Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

migotka 38

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Pati w sumie od zeszłego roku, jak wzięłam się za siebie przed ślubem ;) Później zarzuciłam ćwiczenia, przyszła jesień, święta...i dobiłam do 60 :( W styczniu powiedziałam basta i regularnie ćwiczę i właściwie nie jadam słodyczy. Jak M kupi ciacho do kawy, to zjem, ale np. 1/4 drożdżówki:) Ale tylko z nim jadam, w pracy odmawiam, bo same słodkie pampry z nami pracują:) Mam już 5 kilo na minusie,, jest ok, oby tak dalej. Jestem niska (152 cm) i zawsze byłam szczuplutka, choć jadałam normalnie. 42-45 to moja waga do 30 rż. Później dobiłam do 45-50. Tyle miałam jeszcze 3 lata temu. Jak odstawiłam tabl. anty to po prostu w oczach rosłam...i dobiłam do 63:( Myślę że złożyły się na to hormony i zmiana trybu życia. Wiek na pewno też.
  2. Pati, ja mam teraz 55 kg-schodzę z 63... To nadal 10 za dużo (a przynajmniej 5 do tzw. zdrowej wagi, nie optymalnej). Póki co mi się udaje - dieta i regularne ćwiczenia pomalutku (o wiele, wiele wolniej niż kiedyś) dają efekt:) Musze tez uważać, bo po 40 tce skóra nie wraca już tak szybko do dawnej formy zwłaszcza jak się szybko chudnie. Nie uśmiecha mi się później wizyta u "krawca", żeby odcinał to i owo tu i ówdzie ;)
  3. Pati, bo to chyba nie o wagę chodzi, a o objętość po prostu! Mi to wisi, czy będę ważyć 40, 50 czy 60 kilo, jeżeli wejdę w moje spodnie sprzed 3 lat i będę czuć się gibka i smukła. Ja puchnę - magazynuję wodę jak gąbka. mam też kłopot z przepływem limfy (stąd tez cellulit) więc oprócz diety wspomagającej muszę dużo się ruszać, żeby wszystkie pompki uruchomić i pozbyć się tego magazynku:) Uruchomił mi się chyba lewy jajnik - boli jak diabli (jajeczkowanie) . Od dawna nie dawał żadnych objawów, mam nadzieję, że to dobry znak. Może uda się bez kolejnej stymulacji?...trochę mnie przeraża cała ta procedura od nowa. M nie chce rozmawiać o kolejnym podejściu, wczoraj pociągnęłam go za język, nie wierzy w powodzenie ani naturalne, ani wspomagane i nie chce kolejnych rozczarowań.
  4. Coco-jak dojdziesz do siebie to masz rodzeństwo dla malutkiej;) Olivia-lekarz kazał. Między kolejnymi podejściami musi być min. 3 miesiące przerwy, żeby organizm się zregenerował i odsapnął. Zuza, to jedziemy na tym samym wózku ;) Oby do upragnionego celu! Mam dziś wolny dzień po niezłym maratonie...jestem lekko oszołomiona tym wolnym-już prawie 9 a ja w piżamie się snuję po domu. M pojechał w interesach, syn zaraz idzie do szkoły - mam chatę dla siebie. jakby było cieplej wyszłabym w ogród, wyczekuję już wiosny i prac ogrodowych...
