Liilly
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Liilly
-
Ivanka, że trudno jest tak opd razu zintegrować się ze zgraną grupą i że nie powinnam wszystkiego brać do siebie. Jestem przed @, a to prawie każdą kobietę zmienia we wrażliwca;)Poza tym wychodzę z założenia, że mogę być z Wami do bólu szczera:)No i dlatego napisałam o tym, co mnie poruszyło. Takie tam noworoczne przemyślenia...
-
Może dopiszę coś jeszcze...Weszłam w nowy rok bardzo pozytywnie nastawiona do wszystkiego, mimo to przyszła mi do głowy taka mała myśl...Zauważyłam, że właściwie nie miało znaczenia, że się nie odzywałam...Troszkę mnie to zastanowiło:O...Wiem, piszę z Wami krótko, ale jednak...coś mnie delikatnie poruszyło...
-
Witam w nowym roku! Zaglądam do Was po krótkiej przerwie, a tu takie atrakcje:OMoim zdaniem nie warto... Ja od kilku lat nie mam postanowień noworocznych, bo zazwyczaj bywało tak, że nie miały one sensu, pozostawały niespełnione. W tym roku wróciłam jednak do postanowień. Jeżeli nie zajdę w ciążę, to chciałbym zgubić 5 kg. I to na tyle:D Mój sylwester był wspaniały. Wspomnianą przez Was piosenkę, że ona coś tam...też grali. Super do tańczenia, nogi same rwą do tańca. ogóle nasz zespół był na wysokim poziomie. Bawiłam się przy nim pierwszy raz, ale naprawdę poleciłabym każdemu. No a nad ranem...namiętny seks:PSzkoda tylko, że ja przed @. Torebusię miałam małą, do połowy załadowaną tamponami. Na szczęście nie musiałam skorzystać. Teraz chciałbym już @, bo mi znowu jakiś wyjazd m wypadnie...Także rok nowy, problemy jednak stare;) Po szalonym sylwestrze spędziliśmy wczorajszy dzień bardzo leniwie. Nawet kompa nie włączyłam. Mój dzisiejszy, pierwszy dzień po wolnym był masakryczny. Cieszyłam się na jego koniec...No, ale jeszcze 2 dni i wolne:) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
-
Karmi, szkoda, że u Ciebie z sylwestrem nie wypaliło. Naprawdę wiele niesprzyjających okoliczności. Znowu okazało się, że z planami różnie bywa...Jednak sylwester ze znajomymi spędzony w domu też ma swój urok:)M powtarza zawsze, że nieważne gdzie, nieważne jak, ale ważne z kim:)Ja osobiście wspominam wiele imprez domowych naprawdę udanych, różnych imprez, niekoniecznie sylwestrowych:)Na pewno będziesz się dobrze bawić i choć na chwilę zapomnisz o andrzejkach Tessa, witaj w kraju Biest, odpocznij troszkę, bo padniesz za szybko:) Uważam, że coś w tych ryczących 40-tkach jest:DO ile zawsze lubiłam seks, to od kilku lat wykazuję większe zainteresowanie. I to niekoniecznie w kontekście starań;)
-
Gerwazy, im więcej wiesz, tym mniej Cię zaskoczy:)No i zawsze łatwiej będzie Ci prowadzić rozmowy w klinice:) U mnie w domu też błysk:DNatomiast ja błysnę jutro;)Mam tylko nadzieję, że @ przyjdzie po sylwestrze. Dzisiaj mam 25dc i rano znowu czułam jakbym zaraz miała mieć @. Wróciliśmy ze spaceru:)Lubię takie wieczorne przechadzki:)
-
Mon cheri, Twoja znajoma przeszła naprawdę wiele:ORozumiem też, że Twój smutek jest ogromny...Szkoda, że nie możemy wspierać się poza wirtualnym światem... Moja adopcyjna koleżanka miała rzeczywiście mnóstwo szczęścia. Tak jej się wszystko wręcz idealnie poukładało. W pracy też akurat wszystko pasowało. Dzieciaczek jest otoczony ogromną miłością, ma wszystko i jest wspaniały. Opowiadała mi wszystko jeszcze przed adopcją. Ja już wtedy byłam po 40-tce, także na maluszka zero szans. Poza tym ze względu na nieobecności m byłoby to wszystko trudne. Adopcyjny impuls był, właśnie po rozmowie ze znajomą, ale jakoś wszystko się rozeszło.... Mieliśmy wczoraj w planach porządnie wyspać się. Niestety nie wyszło:OTak to jest z tymi planami....Psiak miał problemy żołądkowe. Nawet nie wiadomo od czego, bo niczego poza swoim jedzeniem nie jadła. Wymiotowała strasznie, jeszcze chyba nigdy tek długo. Mieliśmy jazdę do 2.30. Tak sobie myślę, że to może ma związek z cieczką, bo pies ją akurat ma...Dzisiaj jest już ok. Na razie nie dostała nic do jedzenia, ale widzę, że chyba ma chęć:)Mam nadzieję, że wszystko będzie ok, bo denerwowałabym się zostawiając ją samą na sylwestra...
