![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/F_member_13879959.png)
Funiak
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Funiak
-
aha, jestem w 13 tyg i 4 dniu ;) i mam 33 lata. Ciąża nieplanowana - nie zamierzałam mieć dzieci ze względu na choroby (głównie nerwicę, problemy z sercem (które teraz jakoś uspokoiło się w ciąży), z żoładkiem itd itp) Wyniki na szczęście są ok, oprócz tego cholernego CRP. Jak okazało się, że jestem w ciąży, doznałam szoku i powtarzałam tylko: Ja nie mogę być w ciąży, biorę leki, jestem chora :o Ale pomalutku, po badaniach jakoś wszystko ma się ku dobremu, tylko teraz muszę skupić się z lekarzami na obniżeniu poziomu CRP i będzie dobrze. Mam nadzieję :(
-
dziękuję e ona takie właśnie opakowanie miałam, zobaczymy czy lekarz wystawi dla mnie receptę. Mojej ginekolog na razie boje się prosić, bo to tak jakbym podważała jej wiedzę. Tak myślałam, że to chodzi o łożysko, potem oczywiśćie sprawdziłam w necie i masę dziewczyn odstawia dopiero ok 17-20 tygodnia Duphaston i to stopniowo, a u mnie od razu i to przy dawce 3x1 :o No, ale mam nadzieję, że będzie dobrze i nie będę wracać do leku, ale niech będzie pod ręką. nie chcę znowu jechać w histerii do szpitala Przykro mi z powodu twoich starań i niepowodzeń. Ciekawe czemu tak jest, udało Ci się dojść przyczyny? W końcu Twoja babcia i mama to wieloródki
-
e ona, ja oczywiśćie tego nie pochwalam, jak odżywiają się amerykanki. Wczoraj skusiłam się na kilka chipsów, bardzo mi smakowały, a potem tak rozbolał mnie znowu żołądek :o Na fast fooda pozwalam sobie tylko 2-3 razy w miesiącu, to częściej niż przed ciążą, ale ciągle jestem głodna, a tym można się szybko zapchać :o Do tej pory nie przytyłam, a do szczupłych nie należę. Skoro waga stoi w miejscu to oznacza, że w sumie schudłam, bo macica i dziecko swoje ważą. Colę piłam w pierwszym trymestrze po szklance na mdłości, ale znowu po tym waliło mi serce. Warto o siebie dbać w tym szczególnym okresie, ale to co wyprawia się w sieci to jakaś masowa histeria. Co zjem lub wypiję a potem sprawdzę w sieci, czy to dopuszczalne w ciąży, to zaraz wyskakują jakieś chore tematy o rzekomym działaniu poronnym malin, ziół, ananasa czy nawet szkodliwym działaniu miodu. Po tym czuję się, jakby ktoś mnie walnął w pysk i płakać mi się chce, że już nic nie wolno chyba, a to nie prawda. Nawet z tym ananasem, o którym któraś tutaj pisała. Działanie poronne wykazuje tylko niedojrzały owoc a nie takie z puszki.
-
e ona no właśnie mi pani doktor kazała odstawić. Zrobiłam wielkie oczy, bo te plamienia, w dodatku przypadajacy termin miesiączki, a ona na to: "tak, tak - dzidziuś ma sobie radzić sam" Zrobiło mi się tak dziwnie, bo tak walczyłam o to, aby tej ciąży nie stracić. Przelezałam tyle dni, a tu taka decyzja bez kompromisów. Zostały mi tylko dwie tabletki, które mama wczoraj wyrzuciła przez przypadek do śmieci :o zaraz ma iść do internisty poprosić o receptę dla mnie, a ja nawet nie pamiętam ile to było mg. Ile jest na waszych opakowaniach? U mnie to było żółte opakowanie. Też myślałam aby brać jeszcze po tabletce do końca opakowania, ale teraz nie wiem, w końcu to już 2 dzień bez i na razie jest ok.
-
uważam w sumie że kiwoszka ma rację porównajcie sobie warunki higieniczne, jakie kiedyś były do obecnych. Nasze prababki i babki nie miały nawet toalet. nie wspomnę o krajach, do których cywilizacja nie dotarła w ogóle lub dzikich plemionach. swoją drogą moja babcia urodziła piątkę dzieci w domu, w tym bliźnięta. Wszystkie zdrowe, żyją do dziś choć każde przekroczyło już 60-tkę. Moja mama rodziła dzieci w okresie głębokiej komuny. W sklepach nie było nic, ciężko pracowała. Wyobrażam sobie jak jej musiało być ciężko. Żadnej profilaktyki, badań, a dzieciaki urodziła powyżej 4 kg :D
-
e ona - ale pomyśl o tym jak odżywiają się amerykanki, tam już chyba nie ma nic zdrowego jeśli chodzi o żywność, a rodzą zdrowe dzieci, więc jak to jest?
