Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Niewymierna

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Niewymierna

  1. Izotek jest na receptę i to bardzo silny lek, ma wiele skutków ubocznych, ale nie wiem tego z praktyki, bo nie używałam, tylko czytałam o nim. U mnie wczoraj była masakra, dawno nie było tak mocno :/ Miałam zatarg z mamą odnośnie tego pedagoga i nawet się potem poryczałam. Ogólnie tak się źle wczoraj czułam, że wcale się nie dziwię, że to się stało. Już wszystko ładnie zagojone, a tu pff.. Ale nie poddajemy się, zagoi się jeszcze raz. Przynajmniej wiem, skąd to się bierze. A tak nawiasem mówiąc, moja mama nie jest zadowolona z tego, że poszłam do pani pedagog, nawet zła. Źle jest... oj źle..
  2. Rozwiązało się samo, że tak powiem. Pani pedagog powiedziała, że jeśli to co powoduje drapanie, to nie alergia, to to może mieć tylko podłoże psychiczne, dlatego raczej trzeba będzie kontaktować się z psychologiem. Wiadomo, że jeśli tak się sprawa układa, to mam musi wiedzieć, więc wyszła i po prostu do mamy zadzwoniła, żeby umówić się z nią na rozmowę. W poniedziałek mama pojedzie do szkoły. Pani pedagog kazała jej mnie tym już dzisiaj nie męczyć, więc jak wróciłam do domu, to nikt nie wymienił ani słowa, ale nie wiem jak będzie jutro. Nie mam pojęcia dlaczego, ale mam jakąś obawę, że będzie miała do mnie pretensje. Może po prostu sobie to ubzdurałam... Tak czy inaczej wszystko idzie w dobrą stronę. Cieszę się, że wybrałam się do pani pedagog, wcale nie żałuję, choć dużo nerwów mnie to kosztowało... A odbiegając od wątku... wróciłam przed chwilą od przyjaciółki, zdaniem mojej mamy trochę przegięłam z godziną i po mnie dzwoniła, zestresowałam się strasznie, że teraz to mi wygada jak wrócę do domu i jakoś tak wyszło, że zaczęłam drapać się po dekolcie. Na szczęście w miarę szybko się otrząsnęłam i nie ma z tego większych strat, prawie nic... Uff.. Pozdrawiam gorąco, dziewczyny! Trzymajcie się! :)
  3. Tak jak obiecałam, byłam u pani pedagog. Całkiem miła z niej babka. Nie dowiedziałam się niczego konkretnego, ale umówiłyśmy się na jutro, bo obiecała mi, że zadzwoni do psychologa i dowie się, co trzeba dalej zrobić. Na początku strasznie się jąkałam i było mi gorąco, aż czułam jak się robię czerwona, ale z czasem na szczęście ochłonęłam i udało mi się mniej więcej przedstawić jej problem. Tak więc, mam nadzieję, więcej szczegółów przekażę Wam jutro. Moim jedynym zadaniem jest zastanowić się, czy chcę w to wszystko wmieszać mamę, czy wolałabym, żeby ona o niczym nie wiedziała. To będzie dla mnie trudne, ale jeśli będzie potrzeba jakichś większych działań typu wizyta gdzieś albo leki, to rozsądniej będzie jej o tym powiedzieć, to wiadome. Może nawet w końcu będzie trzeba. Więc czy jest sens teraz jej w to nie wtajemniczać... Pani pedagog powiedziała, że może nawet z nią porozmawiać i jak będę chciała też mogę przy tym być. I nawet by mi to pasowało, żeby to wszystko było przy pani pedagog, ale żeby mama wyjechała do szkoły, to musi wiedzieć po co jedzie, nie? Oj... sama nie wiem, jak z tego wybrnąć... Co radzicie?
  4. Wracając do tematu, dzisiaj prawie bym się złamała, już zdrapnęłam jeden mały strupek na twarzy i jeden na dekolcie, ale oba naprawdę małe, na szczęście w porę się otrząsnęłam. Dni nie liczę, więc nie wiem, ile udało mi się już wytrzymać. A Wam jak idzie?
