Mango0204
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mango0204
-
Macie absolutna rację!! a jak mam rozumiec to pomyłkowe zaproszenie?
-
Faceci którzy zdradzają, to są ludzie którzy nie potrafią być szczęśliwi z nikim- ani z żona ani z kochanką. Ja chciałam go uratować przed tym "nieszczęściem" -mówiłam sobie, że ze mną będzie szczęśliwy, że mnie nie będzie zdradzał itp. ale to tylko mi się wydawało... Prawda jest taka, ze miałabym tak samo jak jego żona (. Byłam tak strasznie zaślepiona, że myslałam, ze wszystko zniosę, ale na dłuzszą metę to by nie wypaliło... do tego jego ciężki charakter. Porządny facet wie czego chce, a jak zdarzy mu się pomyłka to potrafi to naprawić- odchodzi od zony i jest szczęśliwy z inna. Ci "nasi" to zwykłe dupki, tchórze, nigdy nie bedą szczęsliwi, bo tego nie potrafią. Ja jestem pewna, że jego małżeństwo prędzej czy później się posypie- kiedy zona będzie miała tego wszystkiego dość (na razie jest młoda i bardzo zakochana), a nawet jak będa razem, to będą się strasznie męczyć- bo to małżeństwo jest na siłę!!! Dlaczego faceci nie odchodza od żon? Myślę, że to kwestia indywidualna, ale w moim, a raczej jego przypadku jest tak, że ON założył sobie, że do 30 musi mieć żonę i dzieci (bo znajomi już mają) wziął sobie "pierwszą lepszą" dziewczyne i i po 4 mies ja zdradził. Nie chce się nia nacieszyc, tylko namawia na dzieci, ale ONA nie cierpi dzieci- więc żle trafił!!!!!!!!!!! Ups... :) Pod wieloma wzgledami sie różnią, ona mu ulega, wię, że on na nia nie zasługuje, on nią manipuluje i ignoruje, ale ona go kocha, a on ma te "wymarzona" fikcyjną "rodzinę" i tak się razem męczą. Z pewnością nie kieruje sie jej dobrem. mam pełen obraz ich "rodziny" i wiem, że to ich wielka porażka. Są dni, że strasznie mi źle, że sie w to wpakowałam, ponizyłam, prosiłam, błagałam, ale tak ostatecznie to chyba czuję sie wygrana. Rozpisałam się, ale wyrzuciłam to z siebie i jakoś mi dobrze :)
-
Ja również uważam, że nie ma sensu pakowanie sie w takie relacje- z żonatym facetem. Ja czekałam pół roku, ale prawda jest taka, że gdyby chciał określiłby sie w miesiąc. Myślę, że większość tych facetów rzeczywiście jest nieszczęśliwa w małżeństwie, ale ponieważ nie mają charakteru będą w tym tkwić, są wygodni. Ja usłyszałam, że zona będzie mu prasował koszule, a ze mną chce się spotykać. JAKIŚ KOSZMAR. NIGDY JUŻ WIĘCEJ NIE POPEŁNIŁABYM TAKIEGO BŁĘDU. Nie ukryważ, że nadal o nim myślę, chyba wciąż coś czuje, ale jestem już mądrzejsza i zasługuję na kogoś kto potrafi kochać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Ja jakiś czas temu bardzo się zakochałam w koledze z pracy, on wtedy nie miał jeszcze żony, ale miał narzeczoną (o czy dowiedziałam się gdy już go kochałam). Mówił mi, że ma ogromny dylemat, nie wie czy ja kocha i czy w ogóle wziąć ślub. Jak twierdził narzeczona go wkurzała. Dawał mi na każdym kroku do zrozumienia, że jest mną zainteresowany adorował mnie, mówił komplementy (teraz wiem, ż szykował grunt) Ja mimo, że zakochana nie podzieliłam się uczuciami, byłam bardzo zdystansowana, zreszta często się przy tym kłócilismy. Po kilku miesiącach wziął ten nieszczęsny ślub. Nie mielismy ze oba kontaktu, ale po jakimś czasie wróciłam do pracy i jego zainteresowanie mną bylo takie samo. Pomyślałam, że może faktycznie decyzja o slubie była pomyłką. Spotkaliśmy się, powiedziałam mu, że się zakochałam. Zaczęlismy się spotykać (4 miesiące po jego slubie). Nigdy nie robił mi słownych nadziei, ale mówił, że z żoną jest nieszczęśliwy itp. Wszystko wskazywało, że jeszcze chwila i od niej odejdzie. Czekałam długo... Bardzo się zaangażowałam... i to zaczynało być niewygodne dla niego... kilka razy kończyłam to, ale potem znowu mielismy kontakt. Zaczęłam cierpieć, bo nie mogłam go mieć na wyłączność, płakałam... to było koszmarne 6 miesięcy. On też wiele razy mówił, że to bez sensu, ale potem się odzywał. Faktem było, że nie byli szczęśliwi (wiem na 100%- z dobrego źródla:) on bardzo chciał dzieci, ona ich nie cierpi itp problemy. Potem dowiedziałam się, że oprócz mnie zamierzał się spotkać ze swoją byłą, a już na pewną spotykał się z nią kiedy miał narzeczoną. Nie wytrzymałam i poinformowałam jego żonę (dołączyłam też dowody zbrodni ;)). Czułam, że tylko tak może się ten koszmar skończyć. Żona mi dziękowała, powiedziała, że odchodzi, po czym po 2 tygodniach do niego wróciła. Była niezła awantura... Byłam załamana tą całą sytuacja, myślałam, że umrę... Mimo, że minęło kilka miesięcy to nadal nie potrafię zapomnieć... Wiem już jakim jest człowiekiem i wiem, że pakowanie się w taką chorą relację było wielką pomyłką, Oprócz żalu, cierpienia, wyrzutów sumienia nie zostało nic... Staram się zapomnieć i udawało mi sie przez chwilę... Jednak niedawno otrzymałam od niego zaproszenie na fb (opisałam to już wcześniej w innym wątku :)). Dodałam go- kolejny błąd!!!!!!!!!!!!!!!! a on mnie usunął!!!!!!!!!! zapytałam co to jest za zabawa i że nie ma więcej sie ze mna kontaktować, odpowiedział, że to była pomyłka!!!!!!!!!!!!!! Dziewczyny co Wy o tym myślicie???? Bo mi ręce opadają. Doniosłam jego żonie, a on ma czelność wysyłać mi "pomyłkowe" zaproszenie.