MamaTruja

KMSU skopiuj cały link i usuń spację w środku :). Wtedy zobaczysz ;).

Aha, KMSU - nie badaj z porannego moczu (bo wynik będzie nieważny, LH się "kumuluje" w organiźmie przez noc i wynik jest zafałszowany - najlepiej wieczorem) i na 2 h przed badaniem ogranicz ilość spożywanych płynów. Staraj się sprawdzać poziom LH codziennie o mniej-więcej tej samej porze, to ważne dla porównywania. staraczka - bardzo chciałabym zinterpretować te Twoje wyniki, ale jak, skoro wszystko o innych godzinach robione? Jedne o 10.00, inne o 13.00, inne koło 20.00? Skoro "pasek" wykrywa pik LH następujący około 24-36h przed owulacją, to zakładając że wystąpił 24h przed owulacją mogłaś go przegapić robiąc jednego dnia test o 10.00 a następnego o 19.00. Z tych co tu pokazałaś, to wychodzi, że 23dc lub 25dc (co jest absolutnie przedziwne). Jak długie masz cykle?

KMSU (nadrabiam zaległości forumowe - :) dobry skrót), testy owulacyjne nie działają tak jak ciążowe. Krechy muszą być takiego samego koloru, albo choć bardzo zbliżonego. Nawet testowa powinna być nieco ciemniejsza od kontrolnej. Jak jedna jest zdecydowanie jaśniejsza, to do owulacji jeszcze czas.

Hmmm... możesz spróbować zacząć testy tak, jakbyś cykl miała 28dniowy - zużyjesz więcej pasków, ale będziesz miała pewność, że Cię nic "nie ominęło" ;). Ja pamiętam, że w pierwszym miesiącu stosowania tych testów to mierzyłam cały cykl :o. Chciałam się upewnić, że owulacja nie występuje wcześniej, niż wszyscy sądzą :). A wyszło, że jest bardzo późna. Podjęłam męską decyzję - idę do innego lekarza w piątek. Z tego co czytam na necie, to nie są żarty z tymi przydatkami, a bez antybiotyku to "samo" nie przejdzie :o.

O, KiedyśMożeSięUda - znalazłam tabelkę. W zależności od czasu trwania Twojego cyklu masz zaznaczony pierwszy dzień testowania: 21 dni dzień 6 22 dni dzień 6 23 dni dzień 7 24 dni dzień 7 25 dni dzień 8 26 dni dzień 9 27 dni dzień 10 28 dni dzień 11 29 dni dzień 12 30 dni dzień 13 31 dni dzień 14 32 dni dzień 15 33 dni dzień 16 34 dni dzień 17 35 dni dzień 18 36 dni dzień 19 37 dni dzień 20 38 dni dzień 21 I testujesz dopóki dwie krechy nie będą równie intensywnego koloru :). Od tego momentu masz jakieś 24-36h do owulacji.

Witam Was wszystkie po długiej przerwie. Net mi nawalił i bez końca trwało naprawianie :(. Ale już jestem :). Gratuluję tym, którym się udało i zapewne dołączam do grona powtarzających starania w kolejnym miesiącu ;). Nabawiłam się zapalenia przydatków i leczą mnie teraz :o. Ale tak jakoś dziwnie, bo dostałam leki przeciwzrostowe i witaminę E. Żadnego antybiotyku. Chyba się przejdę do innego lekarza :o. Objawów ciążowych brak - wszystkie bóle podbrzusza są związane raczej z tym zapaleniem przydatków, lub nadchodzącą @. KiedyśSięUda - ja stosuję te testy owulacyjne, powiedz ile trwa u Ciebie cykl, to napiszę Ci kiedy powinnaś zacząć testować :).

Moja @ ma przyjść 24.09, ma dość długie cykle. Ale na pewno nie wytrzymam i zrobię test ze 4 dni wcześniej :D. Kupiłam takie o czułości 10mIU/ml, więc przed okresem już powinny ciążę pokazać - o ile ciąża będzie.

Tak myślę o tych pozycjach, seksie w okreslone dni, wspomaganiach lekami i tak sobie pomyślałam, że chyba czas zapisać się na kurs tańca :). Ostatnio jak nie mogłam zajść w ciążę, to też sobie hobby znalazłam i skoncentrowałam się na nauce nowych umiejętności (czyli oderwałam myśli od ciąży) - i zaskoczyłam już w pierwszym miesiącu :D. Może to jest jakiś pomysł :D.

Witaj KiedyśMożeSięUda, u mnie nici ze starań, bo jeszcze @ się kończy :(. A jakoś nie znajduje przyjemości w wizji seksu "na Indianina" ;). Myślę, że od jutra mogę spokojnie zaczynać, oj, Małż się ucieszy :D. Tak się zastanawiam, skoro będę (mam nadzieję skutecznie) Małża prowokować do systemu dwudniowego ;) to czy jest sens robić te testy owulacyjne? Bo w sumie może mnie korcić, żeby jeszcze "poprawiać" w dni płodne, a to przecież plemniki osłabia.

