Zacznę od poczętku, kilka dni temu znalazłam kota. Podejrzewałam koci katar i świerzb, więc wybrałam się do weterynarza. Na wstępie dał mu 2 zastrzyki (30zł), zapytałam o to drapanie, powiedział, że kot tak ma i nawet nie sprawdził uszu.
Chciał mi wcisnąć obrożę na pchły, a nawet nie był pewien dlaczego kot się drapie. W moich oczach wypadł na wyzyskiwacza. W poniedziałek kazał zadzwonić, bo zamówi lek na świerzb, ta jasne już lecę, wybiorę się do innego weta.
Kotu leciała krew po zastrzyku to z wielką łaską przyłożył kawałek waty, dopiero gdy mu o tym powiedziałam.
Wydał mi się jakiś taki strasznie niekompetentny.
Nie wiem czy nie przepłaciłam z tymi zastrzykami i czy potrzebne były aż dwa.
Jak było z waszymi kotami, jest tu ktoś kto miał kota chorego na świerzb bądź koci katar? Jakie leki dostały wasze zwierzaki?