  5. Ja mam zamiar iść na psychologię jak skończę jakieś technikum, trochę paradoksalne, nie? :)
  6. Wiem, że odskoczę od tematu, ale mogę wiedzieć, co studiujecie/studiowałyście?
  7. Wibra, fajnie, że dostałaś pracę! :D Do przyszłego czwartku masz ponad tydzień, więc jeśli niczego nie ruszysz, to spokojnie stan skóry powinien Ci się poprawić. Powodzenia! Miło dowiedzieć się, że którejś z nas się układa. :)
  8. Hej, dziewczyny! :) Mądrych rad jeszcze nie usłyszałam, ale jak usłyszę, to od razu się pochwalę. Piszę, bo znalazłam nowy sposób na "spokojne rączki", hmm.. nie chcę zapeszać. Tym sposobem jest brak sposobów. :) Przestałam liczyć dni, liczy się tylko tu i teraz, przestałam myśleć o wyciskaniu samym w sobie, skupiam się tylko na tym, żeby się nie stresować, nie myśleć jak perfekcjonistka i codziennie znaleźć chociaż godzinkę na odprężenie. W efekcie zamiast przejmować się problemem zajęłam się prawdopodobną przyczyną. Do lustra mnie nie ciągnie, a jak mi się już zdarzy podejść albo zacznę oglądać ramiona czy dekolt, to symbolicznie uderzam się w twarz i myślę: "Miej to gdzieś! To ci w ogóle nie przeszkadza!". Jeśli to faktycznie chodzi o perfekcjonizm, to powinno podziałać. Myślę, że sposób myślenia jest bardzo ważny. Aha! I nigdy nie myślcie tak, że "tylko jednego wycisnę", lepiej wmówcie sobie, że on Wam w ogóle nie przeszkadza i jest ok. Już jeden to przegrana walka, nic nie będzie działało, dopóki będziecie wyznawały zasadę "tylko jeden". Jak na coś wpadnę, to podzielę się z Wami wynikami moich badań. :) Pozdrawiam, trzymajcie się! :)
  9. Poszłam dzisiaj do pani pedagog, nawet jak powiedziałam przyjaciółkom (o forum i jak ma się sprawa), to postanowiły iść ze mną, żeby mnie wesprzeć. Niestety, pocałowałyśmy klamkę.. A miałam akurat wolną godzinę. Ehh.. Mogę iść do niej jutro na 15 minut na przerwie albo poczekać do czwartku i iść spokojnie na całą godzinę. Pójdę w czwartek, żeby nie musieć się streszczać tylko spokojnie sobie mówić. Szczerze mówiąc, dziś jak stanęłam przed drzwiami do gabinetu, to tak się zestresowałam, że zaczął mnie boleć brzuch. Ale spokojnie... Nie mam zamiaru odpuścić. Pójdę, choćby się paliło.. :)
  10. Milanika121! NIE WOLNO CI TAK MYŚLEĆ!!! Muszę przyznać, że do niedawna też często tak myślałam, ale trzeba się przestawić i starać się myśleć pozytywnie jak najbardziej się da. Wiem, że to czasem trudne, znam to aż za dobrze, ale ten świat to TWÓJ świat, będzie taki, jakim go postrzegasz, więc czasem warto się ogarnąć i pomyśleć, że życie jest piękne, bo jeśli tak będziesz o nim myśleć, to ono właśnie takie będzie. Radzę starać się jak najmniej przejmować, uwierz mi, Twoje samopoczucie jest ważniejsze niż obowiązki, czasem niektóre rzeczy nie są tak ważne jak Ci się wydają. Staraj się nie złościć, wyrób sobie cierpliwość, do wszystkiego podchodź z dystansem. Jeśli się smucisz... znaczy ja lubiłam się zawsze wyżalać komuś godzinami, ale przestałam z tym, bo to tylko pogarszało sprawę, więc odradzam, lepiej zachować smutek dla siebie i starać się go pokonać np. pozytywnie myśląc. Wiem, że w sumie jestem gówniarą, a robię Ci wykłady, ale proszę przemyśl to i nie myśl więcej, że lepiej, żeby Cię nie było. Gdybym mogła Cię bliżej poznać, od razu wybiłabym Ci to z głowy! :D Trzymaj się! :)
  11. Milanika121, skoro zaczęłaś dzisiaj od nowa, trzymaj się mocno, a jutro pochwal nam się swoim sukcesem, bo wierzymy, że taki będzie. Wibra ma rację, rozpisz się czasem trochę. Powodzenia! :)
  12. Oj, dziękuję Ci, Wibra, jestem coraz bardziej pewna siebie i coraz mniej boję się tego pójść do pani pedagog. Jak pójdę, to napiszę jak mi poszło :) Rozmyślam o tym i czytam ten temat od pierwszych stron. Myślę, że osoby dotknięte tym samym problemem potrafią bardzo się zżyć, pewnie nie przeczytam wszystkich 587 stron, ale już po kilku widzę, że jesteśmy wszyscy wartościowymi ludźmi, dużo w nas tolerancji, chęci pomocy i zrozumienia. To tak na poprawę humoru i samooceny :) A ja teraz natchniona biorę się za mój nowy wymysł: mianowicie nabazgranie jakiegoś planu dnia, tak by znaleźć jakąś godzinkę na wyluzowanie, wzięcie kubka z melisą, obejrzenie jakiegoś dobrego filmu albo porozmyślanie, żeby przestać gonić za perfekcjonizmem, bo to chyba w tym jest problem. Jestem pochłonięta lekturą tego tematu od pierwszych stron i chciałabym zapytać czy istnieje jeszcze coś takiego tutaj jak AW (anonimowe wyciskarki)? Myślę, że to dobry pomysł, bo każdy z nas dostaje stąd wiele wsparcia, a i może dać z siebie tyle, ile potrafi. Jeśli AW zostało zapomniane, to chciałabym to wznowić i sama dołączyć. Wspierajmy się nawzajem. :)
  13. Też już kiedyś myślałam o pedagogu szkolnym. Mamy w szkole taką miłą, młodą panią, ale bałam się do niej iść, albo może raczej wstydziłam, bo jednak ona przebywa w tym samym środowisku co ja, ale to chyba będzie najlepsze rozwiązanie iść do niej. Będę się musiała przełamać, powiem jej, że niechętnie rozmawiam o tym z rodzicami i przedstawię problem. Myślę, że dobrze by było nabazgrać na brudno na kartce, co powiem, żeby się tak nie stresować... Jednak z całkiem obcą osobą chyba lepiej by się rozmawiało. Trochę mnie to przytłacza, ale tak jak mówisz, Wibra, to może być moja szansa. Zmotywuję się i pójdę w ciągu najbliższych trzech dni. Dziękuję za wsparcie, pozdrawiam :*
  14. Ja bym nie miała problemu z pójściem do psychologa, ale problem polega na tym, że muszę mieć pozwolenie rodzica, bo nie jestem dorosła, sama nie pójdę, a poza tym mieszkam w bardzo małej miejscowości i musiałabym dojechać jakieś 20 km. Bez poparcia rodziców się nie obejdzie niestety i mój problem polega na tym, jak im to przekazać, żeby to spokojnie przyjęli i mnie wsparli, biorąc pod uwagę, że rozmowa z którymkolwiek z nich byłaby dla mnie bardziej stresująca niż sama wizyta u psychologa.