-
Biest, dziewczyny mają rację. Mimo że to Twój brat, to powinnaś być głucha na jego prośby. Nie i koniec. Coś dzisiaj ociężała jestem, to chyba wina zbliżającej się @. Staram się za dużo nie jeść, żeby w sylwestra czuć się lżej, ale to nie pomaga. Chyba pójdziemy na spacer. Trochę zimno, ale to zawsze pomaga na ociężałość. I pies będzie szczęśliwy:D
-
Karmi, adopcyjna koleżanka miała 38 lat, jej m 2 więcej. Zgłosili chęć adopcji małego dziecka, niemowlęcia. Ona też mówiła o tym, że różnica nie może przekraczać 40 lat. Dzieciątko odebrała 2-tygodniowe:)Potem miała trochę stresu, bo musiała odczekać do 6 tyg. życia dziecka (o ile dobrze pamiętam) i dopiero wtedy mogła odbyć się adopcja. Także 4 tyg. czekała, bo matka miała tyle czasu na ewentualną zmianę decyzji. Była to młoda dziewczyna, a to jej drugie dziecko. Wszystko potoczyło się jednak szczęśliwie dla mojej koleżanki:) Rachela, ja nawet pomyślałam, że nasza wiara w Twoje szczęście może Cię peszyć, ale tak jak Karmi napisała, trzeba żyć nadzieją. Ja mam strasznie rozdrażnionego pmsa, denerwują mnie drobiazgi. Dlatego wolę mieć nadzieję, że może mi się udało. Jestem naprawdę wtedy spokojniejsza. W tym cyklu mam 100% pewności, że nie mam na co liczyć i od razu mnie ponoszą nerwy przy każej okazji. Chyba dopiero teraz do tego doszłam...Wszystkie ostatnie cykle, te staraniowe, były zdecydowanie spokojniejsze... Gosia, ja też cały czas w panice. Czas ucieka, ja czuję bezsilność...ale dam radę:DTy też:) Maja.Papaja
-
Gerwazy, nigdy nie jest tak, że jedno psuje wszystkim. I dotyczy to każdej dziedziny życia. Również kliniki. Jak szukam opinii na dany temat, to spotykam zawsze skrajne wypowiedzi. Dopóki sama się nie przekonam, to po prostu nie będę wiedziała, czy dana rzecz jest dla mnie dobra, czy nie. Do tej pory DHEA kojarzyło mi się z kosmetykami, jako składnik wspomagający walkę z procesami starzenia. W kosmetykach są go jednak pewnie śladowe ilości. Biest, u mnie też zimno. Wolę jednak kilka stopni mrozu niż deszcz i chlapę. Życzę Ci udanego wypoczynku w dniu dzisiejszym:)
-
Rachela, masz rację, takie słodkie lenistwo męczy strasznie:PA tak na poważnie, to jestem wieczorem o wiele bardziej śpiąca niż jak chodzę do pracy i muszę rano wstawać... Stefanio, ja też nie mam absolutnie żadnego problemu z byciem samą i tak jak Ty lubię chwile we własnym towarzystwie. Jednak święta Bożego Narodzenia kojarzą się jakby nie patrzeć z rodziną. Nawet jeżeli bez bliskich, to nie wyobrażam sobie świąt bez m. Czasami zastanawiam się, jak to będzie w dalekiej przyszłości, opcja bez dzieci. I różnie bywa z moimi wyobrażeniami:O... Tessa, nie popełniłaś jeszcze złego czynu?:P Denis, moja rodzina też nie wie absolutnie niczego w temacie starań. Przyzwyczaili się, że mają kochaną wnuczkę, kolejne dziecko w drodze. Wiem, że mogłabym na nich polegać i liczyć, ale po prostu nie chcę... Jeżeli jesteś tak daleko w myśleniu o adopcji, to dlaczego nie spróbujesz? Męża na pewno przekonałabyś, w końcu mamy swoje metody i potrafimy wpłynąć na naszych facetów:)Mam w pracy koleżankę. która adoptowała dzieciątko:) Gerwazy, 15 stycznia jest tuż, tuż:)Masz rację, badanie AMH dało Ci kopa i tak trzymaj. Wsparcie m masz, kasę też, także warunki są. Powiem