  5. Wycięta to dobre stwierdzenie:) Dwa dni leżałam jak nieżywa, nie byłam w stanie iść do pracy - nie pamiętam już takiego okresu, czułam się niemal jak w połogu. Wracałam do łazienki zanim doszłam do pokoju, a brzuch i krzyże mi rozrywało, najgorsze były noce, wstawałam po 2-3 razy żeby katastrofy nie było. Nie wiem skąd takie ilości się tego wzięły, ale dziś 4 dzień, a tu końca nie widać:( Nie mogę używać tamponów, bo mam za duże skrzepy. Rozmawiałam z moim lekarzem, mam się zgłosić do kliniki w połowie lutego. Cykl zaczynam wg kalendarza 9 marca - zobaczymy co nam wiosna przyniesie. Olivia więc jednak działacie prywatnie? Dowiedz się czy możesz i koniecznie zapytaj co na to lekarz! Mi tez mówili, że każda kolejna próba to zmniejszenie rezerwy jajeczek, dlatego PRz przewiduje tylko 3 podejścia. Zuza próbujcie, do odważnych świat należy:) Chcecie tylko grupę krwi mieć zgodną? To trochę mało, ale z drugiej strony większe szanse niż kilka punktów zgodności. Powodzenia! Cocochanell ty leż i nie biegaj po tych korytarzach! W domu tez święta w pozycji horyzontalnej:) Jak cesarzowa rzymska - leżanka przy stole:) Kochane, wszystkim Wam dziękuję za ciepłe słowa, kciuki i wiarę w to, że się uda. Nie wyszło - mówi się trudno i żyje się dalej. Jutro muszę być już w pracy i pozamykać wszystko przed świętami, bo inaczej wigilię spędzę w biurze. A mam jeszcze sporo pracy w kuchni. Na wiosnę wracam na studia więc będę miała mniej czasu na rozmyślania. Nie zrobiłam kursu który miałam zaplanowany na jesień - nie starczyło nam już kasy, poza tym trzy dni wypadłyby mi na klinikę. Przeniesie się na przyszły rok niestety. Czeka nas więc rok zaciskania pasa i odkładania każdego grosza - oby tylko efekty były:)
  6. Dla Agi i jej pannicy:) :):) Dla Ciebie Megi też of course:) Już chyba za dużo winka:P
  7. Bo Tujka to cholernie mądra babeczka:) Uściski Megi dla Ciebie i Twojej pannicy:)
  8. Ach, Pati - jest mi przykro, choć mam wrażenie, że mój M jest bardziej przygnębiony. Ja już sobie winka nalałam, siedzę i podczytuję co u Was. To nasze pierwsze podejście, więc nie oczekiwałam cudów - rzadko udaje się za pierwszym razem. Na wiosnę podejdziemy drugi raz, a kto wie, może nowy rok sam nas zaskoczy :P i uda się naturalnie. M potrzeba więcej ruchu i zmiany trybu życia. Mi zresztą też - w ciągu 6 wspólnych lat osiągnęliśmy tyle, że niejednemu się nie śniło - jestem z nas dumna:) Do pełni szczęścia brakuje nam wspólnego dziecka, ale tak jak pisałam - oboje mamy już dzieci, więc nam się świat nie zawali. Skorzystaliśmy z PRz bo nadarzyła się okazja. Gdyby nie to, nie podchodzilibyśmy do in vitro prywatnie. I tyle. Znam z opowiadań osoby, którym udało się naturalnie, mimo iż lekarze nie dawali im żadnych szans. Dlatego i na nas patrzę przez palce - może się udać, ale musimy sobie pomóc. M.in. zmieniając tryb życia. Mamy jeszcze dwie próby z których skorzystamy. mam przeczucie, że dziecko w naszym domu zagości - i na pewno będzie nasze. Póki co mamy drugiego kota:P Ja się za porządki nie brałam, oszczędzałam się, choć czułam, że @ idzie. Ale miałam w Was wsparcie:) więc się oszczędzałam, miałam nadzieję, że może jednak. M martwi się o mój brzuch - znowu zastrzyki - nie mógł na to patrzeć. I na moje samopoczucie. Faceci to jednak miętkie istoty są:P Co do zapalania świeczek...przytuliłam dziś mocno mojego nastolatka. 