Lavender334
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Lavender334
-
Dodob, czasem u nas w pracy różne sklepy zostawiają kupony rabatowe żeby zachęcić klientów. Np-15% na Dzień Matki.Kupią, nie kupią, może przyjdą zobaczyć ofertę.Powiedzmy masz fajne marynarki, pracownice korporacji kupują ten sort więc jest to grupa docelowa. Czasem fryzjer daje rabat -10% jak baby z firmy do niego chodzą, bo jest blisko. Bądź kontaktowa, wiem,że to dla Ciebie nic trudnego. Oczywiście żyłkę sprzedawcy trzeba mieć, ale ja stawiam na zaufanie i szczere rady. Czasem coś mi sprzedano czyt. wciśnięto i więcej nie wróciłam. Czasem sklep zbiera dane kontaktowe i wysyła sms z inf o promocji. Np. zrób zakupy za 150 zł a na szczególne okazje otrzymasz rabat -10%.Kończy się sezon wysyłasz sms do klientek z bazy. To i tak taniej niż ulotki, prowizja za roznoszenie itp.Czynsz musisz płacić, towar wyprzedać a konkurencja nie śpi.
-
dla wszystkich wielbicielek greckich klimatów dedykuję ulubiony przebój do biegania: http://www.youtube.com/watch?v=AQKk1nkDa8U
-
zawsze to coś konkretnego Dodob choć na zimno. Trudno, nie zawsze się da. Też słyszałam,że ryba po grecku to nasz pomysł. Ja się umówiłam z dziewczynami z dawnej pracy w greckiej. Ale ta knajpa to tylko ma kucharza Greka, reszta bez pasji, zapachów, oszczędna. Poleciałam do brafiterki zmniejszyć stanik.Cycki mi zmalały. 20 zł za zmniejszenie obwodu.Mąż średnio zadowolony.
-
Dodob weź do pracy coś, co możesz podgrzać i zjeść na ciepło. Ciepły posiłek na dłużej zaspokoi głód.
-
Strasznie tu ucichło!!! Moja waga też stoi mimo starań. Spinning zawieszony do jesieni więc mniej ćwiczę no i biegałam po twardym, więc stawy w kolanach mnie bolą. Dałam sobie trochę luzu z bieganiem żeby nie przegiąć. Jako uzależniona od ruchu wczoraj zebrałam się jednak na rower. Trasa 40km. Sądziłam, że jestem w formie po 6 miesiącach spinningu a tu kicha. Inne mięśnie pracują, jazda pod wiatr. Słowem dawno się tak nie utyrałam. Spać nie mogłam. Kolana mam opuchnięte, łeb mnie boli masakryczne. Kupiłam Colon C żeby wypróżnienia podregulować. Biorę kilka dni i szału nadal nie ma. To naturalny specyfik. Poczytałam na forach opinie i oczywiście jestem w tej grupie na którą ledwo działa. Dodob mi się Grecja tylko marzy. Zawsze brak kasy a co roku sobie obiecuję:-) Napisz co polecasz. Dziś do pracy kefir naturalny, banan, jabłko, wiejski a rano musli.
-
Koralik, Ty mi tu nie szalej!!! Ifa, ja piekłam biszkopt z galaretką i wyszedł pożal się Boże. Wspominałam Cię wielokrotnie: jak mi opadł biszkopt, jak galaretka się nie chciała ściąć i przeciekała przez nieszczelną tortownicę. O Matko!!! Ja nie cierpię piec. Dieta do duu, no ale grillówka, majówka. Biegałam za to 3 razy, średnio ok godziny. Pierwszy raz biegłam ok.7,5 km i.....nie zatrzymałam się. To mój malutki sukces. Waga w górę 1kg , więc mało motywujące. Mam wagową cofkę, ale cóż się dziwić. Lody się zaczęły, piwko na ochłodę. Wracam do akcji moje drogie. Pa
-
Acha, Korali pamiętaj,że jesteś sama w sobie wartością i nawet gdyby jakiś facet mówił Ci,że jesteś za gruba, za jakś tam, to pamiętaj,że to Ty sobie masz się podobać, musisz się zaakceptować, bo co człowiek to gust i nie uszczęśliwisz wszystkich. To kot ma gonić za myszą a nie odwrotnie!!Kiedyś miałam taką sympatię, która chciała mnie zainspirować do noszenia bardzo krótkich spódniczek. Domyślam się,że dziewczyna jego kolegi miała takie i on chciał też się pochwalić. Nic z tego nie wyszło. Nie lubię i tyle. Wiem w czym mi dobrze było. Jakiś czas potem pojechał ze mną na działkę, bo mama wysłała mnie po fasolkę. Schował się w altance, bo wstyd by był, gdyby go kumple zobaczyli. Kazałam mu spylać w siną dal. Po 25 latach odezwał się za portalu społecznościowym, wyznał grzechy, pokajał się i przyznał rację moim poglądom. Dobrze,że straciłam na niego tylko 3 tygonie wakacji.