  15. Nie szkodzi, Niewidoczny Kwiecie :) Mnie pierwszy też się usunął i też się rozpisałam, teraz kopiuję treść do schowka za każdym razem zanim wyślę. Radzę robić tak samo, bo szkoda pracy. Potem możesz wkleić i spróbować jeszcze raz. :)
  16. To ja też się pochwalę, jakie pomysły mi przychodziły do głowy. Może komuś pomogę. To było zapisywanie "bezgrzesznych" dni na kartce, za chwile słabości odmawiałam sobie drobnych przyjemności, jak zjedzenie czegoś słodkiego, przeglądanie neta itp., krótkie paznokcie, ale u mnie się to w ogóle nie sprawdziło, bo ranki były jeszcze głębsze, przez większy nacisk, więc teraz nie zamartwiam się długością. Omijałam lustro i omijam do teraz, chociaż czasem się zapomnę, a jeśli już go potrzebowałam, to starałam się stać jak najdalej, ale kolejna trudność polega na tym, że mam w laptopie błyszczącą matrycę i w niej też się odbijam, z łazienki korzystam po ciemku, prawie w ogóle nie zapalam światła, wszystko po to, żeby nie widzieć ani swojej twarzy w lustrze, ani ramion czy dekoltu kiedy się myję, już tak przywykłam, że nie sprawia mi to większego problemu. Próbowałam też zamykać oczy, gdy jakaś niedoskonałość mnie kusiła do naruszenia albo splatać dłonie na tak długo, aż się nie uspokoję. Starałam się też jak najmniej przebywać sama, chociaż wiadomo, czasem trzeba, bo się nie da inaczej. Oprócz tego oczywiście jak najwięcej silnej woli, modlitwy, rozmowy z przyjaciółkami o tym i ich wsparcie. Chciałam pójść do psychologa, ale barierą była mama, jakoś boję się z nią o tym rozmawiać, raz tylko pokazałam jej pewne forum o tym, ale rozmowa tak szybko jak się zaczęła, tak szybko się skończyła. Ona uważa po prostu, że przesadzam, a i mnie bardzo trudno jest jej coś mówić, wolę pogadać o tym z przyjaciółkami.
  17. Witam wszystkich! Dzisiaj znalazłam ten temat. Jestem zaskoczona tym, że tyle osób ma ten sam problem, co ja. Mam 15 lat. Od co najmniej 3-4 lat męczę się z nałogowym wyciskaniem. Pamiętam też, że jak byłam mała to nie dawałam żyć strupkom po ugryzieniach komarów, non stop jest rozdrapywałam i skubałam. W tym roku trochę się poprawiłam, ale to nadal nie jest zadowalające. Bardzo mnie to wszystko przytłacza. Zdarza mi się płakać i mam ochotę dać sobie w twarz za to. Moja samoocena często spada na łeb, na szyję. Piszę tutaj, ponieważ chciałam się Was zapytać, jak sobie z tym wszystkim radzicie, jakich sposobów używacie? Gdzieś wpadłam na sformułowanie typu: "teraz znów muszę zaczynać od zera", to skojarzyło mi się z moim zapisywaniem dni na karteczce, które udało mi się wytrzymać bez "grzebania" w skórze, ale postanowiłam ja wyrzucić po rozmowie z przyjaciółką, bo to, że nie udawało mi się pobić mojego rekordu, którym było 6-7 dni napawało mnie jeszcze większym stresem. Proszę, podzielcie się ze mną tym, co Wy robicie lub robiliście, by pozbyć się albo chociaż ograniczyć ten problem. Pozdrawiam wszystkich i życzę wygranej w tej trudnej walce. Trzymajcie się! :)
×