dziewczyny dolaczam,
mam do zrzuty 20kg i nie moge teraz sie poddac. Wlasnie zgubilam 9kg w krwawym pocie i szukam motywacji do dalszej walki. Nie odpuszcze. Mam dosc swojego sadla, tego jak sie czuje, jak bola mnie stawy, jak moje dzieci (juz nie takie bezkrytyczne) mnie postrzegaja, jak wychodze na zdjeciach, ze nie mieszcze sie w stado extra ciuchow spakowanych w szafie w pudlach...itp...moglabym wymieniac bez konca, znana litnia...
w tek chwili waze 90kg a moja normalna waga to 60-65.
Mam 35 lat, dwoje dzieci w wieku przedszkolnym i odchudzam sie po ostatniej ciazy, po ktorej po 3mcach po porodzie wazylam 75kg, tak tak, tak sie odchudzalam (wszystkie diety chyba swiata przerobilam) , ze powaznie wpadlam w tzw emocjonalne jedzenie (jesz nawet kiedy jzu nie mozesz) i w mega jojo. Bo zeby dobic prawie do 100 od 75kg w 2 lata to naprawde trzeba sie postarac. Ale sie zdolowalam :-(
Nie mam jeszcze diety, na razie mysle nad jakims sensownym planem.