-
Witajcie, Koralik, pamiętaj co upichcisz w tym gastronomiku to zjadaj. Musisz być wiarygodna. Chudy kucharz to nie kucharz:-) Fajnie,że Twój chłopak Cię dopinguje. Tak naprawdę, to oni lubią kobitki z ciałkiem. No nie takie wieloryby, ale miękkie krągłości owszem. CZemu pupa Lopezowej ma takie wzięcie? Szakira? A Rubikowa to może i na wybiegu jest ekstra, ale znajdź mężczyznę, któremu się ona podoba? W weekend nie dietowałam za bardzo, choć zjadłam mnóstwo zdrowego zielska. Robiłam też tzw. odwrotne gołąbki.Pogoda była deszczowa i chłodna, chata bez dzieci, więc w sobotę poleżałam , obejrzałam ze 2 filmy a w niedzielę lataliśmy po marketach za tujami. Nie cierpię marketów. Dziś cała reklamówka mięcha, no bo co by nie było to grill na majówkę musi być a jutro to będzie szał zakupowy, który chcę ominąć.
-
No własnie Ifa, miałam pytać jak to cudo działa. Nie ufam takim specyfikom choć reklamy kuszą.
-
Ifa, ja w szkole dobra byłam tylko z gimnastyki. Nie raz byłam nawet zagrożona z w-f!!!Żadna sportsmenka ze mnie nie była. Poprawiałm ocenę biorąc udział w biegach na dłuższy dystans, ale musiałam to raczej ambitnie wypracować. Czyli brak talentu raczej ambitna praca. Odkryłam,że jogging świetnie poprawia humor. Uwalniają się endorfiny i świat wygląda nieco lepiej. Jak mam problemy to biegam, biegam
-
Hej, u mnie też jakoś mniej dietowo. Mimo oporów apetyt mi dopisuje i mam bardzo kiepską przemianę materii. Nie chcę brać ziółek, aby się nie uzależnić. Z tego powodu waga wskazuje więcej i mam duzy dyskomfort-wzdęty , nieładny brzuch. Ostatnio słyszę wiele słów uznania, co do poprawy wyglądu tj. utraty wagi. Nawet trener na spinningu mnie zagadnął. Cieszę się,że widać efekty. W weekend nie biegałam, byłam tylko na basenie i to bardziej relaksowo bo 8 basenów to żaden wysiłek. Megi, co do maratonów, to też mnie kusi. Nawet lekko się przygotowuję do tego dzieła. Ale nie 42 km tylko 10km. Na takiej trasie jestem w stanie rozłożyć siły. Na 5km biegną szybciej a ja bardziej jestem wytrzymała niż szybka, no a powyżej 10 to chyba zbyt cieńka jestem. Dziś spróbuję zrobić traskę.Jednak dziewczyny rozpoczynanie przygody ze sportem po 40 to duże obciążenie dla organizmu. Czasem boli mnie serce a nie chcę przeginać. Muszę mierzyć siły na zamiary. Na przekór wszystkim chcę pokazać,że 40 to nie koniec a dopiero początek.
-
Ifa, moja teściowa jest kucharką. Piecze ludziom ciasta, wesela robi, chrzciny itp. Działalności nie ma, kokosów też nie robi. Ale do nędznej emerytury zawsze dorobi. To przydatny fach w ręku jak by nie patrzeć. Ja jestem ciapa w tym względzie. Albo proszku nie dosypię do pieczenia, albo zakalec wyjdzie. Mam ADHD w kuchni. A gdybyś piekła ciasta np. do jakiś pensjonatów, małych ośrodków wczasowych nad jeziorem, ciasta na imieniny w firmach.Domowe tańsze od sklepowego, lepsze. Ludzie siedzą całymi dniami, siorbią kawkę. Może udałoby Ci się jakoś zareklamować? Ja Cię podziwiam z tym fachem i tyle. Z mojego tortu koń by się uśmiał.
