Mango0204
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mango0204
-
a co d ciąży, to mi powiedział, że to nie będzie problem w razie jakby sie przydarzyło. Kiedys nawet, przytulajac mnie, zapytał czy chcę mieć dzieci, ile bym chciała i kiedy... Powiedziałam ze chyba nie przyszło mu do głowy, że spotykam sie z nim, bo chcę sobie zrobić dziecko, a on zamyslony powiedział, że chodzi o cos innego... Może to przez to, że jego zona nie chce dzieci, a on bardzo. Tak więc, co do tego, że jest nieszczęśliwy mam pewnośc, tyle tylko że jest dupą wpłową i tyle :)
-
Ja mimo tego, że wycierpiałam sporo, to doceniam to, bo jestem teraz mądrzejsza, wiem na co patrzeć, żeby nie dać się znowu nabrać. Z każdym dniem widzę, że zaczynam sie czuć z tym lepiej (mimo, że sie tutaj rozpisuje na ten temat) z reszta to forum tez dużo pomogło. Z poczatku myslałam, że mnie nie chce, ze może cos żle robię, jestem może gorsza od żony, czegoś mi brakuje, ale już wiem, że ze mną wszystko dobrze, że zasługuje na fajnego faceta, a nie niezdecydowanego manipulanta. Jestem znowu soba :) Co do zony to uważam, że z nia też wszystko jest ok i z pewnością nic jej nie brakuje (poza obiektywną ocena męża), jedyny problem to ON.
-
Ulalallala dla mnie on nie ma już znaczenia, oczywiście jest mi smutno z powodu zaistniałej sytuacji, ale nie wyobrażam sobie,żebym mogła z nim być jeszcze po tym wszystkim co się wydarzyło. Aktualnie zastanawia mnie ten problem, ale tylko i wyłącznie w kontekście zdrad ogółem.
-
Mąż zdradza, a żona to ignoruje i udaje, że nie ma problemu- dla mnie to jest fikcja i chyba prędzej czy później ktoś nie wytrzyma i taie małżeństwo się rozwali, bo ile można grać... Poza tym w takiej sytuacji zona daje przyzwolenie zeby mąż sie dalej puszczał... więc rzeczywiście są siebie warci.
-
Jest coś w tym co mówicie, że kobiety są chyba za bardzo uzależnione od mężów, finansowo, emocjonalnie itp. Bo wiecie, ja cały czas porównuje to co piszecie do mojej sytuacji. Żona gościa z którym się spotykałam, zanim jeszcze dowiedziała się, że ja zdradzał, powiedziała mi, że nie jest z nim szczęśliwa i wie, że on nie jest z nią, bo nie ma w nim wsparcie; poniekąd dlatego też nie chce mieć dzieci. Nie może mu jakiś tam spraw wybaczyć i że zdrady to na pewno by mu nie wybaczyłam... mimo to kocha Go. Potem jednak zdrady wyszły na jaw, a ona napisała mi, że podejrzewała jedną zdradę, ale nie dwie, że odchodzi od niego. Mimo to po dwóch tygodniach znowu byli razem. Smutne...
-
Chyba trzeba oddzielić tych co zdradzają dla rozrywki, nie liczących się z uczuciami innych (to już kompletne dno) i tych którzy rzeczywiście nie są zadowoleni z małżeństwa i po prostu mają jaja, żeby odejść. Jest im źle więc odchodzą. "Mój" to raczej zalicza się do grupy numer 1. Powiedzcie mi jak można zdradzić narzeczoną , a potem żonę cztery miesiące po ślubie? I wcale nie chodzi o incydent, tylko świadome angażowanie się...?? Da się to jakoś logicznie wytłumaczyć??????????? aha i czy mozna mówić tu o miłości, bo "mój" po tym wszystkim stwierdził, że zawsze kochał swoją żone :p :)
-
Do Kingi: Napisałaś, że Twój A powiedział, że wszystko zależy od Ciebie, ale... czy chodziło mu o to, że jak powiesz,żeby się rozwiódł, to to zrobi, czy raczej, że albo pasuje Ci taka sytuacja albo nie i czy decydujesz się zaakceptować, że to będzie tylko romans???
-
do yabadabaduu: Fajnie, że Wam się udało :) Twój Ukochany kiedy Ciebie poznał od razu był zdecydowany, że odchodzi od zony, czy też się wahał, bał, że żona się dowie etc.; i dopiero z czasem jakoś wszystko się wyjaśniło...? Ciekawi mnie to dlatego, że jak widać typowi zdradzacze, którzy tylko chcą się zabawić, zawsze mają jakieś wytłumaczenie, u Ciebie sytuacja była inna, więc pewnie zachowanie Ukochanego też było inne...??????????
