Ponad miesiąc temu byłam na komisariacie z moją rodziną. Tam był taki fajny facet, nie miał munduru, był ubrany jak każdy chłopak "ze szkoły". Zastanawiało mnie co on tutaj robi, na policjanta był wg mnie za młody.
Okazało się że nim jest, i był przydzielony do naszej sprawy. Uczył się brać odciski palców. Ręce strasznie mu się trzęsły, odwzajemniał uśmiechy, kiedy miał coś powiedzieć a patrzyłam mu w oczy się jąkał. Na domiar wszystkiego co piękne nie było wody na komisariacie bo mieli awarie, poszedł ze mną do łazienki i polewał mi ręce wodą z butelki. Tam go zagadałam, od razu na "ty". On normalnie cały w sobie jakiś taki był podniecony, nie umiał nic powiedzieć, jak mówił to szybko, ręce mu się trzęsły, a oczy... Jeszcze nie widziałam takich oczu u mężczyzny. Takie z taką głębią, jakby chciał powiedzieć coś przez nie, trudno to określić.
Jak wspomniałam minął ponad miesiąc, ja oczywiście wpadłam na to że on mógł mieć praktyki. Doszukałam się że taka praktyka trwa 49 dni i że on sobie sam wybiera gdzie chce mieć - co za tym idzie może być spod poznania ale praktyka dawno się skończyła. Już pewnie jest policjantem, nie wiem czemu ale czuję to że już nim jest i jestem z niego dumna. Dziwne uczucie, zauroczenie to raczej nie jest, myślę o nim bez przerwy. Zastanawiam się jak go znaleźć, szukałam już na portalach społecznościowych, w szkołach policyjnych, ale tego jest tak dużo... Nie znalazłam go. Ostatnia deska ratunku na moje zakochane serducho to iść na ten komisariat, ale ja mieszkam z 50 km od tego komisariatu. Wczoraj byłam w tej miejscowości, ale nie dałam rady. Bałam się, nie chciałam zrobić z siebie głupka, no i jemu wstydu (dodam że jeden z policjantów wszedł do łazienki i wyzywał że ze sobą flirtujemy, on się wtedy speszył strasznie), nie chce też wyjść na jakąś łatwą dziewczynę którą można zaraz olać. Koleś był nieśmiały, było widać po jego zachowaniu na te wszystkie uśmiechy, wpatrywanie się w oczy i próbę rozmowy. Był taki męski tylko w wykonywaniu pracy policjanta...
Najchętniej zadzwoniłabym na ten komisariat, szkoda że maila nie mają bo było by już wgl łatwo... Tyle że zdaję sobie z tego sprawę że z siebie zrobię idiotkę, jego mogę narazić na siarę że jakaś dziewczyna się o niego wypytuje i mogę "zaśmiecać" linię kiedy ktoś by potrzebował prawdziwej pomocy.
Nie wiem co mam robić, nie mogę przestać myśleć, nikt tego za mnie nie zrobi, muszę sama podjąć ten krok i na coś się zdecydować, ale boję się nieprzeciętnie... To nie może być zauroczenie. Wiem co to miłość, żałuję że nie zagadałam do niego o numer i wgl, ale byłam taka przytłumiona przez to że rozpadł się związek z facetem z którym byłam 3 lata, nie mogłam się po tym pozbierać... Kochałam go, a on mnie olał i chodził wszędzie z innymi dziewczynami, pisał z nimi a mi urządzał przedstawiania co to sobie nie zrobi jak go zostawię. Więc jak czytam że policjant jest złym mężczyzną to aż mi się czasem śmiać chce, czasem normalny zwykły facet okazuję się być gorszy od takiego se policjanta. Wszystko w moim życiu się zmieniło przez te kilka minut, zastanawiam się co by tu zrobić żeby chociaż był moim przyjacielem. Od przyjaciela łatwo do miłości prawda? Tak więc proszę bardzo doradźcie coś, bo ciągle analizuję za i przeciw czy dzwonić tam, czy też nie i co tu powiedzieć jak zadzwonię... "halo? bo ja w sprawie policjanta..." - jak to wygląda... Jakby dzwonił telefon z burdelu mówiący że ten pan zapomniał się umówić na kolejny raz... Ehh sama już się z tego śmieję, ale to już powoli zaczyna być żałosne a nie mogę o tym kolesiu zapomnieć...
Dodam, że już kiedyś pisałam na forum o tym, mam 18 lat a ten policjant wyglądał na 22.. Otóż z tego powodu boję się żeby reszta jego załogi go nie wyśmiała... Macie jakieś pomysły.