-
Byłam wczoraj w Douglasie na makijażu. Polecam każdej kobiecie. Znakomity relaks. 2,5 h poświęciła mi wizażystka. Mąż powiedział,że Da Vinci Mona Lizę szybciej namalował:-) Nie wciskała produktów, starała się dobrać odpowiednie, sporo się nauczyłam. Przez tyle lat popełniałam takie głupie błędy. A poza tym Koralik gdzie jesteś? Monia jak sprawa z robotą przy trudnym kliencie? Pamiętaj,że to może nie najfajniejsza robota, ale z classiciem pracować może każdy a trudny wymaga wyższej szkoły jazdy. Jesteś więc fachowcem wręcz rzemieślnikiem w swoim zawodzie. Kiedyś to sprzedasz na rynku. IFA- głowa do góry, daj jakiś znak. Rozumiem co możesz czuć.Powiem Ci,że kiedyś nie pojechałam na zjazd absolwentów, bo czułam się fatalnie ze sobą.Z dobrze zapowiadającej się studentki byłam rozlazłą, niezadbaną kuchtą.Nie pracowałam, nie studiowałam, nie miałam w co się ubrać. Z tymi ciuchami to nadal szału nie ma, ale wszystko inne postarałam się zmienić. Ten zjazd był dla mnie ważnym impulsem.
-
Hej, przede wszystkim IFA 100 lat, 100 lat w wymarzonym rozmiarze. Monia, widzę,że psychicznie wracasz do formy, zaczynasz widzieć kolejne szanse i możliwości (one zawsze są i będą). Kiedyś pani psycholog powiedziała mi,że jeśli mimo 1000 problemów nadal widzimy światło w tunelu i szansę na lepsze to znaczy,że mamy zdrową, mocną psychikę. Taką masz jak widać na załączonych postach. Megi gratuluję egzaminów. Jeśli nie masz z kim świętować, to umówię się z Tobą tak: wieczorkiem chlapnę kieliszeczek własnej naleweczki z dzikiej róży ku czci zdanych egzaminów.Ok? Koralik się schował. Nie kibicuję Twojej diecie ( mówię szczerze, bo nie lubię owijać w bawełnę), gdyż ważysz tyle ile trzeba i wiem czym grozi niedowaga. Matczyne odruchy mi się odpalają. Możesz się ze mną nie zgadzać, no i trudno. Natomiast cieszy mnie bardzo,że tak fajnie potrafisz tu rozkwitnąć. Jak kwiatek na wiosnę. Pogadać, otworzyć się choć trochę.I to jest fajne. Dziś ważenie było. I lipa kochane. 60,8kg :-( Zamiast w dół, to w górę. Kopię się z koniem. Biegałam wczoraj ok.7km. Mam swoje lata i po 10 godzinach pracy jeszcze bieg to dla mnie niestety duży wysiłek mimo nie najgorszej kondycji.Do tego po biegu boli mnie głowa. Poczytam w necie skąd to.Dołuje mnie to strasznie, ale tu przypominam sobie cytat Babci i ciągnę dalej. Buty kupiłam. Poleciałam do Ryłko po niebieskie platformy, ale 36 okazało się za duże.Kupiłam rude. Nie są mega powalające urodą, nie są super butem na widok których koleżankom szczęki opadną, ale......są bosko wygodne, pasują do wielu brązów jakie mam i mam nadzieję solidnie je wykorzystać. Różnobarwność i duży wybór butów w Ryłko bardzo mnie zaskoczył. Gdyby nie ograniczenia portfela wyszłabym z wieżą kartonów.
-
Monia, widzę mobilizację. Zbroisz się kobieto. I dobrze!!! Czasem takie doświadczenia jakie miałaś z pracą wprawiają nas w ruch, zmuszają do działania. Nic na tym świecie nie dzieje się bez celu:-) Koralikowa- też poczułam wiosenny powiew myślowy. I tak dalej, tak trzymajcie. Zamierzam dziś rozejrzeć się za wygodnymi butami. Mam pomysł na butki z Clarks. Mam mały rozmiar (36) i szukam takich prawie dziecinnych balerinek z okrągłym przodem. Uwielbiam takie, choć nie są kobiece i eleganckie, ale jak mam pobiegać po sklepach to w nosie z elegancją nie jestem przecież panną na wydaniu. Przyznam się,że siedziałam wczoraj większość dnia na dworze i pożarłam 2 lody czekoladowe. No oprzeć się nie mogłam. Dziś po robocie postaram się 4 km jogging zrobić.
