Liilly
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Liilly
-
Karmi, jednak jak dla mnie Twoja sytuacja jest o tyle lepsza, że masz już dzieci. Wiem, powtarzam się...mam wrażenie, że ostatnio to tylko jedno w głowie mam i jestem zamknięta na inne tematy:O Mon cheri, no właśnie, to jest taka nasza prywatna porażka. Można się kształcić w różnorodnym wieku, można zdobywać coraz to nowsze umiejętności, dzisiaj nic nie dziwi. Jednak w temacie starań w którymś momencie wszystko się kończy...mimo że człowiek czuje się młodo i w pełni sił. I tak jak piszesz, zdrowy styl życia, dobre wyniki itd. nie gwarantują sukcesu. Przecież wiele kobiet totalnie o siebie nie dba, wręcz szkodzi, a i tak zostają mamami. Mon cheri, obyś miała rację, że pora roku ma taki wpływ na nas i za chwilę wszystko będzie lepiej:) Jolka, Twój rocznik jest bardzo obiecujący, tylko się starać:D Izalus:) Rachela, tak powinno w końcu być, że partner chce nas wspierać i okazuje swoje zaangażowanie. Wiem, że w moim przypadku też tak by było. ale na nieobecność nic nie da się zaradzić. Pisałam, że rozmawialiśmy o tym. Wyglądało na to, że w tym miesiącu wszystko się ułoży. A jednak nie...życie, smutne życie... Rachela, tak masz rację, mam tyle wolnego:D:D:D Właśnie pomalowałam paznokcie i czekam przed kompem aż wyschną.
-
Cześć dziewczyny IzabellaZnam Twój ból z doświadczenia, niestety:( Jolka:) Karmi, gratuluję pierwszego kroku:DTermin tuż, tuż:)I znowu klejna nadzieja na sukces:) Gerwazy, ja mam podobne przemyślenia odnośnie mojego związku. Jest nam ze sobą dobrze i w zasadzie powinnam w tej sytuacji poradzić sobie z myślą, że się nie uda. Jednak to nie jest takie proste. Człowiek może robić wiele rzeczy bez względu na wiek, spełniać swoje marzenia, osiągać to i owo itd. Jednak z macierzyństwem tak nie jest. Ja panicznie boję się tych zamkniętych na zawsze drzwi, bez możliwości powrotu. Jeszcze nigdy tak się w moim życiu nie czułam. Jeszcze chyba nigdy nie było tak, że czegoś już nie będę mogła zrobić. Dla mnie to tak samo, jak ze śmiercią bliskiej osoby. Ona odchodzi i nie ma możliwości cofnięcia czasu, spotkania jej, nadrobienia czegoś z nią związanego. I tego nie umiem sobie poukładać w mojej głowie, zamknąć pewnego etapu, do którego nie będę miała nigdy więcej wstępu. Pogodzenie się z tym wydaje mi sie na chwilę obecną niemożliwe, a rozsądek podpowiada, że nadeszła chwila pomyślenia o tym na poważnie, oswajania się z tym..... Wczoraj przez godzinę płakałam m w słuchawkę...właśnie o tym przemijaniu. Mimo że wiem, faceci nie lubią naszych łez, często sobie z nimi nie radzą, a czasami po prostu nie rozumieją. M czuł się winny, a ja nie potrafiłam przekonać go, że tak nie jest...bo może sama go swoim zachowaniem obwiniam?...Mam nawet wrażenie, że on chciałby mnie powoli przygotować na to, iż to może być już koniec. Nie mówi tego wprost, ale kobieta czuje takie rzeczy. Wyryczałam się wczoraj, dzisiaj miałam podpuchnięte oczy, ale wcale nie było mi lżej. M jest juś w domu, ale śluz zrobił się rzadki i jest już po wszystkim. Dziewczyny, nie uwierzycie, ale ja jeszcze nigdy tak dokładnie nie odczuwałam płodnych dni i owulacji. Od środy wieczora do dzisaj rano. Pytałam o większą ilość śluzu po poronieniu, ale nie napisałyście, czy któraś też tak miała. Jutro idziemy na balety, ale domyślacie się, że nie one mi w głowie:OMogę się dobrze bawić, ale mój smutek i żal i tak we mnie pozostaną. Wspieramy się wzajemnie, dlatego pozwoliłam sobie na długie żale...i mówienie o sobie. Rachela, ja też będę miała przedłużony weekend, tylko o trochę więcej dni niż Ty:D
-
Dziewczyny, niec się nie stało, ale na chwilę obecną to, że m nie wrócił urosło do rangi mojej osobistej tragedii. Nie wiem jak u innych dotkniętych, ale u mnie po starcie występują o wiele intensywniejsze oznaki płodnych dni. Mam bardzo dużo śluzu, było tak już w grudniu, teraz też. Wiem, że to nie świadczy o powodzeniu. Myślę sobie, że to wszystko ma mi uświadomić, że to już koniec:OBo przecież jakby był seks, to byłaby i nadzieja.....a tak życie pokazuje, że nie mam na co liczyć. Przeczytałam wszystkie wpisy, ale wybaczcie, nie mam siły o niczym więcej pisać. Jest mi tak źle, że brak słów:(A jeszcze w pracy miałam taką dołującą sytuację, w kontekście dziecka oczywiście. Nie chcę o tym opowiadać, bo czasami mam wrażenie, że wszyscy wiedzą, że ja to ja.... Całuję wszystkie
-
Wow, Gerwazy, jestem pod wrażeniem:DWszystkiego!!! A szczególnie Twojego optymizmu. Nie bez powodu powtarza się ciągle o pozytywnym myśleniu. I wiesz co!...ja też szczerze wierzę w Twój sukces!!! Tak wszystko opisałaś, że nie ma innej opcji. Najważniejsze, że nie wydało Ci się to wszystkie trudne...nie do przejścia. Czytając, miałam wrażenie, że to prosta sprawa:)Biest pisze o problemach z ubezpieczalnią, ale z tego co zrozumiałam, pieniądze nie są przeszkodą. Rozumiem też, że nikt nie był zdziwiony wiekiem:)Widzisz Karmi, nie ma się co przejmować. W Polsce jest chyba jeszcze inne podejście do pewnych spraw, mimo postępu i zmian, które zachodzą. A przecież wiek jest wiekiem, niezależnie od tego czy w Pl czy w De. A medycyna czy tam czy u nas taka sama:) Stefania, Ty to jesteś jak moja teściowa:DOna też preferuje tylko krem Nivea i powtarza, że nikt nie jest taki gładki jak ona:DA już zupełnie nie uznaaje na przykład fluidów i pudrów. Ile razy ja się nasłuchałam, że to strasznie szkodzi. Mi jakoś nie:PNie brałam oczywiście tego do głowy, bo moim zdaniem obecne kosmetyki pomagają, wspierają, upiększają, pprawiają samopoczucie itd.:DStefi, przynajmiej kasy na kremy nie wydajesz:D SM, Ty to się nachodzisz po lekarzach:OA wiadomo jak to stresuje w Polsce...Trzymaj się:) Rachela, jak tam, jutro będzie bara bara?;)Ja tez na to liczę, ale jeszcze nic nie wiem. Poza tym cały czas czuję, że to jeszcze nie te dni.... Ivanka, a to mnie zaskoczyłaś z tym województwem:DNormalnie zaskoczona jestem, bo ja właśnie stamtąd pochodzę i mam tam najbliższą rodzinę:)Do tej pory myślałam, że wszystkie jesteście z dalekich regionów.