Ruzibunee

lopilo Kochana czytałam o Waszym pomysle, jednak wydaje mi się, że to nie dla mnie, ale zastanowię się i myslałam nad jednym dniem sprawdzającym ;)

hej dziewczynki :* U mnie też waga stoi ale cóż się dziwić, wczoraj zaliczyłam mały grzeszek ale ciii ;)Było-mineło, zapominam i jadę dalej :) Mam 49 dni i 4 kg do zrzucenia. Ale tak się wczoraj zastanawiałam, że i tak jestem zadowolona z efektów, z tego, jak cm pospadały, i spadają dalej :) Mój facet wczoraj powiedział, że się wychudzilam ;) Do dobrego wyglądu jeszcze mi brakuje, ale mam nadzieję, ze do listopada jeszcze swój wygląd poprawię:)

Gratuluję spadku dziewczyny! Ja dziś dietowo ok, żadnych szaleństw, choć o mały włos nie rzuciłabym się na batona :o Ale wytrzymałam i już mi przeszło... Oby na długo ;) Ważyć się nie ważyłam, może jutro lub pojutrze, może dopiero w sobote? :P

pogadanka była ostra ale w sumie nie wiem czy coś dała :o Teraz poszedł na nockę, pierwszy raz, dziwnie się czuję sama na noc... Dzisiejszy dzień też dietetycznie dobrze, byliśmy na zakupach, to on na kacu uparł się, ze musi zjeść frytki z mcdonald's :o byłam z nim w środku, ale nawet mnie nie ruszyło ;-) Ani frytki, ani inne hamburgery które sobie kupił ;) I wypiłam 1 litr wody, więc jest ok. Ale waga większa niż rano, ciężko żeby było inaczej ;) Zaraz zrobię sobie herbatkę na pracę jelit :)

Agucha fajnie że napisałaś o tej oliwce, jak będę w PL to kupię. Od ponad roku codziennie pod prysznic używalam oliwki dla dzieci, niestety ostatnimi czasy mnie wysusza :o Dlatego wypróbuje tej Twojej, może będzie lepsza :) Muszę poczytać o dobrze nawilżających balsamach itp. bo kupiłam teraz jakiś nawilżający, ale nie wiem czy pomoże...

hmm no ciekawe z tą koleżanką, może ma jakąś diete-cud i sie chwalić nie chciała :P Ja jestem w szoku z tą moją wagą, no ale cieszę się oczywiście, muszę się pilnować, żeby nie skoczyło w górę.

nie wiem lopilo, jestem z nim te kilka lat i nigdy sie z nikim nie bil przy mnie, nie wrócił pobity, ale w gębie cwany, a jego matka opowiadała jak za gówniarza się bił na osiedlu ;) Ale to jak każdy chyba. Ale pamiętam wielkanoc 2009 u mnie w domu, jak mój wujek sie zaczął kłócić ze swoim zięciem no i w końcu zaczęli się szarpać, oboje pijani, mój brat z ojcem ich odciągali ale nie umieli sobie poradzić, i mój facet się wkurwił, i wszedł między ich czterech i tego zięcia powalił na podłoge jednym ruchem (oczywiście nie bił go tylko go przytrzymał) wtedy wszyscy byli w szoku że taką ma siłę. No ale nie wiem czy jest się czym chwalić :o w każdym razie imprez mu się pewnie na długo odechce ;)

hej! Ja normalnie nie wierze, stanelam na wadze a tam... 78,9!!!!! Jakim cudem 0,5 kg w dół? To chyba przez te nerwy :P facet wrócił po 2 :o w stanie hmmm takim sobie, ale myslałam, że będzie gorzej. Od razu poszedł pod prysznic (co dziwne) a później od razu do wyrka. Ja głupia nie jestem, odsłoniłam kołdrę i... zonk. Całe ręce ma posiniaczone!!! Wielkie siniaki aż takie krwiste :o To samo na plecach, a na nogach oprócz siniaków jakieś krechy pozdzierane do krwi :o no i twarz tez trochę zmasakrowana, ale jakoś nie specjalnie. Tak się wkur*ilam, A wiecie co on powiedział? Że się z kolegą dla żartów bił... :o Z kolegą się bił i takie siniaki?? Ciekawe... No nic, w każdym bądź razie twardo trzyma się tej wersji, a co ja mogę... lopilo, za wynajem płacimy baaaardzo mało, bo 120 funtów tygodniowo. I musimy płacić tylko za prąd, i pralnie, bo nie mamy własnej pralki. To jest bardzo tanio, bo mieszkanko jest w dobrym stanie. Wcześniej wynajmowaliśmy pokój z łazienką za 110 funtów. Ale w stanie tragicznym, uciekliśmy czym predzej, bo od grzyba i wilgoci aż mi oczy puchły. Musieliśmy szybko coś znaleźć i znaleźliśmy malutki pokoik bez niczego za 100 funtów tygodniowo :o Ale na szczęście po niecałych dwóch tygodniach znaleźliśmy te mieszkanko.

