomarańczowo-waniliową, ale już nie lubię tego zapachu. Z Avonu miałam prawie wszystkie mgiełki - w końcu bycie konsultantką zobowiązuje :P Białej czekolady akurat nie miałam, ale z pozostałych najbardziej lubię arbuza, mniaaaam, właśnie nawet kokosa ostatnio przyćmił zapach arbuza, kupuję wszystko w tym zapachu. Z sephory miałam z tych perfumetek wanilię, ale oddałam ostatnio koleżance, bo już nie znoszę tego zapachu. Innych nie próbowałam. te Demeter mnie zainteresowały, kiedyś o nich słyszałam, ale nigdy nie miałam, może się skuszę. I te Cioccolato mnie też pociągają. Kurczę a przecież jestem na odwyku kosmetycznym!!!

"Nie uwierzysz, ale dziś właśnie pachnę kokosem od Yves Rocher" hehe dobre :)

jak na taki tani psikacz, to zapach się całkiem całkiem trzyma. Z jedzeniowych odpowiada mi jeszcze z Yves Rocher woda kokosowa, ale chyba bardziej limitowana z tego roku kokosowo-ananasowa. Ogólnie lubię zapach kokosa, kiedyś uwielbiałam wanilie, ale teraz już nie, przejadła mi się. Innych jedzeniowych nie pamiętam na chwilę obecną.

jak chcesz mogę Ci powąchać w hebe jak będę (a muszę być przed końcem sierpnia bo mam kupon na 10 zł do wykorzystania :)) te które będą :P ze 4 wersje zapachowe mieli, zresztą powącham bo sama chce jeszcze jakiś z tych zapachów.

ale z tych objawów tarczycy, to prawie każdy się zdarza czasem, bo są tak niespecyficzne i typowe dla wielu innych dolegliwości. A ja np mam jeszcze taki objaw, który kiedyś dawno temu szukałam co to może znaczyć i skąd się bierze i znalazłam, że to typowy dla chorób tarczycy, a mianowicie ciemna skóra na łokciach - wkurza mnie to strasznie, rozjaśniam cytryną, smaruję kremami, ale jednak zawsze mam ciemniejszą skórę.

i ja zrobiłam test na taczycę, wyszły mi 22 pkt: jest duża szansa, że masz niedoczynność tarczycy; wykonaj wszystkie potrzebne testy, żeby potwierdzić diagnozę (TSH, FT4, FT3, USG tarczycy, przeciwciała antyTPO i antyTG) woda o zapachu gumy balonowej: http://panakotasklep.pl/woda-toaletowa-star-nature-guma-balonowa.html kupiłam w drogerii hebe, są jeszcze inne zapachy i zamierzam niektóre nabyć, np herbatnik. podróbka fantasy, wg mnie trwały zapach: http://www.perfumy.pasaz-handlowy.com/cote-azur-mysterious-color-woda-perfumowana-p-2067.html

lopilo - jestem w 100% pewna, że zobaczysz spadek na wadze w sobotę (chociaż ja bym nie wytrzymała, żeby się tyle nie ważyć :P i jeszcze się zamartwiać, że być może nie schudłam), ale żeby schudnąć trzeba jeść ;) Co do perfum to ja rzadko wracam do któregoś zapachu, szybko mi się nudzą, jest w zasadzie jeden, do którego wracam (Estee Lauder Pleasures), a poza tym podobaja mi się zbliżone do lopilo :D tzn np. Flowerbomb Victor&Rolf (nie miałam nigdy dużego flakonu bo zawsze szkoda mi az tyle kasy, ale zuzylam mnostwo probek, cały czas myśle nad dużą pojemnością, ale muszę powąchać te So elixir, dużo słyszam o nich), Fantasy B. Spears (miałam oryginał oraz wiele razy tę samą bardzo udaną podróbkę, zawsze zbierałam dużo komplementów na temat tego zapachu), Ange ou Demon Givenchy (też miałam wiele próbek), poza tym kiedyś uwielbiałam Hypnotic Poison Diora - ale teraz już chyba mi się przejadły aż tak ciężkie zapachy i Cacharel Amor Amor (ale też mi się znudził, bo zbyt popularny), natomiast np nie znoszę żadnych perfum Chanela, jestem ogólnie tolerancyjna na zapachy i wiele jest dla mnie interesujących, ale tych nie znoszę. A ostatnio zrobiłam furorę wśród facetów w pracy jak przyszłam wypsikana wodą o zapachu gumy balonowej- taka za 20 zł, ale bardzo czysty i wyczuwalny zapach zapach gumy, wszyscy chcieli mnie zjeść. Lubię takie słodkie, jedzeniowe zapachy - wiadomo łasuch nr 1.

