Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

poddałam się

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Cześć dziewczyny, minął już ponad tydzień u mnie, 9 dni. Dziś mój eks kręcił się pod moim blokiem, wiedział, że kończy mi się dziś urlop, więc podejrzewam, że chciał zaaranżować "przypadkowe spotkanie", na którym wyjdzie, że to ja będe chciała wrócić, ale przedłużyłam sobie urlop o tydzień. Akurat w godzinach w których powinnam wychodzić widziałam go przechadzającego się pod moim blokiem, mieszkamy co prawda niedaleko, ale w okolicy mojego mieszkania On nie ma znajomych. Nadal mi strasznie ciężko, jak mam ochotę zadzwonić to wmawiam sobie jak durna "poczekaj jeszcze jeden dzień, jutro zadzwonisz, nie dziś" i tak każdego dnia sobie powtarzam, kiedy już naprawde się łamie. W sumie, życie bez niego nie jest złe, ale tęsknota jest okropna. Tylko tęsknota za czym? Za poniżeniem i bólem? Jestem chyba masochistką...
  2. Dziekuje za miłe słowa. Minął 4 dzien... Może się wydawać, że to niewiele, ale do tej pory to zawsze po kilku godzinach ja wyciągałam rękę, wiec dla mnie te 4 dni to wieczność. Dzis już w sumie nie było tak źle, tylko kilka razy łapałam za telefon z zamiarem włączenia go... Chociaz w nocy miałam chwilę załamania. Myślalam sobie, że może poddałam się za szybko, że może znów powinnam walczyć, że przecież kiedyś było tak idealnie. Po tym wszystkim śnił mi się w nocy, że mnie przepraszał... Na szczęście rano znowu starałam się sobie powtarzac, że zasługuje na coś więcej niż wieczne nerwy, płacz i ból, że wolę pocierpieć w samotności i nie być upokarzaną, niż cierpieć obok niego i bać się cokolwiek powiedzieć, żeby go nie zdenerwować.
  3. Dziewczyny, jest tutaj jakaś z podobnym problemem jeszcze? Mija 3 dzień, włączyłam na chwilę telefon... Nie dzwonił ani nie pisał. Od razu go wyłączyłam i zakopałam na dnie szuflady, bo już byłam bliska do dzwonienia. Dzięki tej sytuacji przekonałam się ile mam życzliwych ludzi wokół siebie.
  4. Cześć dziewczyny :( Wczoraj, a właściwie przedwczoraj już postanowiłam zakończyć swój toksyczny związek. U Nas wyglądało to tak, że na początku było idealnie. Podczas sprzeczek nawet wszystko kulturalnie itp, aż w końcu podczas kłótni nazwał mnie "szmatą"... Zdębiałam... Za godzinę przeprosił, płakał, mówił że nie może bede mnie żyć, że to się nie powtórzy. Wybaczyłam, bo sama kiedy jestem zła potrafie wygadywać okropne rzeczy. Później przy każdej kłótni słyszałam, że jestem szmatą, kurwą, że jestem nic nie warta, że jestem tępą idiotką, często mówił, że mnie nie kocha a za chwilę twierdził, że jestem miłością jego życia... Aż w końcu doszło do tego, że po tych kłótniach to ja go przepraszałam i prosiłam o kontynuwację związku :O Tak sobie mnie urobił, że wiedział, że zostawiając mnie ja wrócę z podkulonym ogonem... W końcu postanowiłam powiedzieć stop. On po raz kolejny powiedział, że to koniec. Nie zareagowałam... Dzisiaj cały dzień tak mi go brakowało... :( Chodzę po ścianach z tęsknoty i chyba odrabię sobie ręce, żeby tylko do niego nie zadzwonić... Co godzinę pojawiają mi się w głowie myśli, że może jednak warto powalczyć, przecież sama nie jestem święta i zrobiłam kilka głupot, ale za chwilę pojawia mi się w głowie, że przecież zawsze starałam się dla niego jak najlepiej, zawszę starałam się go wspierać, w zamian za co byłam traktowana jak gówno... :(
×