hehe dziekuje, kto wie moze kiedys bedzie okazja sie spotkac :) Dobranoc!! :*

haha Agucha, całkiem możliwe :D A mieszkam na południu w Bournemouth... (jeżeli to do mnie było pytanie:P )

No właśnie to by sie z celem mijało. Jak mnie poznał ważyłam 65 kg. I było ok. A teraz, jak znów chce tyle ważyć, to nagle problem :o Kiedyś moja siostra powiedziała, że on sie boi. Bo tak jak juz pisałam, powinien o siebie zadbać, ale pewnie teraz, jak ja jestem grubsza, to nie czuje sie zagrożony... Nie wiem czy rozumiecie? Kurde, ja sama nie rozumiem...

Myślicie że moja dieta ma z tym coś wspólnego?? No wiecie, on mi cały czas powtarzał, że nie mam sie odchudzać, i ten tekst "Skąd wiesz, że jak schudniesz to dalej będziesz mi się podobać" :o

no tak... Myśle nad wspólną przyszłością, dwa lata mieszkamy ze sobą, nie specjalnie mi się to podoba, takie mieszkanie bez ślubu itd. Moja siostra 10 lat żyła bez ślubu i do dziś mi powtarza, ze żałuje ze tak długo, za długo... A mi chodzi o to, że jakoś wcześniej nie miał takich potrzeb i wciąż powtarzał, że ja jestem najważniejsza i najważniejsze dla niego jest bycie ze mną a nie z innymi. A od kilku dni takie akcje... I zastanawiam się, skąd się to wzięło...

ale przez prawie dwa lata byliśmy w związku na odległość, przez peirwszy rok widywaliśmy się raz na miesiąc i wtedy miał mnóstwo czasu i możliwości aby szaleć... Jeżeli teraz mu się nagle zawidziały szaleństwa, to szkoda, bo ja chciałam nasz związek popchać dalej...

ehh i właśnie tutaj chyba cały problem, bo ma 21 lat :o I choć na co dzień potrafi być dojrzały i bardzo odpowiedzialny, to jednak widać, że jeszcze dzieciak z niego...

tak, mówił zebym poszła ale nie lubię tych ludzi poza tym źle się czuję. Ale dobrze wiedział jaka jest sytuacja, sześć dni był w pracy, teraz ma wolne to woli ze znajomymi czas spędzać :( On często ma takie zagrania jak singiel. Już mu tyle razy mówiłam, że jak chce tyle wolności, to musimy się rozstać, bo nie da się tego pogodzić. Że on będzie robić co chce, ale jednocześnie ja będę w domu mu prała sprzątała i gotowała. Ja wiem, że to jest wygodne dla niego, ale decydował się na związek, więc musi się nauczyć pewnej odpowiedzialności za to. A jesteśmy razem ponad cztery lata, więc wydaje mi się, że ten czas, kiedy musiał się wyszaleć, to już mu minął. No nie wiem. Ja potrafiłam się zdecydować czego chcę, wybrałam jego i życie z nim. A on wiecznie coś wymyśla... Ehh ale pewnie to ja histeryzuję... No nic, zobaczymy o której przyjdzie i w jakim stanie :P

