Funiak
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Funiak
-
ja liczę do 38 tygodnia, bo przy cukrzycy robi się cc wcześniej. Więc jeszcze 5 tygodni. Ordynator naszego powiatowego szpitala mówił, żebym wytrzymała do 37 tygodnia. Wszystko zależy od tego, jak duże będzie dziecko, ale cieszę się, że może uda się przyspieszyć poród. Mam już dość tej niepełnosprawności. Właśnie wróciłam ze spaceru. Z powrotem to już prawie podbiegałam tak mi mała uciska pęcherz a przecież przed wyjściem byłam w ubikacji :D
-
kwietniówko, to u Ciebie już finał...ale Ci zazdroszczę, tak bym chciała, żeby u mnie był już 35 tydzień, a tu dopiero 32 się ciągnie.. bardzo rzadko masz wizyty, ja mam od 30 tygodnia co 2 tygodnie + wizyty w klinice we Wrocku, gdzie też mnie badają, no ale z drugiej strony, jak nie ma potrzeby to po co siedziec w tych poczekalniach i kolejkach do lekarzy Powodzenia dziewczyny na wizytach
-
agalesna, biodra dokuczają mi w nocy. Poleżę trochę na boku i zaraz zaczynają się jazdy z nogami, skurcze, drgania, bóle miednicy, pachwin, krocza. Już nawet nie spodziewam się, że to się zmieni do porodu...a mam tak od 12 tygodnia, tylko że wtedy te dolegliwości były nieco słabsze. Ale spory ten Twój bobas, fajnie. Już prawie gotowy do przyjścia na świat. Ja skurczów macicy też nie odczuwam. Czasem w nocy coś tam szarpnie brzuchem, ale nie wiem nawet czy to to. Raczej ruchy dziecka. Brzuch mi okropnie twardnieje, ale w dole, tam gdzie jest mała, więc to na 99% jej ciałko, a nie skurcze. Moja gin powiedziała, że skurcz od razu rozpoznam, jak zaczną się przepowiadające, że brzuch postawi się cały i stwardnieje jak kamień. Boję się tego, ale podobno to niegroźne. Bardzo chciałabym tak jak ty doczekać terminu CC bez żadnych rewelacji :).
-
Hej, Przyszła Młoda Mama, nie martw się, że przy porodzie nie będzie twojego lekarza i tak 90% pracy przy tobie odwala położna :D Ja już od dłuższego czasu wiem, że mojej gin nie będzie przy mnie. W dodatku do końca nie wiem jeszcze, gdzie będę rodzić, ale chyba w wojewódzkiej klinice, gdzie nie znam nikogo... Ja piję głównie wodę, raz na 2-3 dni szklankę mleka, czasem jakąś herbatkę albo słabą kawę rozpuszczalną z mlekiem, ale nie używam cukru więc wszystko mi średnio smakuje. Wcześniej piłam soki i kompoty, dopóki nie okazało się, że tych też nie mogę przez tą cukrzycę. ale bardzo lubiłam. Ja dziś poturbowana po nocy, jakby mnie auto potraciło. Wszystko mnie boli tak źle spałam. Budziłam się z 20 razy, a wcześniej walczyłam z nogami, ciągle mi drgają, tak przez 2 godziny przez zaśnięciem i to już norma, każdego dnia tak jest Chciałam nieco odespać rano tę zarwaną noc, ale mamuśka zawsze robi mi pobudki..
-
i polecam Ci dietę bezcukrową, bakterie i grzyby jej nie lubią staraj się jeść i pić kwaśne i brać probiotyki - Lacibios Femina. Może być tak, że dobre bakterie zawarte w tym leku w naturalny sposób wyprą te złe i zostanie przywrócona równowaga flory bakteryjnej pochwy. A na paciorkowce to chyba tylko antybiotyk będzie
-
Bożka lepiej zadzwoń, paciorkowca typu B i tak leczy się dopiero przy porodzie, ale teraz można zaradzić już coś na grzybicę czy inne.
