Evie24
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Ale popatrzcie dziewczyny...kto tak naprawdę jest winny obecnej sytuacji demograficznej UK? Samo UK!!! Czy naprawdę dobrym pomysłem jest przyznawanie tych różnorodnych praw obcokrajowcom ( wizy, work permit ipt.) na podstawie zawarcia związku małżeńskiego z Europejką? Przecież Home Office można bardzo łatwo oszukać i nie trzeba być przy tym magistrem;-) Pamiętam, jak mój znajomy Pakistańczyk, dokładnie mnie instruował, co można zrobić, żeby on w trybie ekspresowym dostał work permit;-) Brytyjczycy narzekają na zbyt duży napływ Azjatów, a sami są sobie winni. Gdyby polityka imigracyjna uległa zmianie, to i Pakistańczycy przestaliby się zakochiwać w Polkach po tygodniu, bo wiedzieliby, że i tak nic przez małżeństwo nie zyskają. Nie wiem jak to jest w Polsce, ale podejrzewam, że nie tak łatwo o obywatelstwo. A może się mylę?
-
Dziewczyny, nie kłóćcie się, bo i tak niczego nie zmienicie ;-) Szkoda na to czasu. Wróćmy do tematu głównego tegoż wątku, czyli - chłopak Pakistańczyk. Ja zrozumiałam jedno - kultury nie przeskoczymy i niestety, wychodząc za mąż za Hindusa, czy Pakistańczyka, zawsze będziemy wyczuwać od nich "element azjatycki". Mnie kiedyś podrywał jeden Hindus (bezskutecznie) i powiem wam, że praktyki obu panów ( Hindus i Pakistańczyk) były bardzo podobne tzn: - zakochiwali się już po tygodniu - bardzo emocjonalnie reagowali na słowo "visa" - oboje lubili ostrą kuchnię - oboje mówili do mnie "darling", czego nie znoszę...
-
To, co czytam po prostu mnie przeraża...Zaczynam rozumieć wiele rzeczy, które spotkały mnie ze strony mojego znajomego... Dociera do mnie, że on najwyraźniej chciał mnie "użyć" jako przepustki do lepszego życia... Kiedy kultura bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i moralnością, to rezultat jest łatwy do przewidzenia... Jak oni mogą tak kłamać? Żenić się z Polkami, tylko po to, żeby sprowadzić pakistańską rodzinę do Europy? Owszem, wierzę, że niektóre Polki trafiły na dobrych ludzi i żyją we formalnych związkach z Pakistańczykami, ale po przewertowaniu kilku forów, widzę, że to rzadkość... Wróciłam dzisiaj do maili, które on mi wysyłał na początku naszej znajomości. Czytałam i zrozumiałam, że powinnam dziękować Bogu za tzw."kobiecą intuicję" i wrodzoną nieufność. Nie zamierzam nikomu niczego ułatwiać. Tym bardziej krętaczom...
-
Dziękuję za odpowiedź. Kiedy napisałaś o tych kotach, to tak jakbym słyszała mojego znajomego: " Psów się boję, bo w dzieciństwie pogryzł mnie jeden, ale możemy przecież mieć kota". Matko jedyna....czy oni potrafią aż tak kłamać? Tak prosto w oczy?Teraz dociera do mnie, że najprawdopodobniej, kłamał też i w innych kwestiach dotyczących "wspólnego" życia. Pakistan zawsze wychwalał pod niebiosa...Jego rodzina doskonale wiedziała, że go zwodzę, że ślubu nie będzie,a mimo wszystko byli dla mnie super mili i nigdy przenigdy nie wytknęli mi, że tak długo decyduję się na związek. Co więcej - zachęcali do małżeństwa z nim, twierdząc, że: "dobry z niego chłopak". Kiedy zapytałam go, który prąd/ school of thought Islamu reprezentuje ( hanafi itp.), odpowiedział, że żaden, a w życiu stara się jedynie podążać za przykładem Mahometa i prowadzić takie życie, jak on. Pamiętam, jak kiedyś, żeby się z nim trochę podrażnić, na jego prośby związane ze ślubem, odpowiedziałam: " Możemy wziąć ślub islamski, a z cywilnym poczekajmy kilka lat", o mało we furię nie wpadł...Oczywiście wtedy jeszcze nie wiedział, że nigdy za niego nie wyjdę, bo go nie kocham. Byłam jedynie ciekawa reakcji. Intuicja mnie nie zawodzi najwyraźniej. Od początku mu nie ufałam i dopiero od niedawna zaczęło mi się to wszystko układać w jedną całość. Muzułmankaaa - napiszę do Ciebie maila. Mam kilka pytań związanych z Islamem. Pozdrawiam
-
Mam jeszcze jedno pytanie związane z moim znajomym, otóż: Mój znajomy Pakistańczyk odkąd się poznaliśmy i dowiedział się, że kocham zwierzęta, a w szczególności psy, zaczął mi kilkakrotnie przytaczać swoją historię dotyczącą rzekomego pogryzienia przez psa jako dziecko i w związku z tym, nie chciałby aby po naszym ślubie w mieszkaniu przebywał pies ( jeszcze wtedy nie wiedział, że do ślubu nigdy nie dojdzie). Zastanawiam się, czy on tę historię zmyślił, czy naprawdę został pogryziony? Gdzieś kiedyś czytałam, że Pakistańczycy nie lubią psów, ale kiedy ja go o to wprost zapytałam - wypierał się i uparcie twierdził, że w Pakistanie psy się szanuje.... Do muzułmankaa: Byłabym Ci bardzo wdzięczna, gdybyśmy mogły popisać prywatnie, jako że mam sporo pytań dotyczących Islamu i interesują mnie w szczególności odpowiedzi konwertytek. Nie chcę pisać tego wszystkiego tutaj na forum, bo musiałabym chyba założyć osobny wątek...
