Truj

hana, wiem że była we Wrocławiu wielka zeszłoroczna akcja miasta "każdy szpital ze znieczuleniem" i jak się chciało, to do każdego porodu dawali. Ale tu gdzie ja jestem (Podkarpacie) to o znieczuleniu wiem w jednej kilnice - prywatnej Profamilii w Rzeszowie. Nigdzie indziej.

Jak napisałaś, że skłaniasz się ku cesarce, to po prostu doradziłam, żeby szczerze z ginem na ten temat pogadać, bo Klementyna ma rację - w wielu szpitalach do cc mają ścisłe wskazania bądź jest ono nadal wykonywane w stanach absolutnej konieczności, kiedy kobieta i dziecko umierają :o, a tak to się męcz, nieważne że niewspółmierność, że się dziecko poddusza, że mdlejesz z bólu.

Co do wagi urodzeniowej - ja ważyłam 3600, mąż 3700, nasze dziecko - 2940 :D. Terminowo, wszystko pięknie. Moje koleżanki z sali też miały niewielkie dzieci - 2800 i 3100. I jak się zgadałyśmy, to wyszło nam, że żadna z nas nie łykała witamin dla kobiet w ciąży (było nam po nich niedobrze i zwracałyśmy), tylko jadłyśmy sporo warzyw i owoców, do tego kwas foliowy.

Z tego co wiem wąskie biodra nie są przeszkodą w rodzeniu, tym bardziej, że relaksyna (wydzielana już kilka tygodni przed porodem) je poszerza a konkretnie więzadła między nimi, żeby miednica czy spojenie łonowe się nie zaczęło rozchodzić dopiero w trakcie porodu, bo by sobie nie poradziło :). Chodzi o niewspółmierność kanał rodzenia-główka dziecka, a żeby to określić, trzeba znać wymiary główki :). Jak będzie małe, to nie powinnaś mieć kłoptów z sn i nikt Cię nie będzie ciął :). Także radzę szczerze porozmawiać z lekarzem jak chcesz cc, bo na biodrach lepiej nie polegać :).

Moje też domowe - w tej chwili, bo był czas kiedy biegały po podwórku :). Myślę, że jak przestudiowałaś Google to nie powinnaś się bać toxo - wiesz jak zapobiegać, a może już w ogóle to przeszłaś i masz przeciwciała :). Jak się zachowywały - jednen ignorował i był w tym konsekwentny póki dziecko nie zaczęło go gonić :D. Wtedy zaczął dostojnie oddalalać się na szafki bądź parapety :D. Drugi natomiast oszalał na punkcie dziecka, jak leżała w wózku czy łóżeczku to siadał tak, żeby móc do wózka patrzeć (godzinami), jak zaczynała płakać to miauczał w niebogłosy żeby któreś z nas przyszło do małej :D. Jak się ją później kładło na macie, to przychodził do niej się tulić :D, pozwala się gnieść i ugniatać, próbuje wylizywać małej włosy :D, no jak kociaka ją traktuje. Ale mamy go cały czas na oku - głównie ze względu na jego bezpieczeństwo ;). Mała nie zdaje sobie sprawy z siły jaką dysponuje i mogłaby mu zrobić krzywdę. Uczysz ją, że kotkowi się robi "głasku, głasku" a ona na to "bam bam bam" ;). Kot ma niesamowitą cierpliwość, ale jak ją kiedys straci to co? Jeszcze to trochę potrwa zanim poczuję, że sobie nawzajem krzywdy nie zrobią.

Myślę, że lekarz tego whiskacza dostał od szczęśliwego ojca bliźniaczek :). Mój też biegał z podziękowaniami jak się Adela urodziła, chyba wielu ludzi ma potrzebę wyrażenia wdzięczności za dobrze przeprowadzoną operację .