-
Megi, nic się nie stało. Musiałam się cofnąć z czytaniem, aby wiedzieć jak to niby przekręciłaś Nick:-) Monia, dawaj zaraz relację jak było na rozmowach.Być może dziś jeszcze nie otrzymasz konkretnej odpowiedzi a dadzą sobie czas np. do końca tygodnia. Trzeba wierzyć,że będzie dobrze. Wczoraj na spinningu usłyszałam wiele komplementów na temat zrzucenia wagi. Oj strasznie to łechta próżność!!! Dziś rano w kuchni w firmie też. Jakoś dopiero teraz wiara coś zauważyła. Ja to taka pyzatka jestem i jak przytyję to zaraz na buzi robię się okrągła. Są kobitki, które ważą jak słoń a buzię mają szczupłą. Wraz ze spadkiem wagi moja papa też nieco zeszczuplała. Ifa- mi też pupa znika. Zastanawiałam się jak Twój Asystor?
-
Witamtoja-Żegnajtomy. Panuje tu zdrowy duch, zdrowa dieta i zdrowe nawyki.
-
Koralikowa a zastanawiałaś się nad jakąś czasową przerwą w terapiach?Skoro nie pomagają Ci, dołują, może lepiej nabrać dystansu? Czy bez leków funkcjonujesz źle? Jeśli jesteś niepełnoletnia, to sugeruję, aby np. mama konkretnie zaproponowała zmianę leków, bo poprzednie Ci nie służą, podała argumenty. Kiedyś psychiatra mi powiedział,że na NFZ, to oni tylko receptę mogą wypisać o terapii nie ma mowy. Prywatnie, to płacisz i lepiej lub gorzej Cię wysłuchają.To nieprofesjonalne. Dziewczyny wiosna idzie, mówię Wam!!! Mąż nie odzywa się nadal i weekend był nieznośny i bardzo mi przykro, ale nie będę siedzieć w kącie i beczeć. Mam te etapy za sobą. ZACZĘŁAM BIEGAĆ!!! W sobotę tylko 0,5 h, bo adidasy przemokły na śniegu, ale w niedzielę 1h, jakieś 7km. W sobotę byłam z psem a w niedzielę wybrałam trasę inną, gdzie pies raczej niewskazany, ale było w miarę suche podłoże. Kondycyjnie ok, ale nogi bolały mnie w pachwinach okrutnie. Czułam się jak szmaciana lalka pod koniec trasy. Nic to Waćpanna, nic to!Wrażenie wspaniałe!!!Polecam. Jestem uzależniona od biegania tak samo jak od słodyczy. Jutro się ważę choćby nie wiem co i ile, pa
-
Hej! A cicho tu jakoś??????????? Trzymam się diety, brzuszek płaski. Do pracy wiejski, wasa i chuda szyneczka. Choć powiem Wam w głębokiej tajemnicy,że wczoraj skusiłam się na hot doga z cebulką. Pokarało mnie, bo jadłam w aucie i musztarda spadła mi na bluzkę. fuj, ociekałam żółto-zieloną ciapą, mam za swoje. Przymierzałam wczoraj bluzeczkę i na chwilę zatrzymałam wzrok w lustrze.Jestem jakby mniejsza, nie wiszą boczki, nie ma wałków pod stanikiem. Kiedyś schudłam w 1,5 miesiąca 5kg. przymierzałam stanik i brafiterka zapytała się czy nie schudłam ostatnio. Zauważyła,że pod pachami mam sporo luźnej skóry i takiego puchu, nie byłam "nabita". Teraz po schudnięciu nie ma takiego zjawiska. Spaliłam sadełko ćwiczeniami a nie głównie dietą choć wtedy też ćwiczyłam. Jest ok
-
Ifa , ciekawa jestem Twoich wniosków z obserwacji Asystora. Jestem sceptykiem w tych sprawach, ale może jednak to cudo zadziała.
