Dziś rozstałam się z chłopakiem.
Było bajkowo, idealnie. Skąd ta decyzja? Zacznę od początku.
Poznaliśmy się w sierpniu. Jechałam na stopa nad morze, on mnie podwiózł. Zaiskrzyło.
Został ze mną i moimi znajomymi nad morzem. Niedługo potem pojechaliśmy razem w trasę po Europie - 22 dni razem, pełna harmonia, było pięknie. Po wspólnym pobycie za granicą widywaliśmy się rzadko:) jest kierowcą. W październiku widzieliśmy się 4 dni, w listopadzie ostatni poniedziałek i wtorek do 8, środę i czwartek do 10:) Było cudownie - wygłupy, głupkowate zabawy, śmiech, pełno wspaniałych wspomnień. Wczoraj rozmawialiśmy 2 razy przez telefon i wydawało się być w porządku - a dziś (sobota), powiedział, że to nie ma sensu, bo jestem za słaba, nie wytrzymam jego stylu życia i i tak w końcu go zostawię :) a on ma kredyt, mieszkanie do wykończenia i nie może w chwili obecnej żyć inaczej.
W środę wspomniał, że nie wie jak będzie ze świętami, że święta spędza z rodziną...i się rozpłakałam, bo stwierdziłam, że mu nie zależy na mnie:P on też się rozpłakał, mówiąc że stara się wszystko pogodzić, a ma na to tylko 6 dni w miesiącu - na rodzinę, przyjaciół, na mnie, mieszkanie. Powiedział, że czuje presję z każdej strony. Wszyscy mają do niego pretensje. No i zerwał:)
Oczywiście, chce utrzymywać kontakt... wcześniej łamiącym się głosem mówił, żebym traktowała go jako rezerwę, bo on nie może mi dać tyle na ile zasługuję :(
A CZY TO NIE JEST TAK, ŻE CHCIEĆ TO MÓC? Ja rozważałam nawet przeprowadzkę, poszukiwania pracy w jego okolicy :(
CO ROBIĆ? Gdy z nim jestem jest mi naprawdę cudownie:( sam mówił, że gdy jesteśmy razem jest tak idealnie, że aż dziwnie że takie coś jest możliwe:(