-
Ja też ten w ten weekend zamierzam poinformować rodzinę. Mam mieszane uczucia, zwłaszcza, że to wysokie CRP i boję się, jak to się wszystko potoczy. Tak czy siak, brzuch już widać, dzidziuś powinien mieć dziadków, którzy będą się o niego martwić razem ze mną. Moi rodzice wiedzą od początku. Teraz, po 6 tygodniach, pora poinformować teściów, rodzeństwo i dalszą rodzinę. Wieść pewnie rozniesie sie zaraz wśród znajomych (bratowa ma dłuugi język) więc pewnie gadaniu nie będzie końca, zwłaszcza, że jestem chyba ostatnią osobą, po której spodziewaliby się, że zajdzie w ciąże :D Odczuwam w związku z tym wszystkim lekki stres. Za każdym razem jak pomyślę, jak kto zareaguje, to coś mnie łapie za żoładek. Facet się śmieje i mówi, że co mnie to obchodzi w ogóle, czyjeś opinie, że powinnam się cieszyć i chodzić dumna jak paw, a ja się zaraz w sobie kulę :D Dlatego pewnie zrzucę ten obowiazek na partnera i mamę, a potem się ujawnię, jak ktoś przyjdzie. Dziś drugi dzień bez Duphastonu. Zostawiłam sobie na wszelki wypadek 2 tabletki, żeby w razie czego móc szybko reagować na ewentualne plamienie (miałam 2 razy w 7 tygodniu i niski progesteron). Wczoraj moja mama przyszła porozmawiać i zobaczyła jakieś papiery, skórki po bananach na stoliku w sypialni (w nocy sobie podjadałam :o), wzięła to wszystko i wrzuciła do spalenia :o Pól wieczora szukałam tabletek, w końcu skojarzyłam fakty. Mama oczywiście przejęła się i dziś idzie do internisty prosić o receptę dla mnie :D Mam nadzieję, że jej przepiszę, bo z Duphastonem pod ręką będę czuć się bezpieczniej. Ech, te mamy..
-
Ancyk, narobiłaś mi ochoty na piwo :D Przed ciążą lubiłam sobie wypić. Innego alkoholu nie piję, ale piwo to mogłabym litrami. Zwłaszcza w lato, sezon grillowy, ech...W pierwszym miesiacu ciąży, kiedy nie miałam pojęcia, że zaszłam, też parę razy zaszaleliśmy. Facet miał urlop, zjechała się jego rodzinka, zeszła moja i tak zaliczyliśmy dwie duże zakrapiane imprezy. Ale to był na szczęście 1-2 tydzień dopiero :D Jak dowiedziałam się, że jestem w ciaży, to jak pomyślałam, że mam teraz wytrzymać przynajmniej 1,5 roku bez piwa to byłam pewna, że nie dam rady. A jakoś w ogóle nie mam smaka. Raz mnie naszło i kupiłam dwa bezalkoholowe Lechy 0,3. To było z 1,5 miesiąca temu, do tej pory stoją w lodówce, ale może w weekend, jak mnie najdzie ochota to je otworzę. Uważam, że również w piwie z procentami, nie ma nic szkodliwego, jeśli wypijesz sobie jedno raz w miesiącu. To sam chmiel, drożdże, witaminy no i bardzo dużo kwasu foliowego. Procent znikomy w porównaniu do wina , o wódce nie wspominając. Jak będzie okazja typu święta, to na pewno pozwolę sobie na jedno piwo.