Cześć dziewczyny :D! Widzę, że zaczyna się nerwowe wyczekiwanie :D, to dobrze, lubię tą atmosferę :). A dzisiaj się tak uśmiała u gina, że aż Wam opowiem. Poszłam do niego po L4 no i coś tam gadamy, on przeprasza że taki nieprzytomny ale jest po nocnym dyżurze, i że w nocy musiał na szybko cc robić, bo się bliźniaczki zaczęły rodzić i że rodzice tacy szczęśliwi itd. A że w przychodni jest tak, że świstka nie wypisuje lekarz, tylko pielęgniarka w pokoju obok, no i mój lekarz do mnie: "to chodźmy do Pani Ani, podbiję pieczątkę na druku, a ona wszystko Pani wypisze", wstaje zza tego biurka i coś potrącił nogą (ładnie opakowany pakuneczek)."Brzdęk" i za moment w pokoju lekarskim roznosi się zapach alkoholu. Mocnego :D. Mój lekarz patrzy na ten rozlewający się alkohol i mówi "Nie, no pal sześć to whisky, ale co sobie pomyślą te pacjentki co czekają po Pani? Weszła jakaś blondyna do gabinetu, śmiechy-chichy i alkoholowe opary..moja kariera jest zruinowana...;)" Pani Ania zaraz się zakrzątnęła z jakąś szmatką i mocnym detergentem (żeby przetrzeć podłogę i zabić zapach alko), ja pootwierałam okna na oścież, lekarz zajął się utylizacją butelki :D no jaja po prostu :D.

Ja już na początku pisałam, mam 29 lat, okupuję bieszczadzkie krzaki :), mam Małża i 10m-cznego Pluja. Przez ostatni rok siedziałam na macierzyńskim + zaległe z 3 lat urlopy. Co do rocznych urlopów macierzyńskich - mam zamiar z tego skorzystać :) jeśli będzie taka opcja - a z tego co wiem, będzie :). Fredzia - ja mam w domu dwa koty. I nigdy nie byłam chora na toxo, nie mam przeciwciał :). Jeśli chodzi o zarażenie się toxoplazmozą to jest to mało prawdopodobne, żeby zarazić się bezpośrednio od kocich odchodów (bo to nie koty zarażają tylko ich g*wienka - dlatego kuwety sprząta teraz Małż), dużo większe prawdopodobieństwo to nieumyte warzywa czy surowe mięso. Zresztą co ja tu będę pisać, Wujek Google zawsze pomocny :). Robiłam badania na toxo w każdym trymestrze. A kaws zażywam od pół roku :). Do tego witaminę B6+magnez. Newa - weź nie strasz :D. Meta - jak będzie chłopak to będzie Eryk. Jak dziewczynka, to będzie wojna :D o imię. MamaD -czekamy na wieści w takim razie i trzymamy kciuki :).

Miałam, 2 razy :). Jedno właśnie w tym 32dc, bo mi z kolei lekarz powiedział, że żeby "coś" było widać musi być powyżej 1500. No i było widać - Czarną Kropkę wielkości 3 mm :D. Nie za wiele ;). Jeszcze raz poszłam tydzień później, 39dc i już było widać jeden pęcherzyk ciążowy wielkości 17,8mm i "coś" w środku, chyba pęcherzyk żółtkowy to się nazywało :) na 3,1mm. Ale dalej ani serca ani nic z tych rzeczy :).

W 24dc moja beta wynosiła 25. W 32dc wynosiła 1668 :D więc niezły przyrost, ale bliźniaków nie widać. No, chyba że jednojajowe i lekarz czegoś nie dojrzał ;).

Nie pamietam gdzie wyczytałam taką sentencję "Kiedy będzie Ci źle i będziesz myślał o sobie w kategoriach nieudacznika - pomyśl, że kiedyś byłeś najszybszym plemnikiem z milionów.." :D

Mogą, mogą Mardżi, jakby mi pomagał też bym używała :(. Są nawet specjalne witaminy z imbirem dla kobiet w ciąży - niestety mi po nich było jeszcze gorzej :(.

Klementyna- coś Ty, dziecko nie lalka :D. Moje jak nie chce jeść to kręci głową, zaciska usta, ucieka :D w ekstremalnych przypadkach zaczyna płakać. Więc to nie tak, że dziecko da się peklować. No, chyba że będzie je skarmiać słodyczami, to rzczywiści możesz mieć kłopot. Ja do swojej teściowej mam zaufanie - mój mąż żyje i jest całkiem dziarski, więc mam nadzieję że mojej córce też nic nie będzie, kiedy zostawię ją od czasu do czasu pod jej opieką.

Klementyna - 3/4h dziennie u mamy, później 3/4h dziennie u teściowej i opiekunka na 2h - i masz problem rozwiązany :D.