Nie zniechęcaj się :). Trudno trafić na lekarza, który ma coś innego do powiedzenia oprócz "spokojnie, trzeba po prostu czasu" :o. A później trafiasz do specjalisty, który pyta "gdzie Pani była tyle lat???" :o. Jak masz kogoś, kogo możesz podpytać o dobrego lekarza, który nie zbywa pacjentek - to spróbuj. Albo zapytaj dziewczyn na forum kogo z Twojej miejscowości polecają.

staraczka - nie jestem lekarzem, więc nie będę Cię leczyć :D. Chciałabym tylko, żebyś zasięgnęła informacji i zastanowiła się nad tym, co Ci napiszę. Mogę bredzić ;), bo nie jestem fachowcem, ale sporo się dokształciłam podczas bezowocnego roku starań o poprzednie dziecko. Wiem tylko, że dziewczyny tutaj piszą, że biorą luteinę w II fazie cyklu właśnie ze względu na problemy z progesteronem (luteina prowadzi do przekształcenia ciałka żółtego w komórki luteinowe wytwarzające progesteron). Jeśli chodzi o uregulowanie okresu, to zazwyczaj biorą ją od początku cyklu. Ze swojego doświadczenia wiem, że luteinę dostaje się na sztuczne wywołanie okresu - dwukrotnie miałam wywoływane krwawienie, bo problemy homonalne zatrzymały normalny cykl. Raz po zastrzyku antykoncepcyjnym, drugi raz po porodzie (pojawił się pierwszy okres, a później już nie chciał ;) ). Zastanawia mnie więc jak lekarz uzasadnił u Ciebie tą luteinę w II połowie cyklu na "wyregulowanie okresu"? Czy to nie jest właśnie takie "leczenie skutków" - czyli po prostu wywoływanie krwawienia, a w środku dalej gospodarka hormonalna w nieładzie? I jeszcze jedno - prolaktyna to hormon, który jest w dużych ilościach produkowany przez kobiety np. po porodzie. Ma za zadanie zatrzymać owulację. To, że miałaś podwyższony poziom prolaktyny już by mnie sprowokowało na Twoim miejscu do badania prolaktyny z obciążeniem, żeby sprawdzić czy to nie hiperprolaktynemia czynnościowa. Bo faktycznie może być tak, że tylko się zestresowałaś - a może być tak, że nie masz owulacji i bez leków (i to nie luteiny) się nie obędzie. Ja w każdym razie od razu zrobiłam to badanie, kiedy wyszło mi, że prolaktyna jest za wysoka a ja mam za sobą rok "nie uważania". Trzymam za Ciebie kciuki, żeby wszystko było ok, a moje posty były bredzeniem idioty w pijanym widzie ;).

Justyna - no niestety, my jeszcze się staramy :(...ale już za parę tygodni może do Ciebie dołączymy :D. Daj znać jak poszło z testem :). Firanka, Ty też "idziesz systemem" ;) co drugi dzień czy po prostu na żywioł i będzie co ma być?

Progesreton, o ja pitolę :D! Progesteron! I nie w zajściu a w utrzymaniu ciąży (tzw. ciąże biochemiczne). Przepraszam, to już ta godzina gdzie padam na nos ;). Dobranoc!

KiedyśMożeSięUda - nie masz jeszcze dzieci, prawda? To i tak szybko udało Ci się "przywołać się do porządku" :), bo u mnie im dłużej to trawało (starania), tym gorzej - coraz bardziej nakręcałam się, że coś jest nie tak i pomimo zapewnień lekarzy, że dopiero po roku trzeba robić badania, to ja i tak badałam się na wszystkie strony :D. No i w sumie racja, bo wyszła ta prolaktyna nieszczęsna. Kto wie, ile byśmy musieli czekać na Truja, gdybym olała badania i "szła na żywioł". Pewnie jeszcze nie byłabym mamą ;). I tu odpowiedź do staraczki - możesz brać kf, nawet powinnaś, ale nie ułatwi on na pewno zajścia w ciążę. Jeżeli staracie się już prawie 1,5r i nic, to faktycznie coś może być na rzeczy. Pójdź do jakiegoś rozsądnego gina, a jeszcze lepiej gin-endokrynologa. Piszesz, że bierzesz luteinę - czyli coś nie tak z progesteronem u Ciebie, jak sądzę? Hormony mają to do siebie, że jeden wpływa na drugi - więc zamiast "leczyć" skutki, lepiej poszukać przyczyn tych nieregularnych okresów. Bo może się okazać, że niski progesreton nie jest jedyną przeszkodą w zajściu w ciążę (czego Ci nie życzę) - a w każdym razie nie najważniejszy. pikolinka - popatrz na to tak: kolejna szansa przed Tobą ;), już za parę dni ;).

KiedyśMożeSięUda - dziękuję za podpowiedź ;). Fakt - zajść w ciążę to nie taka prosta sprawa, jak się niektórym wydaje. Chociaż z drugiej strony są kobiety, którym (za przeproszeniem) wystarczy usiąść na męskich portkach i są w ciąży :D. Jaka to sprawiedliwość :(? Całe szczęście starania o dziecko same w sobie są bardzo miłe, chociaż pamiętam, że za pierwszym razem zaczynałam już świrować i traktować seks jako czystą prokreację zamiast czystej przyjemności :o. Mam nadzieję, że teraz do takiego stanu się nie doprowadzę ;).

Witajcie! Wczoraj niestety nie mogłam odpowiedzieć, bo mój Dzieć się zbudził i miałam kolejną średnio-przespaną noc. Nie wiem czemu od dwóch dni budzi się i nie może ponownie zasnąć. Może to jakiś kolejny skok rozwojowy :O. Miałam się Was pytać. Stosujecie jakieś "tricki" ;) wspomagające? Tyle się naczytałam, że warto np. kochać się co drugi dzień, żeby zawsze jakieś plemniki były w środku, a tu kontra - nie, najlepiej parę dni przed płodnymi abstynencja, żeby było więcej na później ;). Więc nie wiem, która metoda lepsza. Czy Wy jakoś zwracacie na to uwagę?