Ci, że ja też właściwie nie liczę/nie wierzę w to, że zostanę mamą. Jak się człowiek naczyta o wielu, wielu przypadkach młodych kobiet mających problemy z płodnością, to jak ja mam marzyć o macierzyństwie. Zresztą, u mnie problem z obecnością m. Wiem, piszę o tym do znudzenia, ale najbardziej mnie to teraz dołuje. Gerwazy, Ty z pomocą kliniki masz duże szanse na powodzenie. W końcu medycyna potrafi czynić cuda... A co do wakacji, to jeszcze niejedne przed Tobą:)I tak jak Ivanka pisała, spędzisz wolne dni w Wiesbaden:D Rachela, tak Ci wszystkie kibicujemy, że nie ma innej opcji, jak ciąża:D Jeżeli chodzi o sylwestra, to ja coś nie za bardzo zainteresowana byłam. Pisałam już zresztą, że nie jest mi to właściwie w głowie...No ale przyszli znajomi i nie chcieli słyszeć, że my w tym roku nie jesteśmy zainteresowani baletami. Planowaliśmy spotkać się z przyjaciółmi u nas w domu. No i wyszło tak, że wszyscy ruszamy na bal sylwestrowy:DMiejsca już zarezerwowane, kasa wpłacona. W tym roku ludzie ponoć nie pchają się tak za bardzo na imprezy i są miejsca. Wszystko z powodu kryzysu. W święta wszyscy stwierdzili, że w tym roku mniej ludzi szalało na zakupach...
-
Mamy dzisiaj jeszcze jedno świąteczne zobowiązanie rodzinne:)Pomalowałam paznokcie i odpoczywam przed wyjściem:P O ile w ubiegłym cyklu, tym po stracie, nie miałam żadnych dolegliwości przed @, tak teraz od poniedziałku, czyli od 19dc, czuję podbrzusze. Najbardziej rano, przed wstaniem. No i oczywiście zastanawiam się, czy ten cykl będzie bardzo krótki, a to może niekoniecznie dobrze?...no i liczę, czy są szanse, że m będzie w domu. Czyli święta, święta i po świętam i wracam do normalności, liczenia, nakręcania się:P
-
Witam poświątecznie Widzę, że większość z Was, tak jak ja zresztą, spędziła ostatnie dni bezkomputerowo:D Biest, fajnie, że połączyłaś rodzinne świętowanie z zimowym wypoczynkiem:)Akumulatory naładowane pewnie do pełna:D Gerwazy, nie bez powodu mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają...wiadomo jednak, że za nimi w jakiś sposób gonimy. Taka nasza przewrotna natura. Twojej znajomej na pewno super zrobiło Wasze towarzystwo. Na dłuższą metę ma jednak smutne życie... Przykro mi Mon cheri i SM, że u Was miały miejsce takie niemiłe sytuacje Moje święta były bardzo rodzinne i bardzo, bardzo towarzyskie:DNa szczęście uniknęłam skutków ubocznych;):DNie obyło się jednak bez akcentów ciążowych...Przyszli znajomi i jedna z par przyjaciół oznajmiła, że zostaną dziadkiami. Ona jest starsza ode mnie o 2 lata. Zabolało...Poza tym w mojej rodzinie był ślub w święta. Ona bardzo młoda, krótko po szkole, na początku wakacji urodziła. To była wpadka, wszyscy lamentowali, że za młoda, że jeszcze nie czas. No i teraz jest znowu w ciąży, w 4 miesiącu. Skojarzyłam fakty i doszłam do wniosku, że jak u mnie zaczynało się poronienie, to ona dowiedziała się pewnie o ciąży. Mijałyśmy się bowiem u ginki w gabinecie. Pomyślałam wtedy, że jako młoda mama przyszła pewnie na kontrolę. Podejrzewam oczywiście, że drugie dziecko, to jeszcze większa wpadka niż pierwsze. Bocian mógł jej oszczędzić tak szybkiej powtórki z macierzyństwa i w zamian za to do mnie zawitać. Właściwie zawitał, ale na krótko:O Rachela, ja też czekam na wieści