Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

maj87

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Cześć zostały mi ostatnie dni ciąży :) Termin mam na 9 lutego ale jeżeli nie urodzę do 3 to kładę się na ostatni tydzień do szpitala i czekam na rozwój sytuacji jeżeli nie urodzę to 10 wywołają mi poród ze względu na cukrzycę ciążową.Chodzę teraz co tydzień na wizytę i ktg żeby wszystko było pod kontrolą. Rozwarcie mam na luźny palec, szyjka miękka i skrócona. chciałabym żeby było po wszystkim i żeby Dominiczek był już na świecie. Często się zastanawiam jak to będzie kiedy mały się urodzi i usłyszę jego płacz wydaje mi się,ze oszaleje wtedy ze szczęścia :) Ciągle proszę Boga żeby wszystko było w porządku, mam nadzieję, że już swoje wycierpieliśmy. Dziewczyny Was również proszę o modlitwę i trzymanie kciuków.
  2. Armiatko po przeczytaniu Twojej relacji z pobytu na turnusie rehabilitacyjnym nasuwa mi się jedna myśl : miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. Pewnie lepiej i owocniej wykorzystałybyście ten czas w domu. Szkoda Poli bo mało na tym skorzystała, a Ty się przy tym nerwów najadłaś. W sumie to dobrze, że wróciłyście do domu. Mogłaś zapytać czy nie dali by Ci papierka, że umiesz obsługiwać maszyny do rehabilitacji może w przyszłości by Ci się przydał i uczyłabyś studentów fizjoterapii :) Dziewczyny, a co u Was ? Smutna jak Wasze samopoczucie ?
  3. Jejku Smutna jak ten czas szybko leci nie mogę uwierzyć,że to już 17 tc. Bardzo się cieszę,że wszystko z malutką dobrze. Wiem,że się boisz to normalne ja jak sobie pomyśle o następnej ciąży to ze strachu aż mam ciarki ale mimo wszystko pragnę tego z całego serca. Proszę Boga żebym jak najszybciej zaszła w kolejna ciąże bo czuje, że to będzie dla mnie najlepsze lekarstwo i troszkę ukoi mój ból.Twój mąż też się boi i przez to taki jest wiesz jacy są faceci. Jak urodzi się malutka to jeszcze będziesz o nią zazdrosna bo świata po za nią nie będzie widział :) U mnie raz lepiej raz gorzej. Wczoraj była u mnie koleżanka i zapytała mnie czy już się pozbierałam normalnie tak się wkurzyłam że brak słów, przecież minął dopiero miesiąc, a ja mam już latać z bananem na pysku ! Zapytałam jej czy myśli, że po śmierci dziecka w ogóle da się pozbierać po prostu człowiek żyje dalej i przyzwyczaja się do bólu ale nic już nie jest i nie będzie takie samo. Kuzynka poprosiła mnie żebym została matka chrzestną jej córeczki oczywiście zgodziłam się. Trochę się boję jak to przeżyję bo my też niedługo byśmy chrzcili Malutkiego ale z drugiej strony bardzo się ciesze bo to będzie mój debiut w takiej roli. W środę miałam kolejny przeciek z nieba od mojego synka. Postanowiłam wybrać się na nowennę do kościoła, ale zaczął padać deszcz i do tego mam rwę kulszowa po porodzie i myślę sobie, że jednak nie pójdę no ale w końcu poszłam. Pierwsze słowa księdza brzmiały mniej więcej tak " módlmy się za wszystkie dzieci te poczęte i narodzone bo właśnie one są najbliższe Bogu ". Parę dni wcześniej prosiłam Wirgiliuszka o jakiś znak czy Mu jest dobrze w niebie no to mi odpowiedział :)
  4. Ja też wierzę w znaki, a co najlepsze mój mąż który był raczej realistą umiejącym wytłumaczyć wszystkie moje przewidzenia i sny też zaczął w nie wierzyć. Dzisiaj mija tydzień odkąd nasz Wirgiliuszek jest w niebie. Chyba dopiero w takich chwilach człowiek przekonuje się na kogo może liczyć i jak silne jest jego małżeństwo. Mój mąż zdał egzamin śpiewająco. Zawsze byliśmy udanym małżeństwem ale teraz ta więź między nami jeszcze bardziej się zacieśniła. No i mamy dziecko chociaż nie jest dane nam Go wychowywać to wierzymy w to, że jest cały czas z nami. Nigdy nie przestanę dziękować Bogu za to, że nam Go dał to było tylko 9 miesięcy ale Był czuliśmy Jego ruchy wiedzieliśmy co Mu smakuje, poznaliśmy Go na tyle na ile było to możliwe. Przychodzą takie momenty, że wydaje mi się, że zrobiliśmy za mało, że mogliśmy coś więcej, wiem że to naturalne i mam nadzieje że te myśli niedługo znikną. Straszna jest też ta tęsknota za życiem jakie miało nastąpić, za płaczem którego nie usłyszymy i za uśmiechem którego nie zobaczymy. Ale przecież musimy jakoś żyć dalej.