tak, tak, te z ciasta :) Co do związku, tak jak pisałam, u nas tez ZAWSZE było tak że albo razem, albo wcale. Bardzo sie zawiodłam i będzie pewnie pogadanka jutro, ale jak się skończy to nie wiem :o A jak Wy uważacie? Bo może histeryzuję? Po prostu wyć mi się chce na myśl, że ja się zanudzam w domu, chodzę z kąta w kąt a on się świetnie bawi ze znajomymi... Co innego, jakbym była w pracy lub gdzieś poza domem, to ok, ale tak świadomie wybrał towarzystwo znajomych których widział 6 dni z rzędu w pracy, a mnie zostawił samą :(

nie zjadłam i nie zjem żadnych ciastek... Nikt nie jest wart tego, żeby przez kogoś zaprzepaszczać to co już osiągnęłam :D Będę się dzielnie trzymała, choć łatwo nie jest. Już nawet miałam nadzieję, że wróci po godzinie czy dwóch i jakoś to będzie, ale się nie zanosi :o Lopilo, u mnie "buchty" mówi się na takie słodkie "kluski" na parze :D Tzn, niekoniecznie słodkie, ale ja je znam z wersji na słodko, np. z sosem truskawkowym :) Mniam. A taki chlebek w jajku smażony też bardzo lubię. Ale standardowo- chlebek, jajko i ketchup :)

i szczerze na to liczylam, ze jednak nie pojdzie... ale poszedl.. nie chcialam mu zabraniac bo o to przeciez nie chodzil. A do klubu nie wiem czy pojda, miala to byc plazowa impreza... Ehh sorki ze sie zale ale cholernie mi zle :( mam ochote sie rzucic na jakies ciastka :(

no niestety tak mam :( On sie swietnie bawi a ja sie zamartwiam :(

Agucha ja nie mam nic przeciwko temu ze on pije bo zdarza sie to na prawdę rzadko, ale zawsze byłam obok i to kontrolowałam, miałam go na oku i się nie martwiłam. tym razem byłam pewna, że nie pójdzie, a jednak poszedł :o Już pomijam fakt, że to UK (wiadomo co się dzieje w klubach a jest weekend) i zaufanie zaufaniem ale szlag mnie trafia na samą myśl... Ale strach, że coś mu się stanie, że się wda w jakąś bójkę... :o Masakra :(

lopilo nie lubię tych znajomych, po prostu... przyjechali do UK kilka miesięcy temu i są strasznie pewni siebie, i uwazaja ze sa najbardziej za*ebisci na swiecie :o taki trojkacik- brat, siostra i jej chlopak :o dzisiaj maja byc jeszcze inni, ale nie znam ich. Tez mi cholernie smutno, bo tez u nas zawsze tak bylo, ze albo razem, albo wcale, ja juz tyle imprez odpuscilam, bo moj facet nie mogl isc... Dziwnie sie czuje z tym ze sobie poszedl. Tym bardziej, ze to ostra impreza duzo alko, pewnie wroci gdzies o 12:00 czy 1:00 w nocy pijany do nieprzytomnosci :o

Agucha, też zapomniałam o melasie. A kupiłam kilka dni temu, dałam jedną łyżeczkę do herbaty i... fuuuuuj :o Jak dla mnie smak ma okropny, nawet nie wiem do czego porównać, ale do herbaty się nie nadaje moim zdaniem. Może do ciast prędzej... Ja teraz jem sałatkę z sałaty lodowej, indyka, papryki i ogórka... Mój face je pizze bo idzie sobie ze znajomymi na plazową impreze :o Ja zostaję w domu, choć chciałabym się gdzieś wybrać, ale po pierwsze nie lubię tych znajomych, a po drugie źle się czuje. Troche mi smutno, że zamiast czas wolny spędzać ze mną, woli znajomych, ale przecież nie mogę mu zabronić... No cóz, może jakiś film obejrzę...

Też miałam kiedyś dobrą herbatke na trawienie. Jabłkowo jakaśtam, bardzo dobra była :) Ale się skończyła. Miałam iść właśnie na zakupy, ale mam daleko do sklepu i nie wiem czy pojde, bo mnie brzuch boli :(

dzięki lopilo :* wiem, że będzie wolniej, jestem na to przygotowana, ale tak jak już pisałam, ważne, żeby cm leciały, nieskromnie powiem, że sama po sobie widzę lekką różnicę :P Ale do tego, zebym spojrzała w lustro i powiedziała "jest dobrze" jeszcze daleko... Na razie patrzę i mówię " no, nie jest tak najgorzej" ;)