-
Jeżeli poda konkretnie kiedy odchodzi i jak zamierza to urealnić, to ok, można poczekać nie więcej niż miesiąc :p ale jeżeli będzie kręcił, podawał różne argumenty dla których nie może podjąć decyzji, to będzie znaczyło, że już jej nie podejmie i trzeba zmykać. Ja usłyszałam "nie wiem czego chcę"- co dawało mi nadzieję, bo skoro nie wie, to się waha, ale prawda jest taka, że to było przeciąganie. Mam nadzieję, że Tobie tak nie powie... Z reszta sama wyczujesz co kombinuje. Zamierzasz z nim porozmawiać?
-
Chyba tak :P ale nie potępiam, bo miałam tak samo... :D :p Człowiek musi się chyba na własnej skórze przekonać. Ja to właściwie nikogo nie chciałam słuchać, a nawet się zaczęłam obrażać, że jak mogą tak mówić...
-
No i bardzo pięknie powiedziane- tak własnie uważają faceci- lepszy wróbel w garści niż kanarek, lub też jak niektórzy twierdzą gołab :p, na dachu... Chcieliby mieć fajną dziewczynę, z którą byliby szczęśliwi- ale to niepewność, niewiadomo czy by się ułozyło, a tak mają swojego szarego wróbla, za to pewnego!!!!!!!!!!!!!!!
-
do Linz Ja raczej nie zaglądałam nigdy na fora, ale dobrze sie stało, że tu trafiłam. Wydawało mi się, że jestem jedyną cierpiaca porzuconą dziewczyną. Faceta ciągle usprawiedliwiałam, doszukiwałam się, że może jednak kocha... a co się okazało, że jest wiele podobnych historii i że to sa schematy. Faceci, którzy zdradzają zachowują się identycznie, jakby ktoś ich tego uczył w szkołach. Warto poczytać i spojrzeć na to wszystko z boku. Doradzić się osób postronnych. Daje to naprawdę do myslenia!!!!! Możliwe, że gdybym wcześniej poczytała, to romansu by nie było.
-
Porażka, bo co to mi dało...? Kaca moralnego, że najpierw się w to wpakowałam, a potem nie umiałam zaakceptować odrzucenia. Żona udała, że sprawy nie ma.
-
Nie wkręcaj się w to za bardzo... serio... niech będzie co ma być... Ja niestety ją znałam, miałam wyrzuty sumienia, a do tego dowiedziałam się, że jest jeszcze inna- kochanka nr 2, więc powiedziałam, żałuje, bo nic to nie dało. Dwa tygodnie później ona zamieściła zdjęcie z nim :/ a ja zostałam z tymi wyrzutami wzgledem niej i jego...
-
Kinga ja mówiła dokładnie tak samo jak Ty 4 miesiące temu. Naprawdę te spotkania nie są warte tego cierpienia. Będziesz chciała od niego coraz więcej, a on nie będzie mógł Ci tego dać. Ja nie umiałam tego zaakceptować i doszło do tego, że powiedziałam jego zonie- to jest moja życiowa porażka. Uwierz nam.
-
Nożyczkiii wkroczyły do akcji :) i dobrze :) Ja nie umiem jej przemówić do rozumku :) Będzie cierpieć jak cholera...
-
Ja już jestem na dobrej drodze, żeby z tego wyjść, naprawdę. Teraz się rozpisuje, ale płakać już dawno przestałam. W końcu nie widziałam Go 3 miesiące.
-
Mi nigdy żadne romanse nie chodziły po głowie, wręcz przeciwnie... On na początki mi się w ogóle nie podobał, trzymałam Go na dystans, ciągle się kłóciliśmy- ale kto się czubi ten się lubi. Człowiek nawet nie wie kiedy się zakocha. Najważniejsze to wyciągać wnioski...
-
Rozumiem... Ja ciągle sobie wyrzucałam, że mogłam powiedzieć o swoich uczuciach przed jego ślubem. Miałam poczucie, że coś zawaliłam i zniszczyłam szanse dla nas. Zastanawiam się, czy gdybym wtedy powiedziała, odwołał by ten ślub...?!!!! Może ożenił się, bo nie widział mojego zainteresowania...? Najgorsze to gdybanie. Czas leczy rany i pewnie kiedys zapomnę
-
Zastanawia mnie ile będziesz czekała ile wytrzymasz. Ja tylko pół roku dałam radę. Czy Ty jeszcze jesteś z tym swoim chłopakiem?
-
Ciągle gubię literki.. :/
-
Kiedyś zapytałam X czy coś do mnie czuje prawdziwego, a on na to, że nie może mi powiedzieć, bo jeżeli mi powie, to będę sobie robiła nadzieje. Co byście o tym pomyślały? Ja, że kocha... Co to sż za ...
-
aha i dodam jeszcze, że własnie zauważyłam, że X dodał do znajomych swoja byłą dziewczynę, tę z którą zdradził swoja żonę (wcześniej też ja usunął) chyba odnawia kontakty :/
-
Czyżby temat się wyczerpał... :p Ja miałam za to dzień bez X hura!!! ale poczytałam trochę wcześniejsze wypowiedzi i doszłam do wniosku, że schemat zawsze ten sam.
-
Ja też uciekam, co prawda nie do racy, ale zrobić coś konstruktywnego. Miłego... !!!!