Liilly
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Liilly
-
Te reklamy są rzeczywiście wyjątkowo denerwujące:D Biest, wiem, że już Ci się nie spieszy. Jednak ze względu na Twój wiek masz więcej czasu na cud i przychylność natury:)Przecież wszystki wiemy, że natura rządzi się własnymi prawami i potrafi nas zaskoczyć, również pozytywnie:)Poza tym, tak jak Gerwazy wspomniała, medycyna idzie do przodu. Ivanka, super, że wycieczka udana:) Mnie też denerwuje dym w miejscach publicznych, a już najbardziej w gastronomii oczywiście. Ja nigdy nie paliłam, partner rzucił wiele lat temu. Unikam miejsc dla palaczy:)Na szczęście większość znajomych nie pali, a jeżeli tak, to robią to dyskretnie:) Napisałam do Was rano i już w drodze do pracy poczułam jasność umysłu;)PODJĘŁAM DECYZJĘ, wyznaczyłam sobie termin starań, do końca przyszłego roku. Poza aspektami medycznymi największym moim problemem jest to, że partner nie zawsze jest osiągalny. Martwi mnie to, ale mam nadzieję, że jakoś będzie:)I chyba nie będę za długo czekać ze staraniami;)Mają to byc niby 3 miesiące, ale powiedziała, że jak zacznę wcześniej, to też nie będzie tragedii:D Jak czytam o Waszych różnorodnych badaniach i specyfikach, które łykacie, to moja wizyta u gina nie wypadła za dobrze. Badanie na toksoplazmozę zrobię i chyba jeszcze raz pójdę do lekarza, pogadać;)Zastanawiam się, czy gin nie wyszła z założenia, że jestem już za stara na eksperymenty i badania?...ani słowa o monitoringu, hormonach...
-
Fajnie masz Biest, możesz ze względu na wiek przesuwać terminy:) Ja wpadłam jeszcze przed pracą na chwilę do domu. Jestem po usg. Wszystko super oczyszczone, torbiel mniejsza, czyli ok. Nie do końca jestem zadowolona z tej wizyty, ale to chyba bardziej mój wewnętrzny problem. Gin powiedziała, że mam zrobić tylko badanie na toksoplazmozę. Pytałam o jakieś hormony i inne badania i że zrobię oczywiście prywatnie, a ona na to: nie ma takiej potrzeby, jeżeli byłaby taka potrzeba to powiedziałaby mi o tym. Stwierdziła, że jeżeli mam regularne @, to wszystko ok. Kilka razy natomiast wspomniała o pozytywnym myśleniu. Nawet jak już wychodziłam, to już mnie nie widząc dodała: tylko pozytywne myślenie. Po następnej @ mam się zgłosić na cytologię. No a za 2-3 miesiące działać, działać, działać i pozytywnie myśleć. Miała już wiele, jak to nazwałą czterdziestek starających się o dziecko. Dodała jednak, że to może być moja ostatnia szansa, dlatego mam działać i nie zastanawiać się. Wiadomo, ona za mnie nie podejmie decyzji, a ja po wizycie dalej nie wiem, co robić. Samopoczucie mam coraz lepsze, fizyczne oczywiście, bo z psychicznym nadal marnie:ONie chce mi się iść do pracy, najlepiej zostałąbym w domku. Słoneczko nieśmiało wychodzi. Życzę miłego dnia:)
-
Ja w wieku ok. 20 lat miałam miesiąc bez @, tak jakby jedna wypadła, termin następnej @ był normalnie. Podejrzewałam oczywiście ciążę, zrobiłam test i był negatywny. Dla mnie był on wtedy tak wiarygodny, że nawet nie myślałam o zrobieniu drugiego:DFaktem jednak jest, że nie chciałam wiedy być w ciąży. Tessa, ale @ jeszcze przecież nie masz? Basiu, owszem, są kobiety rodzące w jeszcze późniejszym wieku niż ja, ale to nie jest dla mnie na chwilę obecną ani pocieszeniem, ani wsparciem. Chociaż może....:)
-
Nie, nie biorę pod uwagę innych możliwości niż naturalne zajście. I to bez żadnego powodu, dla mnie od początku to było jasne. Limit wiekowy wyznaczałam już kilka razy. I na pewno nie miałam dojść w nim do swoich bieżących lat, absolutnie nie. No ale że życie pisze swoje scenariusze, to jest jak jest. Na razie to ja nie podjęłam żadnej decyzji odnośnie starań. Tylko jak sobie pomyślę, że ewentualnie je podejmę i nie będzie wychodziło...to co wtedy?...jak długo mogę się starać, mieć nadzieję, przesuwać wszystko z miesiąca na miesiąc?...Do tego wiem, że było możliwe zajście bez wspomagaczy...