-
kiwoszka biorę sporadycznie jak nie mogę sobie poradzić z nerwami. Jak okazało się, że jestem w ciąży przeżyłam duży szok, od razu więc zapytałam ginekolog w rozmowie telefonicznej czy mogę brać coś na uspokojenie? Ona, że nic mam nie brać, bo to 6 tydzień, dziecko dopiero się rozwija itp. Powiedziałam, że chodzi mi o ziołowe leki, to odpowiedziała, że jak chcę, bo i tak pewnie nic mi nie pomogą :o :D Poleciła meliskę, ale z melisą to wiadomo. A Persen - same zioła i dość dobrze się po nim śpi. Przed wizytą wzięłam dwie tabletki w pewnym odstępie czasu, a dzieciak i tak wariował, tętno miał 160, czyli idealne, czyli ten lek nie zamula płodu. Znam masę przypadków z internetu, gdzie dziewczyny biorą psychotropy i też rodzą zdrowe dzieci. Jakoś trzeba sobie radzić, a Persen to niczym placebo. Szczerze mówiąc liczyłam że ciąża mnie wyciszy, jak sugerowała pani doktor i mama, niestety może przez te hormony (Duphaston) czasem mam niezłą szajbę i histerię :D Pozdrówki
-
kiwoszka biorę sporadycznie jak nie mogę sobie poradzić z nerwami. Jak okazało się, że jestem w ciąży przeżyłam duży szok, od razu więc zapytałam ginekolog w rozmowie telefonicznej czy mogę brać coś na uspokojenie? Ona, że nic mam nie brać, bo to 6 tydzień, dziecko dopiero się rozwija itp. Powiedziałam, że chodzi mi o ziołowe leki, to odpowiedziała, że jak chcę, bo i tak pewnie nic mi nie pomogą :o :D Poleciła meliskę, ale z melisą to wiadomo. A Persen - same zioła i dość dobrze się po nim śpi. Przed wizytą wzięłam dwie tabletki w pewnym odstępie czasu, a dzieciak i tak wariował, tętno miał 160, czyli idealne, czyli ten lek nie zamula płodu. Znam masę przypadków z internetu, gdzie dziewczyny biorą psychotropy i też rodzą zdrowe dzieci. Jakoś trzeba sobie radzić, a Persen to niczym placebo. Szczerze mówiąc liczyłam że ciąża mnie wyciszy, jak sugerowała pani doktor i mama, niestety może przez te hormony (Duphaston) czasem mam niezłą szajbę i histerię :D Pozdrówki
-
Przyszła mama - mnie pani doktor kazała odstawić Duphaston i też się boję, ostatnio czuję takie parcie, jestem w 3-4 msc a czuję jakbym miała rodzić :o
-
kiwoszka chyba masz rację... Ja mam naprawdę silną nerwicę, w dodatku lękową. Nie chcę brać prochów bo to nie jest rozwiązanie. Nie biorę nic od 4-5 lat (chyba że ziołowe). Wcześniej jak miałam nerwa, czy stres wolałam sobie wypić piwo niż się truć prochami. Teraz wiadomo, zero alkoholu, tylko meliska i persen pod ręką. Wczoraj nadmiar emocji związanych z badaniem sprawił, że musiałam dać im upust i sobie popłakać przed. Mama pytai "czy jak pomyślisz, że dziecku możesz zaszkodzić, nie możesz się opanować?" W ogóle nie rozumie, na czym polega ta choroba i że jej słowa są dla mnie jak nóż w serce i gwóźdz do trumny, bo ja nie mogę się opanować. Nie sądzę jednak, żeby doraźny stres bardzo szkodził dziecku. Jestem w 13t3d i wiem, że dziecko nie ma jeszcze nawet unerwienia. Więc raczej w nosie ma co matka wyprawia. A później...nie wiem. Czytałam, że dzieci nerwowych matek rodzą się smutne, za bardzo spokojne. Czytałam też, że rodzą sie rozhisteryzowane i zalęknione. Prawda jest chyba jednak taka, że wszystko zależy od procesu wychowawczego. Przynajmniej chciałabym tak wierzyć, zwłaszcza,że mój facet to moje przeciwieństwo i stoicki spokój i opanowanie. Już mówi, że on będzie małego wychowywał :)
-
Mnie też strasznie boli krzyż, kość ogonowa, wczoraj przed wizytą ból promieniował mi na nogę, ale po ciepłej kąpieli wszystko przeszło. Sekowa28 mnie w pachwinach boli tak, że wyć mi się chce. Dziś zaparzyłam rumianek i sobie tym podmywam i ból nieco łagodnieje. Lekarz mówiła, że to dlatego że "wszystko się tam powiększa", wiec póki co nie drążę tematu i czekam aż minie. szczerze mówiąc, liczyłam że drugi trymestr będzie bardziej łaskawy dla nas :)
-
