Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

edo331

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Wiem, że dla wielu osób to co tu wkleję będzie kontorwersyjne, ale ,może ktoś to weźmie na serio i pomoże sobie lub dziecku, więc: Moja córeczka ma obecnie 7 lat, w wieku 2,5 roku została zdiagnozowana jako dziecko chore na autyzm. Kiedy się urodziła, była normalnym radosnym dzieckiem, chętnie nawiązującym kontakt ze wszystkimi wokół siebie. Gdy miała 1,5 roku zmarł jej przybrany pradziadek. Rozwój dziecka zaczął się zatrzymywać. Oczywiście przez myśl mi nawet nie przeszło, że może to mieć związek ze śmiercią pradziadka. Córeczka przestała nawiązywać kontakt, była nadal radosna, roześmiana, ale jednocześnie potrzebowała nas dorosłych tylko do podawania jej różnych rzeczy, których sama nie dała rady wziąć. Spacery były koszmarem - uciekała, nie chciał iść tam gdzie ja, tylko biegła w swoją stronę. Zaczęłam szukać przyczyny - najpierw była Poradnia Pedagogiczno - Psychologiczna, póżniej psychiatra dziecięcy aż w końcu wizyta w Instytucie Neurologii i Psychiatrii w Warszawie. Tam dostałam diagnozę brzmiącą jak wyrok - autyzm. Pomału przyzwyczajałam się do świadomości, że mam chore dziecko. Dopiero w tym roku w maju koleżanka wspomniała mi o duszach zmarłych, które pozostają tu i mają duży wpływ na żyjących. Od tej koleżanki dowiedziałam się właśnie o możliwości oczyszczania przez panią Wandę i o niesamowitych wynikach osiąganych przy oczyszczaniu dzieci autystycznych. Napisałam wiec do biura emaila i poprosiłam o oczyszczanie. Pani Wanda zaproponowała na początku oczyszczanie standardowe, trwające 3 miesiące, chociaż oczyszczanie chorych na autyzm z reguły trwa rok. Po oczyszczaniu, we wrześniu skontaktowałam się z biurem. Okazało się, że wokół mojego dziecka krąży jeszcze jeden zmarły i że jest to duch przybranego pradziadka. Napisałam dwukrotnie list do pradziadka z podziękowaniem za jego opiekuńczość i z prośbą, aby odszedł do Boga. Po drugim liście jego dusza odeszła, a w mojej córeczce zaszła bardzo duża zmiana. Spacery przestały być męczarnią, bardzo grzecznie chodzi tam gdzie ja chcę, już się nie wyrywa i przede wszystkim coraz więcej mówi. Są to ciągle pojedyncze słowa, ale już wystarczające do komunikacji. Mam teraz nadzieje, że jej mowa bardzo mocno się zacznie rozwijać. Chciałam z całego serca podziękować p. Wandzie. Może ten list pomoże zdecydować się innym rodzicom dzieci zdiagnozowanych jako autystyczne na oczyszczanie. Moi znajomi, którzy znali dobrze zachowanie mojej córeczki zauważają jej dużą zmianę na lepsze. ze strony: http://www.egzorcysta.pl/opinie.html
  2. Mam wrażenie, że miałem autyzm przez większość dzieciństwa. Bawiłem się zawsze sam, czułem się jakby kompletnie odizolowany jakąś dziwną 'kurtyną'. Rozmowy z innymi nie wchodziły w rachubę. Cały czas byłem zajęty swoimi uczuciami i myślami. Było w tym jeszcze coś, co trudno wytłumaczyć, pewna 'intensywność'. Nie wiem jak mi się udało z tego wyjść (właściwie to wciąż trochę mi jeszcze z tego zostało). W każdym razie, widziałem to 'od środka'. Autyzm (jeśli to było to), polega na tym, że masz w środku za dużo stłumionych emocji z którymi nie możesz sobie dać już rady. Wtedy odwracasz się od nich i tworzysz taki mały świat, jakieś proste zajęcie, które wydaje się być 'poza' ta chmurą emocji która cię otacza, daje to trochę otuchy, jednak cały czas wiesz, że zaraz za plecami są te emocje które trzymają cię silną ręką i nie pozwalają ci się ruszyć z miejsca. Boisz się odwrócić, czujesz jakby za plecami czekał na ciebie największy ból jaki istnieje. Dlatego wciąż siedzisz w tym małym świecie. Myślę że większość osób z autyzmem tak długo (często od urodzenia) tak się czuje, że nie są świadomi tych wszystkich emocji. Dzieci takie (mówię cały czas ze swojej perspektywy), głęboko czują, że nie zasługują na miłość. Gdy ktoś im ją okazuje, to powoduje im ból, bo gdy doświadczają miłości, te emocje które są stłumione przestają być niewidoczne i jakby 'aktywują' się. Ciężko mi powiedzieć co bym zrobił gdybym miał autystyczne dziecko , ale wg. mnie, jedynym sposobem pomocy im jest okazywanie im ciepła i zrozumienia, widzenie w nich idealnych istot jakimi są. Nawet jeśli takie dziecko zacznie się drzeć i płakać, starać się przytulić, mówić 'wszystko w porządku, jesteś dobry i kochany, kocham cię' - ciągle to powtarzać; nie traktować autyzmu jako problemu, tylko jako 'stan', który akceptujemy, wiedząc, że dziecko jest tam w środku, tylko jest przytłoczone. Zwracajmy uwagę na to dziecko a nie na to co je przytłacza. Mówmy do dziecka a nie do tego co je przytłacza. Widźmy, że jest tam idealne dziecko. To jest lekcja także dla nas, aby znaleźć to dziecko w sobie i patrzeć tak na siebie. Jeśli wydaje nam się, że nie mamy miłości, którą mogli byśmy dać dziecku, róbmy tak jakbyśmy ją mieli.
  3. Cześć, Mam 25 lat, mieszkam niedaleko Warszawy, szukam dziewczyny.
×