-
Gosia, masz rację, na niektóre sprawy nie mamy wpływu. Niestety w takich sytuacjach człowiek zastanawia się nad wszystkim i myśli, czy to przypadkiem on nie popełnił jakiegoś błędu...mógł coś zrobić, a nie zrobił.... Gerwazy, a co z moim pytaniem do Ciebie:)Z topiku wynika, że jesteśmy tutaj najbardziej dojrzałe;)
-
Tessa, ja też nie odczuwałam bólu brzucha. Jak nie dostałam @, to właśnie brak tego objawu mnie zachęcił do zrobienia testu...pozytywnego zresztą. No i jak juz pisałm, miałam mnóstwo energii. Z jednej strony chcę wierzyć, że natura wie, co robi...jednak z drugiej myślę, że trzeba jej troszkę pomóc. Dlatego gdybyn mogła cofnąć czas, to na pewno od razu po pozytywnym teście poleciałabym do gina. Tak na wszelki wypadek. Może to niczego nie zmieniłoby, ale na pewno nie zaszkodziłoby. No, ale ja już nie mogę tego niestety zrobić:O Gerwazy, czy Ty myślałaś o jakiejś granicy wieku odnośnie starań? Wiem, infantylne pytanie, ale takie właśnie przyszło mi do głowy.
-
Gerwazy, Twoje wrażenia rzeczywiście mogą oderwać Cię od zadręczania i wyliczania. Masz wiele atrakcji i fajnie jeżeli pozwoli Ci to na pełen luz. To, że tak podchodzisz do sytuacji pozwala i mnie spojrzeć chociaż odrobinę pozytywniej w przyszłość. A to dlatego, że jesteśmy ten sam rocznik:) Biest, szukaj sukienki razem z teściową, żebyście pasowały do siebie;)Do faceta łatwiej się dopasować:D Wiem, że musi minąć trochę czasu, żebym poukładała swoje myśli. Czuję jednak, że pierwszy impuls może mieć miejsce podczas wizyty u gina. Podejrzewam, że rozmowa będzie dotyczyć również ewentualnych starań...liczę na ewentualne wsparcie psychiczne pani doktor:)
-
Byliśmy na długim spacerze. W mojej głowie panuje straszny chaos. Z jednej strony chciałabym być jak najszybciej w ciąży, jednak z drugiej uważam, że lepiej byłoby ponownie uporządkować myśli w kierunku życia bez dziecka. Z partnerem nie rozmawiałam jeszcze na temat przyszłości. Wszystko rozgrywa się na razie w mojej głowie. Do tej pory nie interesowałam się poronieniami, teraz jestem przerażona ile kobiet ma je za sobą. Internet daje taki obraz, jakby to było coś na porządku dziennym. Straszne...Wiem jednak po tej lekturze, że jedna strata o niczym nie świadczy, wszystko może być dobrze. Wczoraj byliśmy z partnerem bardzo blisko, na ile oczywiście sytuacja pozwoliła. Ani on, ani ja nie mieliśmy oporów przed tą bliskością. Mam nadzieję, że to dobry znak...że jakoś sobie z tym wszystkim poradzę. Jego pożądanie w jakiś sposób dobrze mi zrobiło... Tessa, czy Ty o nas w ogóle myślisz?;) Miłego niedzielnego wypoczynku:)
-
Tessa, a Ty dalej trzymasz nas w niepewności?;) Mieszkałam w Berlinie, ale cały czas ciągnęło mnie do Polski i dlatego po kilku latach wróciłam. Jeżeli chodzi o Berlin, to miasto teraz i miasto z moich czasów, to dwa różne miasta. Teraz jest to moim zdaniem...podupadłe miasto. Gerwazy dobrze to ujęła. No i na pewno bardziej brudne niż kiedyś. Nie chciałabym tam mieszkać. Wiem, że motywacja kiedyś wróci........... Na razie zacisze domowe jest dla mnie najlepsze. Dom jest zawsze azylem w trudnych sprawach.