-
to drugie i trzecie to paciorkowce, tylko różne ten pierwszy chyba mniej groźny
-
Bożka, to pierwsze to grzyb, drugie paciorkowiec, a trzecie nie wiem... To ostatnie to chyba jakaś pożyteczna bakteria. A to wymaz z szyjki?
-
Dokładnie, z zębem lepiej nie czekać aż zacznie boleć po potem tylko niepotrzebny stres dla mamy i malucha na fotelu dentystycznym... Bożko, tak się pocieszam, że to już końcówka :), ale z drugiej strony to ten brzuch zaczał rosnąć tak intensywnie dopiero teraz, w ostatnim miesiącu, a tu jeszcze miesiąc co najmniej. Boję się, że mała tak rośnie przez tą cukrzycę...A ta głupia moja doktor nawet nie zrobi USG Wczoraj rozmawiałyśmy jeszcze na temat porodu przez cc. Powiedziała, że oczywiście, jeśli jest takie wskazanie to napisze mi skierowanie, ale raczej będę rodzić we Wrocku. Tam mają lepszą opiekę nad dziećmi matek z cukrzycą i w ogóle z komplkacjami zdrowotnymi. Więc ona radzi mi rodzić tam, żeby nie trzeba było potem przewozić malucha. No i skierowanie wypisze mi na 38-39 tydzień. No chyba, że dzidziuś będzie już duży to może ciut wcześniej. Oby tylko się nie pospieszyła moja mała. Na razie nic na to nie wskazuje (poza wynikami badań), szyjka zamknięta, wysoko..Umówiłam się z maluchem w brzuchu, że posiedzi jeszcze chociaż do urodzin babci (połowa marca), to będzie 35 tydzień więc już będzie w miarę bezpieczna, a ja odczuję olbrzyyymią ulgę :) Bożko, ja do kibelka na siku w nocy biegam co godzinę, więc doskonale Cię rozumiem. Mała leży sobie na pęcherzu i nie zamierza się stamtąd przenosić :D
-
hej, macie się z tymi przeziębieniami. Mnie ciągle coś dolega, ale przeziębienie się mnie nie ima :D. Mogłabym dosłownie w podkoszulku chodzić po dworze i nic. Wczoraj dostałam lekki opieprz od mojej gin, bo nie chciało mi się siedzieć w poczekalni do jej gabinetu i stałam na dworze w sweterku samym :D Z wizyty nie jestem zadowolona. Pani doktor niechętnie robi USG, ale zaczynam rozumieć dlaczego. Kasuje za nie coraz więcej :o Ma mi zrobić dopiero za dwa tygodnie i od razu podwaja stawkę za wizytę, to już prawie 200 zł! za wizytę z USG. Szok. Do tego zleciła masę badań, więc razem wyjdzie z 350 zł. Kiedy to się skończy Ile rzeczy kupiłabym dla małej za takie pieniądze... Dowiedziałam się jedynie, że szyjka wysoko i że to bardzo dobrze...Brzuch strasznie mi urósł, wczoraj wieczorem aż się poryczałam po tym, jak oglądałam się w lustrze. A facet się śmiał i mówił "głuptasie, przecież jesteś w ciąży!". Tyle że ten brzuch tak teraz zaczął rosnąć, normalnie kosmos. Do przodu mam 6,5 kg, nie tak dużo, ale szczupła też nie jestem. Cukry mam znowu złe. Ciężko dobrać mi jakieś pieczywo. Wczoraj po trzech kromeczkach fitness z sałatą i szynką na kolacje miałam 145! Już nie wyrabiam z tym wszystkim...Jestem głodna, gruba i zła
-
