Mam wrażenie, że miałem autyzm przez większość dzieciństwa. Bawiłem się zawsze sam, czułem się jakby kompletnie odizolowany jakąś dziwną 'kurtyną'. Rozmowy z innymi nie wchodziły w rachubę. Cały czas byłem zajęty swoimi uczuciami i myślami. Było w tym jeszcze coś, co trudno wytłumaczyć, pewna 'intensywność'. Nie wiem jak mi się udało z tego wyjść (właściwie to wciąż trochę mi jeszcze z tego zostało). W każdym razie, widziałem to 'od środka'. Autyzm (jeśli to było to), polega na tym, że masz w środku za dużo stłumionych emocji z którymi nie możesz sobie dać już rady. Wtedy odwracasz się od nich i tworzysz taki mały świat, jakieś proste zajęcie, które wydaje się być 'poza' ta chmurą emocji która cię otacza, daje to trochę otuchy, jednak cały czas wiesz, że zaraz za plecami są te emocje które trzymają cię silną ręką i nie pozwalają ci się ruszyć z miejsca. Boisz się odwrócić, czujesz jakby za plecami czekał na ciebie największy ból jaki istnieje. Dlatego wciąż siedzisz w tym małym świecie. Myślę że większość osób z autyzmem tak długo (często od urodzenia) tak się czuje, że nie są świadomi tych wszystkich emocji.
Dzieci takie (mówię cały czas ze swojej perspektywy), głęboko czują, że nie zasługują na miłość. Gdy ktoś im ją okazuje, to powoduje im ból, bo gdy doświadczają miłości, te emocje które są stłumione przestają być niewidoczne i jakby 'aktywują' się.
Ciężko mi powiedzieć co bym zrobił gdybym miał autystyczne dziecko , ale wg. mnie, jedynym sposobem pomocy im jest okazywanie im ciepła i zrozumienia, widzenie w nich idealnych istot jakimi są. Nawet jeśli takie dziecko zacznie się drzeć i płakać, starać się przytulić, mówić 'wszystko w porządku, jesteś dobry i kochany, kocham cię' - ciągle to powtarzać; nie traktować autyzmu jako problemu, tylko jako 'stan', który akceptujemy, wiedząc, że dziecko jest tam w środku, tylko jest przytłoczone. Zwracajmy uwagę na to dziecko a nie na to co je przytłacza. Mówmy do dziecka a nie do tego co je przytłacza. Widźmy, że jest tam idealne dziecko. To jest lekcja także dla nas, aby znaleźć to dziecko w sobie i patrzeć tak na siebie. Jeśli wydaje nam się, że nie mamy miłości, którą mogli byśmy dać dziecku, róbmy tak jakbyśmy ją mieli.