-
Dzięki dziewczyny za słowa wsparcia. U mnie co w sercu to na języku i zaraz piszę o problemach. Stan niemowy u męża trwa nadal. No trudno . Nie ma co się "kopać z koniem", przeczekam.Brzuch poświąteczny lekko w dół, chude wędlinki, warzywa, woda, owoce.Na wagę nie wchodzę, bo jeszcze @ do tego. Wczoraj zajęcia spinningu przeniosły się na mniejszą salę-oszczędność na czynszu. Masakra!!Duszno, a pot się leje od samego przebywania tam, zero komfortu. Karnet mam do maja, więc trochę szkoda rezygnować. Nie jestem jakąś mega pańcią, która wymaga luksusów, ale są pewne standardy.Podobno to okres przejściowy na kilka miesięcy. Nie mogę się doczekać lepszej pogody,żeby zacząć biegać, bo w tej przepoconej klicie zwyczajnie robi się słabo. Co do niemodnych ciuchów....Wiem,że mody mijają i stare dzwony mogły być hitem, ale nigdy hitem nie będą stare, rozlazłe dresy, powyciągane koszulki, czy staniki w których cycki wiszą do kolan a z tyłu zapięcie jest niemal na karku.No trudno, miałam lustro, nie korzystałam widać za często. Awanse, awanse. Tak trzymać dziewczyny. Jestem dumna że przebywam w gronie takich zaradnych kobiet. Prestiżowe stanowiska, piękne torty, własny sklep.Monia, Megi super brawa za ambicje.Ja czekam na zmiany organizacyjne w mojej firmie i może być różnie. Od awansu po out. Jestem po 40 i dbanie o formę jest dla mnie wręcz koniecznością, bo konkurencja długonogich, dobrze wyedukowanych lasek jest duża.Rozpisałam się strasznie, spadam.
-
hej, widzę,że tu lekko świąteczna atmosferka się udziela:-) Ja mam juz od jutra wolne. Chatę z grubsza ogarnęłam. zostało pranie pościeli, okryć, poduszek. Moja zmorą są lniane zasłony z salonu. Tragicznie się je prasuje. Całe zakupy na mojej głowie, ale wolne mam to się ogarnę. Pieczenie ciast i pasztetów przesuwam na piątek, sobotę. dziś: 1ś: 1wasa z szynką i 1 serkiem 2ś: Danio, banan lunch: 2xwasa, szynka, 3 śliwki suszone, garść rodzynek o 15: duży kubek zupy buraczkowej wracam z pracy o 19, szybko się ogarniam, wstawiam pranie i na 20 na spinning, po treningu może uda się tylko jabłko, śliwki suszone. Wczoraj 100 brzuszków. Waga 60,8 dziś rano czyli stanęła w miejscu, ale pogrzeszyłam, więc dobrze,że nie więcej. Nie rozumiem skoku +1,5 kg z poprzedniego tygodnia. Przedświąteczna turbulencja z pewnością pozwoli nam spalić więcej,pa
-
Monia podajmy sobie ręce zatem! Boję się jednak stwierdzenia,że lubię być sama w domu, bo to może zakrawać na dziwactwo i rodzić pytania: to po co masz rodzinę? Każdemu potrzebny jest taki czas. Chyba różnica między K a M jest taka,że mysię zaprzęgniemy do działania a M przeleżą na kanapie delektując ciszą bez odkurzacza:-)
-
Witajcie, lekko na wadze mniej, ale i tak do najniższej wagi 60,8 ciut brakuje. Podjadanie zrobiło swoje.Kupiłam chlebek Wasa i całkiem zrezygnowałam z pieczywa. Mam szynki własnej roboty i kiełbaskę. Szynki są chudziutkie, więc do pracy zabrałam na lunch. Dziś zamierzam zrobić brzuszki i trochę poćwiczyć. Jestem sama w domu a jak mam taką okazję to więcej zrobię generalnie.Mimo wszystko Święta to będzie ciężka przeprawa.
-
Hej, moje małe grzeszki chyba zrobiły swoje. Dziś jakimś cudem z 60,8 na wadze 62,3!!!!Przecież 1,5 kg nie poszło mi w biodra, nie jestem tuż przed @. Jedno jest pewne: muszę wziąć się w garść. Przez tą upierdliwą zimę nie mogę biegać, zachmurzenie wpływa na apatię i tak można wyliczać argumenty, którymi się można zasłaniać. Słodkością mówimy stanowcze NIE!!! Nic nie kupuję słodkiego, ale to urodzinki w pracy, to goście itp. No nie można tez być dziwakiem. Victoria- rewelacyjny spadek wagi, ale czy nie za duzo w tak krótkim okresie?