-
p.s Zapomniałam dodać komentarz odnośnie Pakistańczyka i jego priorytetów. Nie rozumiem: dlaczego żona jest spychana na sam koniec, skoro "żona" to też rodzina? A może ta europejska żona jest postrzegana jako gorsza, bo - niewierna? Zastanawiam się jeszcze, dlaczego w związkach mieszanych, to kobieta musi zawsze ustępować? Dlaczego muzułmanin nie przejdzie na katolicyzm? Spotka go za to albo kara śmierci, albo wykluczenie z rodziny...w imię "religii pokoju". Przykładów można by mnożyć. Nie myśl proszę, ze jestem zatwardziałą katoliczką - wręcz przeciwnie. Staram się jednak w życiu kierować obiektywizmem i dużo czytam. Pozdrawiam
-
Z jednej strony masz rację, ale z drugiej.... Zastanówmy się: gdybym ja na przykład urodziła się w jednym z tego typu krajów azjatyckich, o zacofanej gospodarce i dużym bezrobociu, a moja rodzina wysłałaby mnie na studia do UK i tam bym się wykształciła, to zapewne i ja również chwytałabym się każdej deski ratunku, no bo przecież - dlaczego mam być gorsza od moich europejskich rówieśników? Z tego, co wiem, to osoba spoza UE za studia w Wielkiej Brytanii musi sporo zapłacić i skoro już dopnie swego, to nie ma się co dziwić, że chce w Europie zostać i zarabiać dobre pieniądze. Inną kwestią jest ich brak chęci do przyswojenia wartości europejskich. Nikt ich nie zmusza do porzucenia Islamu, ale mieszkając w Europie, mogliby respektować europejskie prawo. Tak na marginesie: odkąd poznałam mojego znajomego ( 3 lata temu), zaczęłam sporo czytać na temat Islamu i wielokrotnie zadawałam mu najróżniejsze pytania. W większości przypadków, znał odpowiedź i pięknie to wszystko opisywał, jednakże na jedno pytanie nie potrafi mi do dziś odpowiedzieć;-) Pytanie brzmi: " Dlaczego muzułmanie nazywają nie-muzułmanów 'niewiernymi'? Przecież my WIERZYMY w jednego Boga, tak jak oni, z tym że mamy inny obrządek. Nazywanie nas 'niewiernymi' to czysta ignorancja i brak poszanowania dla naszych wartości. Muzułmanie wymagają od nas poszanowania Mahometa, a dlaczego zatem oni nie uszanują naszych wierzeń i przestaną ślepo wierzyć w to, co mówi Koran?" Tłumaczyłam znajomemu, że Bóg jest jeden i zapewne nie jest aż tak przesiąknięty chęcią "ukarania" grzeszników, jak opisuje to Koran i że wiara w Boga nie powinna polegać na ciągłym "strachu" przed karą: " jeżeli nie będziesz postępować tak i tak, to Allah..." itd. Mogłabym jeszcze pisać sporo na en temat, bo przez te 3 lata zdobyłam sporą wiedzę na temat Islamu. Najważniejsze dla nas - kobiet wychowanych w kulturze europejskiej - to mieć oczy szeroko otwarte i bycie świadomą problemów, które mogą wyniknąć z różnic dotyczących światopoglądu.