Piąteczek wieczór i u mnie niestety po raz enty do sąsiadów nade mną zwalili się goście a dopiero wczoraj nad ranem zdążyli pojechać.Moja radość nie znała granic,niestety jak pech to pech przyjechali znowu i pewnie będą siedzieli aż do niedzieli albo nawet do poniedziałku rano ;( Ani chwili spokoju. Podrą ryje do 4 nad ranem i pójdą spać,jutro to samo,dwie noce zawalone,dodam,że robią to co weekenda a ściany jak z papieru,psychika mi siada.Siedzę piję piwko i rozmyślam jak fajnie by było ich powystrzelać;) Szczerze współczuję wszystkim którzy tak jak ja mają takich sąsiadów dla których cisza nocna nie istnieje.Cóż,na policję i tak nie zadzwonię bo za kilka miechów wyprowadzka z tego burdelu i nie chcę sobie narobić problemów. A co tam u was? Jakaś imreza się szykuje,piwko? a może też problemowi sąsiedzi? ;D