Milka, ja wiem że tel zmieniają ten nick, u Ciebie wychodzi "Trunku" u innych "Knuj" :D tak czy inaczej radosne słowotwórstwo cieszy mnie zawsze ;). To, że mieszkasz we Wrcołąwiu to wiem skąd mi się ubzdurało - pisałaś, że za endokrynologa płaciłaś 200zł we Wrocku, ale skąd mi się wzięło że masz córkę a nie syna - nie mam pojęcia. Przez tę ciążę jestem rozkojarzona :). Castagnus bierze się na okrągło, bez przerw, przez 90 dni. Później robisz przerwę na 1 lub 2 cykle miesiączkowe i znów bierzesz :). Firanka - u mnie bóle "okołoowulacyjne" zaczynały się mniej-więcej już na 5 dni przed owulacją :o i bolało na około 3 dni po owulacji, także w żaden sposób nie mogłam określić "tego właściwego momentu". Słupku - jest sens, gdybym ja nie ścigała, to pewnie nie byłabym teraz w ciąży :D. Bo wiele wskazywało na owulację 10.10, a była jednak 12-13.10 :). Też skoki temp itd wskazywały niby na wcześniejszy dzień - ale tak nie było :). Człowiek nie książka, nie wszystko jest takie jak się wydaje. Firanka - nie bój się wizyty, myślę że Cię uspokoi :). No i przytulajcie się na zdrowie :D! Wrześniowa - bez szaleństw i głęgokiej penetracji i powinno być ok :). Zawsze możesz przestać, jak się okaże że nie wszystko jest jak ma być - czy bóle czy plamienia, ale nie sądzę skoro ciąża już nie jest zagrożona. Jakoś do życia trzeba w końcu wrócić :).

Kurde, dziewczyny, zaczęło się :(. Od rana rzygam :(. Jak tak dalej pójdzie, to moje forumowe życie będzie mocno ograniczone :(. No nic, na razie czytam :).

A, Milka - zapomniałam. Jak zobaczyłam, jak się podpisujesz "milla" to od razu skojarzyłaś mi się z Polką, którą poznałam w Anglii, Milką :). I stąd nazywam Cię Milka. A jak zobaczyłam, że chodzisz do endo we Wrocławiu, a "moja Milka" teraz we Wrocławiu mieszka i też ma córę, to aż mnie zatkało :). Ale Milka ma córkę starszą, może 4letnią teraz :) także podobieństwo przypadkowe ;).

Trunku :D Podoba mi się :D. Milka, jak Ci się cokolwiek przypomni i będziesz miała pytania, to niezależnie od tego czy w danym momencie tu jestem czy nie - posty czytam dość uważnie i staram się pomóc jeśli mogę :).

A moje właśnie usnęło - spłakane biedne, niby pierwszy ząbek się właśnie wyrżnął, ale wcale nie jestem pewna czy drugi nie idzie, bo tak płacze i tak marudzi, jak nie ona. Co do tych testów na płeć - nie mam pojęcia (bo nie pamiętam) jaki hormon wykrywają, ale zainteresowani na pewno znajdą sobie artykuły na ten temat :). Zastanawiałam się nad zakupem w pierwszej ciąży, ale doszłam do podobnych wniosków co dziewczyny tutaj - że lepiej iść na USG 3D (czy jak kto woli 4D), bo oprócz płci sprawdzą jeszcze czy z dzieckiem wszystko ok. Też zapłacę 120zł, ale informacji będę miała więcej :). Dobranoc :).

Ja miałam cesarkę MamaD, więc nie wiem co to bóle porodowe i się ich nie boję :). Podobnie jak samego zabiegu, ani rekonwalescencji. Przebiegło szybko i sprawnie, także luz :).

Mardżi - taka KARMA, co poradzisz :D? Widać przyczepiło się do Ciebie to co nudne i paskudne i się ciągnie przez życie :) - musisz się z Dalajlamą spotkać czy coś, żeby zmienić KARMĘ ;). A czy jesteś tu oficjalnie, czy nie - testy ciążę potwierdziły, więc jak najbardziej oficjalnie :).

Firanka, kosztuje :(. Ale może wizyty nie będą musiały być częste...Kurczę, nie znam się zupełnie na leczeniu tarczycy, nie wiem nawet jak często trzeba robić badania czy zgłaszać się po leki :(.

Mama6, Ty się zastanów - kanapa i wrzaski albo wtykanie Bóg wie czego w psią kupę :D. Witaj staraczko, trzymamy kciuki żeby się udało :). Wiara góry przenosi.

Też tak myślę, jak nie można płacić kartą a nigdzie w necie nie ma cennika to lepiej wziąć więcej. Tylko rzeczywiście wizyta może być nieco droższa niż "normalnie", bo jeśli to specjalista polecany na cały Śląsk, to się pewnie ceni :(.

Z tego co pamiętam to Firanka ze Śląska, tam ceny nie są chyba aż tak wysokie jak w Wawie. U mnie wizyta prywatna u lekarza-specjalisty to koszt ok 70zł.