Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nati81

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Cześć dziewczyny. Dawno nie pisałam. W pewnym momencie zaczęło mi się wydawać, że to też jest bez sensu. Ale nie wiem już co ze sobą robić. Tak bardzo mi źle. Minęło już rok i 2 miesiące od Jego wypadku a ja tak strasznie za Nim tęsknie. Za jego ramionami, twarzą, głosem, za wszystkim. W dzień lepiej sobie radzę a w nocy nie mogę spać i ryczę. Za miast Niego leży koło mnie nasza córeczka a ja tak chciałabym się do Niego przytulić. Jak mała zaczyna się ruszać wstaję i płaczę w kuchni. Wiem, że mam małą i muszę dla Niej żyć i Ją wychować. Wiem, że On by tego chciał i na pewno chciałby żebym zaczęła normalnie żyć ale nie potrafię. Mam nadzieję ( jak zawsze), że mi się przyśni i mnie przytuli
  2. Motoldowna ja miałam lepszą sytuację. Jak jeden gość przyszedł i chciał zapytać czy "kiedyś miałby jakieś szanse" zareagowałam niezbyt grzecznie. Kazałam mu się wynosić z mojego domu i powiedziałam, że nigdy więcej nie chcę go widzieć. potem ryczałam jak głupia i myślałam jak ten idiota może sie stawiać na równi z moim mężem przecież nawet do pięt mu nie dorasta. Z perspektywy czasu ( choć niewielkiej) wiem, że źle zrobiłam. Mogłam to jakoś grzeczniej mu zakomunikować ale to było zaledwie jakieś 3 miesiące po wypadku męża. Rozmawiałam potem z lekarzem. Mówił, że nie można żyć w poczuciu solidarności z mężem. Że On by tego nie chciał. Że sobie źle robię itd. Niestety jeszcze do tego etapu nie doszłam i też nadal czuję się żoną mojego mężusia..... i na razie nie chcę tego zmieniać. U Ciebie od śmierci męża minęło już 4 lata więc może .... wiesz co nie dokończe tego zdania bo musiałabym powtórzyć słowa lekarza a mnie w jakimś stopniu one bolą. Wiem, że pewnie ma racje ale dla mnie to takie paplanie. Trzymaj się. Życzę powodzenia:)
  3. Wczoraj moja córcia powiedziała mi na ucho: Mamusiu tatuś jest w niebie ale patrzy na nas :)
  4. Joasiu Matko Polko. w mojej wypowiedzi z 30.12.12 pytałam na temat Twojego wyjazdu m.in. czy wyjechałaś w ciemno czy do kogoś itd. Nie dlatego, że jestem wścibska tylko rozważam wyjazd z małą i nie wiem jak dać sobie tam radę. Jeśli możesz to odpisz.
  5. Byłam dziś na cmentarzu u mojego Marcinka:( Po powrocie próbowałam podsumować ten rok. Był okropny. Więcej złego niż dobrego. Na odwrót niż zwykle. Tamte lata były takie szczęśliwe. Żyliśmy jak w bajce. Czyżby ten rok był zapłatą za tamte chwile? :( Tamtego dnia On pojechał bo ja dopiero wróciłam z pracy. Jak zwykle chciał mnie wyręczyć. Nie wrócił. Jak dojechałam na miejsce wypadku policjant powiedział tylko: ,,nie żyje". Leżał w czarnym worku. Nie dali mi go nawet dotknąć, przytulić się :( Spojrzałam dziś na zdjęcie i pomyślałam: Jak dobrze, że Jej (córeczki) wtedy ze sobą nie wziąłeś. Chociaż to ja mogłam wtedy pojechać..... :(
  6. Oj dziewczyny to nie jest tak, że ja użalam się nad sobą ale jest mi naprawdę ciężko. Dziś moja córcia robiła awanturę o spanie. chciała zabierać poduszki żeby było ich więcej i iść do drugiego pokoju bo może tam tatuś przyjdzie spać. Płacz, żale :( W styczniu skończy 3 latka ale bardzo dużo pamięta bo mój mężuś dużo czasu z Nią spędzał. Kąpał, ubierał, gotował , karmił, chodził na spacery. Zawsze mył Jej główkę jak Ją kąpaliśmy. Zdałam sobie z tego sprawę jak pierwszy raz po wypadku Ją kąpałam. Czasem już brak mi sił.
  7. MATKI POLKO ja wiem tylko jeśli nie będę miała wyjścia żeby nie stracić domu (bo gdzie się podziejemy) to może będę zmuszona gdzieś wyjechać i powiedz mi gdzie dostanę pracę z 2 no teraz prawie 3 letnim dzieckiem. Ty wyjechałaś do kogoś czy tak w ciemno i w jakim wieku są Twoje dzieci jeśli można zapytać i gdzie znalazłaś pracę. Ja boję się żebyśmy nie wylądowały na ulicy gdzieś daleko ale u nas też jest ciężko z pracą. Tak mi Go brakuje. On potrafił nawet góry przenosić. Dla Niego nie było problemu nie do rozwiązania. Fakt, że ja też byłam bardziej "bojowa" ale teraz boję się o dziecko. Jak i za co Ją wychowam. Często myślę, że może lepiej jakbyśmy jechały z Nim.... bylibyśmy razem ..... szczęśliwi. Muszę żyć dla Niej chociaż lekarz twierdzi że muszę od nowa zacząć żyć dla siebie a ja wiem , że jakby Jej nie było to nic by mnie tu bardzo nie trzymało bo co to za życie. Jak sobie przypomnę jak kiedyś byliśmy szczęśliwi............. :(
  8. A swoją drogą podziwiam Cię Matko Polko. Ja też mam czasami ochotę rzucić to wszystko i uciec daleko ale jestem bojuch
  9. Cześć dziewczyny. zaczęłam dziś szukać ratunku w internecie. Znalazłam jeszcze inne forum ale to Wasze jest mi "bliższe". Cześć. dołączyłam do Was bo nie wiem co dalej. Mój mąż zginął w wypadku samochodowym. Jednego dnia straciłam sens życia. Mimo tego, że została mi 2 letnia córeczka. Jak wszyscy mądrzy mówią " mam dla kogo żyć". wiem, rozumię. Mam świetną córcię. wykapany tatuś ale............ nie ma Jego i nawet Ona nie jest w stanie mi Go zastąpić. Brakuje mi Go wszędzie i w każdym momencie :( Chciałabym Go przytulić, usłyszeć....... Do tego mam kupę problemów. Moje dziecko nie dostało renty (brakło kilku miesięcy składkowych do pięciu lat pracy mojego męża). Obawiam się, że z mojego wynagrodzenia długo nie damy rady. Żłobek, raty kredytu hipotecznego( bo marzył nam się NASZ ciasny ale własny). Szukałam pracy dodatkowej na weekendy albo wakacje w internecie ale nic nie mogę znaleźć. może macie jakieś pomysły. Myślałam nawet o pracy za granicą w ostateczności (nie chcę zostawiać córeczki już jedno rozstanie przeżyła i to bardzo) Niedługo kończy mi się urlop i nie wiem co dalej. Wierzę, że mój mężuś mi pomoże bo tak zawsze było i nadal jest chociaż może wyda Wam się to śmieszne. Pomóżcie
×