-
Mieszkałam tam kilka lat. Stąd też znajomość języka:) Gerwazy, ciekawe życie prowadzisz:)Ja jestem raczej domatorką, na szczęście z wyboru, ale lubię poczytać o bywaniu w świecie innych osób:) Tessa, gdzie sie podziewasz?:) Ogarniam dom, jakoś mi nie idzie. Jeszcze w ubiegłym tygodniu miałam taką dużą energię...teraz brak jakiejkolwiek motywacji:O Ilość liter w moim nicku spowodowana została tym, że ten właściwy był już zajęty.
-
Zuaka, z jednej strony bardzo chciałabym powiedzieć z dumą o sobie ciężarna, ale z drugiej strony...boję się tego i na razie odsuwam od siebie tą myśl. Sama jestem ciekawa, jak to naprawdę jest z ciążą po poronieniu. Co, jeżeli nie poczeka się tych 3 miesięcy. Nie myślę w tym momencie o stronie psychicznej, ale czysto fizycznej. Gin nie powiedział mi, co mogło byc przyczyną poronienia i pewnie już się tego nie dowiem. Porobię różne badania, może wtedy coś się wyjaśni, ale powiedział mi, że najpierw muszą ustać krwawienia. Po kolejnym usg na pewno będę wiedzieć, co dalej robić. W jakiś sposób na to czekam.... Na duszy jest mi nadal bardzo ciężko, właściwie bez zmian. Wszystko co robię jest swojego rodzaju terapią zajęciową:ODo tego wszystkiego dochodzi fakt, że moja siostra oczekuje dziecka...Życie jest okrutne, ale kobiety są rzeczywiście wytrzymałe. Biest, Ty jesteś wesoła dziewczyna, ale jednocześnie silna kobieta:)Swoje przeszłaś. Gosia, refleksja o starości towarzyszy mi od dłuższego czasu. Oczywiście w kontekście macierzyństwa. W zestawieniu z Młodą, Blue i Zuzką, to nie jest chyba jakieś dziwne przemyślenie:OJak już wspominałam, gin też mi powiedziała, że jestem młoda babka i wszystko przede mną. No ale w końcu topiki kobiet przerażonych ciążą bądź też jej pragnących po 40-tce istnieją.... Mnie niestety też życie zmusza do ciągłych dokształtów. Uczenie się wynikające z sytuacji, obowiązku, czasami przymusu, traci na uroku...Na razie mam spokój, ale jak długo?... Berlin jest mi bardzo bliski. Zresztą jeżyk zachodnich sąsiadów też. W Pradze nie byłam, ale słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat tego miasta:) W dzisiejszych czasach nie wiadomo, jaki kolor włosów do kogo należy:DSą osoby, które co chwila zmieniają kolor i wszyscy są do tego przyzwyczajeni. Ja na razie jestem naturalną brunetką i włosów nie farbuję. Może inaczej, nie muszę farbować, ale liczę się z tym, że w każdej chwili może nastąpić taka konieczność.
