Mam taka przykra sytuacje i ona jest prawdziwa i prosze o sprowadzenie na ziemie, bo chyba wykorkuje z natloku mysli.
A wiec pare dni temu bylam w sklepie. Podchodzi do mnie facet i zaczynamy gadac (on zaczal czy moge mu doradzic). Teraz mowie, ze facet. Wczesniej ze chlopak (ale o tym zaraz). Nie spojrzalam na jego twarz, bo przy pierwszych slowach staram sie tego nie robic aby instynktownie nie 'ocenic ksiazki po okladce'. I tak se rozmawialismy, a jako, ze byl to sklep z ksiazkami itp to bylo o czym, a ja sie w tych tematach dobrze czuje. Potem jak ogarnelam jego twarz okazalo sie, ze jest 'troche' starszy. Myslalam ze z te 4-5 lat. Ja mam 16. I naprawde fajnie nam sie gadalo, a twarz i cialo mial przeboskie. Po prostu jak tak szlam i z nim gadalam to byl tzw. grom z jasnego nieba. Nie nazwe tego zakochaniem, ale zauroczeniem. I ciagle o nim myslalam. Na nastepny dzien znalazlam go na fb i okazalo sie ze jest wiecej niz 'troche' starszy.
A nie dziwie sie, ze on do mnie podszedl, bo czesto biora mnie za starsza i wgl (oczywiscie nie uwazam sie za bostwo, ale mogl mnie wziac za starszo o to mi chodzi) np. jak ze znajomymi chcemy sie 'demoralizowac' to mnie do sklepu wysylaja. Po prostu prosze o otrzezwienie, bo mimo wszystko o nim mysle. Nie wyobrazam sobie slubow itd, ale jednak chce sie skupic na czyms konkretnym nie na facecie, ktory pewnie nigdy sie nie odezwie po tym jak na fb zobaczyl moj rok urodzenia.
Blagam o cokolwiek!