Mam 16 lat. Od jakiegoś tygodnia mam jakiś dziwny wstręt do jedzenia. Tak jak wcześniej mogłam wiecznie jeść tak teraz jak zjem chociaż kromkę chleba czy drożdżówkę w ciągu całego dnia to jest dobrze. Może 2 ciągu tego tygodnia 2 dni były takie, że zjadłam tak jak zawsze normalnie jadłam, ale strasznie źle się po tym czułam. Moi rodzice nic nie zauważyli, ale to jak zawsze. Wizyta u psychologa odpada, bo wg moich rodziców do psychologa idzie człowiek, który ma coś z głową. Przepraszam za wyrażenie, ale taka jest ich opinia. Nawet nie mam ochoty jeść słodyczy. Wcześniej to jadłam tak długo aż zjadłam wszystkie słodkie rzeczy jakie miałam w domu. Nieważne czy było mi już niedobrze czy nie, po prostu jadłam, żeby inni nie zjedli : P. Może jeszcze dodam, że ważę około 53 kg przy wzroście 165 cm. Kardiolog kazała mi przytyć do 58 kg. Przepraszam. Nie przytyć tylko nabrać mięśni, ale nie lubię mięsa (bo nabranie mięśni z tym się wiąże). Więc skoro w lutym mam wizytę kontrolną powinnam jeść, żeby nie schudnąć, ale jak. Piszę tutaj, bo być może ktoś kiedyś miał podobny problem. Proszę o pomoc!