Czołem! Hej, Bożka, miło Cię znowu widzieć.. U mnie zapowiada się kolejny przeleżany dzień. Źle się czuję, boli mnie krzyż, mdli mnie, pobolewa brzuch (niestety tak jak na okres) i rwie krocze. Mam nadzieję, że to przejdzie i że jeszcze nic się nie wydarzy, tym bardziej że czuję ruchy małej, ale ogólnie jest fatalnie. Ledwo się wykąpałam i przyszykowałam jakieś śniadanie. Cukier na szczęście na razie ok, więc do kliniki wybiorę się raczej nieco później (lekarz uzależnił termin wizyty od moich wyników). W poniedziałek mam wizytę u mojej gin. Dawno nie widziałyśmy się, więc mam nadzieję, że porozmawiamy więcej na temat tych moich wszystkich dolegliwości i tego, czy może zagrażać mi wcześniejszy poród. Tymczasem odliczam każdy dzień i siedzę (leżę) jak na szpilkach. Mama wybrała się na zakupy więc jestem sama w domu. Pewnie wróci z jakimiś prezentami dla małej, bo widzi, że ciężko mi już robić zakupy.. Zostawiam link do artykułu o wyprawce dla malucha i pozdrawiam http://mamdziecko.interia.pl/pierwsze-miesiace/rozwoj/news-wyprawka-dla-noworodka,nId,935213
-
Przyszła młoda mama - mnie też okrutnie boli krocze i to od dawna. Spośród wszystkich wypróbowanych na to specyfików ulgę daje mi jedynie rumianek. Zaparzam sobie w słoiczku i staram się tym podmywać wieczorem i rano albo wtedy kiedy boli. W nocy wstaję z 20 razy, mam skurcze nóg, mała kopie w pęcherz non stop, w dodatku bardzo bolało mnie dzisiaj gdzieś w okolicy nerki, na szczęście do rana przeszło. W dodatku za każdym razem jak wstaję, to budzą się inni. Zdecydowałam, że będziemy już spać oddzielnie z partnerem, bo nie ma sensu żeby się budził. Zresztą on pochrapuje, co mnie dodatkowo drażni. Jak wstaję 5 raz zaraz zjawia się mama, (rodzice mieszkają piętro niżej) żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Pociesza mnie, że ona będąc z nami w ciaży kilometry w nocy robiła po domu. Też nie mogła leżeć. Takie są te "uroki' ciąży. Ciągle patrzę na kalendarz w telefonie i odliczam dni do 37 tygodnia. Ale jakby nie liczyć wychodzi jeszcze ponad 40 dni . Istny survival. Ooo, mała ma znowu czkawkę. Podobno to zupełnie normalne, ale moja to czka i czka. Do 6 razy dziennie :D
-
Przyszła młoda mama, mnie też dobija ta rutyna. Jeszcze wczoraj miałam więcej energii, sprzątałam, gotowałam, spacerowałam. Pomyślałam, że może już każdy dzień będzie podobny do rozwiązania, że taki przypływ energii w tych ostatnich miesiącach. Wstałam po koszmarnej nieprzespanej nocy i próbowałam sobie dalej sprzątać, a tu znowu takie kłucie w dole, że chodzę zgięta i znowu leżenie. Facet mówi, 'już niedługo, potem będziesz tęsknić za wypoczynkiem", ale marna pociecha, ile można tak wegetować :(. W dodatku mojej pani doktor nie ma, nie wiem nawet czy brać nospę czy co, czy leżeć czy chodzić, ech... A zimą się nie przejmuję. To już jej ostatnie podrygi. Od marca mają być temperatury do +10 stopni. Smutno mi przez to leżenie. Pocieszam się, że tak poleżę intensywniej jeszcze do 34 tygodnia, a potem wstają i niech się dzieje co chce. Chyba że lekarz mi nakaże leżakowanie...
-
A przy karmieniu to w ogóle nie chcę nikogo. Tylko ja, mała i położna. Nie uśmiecha mi się wywalać cyca przy kimkolwiek. Zwłaszcza, że początki są trudne i trzeba się przy cycku i małej namajstrować, żeby zaczęło to jakoś gładko i iść. Potem to co innego...