e ona moja wizyta rownież trwała ok 45 min. Wcześniej czekałam godzinę w poczekalni, bo wszystkie wizyty były spóźnione. Dla mnie to był dodatkowy stres. Oczywiście znalazły się panie, które czekały razem ze mną, które "tylko po receptę", "tylko po zaświadczenie" itp. Miały nadzieje wcisnąć się przede mną bo też długo czekały. Na moje szczęście lekarz wyszła i zaprosiła mnie do gabinetu. Moja wizyta trwała 45 min. Pod koniec słyszałam jak klną w poczekalni (byli również faceci) :D Mój facet jak wyszedł ze mną z gabinetu to przepraszał czekających, że tak długo, a ja mam to w nosie. W końcu to badanie genetyczne, nie moja wina, że lekarz umawia tak a nie inaczej. W dodatku płaci się prawie 200 zł, więc chyba mam prawo do dodatkowych minut ;)
-
W sumie to jestem zdania, że wokół badania przezierności nie powinno robić się takiego szumu i tak napompowywać atmosfery, że badanie genetyczne jest tak bardzo ważne itp. Może to kwestia większych kosztów badania i dlatego robią taką hecę z tym wszystkim. Moja mama nie ma pojecia co to przezierność, po co ma być widoczna kość nosowa, obie ciąże przechodziła zdrowo i spokojnie i urodziła zdrowe dzieci. A teraz, pacjent wie tyle co i lekarz, przed każdym badaniem stresuje się. Tymczasem szanse, że coś będzie nie tak wynoszą może 1-3%. To naprawdę bardzo mało. Lekarz, owszem, powinien pomierzyć wszystko, ale informować pacjentkę, że coś nie tak tylko w momencie kiedy to konieczne. Ja tak bardzo bałam usłyszeć się słowa "przezierność", "kość nosowa" To chore wręcz :D Mnie też lekarz pokazywała żołądek dziecka, nawet ucho się już pojawiło. O płeć nie pytałam, bo w sumie to dla mnie nieistotne. Myślę, że miałam dużo większe powody od tutejszych dziewczyn, żeby obawiać się tego badania. Już nie chodzi o wady genetyczne, ale rozwojowe. Przez cały pierwszy miesiąc faszerowałam się lekami, które mam na stałe przepisane. W tym nasercowymi, na żołądek, przeciwbólowymi, a nawet antybiotykiem. Potem niski progesteron, wysokie CRP, znowu antybiotyk, bóle brzucha. Na szczęscie wszystko jest ok, bo tak miało być.
-
Hej, jestem już po badaniu przezierności. Wynik to 1. Nosek jest. Dzieciak wariował i nie dał się zmierzyć, ale jest piękny. Jeszcze 3 tygodnie temu była tylko główka i brzuszek, teraz wszystko, paluszki, żebra, oczka :) Facet oglądał razem ze mną. Serduszko bije mocno i szybko 160 tętno :) Wymiary to ok. 8 cm bez nóżek :) Tak mi ulżyło. Antybiotyk skończyłam brać w sobotę, zrobiłam ponowne badanie CRP i niestety, dalej wysokie - 14 (wcześniej 20). Pani doktor na dobre zainteresowała się moim przypadkiem, powiedziała, żebym jeszcze raz skonsultowała wyniki z internistą, a ona pogada z ordynatorem swojego szpitala i może mnie położą na diagnostykę. Martwię się tylko bo kazała odstawić Duphaston. Poleciła brać no-spę na bóle jelit i skurcze, a tak to nic. Ściskam Was mocno i zaraz idę spać. Muszę odespać te nerwy. Dzieciakowi też się to należy. Pozdrówki
-
Gratuluję wszystkim dziewczynom pomyślnych USG, ja jeszcze muszę nieco poczekać do swojego... Dzisiaj zaczynam kolejną próbę zwalczenia stanu zapalnego przy pomocą naturalnych produktów. Tym razem miód + zmielone siemię lniane zalane ciepłą wodą. Po niemiłej niespodziance z szałwią, zerknęłam przezornie w sieci czy miód jest dozwolony w ciąży :o Nie chce się wierzyć, ale od razu wyskakują tematy o rzekomo szkodliwym dla płodu działaniu miodu. Wgłębiłam się jednak w temat i okazało się, że to jednak bzdura. Dodatkowo dowiedziałam się, że miód + parę kropli z cytryny doskonale działają na nudności, podobnie z zatkanym nosem - miód + parę kropli z limonki. Bardzo dobry też na zgagę - wystarczy rano wypić szklankę wody z łyżką stołową miodu. Mam nadzieję, że oprócz tego, że ma właściwości przeciwzapalne pomoże mi się uporać z dolegliwościami żołądkowymi, bo ciała osłonowo. Antybiotyku zostało mi jeszcze 4 tabletki i nie mogę się już doczekać, kiedy będę mogła przestać brać. Dzisiejszy dzień przesiedziałam z mamusią, która choć martwi się ze mną o te moje wyniki, to już cieszy się na widok mojego rosnącego brzucha, choć mówi, że piersi nie urosły mi wcale. Po pomyślnym wyniki USG genetycznego zaczynam informowanie pozostałej części rodziny o moim błogosławionym stanie - od teściowej do wujostwa. Pewnie wyręczę się moim facetem i mamą, bo samej mi jakoś tak głupio :) Pozdrówki dla Was ;)
-
Hej, Asia a jaki antybiotyk brałaś w poprzedniej ciąży i w którym miesiącu?