-
Witam się z Wami przed pracą:) Ze spaniem nie mam problemów, mimo stresu, jednak każdego dnia muszę zmuszać się do codzienności. Chciałabym zasnąć i obudzić się, jak będzie mniej bolało... Dziękuję jeszcze raz za Wasze wsparcie. Kilka lat temu szukałam na forum wsparcia w innej sprawie. Jednak tamta sprawa była niczym w porównaniu do chwili obecnej. Znalazłam jednak wsparcie i wierzcie, ono mi pomogło. Teraz o wszystkim wie tylko mój partner, no i Wy Tessa, trzymam kciuki Któraś z Was napisała, chyba Gerwazy, że już lepiej nie zajść niż stracić. Coś w tym jest... Naczytałam się wczoraj o poronieniach i to rzeczywiście różnie bywa, może jednak potrwać. Życzę miłego dnia:)
-
Dziękuję za powitanie po zaczernieniu:) Moje serce krwawi cały czas. Dzisiaj w pracy musiałam szybko wyjść do łazienki, bo słowa koleżanki tak na mnie zadziałały, że mało się nie poryczałam. Nikt oczywiście nie wie o moich problemach. Stefanio, ja też zaczęłam układać sobie w głowie dalsze życie bez dziecka, ale to, że zaszłam zmieniło sytuację. Czuję chaos i wcześniejsze przemyślenia szlag trafił:OTak to już jest... Któraś z Was pozdrawiała dziewczyny w ciąży. Pomyślałam ze strachem, że ja do nich już nie należę, bo jestem od nich o wiele starsza...krótko mówiąc: za stara:OI nawet zapewnienia lekarza, że jestem młoda nie pomagają. Bo co jeżeli udałoby się jeszcze raz?...strach byłby wielokrotnie większy niż za pierwszym razem... Pozytywne testy to z pewnością sprawa indywidualna. Moje 3 dni po terminie @ były jednoznaczne, bez względu na porę dnia i to, czy coś piłam, czy nie. Niektórym rzeczywiście wychodzą pozytywne bardzo późno. Tessa, ja po swoim przypadku wiem, że nie trzeba częstego seksu. Pisałąm Wam, że w tym nieszczęsnym cyklu udało mi się wykorzystać tylkmo jeden dzień. I tak naprawdę na początku pomyliłam się, bo przed seksem myślałam, że to 11dc, a potem okazało się, iż to 12dc. Moja pomyłka wynikała częściowo z tego, że deko odpuściłam. No i z tą wcześniejszą owu też się u mnie zgadza. Myślałam, że mam później, ale chyba jednak nie. Ach, to wszystko jest za skomplikowane...Jakby człowiek miał czas, to mógłby robić doświadczenia, ale niestety... Gin, u której byłam, też mówiła o tabletkach anty, ale nie w kontekście większej szansy na ciążę, tylko jako zabezpieczenie. Mówiła o 3 miesiącach przerwy w staraniach. Pokazują akurat w tv kobiety w ciąży wypowiadające się odnośnie rocznego urlopu macierzyńskiego:( Ivanka, ja też nie pamiętam kiedy ostatnio jechałam pociągiem. Życzę udanego wypoczynku i wspaniałych wrażeń. Wypoczywaj:)
-
Cześć, to ja, podczytująca:) Rozpisałyście się na całego:)To dobrze:) Ja po wpisie Karmi też miałam mieszane odczucia, pisałam zresztą o tym. Każdy ma jednak prawo do swojego zdania w danej sprawie. Nie zraziło mnie to jednak, ale dało do myślenia. U mnie bez zmian. Ból straszny, fizyczny do wytrzymania, psychiczny nie. Mam teraz więcej pracy i przyjmuję to jako sposób na oderwanie się od rzeczywistości. Jestem z tych naiwnych, co to myślą, że innych spotykają różne historie, ale mnie one ominą. Życie jednak weryfikuje takie dziecinne nastawienie. W pracy zakładam maskę: wszystko jest ok, ale każda chwila w samotności, to łzy i złe myśli...