-
Przyszła młoda mama, dokładnie tak jak mówisz.. Ja chcę w tym czasie być z osobami, które wspierały mnie przez całą ciążę - czyli z partnerem i mamą. To intymny czas i każda z nas potrzebuje oswoić się z nową sytuacją. Dlaczego nagle mieliby mnie nawiedzać Ci, których podczas ciąży niewiele obchodziło, co się dzieje ze mną czy z dzieckiem. To partner i mama najbardziej mnie wspierają i najbardziej przeżywają wszystkie moje badania, bolączki itp. Teściowie, owszem, zawsze dopytują co i jak, czy wszystko w porządku, ale na pewno nie przeżywają tego wszystkiego jak najbliższe mi osoby. Podobnie brat, bratowa... Wiadomo, każdy się cieszy, że rodzina się powiększa, ale też chyba ludziom nie brakuje wyobraźni i potrafią sobie uzmysłowić, co to jest poród a później połóg... U mnie w rodzinie juz ustawiła się kolejka do niańczenia małej. Oczywiście rodzice, którzy nie mogą się doczekać jej przyjścia na świat. Teściowie już płaczą, żebyśmy przywozili małą i że moja mama nie da im nawet poniańczyć :D. Do tego wujostwo, kuzynki, bratowa, ech...Mój facet też już się wkurza na to wszystko, ale wie, że ja nie pozwolę, żeby mała tak przechodziła z rąk do rąk od razu po narodzeniu...
-
Dla mnie to kompletnie niezrozumiałe co piszecie. Przy mnie będzie tylko partner i mama. Partner przypilnuje, żeby reszta dała mi dojść do siebie i przygotować na ewentualne wizyty. Pewnie na drugi dzień mama przyjedzie z ojcem, a nad odwiedzinami teściów jeszcze się zastanowimy. Jak powiem partnerowi, że nie chcę jeszcze odwiedzin, to nie będzie żadnego problemu. Myślę, że każdy ma jakieś wyczucie i powinien to zrozumieć, a jak nie, no to trzeba nauczyć taktu takie osoby..
-
Ja mam zapowiedziane wizyty co 2 tygodnie od 30 tygodnia, ale różnie to wychodzi w praktyce. Pani doktor non stop ma jakieś sympozja, konferencje, w związku z czym często jej nie ma. Też mnie nachodzi od czasu do czasu na sprzątanie, ale nie wiem, czy to ma sens. Zanim dzidzia się urodzi trzeba będzie jeszcze z 10 razy poprawiać...Moje młodsze kuzynki zaoferowały pomoc przy myciu okien przed świętami :D Fajnie, bo sądziłam że takie niepomyte już zostaną na święta. Myślę, że wicie gniazdka zacznie się, jak przyjdzie łóżeczko, ale póki co wstrzymuje się z zakupem jeszcze. Dopiero za tydzień-dwa zamówię...
-
Aha, no i rodzić będę raczej w klinice we Wrocku. A i dobrze, bo tam mają dobrych neonantologów i oddział patologii noworodka. Mam nadzieję, że mała nie trafi na niego, ale zawsze lepiej chuchać na zimne.. Jeśli chodzi o słodycze...Ech...ja pozwalałam sobie na nie tylko w 5-6 miesiącu ciąży. A tak to ciągle dieta bezcukrowa :( Wczoraj w poczekalni chciałam zjeść oczyma dziewczynę, która jadła wafelka Horalky. Pomyślałam sobie, Boże, jak tylko będę miała dobre cukry kupię sobie takiego wafelka :( Tak mi się chce słodkiego, a tu lipa. Nie wolno mi nawet słodszych owoców. Czasem skuszę się na jakiegoś herbatnika zwykłego i to tyle. Kiedyś to sobie odbiję :P
-
Hej, mnie wczoraj wypuścili, naczekałam się tylko na wizytę 2 godziny, lekarz stwierdził że cukry często w górnej granicy, ale jeszcze nie na insulinę. Wzięłam też glukometr taty, bo sęk w tym, że ten, który dostałam w przychodni zawsze pokazuje wyższe wyniki, nawet o 30! to jak ja mam mieć niskie cukry :D Wczoraj zjadłam zupę pomidorową, kawałek mięsa w niej było, potem grejpfruta na obniżenie cukru i po godzinie miałam 160. Szok. Teraz skojarzyłam, że w zupie było sporo marchewki, a gotowana marchew powoduje skoki cukru, ech..Można się załamać. Lekarz kazał mi się pojawić w klinice we Wrocku za tydzień albo dwa, w zależności od wyników diety. Jak będę sobie radzić to mogę później. Niestety, nie może być za różowo i kazał mi