-
Mnie tez pani doktor poleciła teraz clotrimazol, z tymże infekcję grzybiczną miałam z dwa razy w życiu i wiem jakie objawy sie z nią wiążą. Nie będę na razie stosować czegoś, skoro jestem prawie pewna, że to niepotrzebne. Poczekam na wyniki badań a potem zrobię przesiewowe jeszcze raz - moczu, z pochwy, a nawet kału jak będzie trzeba bo już mam tego dość :o i jak będzie ok, to nie dam sobie wcisnąć antybiotyku
-
tantum rosa można w ciąży? wydaje mi się, że kiedyś sprawdzałam i że pisało, że nie...zreszta jak prawie na wszystkim :o
-
mnie nawet nie piecze, tylko bolą te okolice wejścia do pochwy, cewka, nawet przy dotyku, na pewno wszystkie te narządy są bardziej teraz wrażliwe, ale żeby aż tak? dziś dopiero dodatkowo ten pęcherz czy coś, tak wzdłuż podbrzusza, przez sam środek, a przecież od 2 dni biorę antybiotyk, więc raczej powinno przechodzić postanowiłam raz w miesiącu robić badanie krwi i moczu, nie widzę sensu, żeby faszerować się antybiotykami, jeśli bakterie w moczu mam nieliczne albo pojedyncze, a podwyższone CRP na poziomie 10-20 mam już prawie od dwóch lat, więc to na pewno nie infekcja. Przechodziłam już 3 kuracje antybiotykami, coś by zadziałało
-
Dzidek jeśli chodzi o wymioty to ja cię rozumiem. Przed ciążą miałam problemy z żoładkiem i na stałe przepisany lek Lanzul, który mi bardzo pomagał. Jak dowiedziałam się że jestem w ciąży, to pierwsza myśl, że ja nie mogę funkcjonować bez tego leku, tak mnie żoładek bolał jak nie brałam, że to nie do opisania. Ale odstawiłam, pierwsze dni koszmarne, ciągłe pieczenie, ból. Jadłam migdały, piłam siemie lniane i umierałam. Potem zaczeły się ciążowe mdłości i rzyganie, które jeszcze bardziej podrażniało żołądek. Na szczęście mam kochaną mamusię, która kurowała mnie zupkami i obiadkami, po których jakoś mniej wymiotowałam. Może dlatego, że gotowane. A tak to po wszystkim. Czasem miałam na coś smaka, leciałam do sklepu kupić. W domu zjadałam ze smakiem a potem do kibelka. Koszmar i strach, że to może nie ciąza, ale ten cholerny żoładek jest tak chory. Teraz mi przechodzi. Dzisiaj dwa skromne pawiki po jogurcie z bułeczką na śniadanie. Spróbuj może z zupami. Ja dziś miałam pomidorówkę i póki co trzyma się w żoładku. Potem jeszcze poprawiłam 5 plackami ziemniaczanymi na oleju ;) i nic mi nie dolega Wcześniej miałam tak, że jak zaczynałam rano pawiować, to jak nie zjadłam nic gotowanego, to wymiotowałam już przez cały dzień, po wszystkim. Trzeba jakoś udobruchać żoładek, znaleźć coś, co mu będzie pasowało, żeby ruszył
-
Ja czuję się dobrze, mimo że rano poszły dwa pawiki w wc... Boli mnie jednak podbrzusze, tak jak przy zapaleniu pęcherza, sama już nie wiem. Piecze też wejście do pochwy. Jestem zdruzgotana. Nawet jak miałam infekcję przed ciążą nie miałam takich objawów. A teraz nieliczne bakterie w moczu, posiew jałowy czyli ok, żurawina od samego początku, teraz antybiotyk i coraz gorzej. Lekarka pojechała na jakieś seminarium czy coś, nie wiem co robić
-
ja staram się brać o stałych porach więc pamiętam o wszystkim Czasem nie wezmę jedynie wit. C Myślę, że nie bez znaczenia jest również wiek i kondycja zdrowotna przyszłej mamy. Ja niestety do najzdrowszych nie należę, więc muszę wspomagać się witaminkami, no i lekami...
-
ja staram się brać o stałych porach więc pamiętam o wszystkim Czasem nie wezmę jedynie wit. C Myślę, że nie bez znaczenia jest również wiek i kondycja zdrowotna przyszłej mamy. Ja niestety do najzdrowszych nie należę, więc muszę wspomagać się witaminkami, no i lekami...