15 lat temu moja ciąża była zagrożona - miałam skurcze niemal od początku, dwa miesiące przeleżałam w szpitalu. Pomyślałam sobie, że gdybym wówczas była nieodpowiedzialną młódką (choć miała 26 lat) i nie oszczędzała się, nie brała leków, piła, paliła...mojego syna mogłoby dziś nie być. Mogło by go nie być również później, kiedy wielokrotnie lądował w szpitalu, a ja odchodziłam od zmysłów w pokoju albo pod salą operacyjną...Nie uśmiechałby się dziś pryszczatą, piegowatą buzią, nie filozofowałby w kuchni przy obiedzie, nie trzaskałby drzwiami obrażony że nie pozwoliłam mu iść do kina na 21:) Przypomniałam też sobie jak pachniał, kiedy był malutki - zapach niemowlęcia jest niepowtarzalny i dość szybko znika, ale w pamięci pozostaje na zawsze. Przedświątecznie życzę Wam wszystkim Kochane, żebyście mogły się nawdychać tego zapachu dzieciątka i zapamiętać go na zawsze:) I wspomnieć sobie ten zapach jak Wasze dzieci będą już miały wąsy pod nosem, albo makijaż na wieczór:) Nie mam tego bólu straty w sercu, choć patrząc dziś na zdjęcia moich zarodków jest mi bardzo smutno - wiedziałam, że się zapłodniły. Dla mnie to były nasze dzieci - w tym maleńkim stadium było już wiadomo, czy to chłopcy, dziewczynki czy parka. Czy mają oczy niebieskie, zielone czy brązowe, czy będą niskie, wysokie, brunetki czy blondyni...to już były nasze dzieci:( Ale nie chciały z nami zostać. Może takich zarodków miałam już kilkanaście w sobie - o tych jednak wiedziałam. Bólu kiedy bije serduszko a potem milknie nawet sobie nie próbuję uzmysłowić. Jesteście Wielkie, że przez to przechodzicie i nie rozsypałyście się w pył. Pisze to od serca, więc może trochę chaotycznie. Mam nadzieję, że się nie pogniewałyście. Uściski dla Was wielkie:)
  9. Pati będą jutro. "Spóźniłam się" kwadrans na odbiór w dniu dzisiejszym...Małpa jednak rozkręciła się na dobre - nie jest już plamieniem, a regularnym okresem z całym pakietem dotychczasowych atrakcji:( Nie udało się. Mam odstawić leki. Myślę że odetchniemy sobie 3 miesiące - w lutym wyskoczymy na narty, odpoczniemy, odstresujemy się. A potem zobaczymy.
  10. Ja na szybko-jadę na bete. Potem się odezwę. Tujak przytulam mocno, Cocochanell - trzymam kciuki. Nie opuszczam. Ale humor pod psem:(
  11. Megi nie wiem, ale zapaliłam świeczkę. Zaczęłam plamić :(:(:( Małpa przyszła jak w zegarku - jutro się rozkręci. Wiedziałam. M stwierdził, że stracił nadzieje kiedy mu powiedziałam, że zarodki przestały się dzielić. Wtedy naszło go przeczucie, że się nie uda. I widział jak się zmieniłam: cycki opadły, wysypało mnie na twarzy, wszystko wróciło do normy...Nie mówił, żeby mnie nie martwić. Jutrzejsza beta to tylko formalność. Testu już nie robię. Dobrej nocki.
  12. Dzięki dziewczyny za kciuki:) Choć nie robię sobie nadziei - cycki opadły, ćmienie klasyczne...żeby jednak nie załapać doła w razie niepowodzenia, zaprosiłam dziś rodzinkę na święta do nas - będzie nas suma 14 osób, więc trochę roboty mam. Częściowo święta składkowe (czyli każdy coś przynosi), jednak lwia część na mojej głowie. Powiedziałam M kilka dni temu, że miałam sen: w tym śnie powiedziałam mu, że za każdym razem jak nam się nie uda, przygarnę małego kotka. Na końcu tego snu siedziałam w mojej pracowni obłożona kotami. Wczoraj mój syn przyniósł ze spaceru z psem (wiało i padało) małego kociaka którego ściągnął z ulicy (dosłownie, kociak lawirował między samochodami). M chce go odwieść do schronu (przypomniał mi mój sen) ale nie dajemy się:) Kociak raczej zostanie. Na pohybel snom:)
  13. Tujka przykro mi że tak święta ci się kojarzą:( Życie jednak toczy się do przodu i nie można się w skorupie zamykać... Dzięki dziewczyny, mi też wydaje się że to za wcześnie, ale chciałam się upewnić że nie mam już leków w sobie.
  14. Ach, myślałam że literówkę zrobiłaś wcześniej:) Dziewczyny, kiedy najwcześniej moge testować? Czy wynik nie będzie zafałszowany przez hormony?Jak zobaczę II a w poniedziałek beta wyjdzie 0 to się zapłaczę chyba...:(
×