jeszcze zgłosić się do kardiologa, który nadzorowałby mnie w okolicach porodu. Mam zrobić dodatkowe badania dla antestezjologa. A już miałam nadzieję, że moja tułaczka po lekarzach dobiega końca.... Jeśli chodzi o podwyższone CRP to lekarze nie mają pomysłu już na to. Ten prowadzący dietę powiedział, że jedynym sposobem żeby sprawdzić, czy dziecko nie będzie miało infekcji po porodzie (mimo że posiewy mam jałowe), jest pobranie wód płodowych. Zapytał, czy tego chce bo to inwazyjne badanie. Odmówiłam. Nie ma sensu. CRP wysokie mam już od kilku lat, badania na zagrożenie sepsą wychodziły bardzo dobrze, więc teraz juz pozostaje mieć nadzieję, że to CRP dotyczy tylko mojego organizmu, a nie dziecka. Po ciąży, jak trochę odchowam małą, zrobię jakąś tomografię czy coś..Nie mam już sił na lekarzy i nawet nie wspominam ile wydałam kasy na to, żeby dowiedzieć się, skąd taki podwyższony wynik.. Mała mnie straszy, bo kopie tak nisko, że widzę wszystkich świętych czasami. Dosłownie we wzgórku łonowym, boję się przez to więcej chodzić.. dagaa, ja zastanawiam się, jak to jest z tą pościelą...bo na allegro są same poszewki i komplety pościeli, a gdzie kupić taką małą kołderkę i poduszkę? Ja na razie kupię prześcieradełko (2 już mam od bratowej+ ochraniacze na łóżeczko), a dziecko będzie spać w śpiworku. Ale chciałam się rozejrzeć za tymi kołderkami a nie widzę ich nigdzie. e ona będzie dobrze, tego paciorkowca ma 1/3 kobiet. Mnie też raz pokazał się w posiewie moczu! Posiew robiło prywatne laboratorium, poszłam potem do sanepidu i nie było już nic, więc sama nie wiem. Potem jeszcze miałam robione posiewy w szpitalu moczu i z szyjki macicy i wyszły jałowe, ale też czekam na ten ostatni posiew, bo też mam obawy, czy bakterie jakieś są czy nie ma. ważne, żeby mieć podany antybiotyk przed porodem lub nawet już w trakcie porodu. Głośno krzycz że masz paciorkowca od samego progu IP, to zawsze zdążą. Będzie ok
-
Otulko no u mnie są trzy czynniki, które mogą przyspieszyć poród. Podwyższone CRP (nie wiadomo dlaczego, infekcje wykluczyło badanie na Prokalcytoninę), cukrzyca ciężarnych i nadciśnienie (a raczej skoki ciśnienia), dlatego lekarze doradzają, żebym jeszcze poleżała w szpitalu na obserwacji. Symptomów nie mam jako takich, ale ciągle mam kłucia w pochwie, czuję tak jakby w szyjce i w podbrzuszu, zwłaszcza jak chodzę. Skurczów raczej nie mam (w nocy czasem szarpie mi tak brzuchem ale to chyba mała się wierci). Ciąglę sprawdzam, czy nie puchnę, bo strasznie się boję tego zatrucia ciążowego i rzucawki, a to występuje przy nadciśnieniu i cukrzycy. Póki co, nie puchnę :) Na jutro pakuję torbę do szpitala, jak będą chcieli mnie zostawić to zostanę we Wrocławiu dla świętego spokoju. Jeśli chodzi o koszmary to też miewam, ale to podobno w ciąży normalne. Co najgorsze, od ok 12 tygodnia strasznie się pocę w nocy, zwykle w okolicach klatki piersiowej a dzisiaj to normalnie woda leciała mi ze skroni. Mam nadzieję, że to nie przez cukrzycę, lekarz mówi, że w ciąży kobiety tak mają i z tymi koszmarami i z potami. Ja porodu nie boję się jako takiego. Boję się, że zacznie się coś wcześniej i w panice będę musiała gnać na wrocław. Boję się też o małą, że będzie miała podwyższone to CRP. U mnie nie zdiagnozowali przyczyny przez 3 lata to wątpię, żeby umieli małej pomóc od razu. Ale mam nadzieję, że będzie ok i wyjdziemy ze szpitala szybko i zdrowe. Pyrda, spoko ten wózek. U nas w sklepach są fatalne a ten Twój zupełnie przyzwoity. Miłej niedzieli
-
Andzik wspólczuję i mam nadzieję, że to nie różyczka, chociaż nawet nie wiem, jakie zagrożenia dla ciężarnej się z nią wiążą. Sama też jej nie przechodziłam i nie znam jej objawów, ale może to co innego..
