Mango0204
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mango0204
-
Nie bez sensu.. Ja powiedziałam jego żonie, że ją zdradza... powiedziałam dokładnie to co Tobie teraz, że nie chciał powiedzieć co czuje, bo bede robila sobie nadzieje. Myślisz, że to nie to samo co powiedziec ze mówił ze mnie kocha? Dla żony to to samo.
-
No właśnie to mnie zastanawia, bo kiedy to mówił, my już się nie spotykaliśmy, a on twierdził, że to bez sensu (żeby to ciągnąc dalej). Jak więc to rozumieć?
-
Przepraszam za literówki, ale mój laptop nie jest pierwszej jakości :p i czasem zapomina dodać literkę ;) Bezstronny, mój, na moje pytanie, co do mnie czuje, odpowiedział właśnie tak: nie mogę Tobie powiedzieć, bo będziesz robiła sobie nadzieje. Jak to rozumieć, bawiło się mną, mówiąc coś takiego? Dlaczego po prostu nie odpowiedział...?
-
Kinga, No ale jak kocha..? :p
-
Jak nie mówi, że kocha, ale mów, że nie może poiedzieć, bo będzie robiła sobie nadzieje?
-
a kiedy sie nie mówi, a wręcz sie nie chce powiedzieć?
-
Kinga a dlaczego nie możecie się widywać kiedy on wyjedzie, przecież mógłby przyjeżdzac?
-
Hmm ciekawa teoria.. ach ta miłość :p :)
-
W sumie to my już wszystko wiemy... Tylko dla nas to jest niepojęte, zeby rozumować w tę sposób- jakaś abstrakcja. A jak spacer? :p
-
Tyle tylko, że jak facet mysli o zdradzie, zdradza i rozważa odejście, to jego małżeństwo już jest niewypałem, więc nawet jak mu z kochanka nie wyjdzie, to po co im takie małżeństwo- niewypał, byle było...?
-
Rzecz w tym, że oni nigdy nie będą pewni. To ile czasu potrzebują, żeby wiedzieć, czy to miłość i "warto" odejść od żony?
-
Przeczytałam artykuł- jest w tym sporo prawdy. Najlepsze jest zdanie "Mamy wpływ wyłącznie na siebie, a nie na drugą osobę" tak więc sadzę, że nie mamy wpływu na osoby które sie zakochały w zonatym facecie. Na mnie nikt nie miał, bo widziałam tylko to co chcialam. Teraz wiem, że wszyscy mieli rację, tylko nie ja, ale do tego potrzebna jest odpowiednia perspektywa. Więc chyba po prostu trzeba sie sparzyć i już. Dla mnie to była mega duża lekcja i w sumie jestem teraz bardziej świadoma ... Też myslałam, że jak będzie ze mną to się zmieni... ale to raczej złudne jest... bdfhWIPA;EDwe, ten Twój i jego zona naprawdę na siebie zasługują, zyja w największym kłamstwie. Żona mojego X wyznała mi, że zdaje sobie sprawę jaki jest jej maż, jest świadoma jego poczynań i stwierdziła kiedyś tak jak Ty to napisałaś "że sama miłość to za mało, żeby z kimś trwać..." a jednak trwa z nim. Jak dla mnie to to jest jawne życie w zakłamaniu... współczuję im...
-
Szczególnie długi nos kłamcy- bałwana :p ale on nie chce chyba lepić nic, ani spacerować...?!!!
-
Koniecznie :p No miał nie pisać :/ Spotkacie się jak rozumiem? Jak ie domyślam to ie ma szans, żebys zrezygnowała :p To może potaw mu jakieś warunki chociaż, nie wiem... ale niech nie mysli, że bedziesz "jak piesek merdajacy ogonkiem, który poleci z wywalonym jezorkiem" :p
-
znowu zgubiłam literkę, tym razem m ;) Nie załuję, czuję się teraz lepiej, nic to tak naprawdę nie zmienia, ale ulżyło mi. On i tak nic nie odpisze, tego jestem pewna.
-
Kinga, on się boi, zrobił głupio i nie wie jak zareagować, czy się z tego tłumaczyć, czy nie. Palant! zero cywilnej odwagi. Pewnie mysli, że po tym co Ci powiedział jest skreślony, bo jest, mam rację ? One more summmer, zajęło Ci to pół roku, tylko i aż? Matko, ja już 4 miesiąc tragizuję (może za mocne słowo), ale racja czase leczy... czuję to..
-
to dobrze, nie będzie Cię korciło... :)
-
Dokładnie, nie wiem na co on liczył... dziwna sprawa.. Kinga rozumiem, że Ty dzisiaj masz głowe wysoki ?
-
a ;mój" to się jeszcze bał, że do 30 się nie zdąży ożenić, więc wybrał jak wybrał, ale plan zrealizował... teraz się trzęsie, bo nie wiadomo, czy zona będzie chciała miec dzieci...
-
Słuchajcie! Moim zdaniem to Ci wszyscy zdradzający faceci- oszuści, oni naprawdę się wahają, z pewnością niejeden wolałby być z kochanką na stałe, są nieszczęśliwi w małżeństwach!! ale ich problem polega na tym, że oni nie potrafią podejmować decyzji. Oni są najnormalniej w świecie tchórzami, boją się wszystkiego: opinii znajomych, rodziny, sąsiadów, szefa i współpracowników. Boją się, że z kochanką im nie wyjdzie (nie wyjdzie, bo oni nic z siebie nie dadzą) i zostaną z niczym, boją się, że żona ograniczy kontakt z dziećmi (o ile mają) lub, że ich oskubie do reszty, boją się, że żona sobie coś zrobi, boją się, że rodzina będzie nalegała...boja się nawet swojego cienia. To są często ludzie o zaniżonym poczuciu własnej wartości, podnoszą swoją samoocenę przez spotkania z kochanką. Część z nich wybiera sobie zakompleksiona dziewczyn ę średniej urody, bo mają pewność, że taka ich nie zdradzi, będzie uzależniona od nich emocjonalnie, a do tego zorganizuje życie rodzinne (?)- i tu znowu się asekurują. Na spotkania z kochanką też idą ze strachem, no bo może się wyda... i całe ich życie, to strach. No a jak się już wyda, to znowu się boją, że żona odejdzie, że ludzie się dowiedzą...
-
Hmm.. po prostu żle mi z tym, takie akcje nie leżą w mojej naturze.. Nie chcę tego rozwlekać, nawet go widzieć...ale jakoś wyjaśnić... sama nie wiem... może sumienie uspokoić...
-
Ja już mojego nie zobaczę... nigdy... ale chciałabym chociaż się z nim jakoś "pogodzić", bo źle mi z Tą całą sytuacją... Nie lubie takich sytuacji i czuje sie z tym ch...
-
No to łap za młotek :D Alaruna, to długo naprawdę..., a po co chcesz to ciągnąć jak wiesz, że nie odejdzie od niej...?
-
Jak będą efekty to i ja spróbuję :pTak sobie właśnie pomyslałam, że mój/niemój to zadnych zalet nie, no może jedną, ale tylko jedną :p
-
To która pierwsza? :P