tak każde laboratorium ma swoje normy i do tego trzeba się odnosić, ale TSH nawet w normie laboratoryjnej nie oznacza, że wszystko jest ok. Górna granica normy jest ok, ale dla kobiet starszych np w wieku 50-60 lat, dla młodszych nie. A ja z rana oczywiście najpierw na wagę, 91,9. Fajnie, ale to przez to, że przez ostatnie 2 dni ostatni posiłek jadłam około godziny 15, tak wychodziło, że nie jadłam kolacji i potem z głodu nie mogłam usnąć. Muszę to zmienic, bo nie chcę takich długich przerw między posiłkami. Zumba - ok, ale dla osób wg mnie z niezbyt dużą nadwagą, przy tylu podskokach stawy często mogą robić wysiadkę. Parę lat temu jak się odchudzałam skakałam nawet na skakance, wszystko ok, a po kilku latach kiedy znowu chciałam wrócic do biegania i skakania zaczęło się od lekkiego kłucia w kolanie i koniec... Dla osób z dużą nadwagą rzędu kilkadziesiąt kg lepsze są cwiczenia nie obciążające stawów. Poza tym np w moim przypadku, kiedy do tej pory przez ostatnie 2-3 lata prowadziłam bardzo osiadły tryb zycia, nie zacznę nagle ćwiczyć intensywnie 5 razy w tygodniu, zresztą nie zależy mi w ogóle na budowaniu mięśni. Podstawą u mnie jest odpowiednia dieta i to 90% sukcesu, muszę dość mocno zmodyfikować dietę, żeby schudnać, bo nawet ćwiczenia nic nie dadzą. Poza dietą chcę się więcej ruszać, ale nie wyczynowo. Po pierwsze więcej chodzić, po 2 max 2-3 razy w tygodniu jakiś rowerek, jak więcej schudnę to też stepper i koniec, tylko żeby skóra była w miarę jędrna i tyle co dla zdrowia, bo na odchudzanie przez ćwiczenia to nie liczę.

Wirka super, gratulacje! Ale jestem głodna jak wilk. Dlatego muszę iść wcześniej spać :)

a teraz parę moich ulubionych przepisów z dukana: NALESNIKI bez maki na 1 nalesnik: 1 jajko 2 lyzki odtluszczonego mleka w proszku 1 lyzeczka chudego mleka w plynie ewentualnie pol lyzeczki slodzika wychodzą pyszne zwarte naleśniki :) CUKINIOWE PLACKI cukinia skrobia kukurydziana jajko koperek przyprawy (co komu pasuje, ale najlepiej tylko troche soli i pieprzu) Cukinie zetrzeć na tarce, na grubych oczkach. Odcisnąć jak najwięcej wody, dodać jajko, skrobię (żeby troszkę wszystko zagęścić), dużo posiekanego koperku, doprawić, wymieszać i na patelkę. SERNIK *1 kg sera aksamitnego dr oetkera 3% tłuszczu *7 jajek osobno żółtka i białka(pewnie może być i 6, można odjąć np żółtko) *słodzik do pieczenia w proszku lub płynie/ksylitol/coś innego do słodzenia, ile kto lubi, ksylitolu ja daję tak min 6 łyżeczek, doprawiam do smaku *sernix lub budyń waniliowy bez cukru (dawałam taki wprost z torebki proszek, ale w oryginalnym przepisie jest rozrobiony na mleku chudym) *trochę aromatu jaki kto lubi * w ramach modyfikacji można dać rodzynki/kakao do części masy Miksujemy ser, żółtka jaj, słodzik, potem mieszamy masę z budyniem (nie miksujemy budyniu)/lub ja miksuję wszystko tzn. ser, żółtka jaj, słodzik, sernix, potem dodaje się pianę z białek. Pieczemy około 1 godzinę w mocno nagrzanym piekarniku (220 stopni?), mój nie pokazuje temperatury. PIERNIK 6/8 porcji : Przygotowanie : 10 minut - Pieczenie : 45 minut 8 lyzek otrab owsianych 8 lyzek otrab pszennych 2 lyzki odtluszczonego mleka w proszku 1 opakowanie proszku do pieczenia (okolo 2 lyzeczek) 6 lyzek serka homogenizowanego 3 cale jajka + 3 bialka 2 lyzki slodzika w plynie/lub więcej, ja daję więcej ksylitolu 2 lyzki przyprawy do piernika Rozgrzac piekarnik 180 (th6) Otreby wymieszac z mlekiem i proszkiem do pieczenia. Dodac serek i dobrze wymieszac, dodac cale jajka i bialka. Wymieszac do otrzymania jednolitej masy. Dodac przyprawe i slodzik. Blaszke przetrzec papierem zmoczonym w oliwie. Piec 45 minut, upewnic sie ze ciasto jest upieczone nakluwajac je wykalaczka po wyjeciu powinna byc sucha.