-
moniko, a ten krem to też Nivea?
-
Jeśli możecie to zostawcie informację na temat kosmetyków do pielęgnacji dla noworodka. Co potrzebne w pierwszej kolejności, tak żeby maluch miał tuż po narodzinach. Mam tylko patyczki do uszu, mydełko Nivea, chusteczki nawilżające i sporo próbek z oliwkami, szamponami itp. A wy co macie?
-
Hej, A ja jestem w szoku. Byłam dziś u ordynatora szpitala, w którym chce rodzić na wizycie. Przyjmuję w przychodni w mojej miejscowości. Chciałam porozmawiać o tej cesarce, wskazaniach do niej itp. Lekarz od razu powiedział, że jak tylko mała wytrzyma w brzuchu do 37 tygodnia to kroimy u nas, w innym razie będę rodzić w wojewódzkim szpitalu, bo tam jest II stopień referencyjności, czy coś. W każdym razie mam sporo dolegliwości, które mogą zagrozić porodem przedwczesnym a wcześniak musi mieć dobrą opiekę. Do tej wojewódzkiej poradni jadę w poniedziałek, żeby skontrolowali dietę i poziomy cukru. Może mnie zostawią na badania przez to CRP (ostatnio wynosiło 21) i nadciśnienie No ale co robić. Lepiej się położyć w szpitalu niż w domu płakać i siedzieć jak na szpilkach. No, ale w szoku jestem nie dlatego, bo o stanie swojego zdrowia wiem już od dawna. Chodzi o to, że moja mała ważyła w 26 tygodniu ledwo 850 gramów (w szpitalu mówili nawet że 200 gramów mniej!), a tu niespodzianka. Lekarz mówi, że 'będzie pod 2kg'. A to 31 tydzień. Ucieszyłam się i trochę zmartwiłam jednocześnie, bo wiadomo, że u kobiet z cukrzycą dzieci rosną duże choć nijak to się ma z ich rozwojem fizycznym itd. Ale gin mówi, że dziecko rozwija się swoim tempem i żeby nie martwić się i że na pewno w tej poradni we Wrocławiu będę miała kontrolne USG co jakiś czas :) Niestety, w razie gdyby coś się wcześniej zaczęło dziać, typu skoki ciśnienia, puchnięcie, skurcze mam od razu jechać na Wrocław, a nie do mojego szpitala. Kurcze do Wrocka mam z 40 km do tej kliniki. To gdzieś godzina drogi. Obyśmy z małą wytrzymały do 37 tygodnia. Jeśli chodzi o ułożenie dziecka, to nadal siedzi na pupie i chyba się jej tak podoba. Kupiłam w aptece rzeczy do szpitala dla siebie: podkłady, majtki, wkładki laktacyjne. Dla małej miałam kupić kosmetyki do pielęgnacji, ale ostatecznie zgłupiałam i nie wiedziałam które. Muszę jeszcze poczytać, co radzą dziewczyny, które są już mamami. Kupiłam za to kolejne 2 pary body, z krótkim i długim rękawkiem i jeszcze jedną buteleczkę. Teraz zastanawiam się co robić z wózkiem i łóżeczkiem. Czy poczekać jeszcze tydzień lub dwa czy już zamawiać. Ale chyba poczekam do 32-33 tygodnia. Pozdrówki, Miłego weekendu!
-
anty hormony, witaj też będę mamą córeczki i też mam termin na 20.04. Z tymże mam też wskazanie do cesarki, więc raczej nie będziemy tyle czekać :)