  5. Czas niestety biegnie nieubłaganie mam wrażenie, że im bliżej terminu porodu tym doba robi się krótsza. U mnie fizycznie bez zmian czasem mam wrażenie, że już się zaczyna ale jak trochę poleżę to mi przechodzi. Gorzej psychicznie wszystko mnie denerwuje i irytuje chciałabym żeby wszyscy dali mi święty spokój. Każdy jest ciekawy czy już urodziłam, pytają czy się boje i czy przyzwyczaiłam się do sytuacji. A jak słyszę kolejny raz ze ktoś mi współczuje i nie wie co by zrobił na moim miejscu to nóż mi się w kieszeni otwiera. Ostatnio powiedziałam kuzynce,że na moim miejscu nic by nie zrobiła przecież nie położę się do łóżka i nie będę się dodatkowo dobijać tylko muszę jakoś żyć przecież mam jeszcze męża, który też to przeżywa. Mam wrażenie, że niektórzy oczekują, że powinnam mieć za sobą już co najmniej próbę samobójczą no i absolutnie nie powinnam się uśmiechać tylko mówić jak mi ciężko i wypłakiwać się każdemu w rękaw. Ale nie jestem taka nigdy nie umiałam płakać na zawołanie, a teraz ta umiejętność bardzo by mi się przydała. Jak tak Was czytałam to pomyślałam, że może macie rację z tym psychologiem czasem łatwiej jest się wyżalić obcej osobie niż komuś bliskiemu. Wyrzucić z siebie wszystko co leży nam na sercu i nie zastanawiać się co ktoś o nas pomyśli i czy to co mówimy nie pójdzie dalej w świat, a wiadomo, że tak często jest. Nie wiem czy słyszałyście o pasku św Dominika ja go mam. Napisałam do sióstr Dominikanek z Krakowa i mi go przysłały wraz z modlitwami i zapewnieniem, o modlitwie w naszej intencji. Modlę się codziennie i to przynosi mi ulgę. Obiecałam św Dominikowi, że jeżeli wstawi się za nami i pomoże nam mieć jeszcze kiedyś dziecko to damy mu na imię Dominik albo Dominika. Nic nie zastąpi nam straty Wirgiliuszka to już zawsze będzie nasz ukochany syneczek. Ale nasze serca są ogromne i miłości starczy dla każdego dziecka byle by tylko się pojawiły.
  6. No tak masz rację dopóki człowiek nie przekona się o czymś na własnej skórze to lata nauki i próba chociażby wczucia się w sytuacje nic nie da. A o tym, że trzeba jakoś dalej żyć to wiemy doskonale same bez pomocy psychologa.