wróciłam od lekarza i jestem taka głodnaaaa... po pracy nie chciało mi się jeść, a teraz bym konia z kopytami wciągnęła, ale już za późno i nie mam też w lodówce nic co by się nadawało na przegryzkę, bo nie byłam na zakpach. Oczywiście po lekarzu zaszłam do rossmanna po chemię, ale nie obyło się bez czegoś kosmetycznego, kupiłam magnetyczny lakier do paznokci+magnes do niego :) tego jeszcze nie miałam. W dodatku bolą mnie stawy, co jakiś czas mi się odzywają i rwą, ech... sypię się. Do biegających pusztych dziewczyn: uważajcie z tym bieganiem, bo przy nadwadze potrafi to niezle zruinować stawy :/ ja swoje dorobiłam biegając :/ ortopeda jak mnie zobaczył i uslyszał, że biegam/-łam, to się za głowę załapał i kategorycznie mi zabronił, powiedział, że tylko rower lub coś w wodzie - pływanie, gimnastyka, a byłam wtedy szczuplejsza niż obecnie.

no i wróciłam z wynikami badań, odczucia mam średnie, a mianowicie jeden z enzymów wątrobowych nieco podniesiony, ale to i tak pikuś, przed badaniem nie oszczędzałam się i akurat zjadłam poprzedniego dnia dość tłusty obiad, więc to jeszcze nic strasznego, no i piłam alkohol dzień wcześniej ;) wprawdzie tylko wino i jednego drinka. Natomiast co do TSH to nie jest różowo, mam 3,2, czyli jutro do endokrynologa i zobaczymy co dalej, może mi da jeszcze pozostałe badania. Co do ciast, to oczywiście nie ma w nich cukru. Cukru nie stosuję wcale od czasu kiedy byłam na dukanie, a mimo to ze słodkości nie muszę rezygnować. Co do mąki to albo nie ma wcale, bo jest zastąpiona otrębami (mam nawet takie bardzo drobno zmielone, nadające się do wypieków), albo jest orkiszowa, którą również posiadam w domu, lub robię czasem mieszanki ze skrobią kukurydzianą, która nawet na dukanie jest dozwolona. W serniku wiadomo nie ma żadnej mąki. lopilo, a Ty jaja jesz? bo nie pamiętam, a jajka są w każdym cieście. Dokładniejsze przepisy na różne rzeczy podam w terminie późniejszym, bo zaraz muszę lecieć do laryngologa z jedną sprawą (jak już wszyscy lekarze to wszyscy :)). Pamiętam tylko, że jeśli chodzi o sernik to w składzie jest ser taki sernikowy z wiaderku, najlepiej dr oetker, ma chyba do 3% tłuszczu, czy już nie pamiętam ile, ale bardzo mało, tak mało, że na dukanie dozwolony, poza tym jaja, budyń jakiś waniliowy lub śmietankowy ale koniecznie bezcukrowy (lub dawałam sernix, sam budyń jako deser jest dobry na diecie, ale posłodzony koniecznie czymś innym tzn bez cukru no i na chudym mleku), może być trochę aromatu do ciast, no i coś do posłodzenia w zależności od uznania, może być słodzik do pieczenia taki w płynie, aczkolwiek mi nie smakuje nic ze słodzikiem, dlatego stosuję mój ukochany ksylitol, albo mieszam, część słodziku, część ksylitolu, albo jeszcze część syropu z agawy. W muffinkach, pierniku w składzie występuje coś do słodzenia jak wyżej, otręby lub otręby+mąka orkiszowa lub otręby+ trochę skrobii kukurydzianej - ja to różnie mieszam, zależy jak mi się zachce, poza tym jaja, serek homogenizowany 0% naturalny, kakao lub bez, przyprawa do piernika, ewentualnie przyprawy wg uznania, mogą być orzechy. Ostatnio tydzień temu przed dietą robiłam muffinki marchewkowe, ale w wersji jeszcze nie całkiem light, teraz mam pomysł na lajtowe, więc skład jak wyżej + marchewka + może dam trochę ananasa jak w cieście marchewkowym. No i w moich marchewkowych muffinach był też olej (w dukanowych nie) który zastąpiłam w dużej części oliwą z oliwek i dałam mniej niż w przepisie, ale teraz dam tego jeszcze mniej, bo i tak były dość tłuste. I żeby nie było - ja prawie nie umiem gotować ani piec, jesli chodzi o jakiekolwiek ciasta to umiem tylko te z diety dukana, potrway w dużej mierze zcazelam gotowac dopiero jak bylam na diecie, więc też normalnych raczej nie umiem :)

lopilo - za mało to Ty zjadłaś, żebyś nie popadła w jakąś paranoję.