  7. Klara masz rację to dziecko powinno odwiedzać rodziców na cmentarzu, a nie na odwrót. W tym roku 1 listopada będę stała nad grobem własnego dziecka- normalnie jak sobie o tym pomyślę to od razu chce mi się płakać. W życiu bym nie przypuszczała, że coś takiego mnie spotka. Jak na to wszystko zareagowała Twoja starsza córeczka, pewnie ciężko jej pojąć co się w ogóle stało i dlaczego. Anka, a Ty jak się trzymasz ? Mamomalegoaniolka a u Ciebie jak się sprawy mają ?
  8. Mamo bo to taki specjalny medal jest :) Rozwarcie mam na 1 palec póki co, maluszek już jest tak nisko, że nie da się go zmierzyć i zważyć za bardzo no więc mam czekać na rozwój wydarzeń. Mam też płytkę z usg ale wstydzioszek mały buźki nie chciał pokazać zasłaniał się rączkami i udało się uchwycić jedno oczko i policzek. Także mamy nagrane 11 minut harców Wirka i bijące serduszko. Mówił mi, że była u niego ostatnio na konsultacji dziewczyna w moim wieku, u której niestety też musiał potwierdzić tą okropną diagnozę. Masakra się robi po prostu na tym świecie za paręnaście lat zdrowa ciąża to będzie chyba już jakiś cud.
  9. Na szczęście poniedziałek już pojutrze, ale tak jak pisałam wcześniej mój maluszek od dawna jest w pozycji do porodu. No ale ostatnio te moje dolegliwości znacznie się nasiliły z jednej strony dobrze jakby poród rozpoczął się bez wspomagania. Mamo dzięki, że napisałaś o rozdwojonej jaźni bo ja już miałam wyrzuty sumienia, że coś ze mną nie tak. Z jednej strony też chciałabym mieć to już za sobą najlepiej, żebym zasnęła i obudziła się za jakieś pół roku jak mam nadzieje jako tako stanę na nogi, a z drugiej wiem, że ten czas ciąży jest jedynym, który mogę spędzić z synkiem i chciałabym go jeszcze więcej i więcej. Z trzeciej strony może to głupio zabrzmi ale po tym jak dowiedziałam się, że nie mam szans na naturalne zajście w ciążę samo doświadczenie tego stanu i świadomość, że chociaż mojego synka nie będzie ze mną to już zawsze będę mogła powiedzieć- tak mam dziecko, które czeka na mnie w niebie jest dla mnie ważne. A z czwartej strony to sobie myślę, że od tego siedzenia w czterech ścianach i rozmawiania praktycznie tylko z brzuszkiem poprzestawiało mi się w głowie :( Ale jedno jest prawdą chociaż teraz jest ciężko to na pewno Wirgiliuszek jest wielkim błogosławieństwem dla nas.Wiem, że pojawił się w naszym życiu w jakimś celu, ale jaki to cel to już pokaże przyszłość :)
  10. No tak ja też z racji tego, że jak brałam ślub miałam 20 lat byłam w ciąży bo przecież w tak młodym wieku wychodzi się za mąż tylko z musu. Wtedy śmiałam się z tego i mówiłam, że może wykrakaja mi szybką ciążę. Później jak minęło trochę czasu to znowu problem bo nie byłam w ciąży już moja mama miała dość bo na każdym kroku każdy się dopytywał kiedy będzie babcia i wysłuchiwała jacy to młodzi teraz wygodni są. Szkoda tylko, że nie wiedzieli co naprawdę przechodziłam przez ten czas, w którym w ich mniemaniu przeznaczyliśmy na wygodne życie, ile łez wylałam i bólu musiałam znieść. Jak urodzę to też będzie sensacja i pewnie nie obejdzie się bez takich głupich plotek i kąśliwych uwag. Dziewczyny zaglądacie tu jeszcze mam nadzieję, że te głupie komentarze nie wypłoszyły Was. Smutna X.X jak się czujesz pojawiły się już mdłości ? Anka, Klara a wy jak się macie ? Mamo jak tam grobek Hani macie już spokój ze złodziejami ?
  11. Dziewczyny polecam do przeczytania http://pragnieniedziecka.blog.pl/2012/12/17/pepek/ przejmujący blog pisany przez ojca.
×