Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Sitarowa89

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Sitarowa89

  1. Iluś2710 dziękuje;* Poczekam na pierwsza @. Jeśli nie pojawi się do końca stycznia to robię test i zobaczymy. Życzę powodzenia wszystkim które starają się tak jak ja;)
  2. DziubekGP jeśli czujesz się na siłach i jesteś gotowa to pewnie że możesz się starać. Ja też nie chce czekać. Jeszcze nie miałam pierwszej @ po poronieniu a już się staramy. Teraz jestem w delegacji, ale akurat jak wrócę to powinnam być juz po poronieniu@ i jak tylko pojawi się owulacja to zamykam się z moim ukochanym w sypialni i bierzemy się do dzieła;) tak więc tobie też życzę powodzenia;)
  3. Mycha 1977 dziękuje za informacje ;) przynajmniej nie będę się niepotrzebnie łudziła.
  4. Mycha 1977 dziękuje za informacje;) przynajmniej nie będę się niepotrzebnie łudziła.
  5. Ilus2710 tak na prawdę to nie wiem. Poronilam 27 grudnia. a juz 1 i 6 stycznia kochałam się z moim ukochanym. i czekam na proszą @. myślisz że mogłam trafić na dni plodne?
  6. Dziewczyny albo to ja już sobie coś wmawiam albo coś się dzieje;) Dziś popłakałam się przy ,,Dom nie do poznania" i cały czas spać mi się chce. ale nawet gdyby były to objawy to nie wiem czy tak szybko by wystąpiły. Chyba za bardzo pragnę tej ciąży i zaczynam ją sobie wmawiać...
  7. Ania S. nie ma na co czekać to prawda. cieszę się, że ktoś tak jak ja nie zamierza czekać. Niestety ja jestem daleko od mojego mężczyzny- delegacja. Więc albo udało się juz 6 stycznia albo będziemy próbować w lutym. A ty kochana mialaś juz pierwsza miesiaczki@?ja nadal czekam. Pisz jak idą starania. Pozdrawiam Was wszystkie;*
  8. Witam was wszystkie ponownie. Może uznacie moje postępowanie za głupie, ale jednak będziemy już teraz starać się o Maluszka. Chcę tego i czuję się gotowa na to. Może dlatego, że mi było łatwiej- nie słyszałam serduszka, a aniolka widziałam tylko raz jako czarną kropkę. Poza tym przeczytałam dużo artykułów i forów na ten temat. Wiecie że kobiety które po poronieniu w ciągu 3 miesięcy zachodzą ponownie w ciążę mają 44% więcej szans na donoszenie niż kobiety które decydują sld na to po 6 miesiącach. poza tym te 6 miesięcy które nam zalecają lekarze to ma być czas na ,, uleczenie" naszej psychiki. Teraz czekam na swoją pierwsza @ i mam szczera nadzieję że nie doczekam. jeśli nie pojawi się do 27 stycznia robię test. Aha kobietki kochane czy któras wie jak długo w organizmie utrzymuje się beta? znowu się rozpisałam;) ale tak już mam. Dziękuje że jesteście;*
  9. No właśnie moje poronienie wystąpilo mniej więcej w dniu kiedy powinna pojawić się miesiączka. ehh chyba w małą obsesję popadam. Ale dziękuję dziewczyny za informację;) Będę informować jak sprawa się u mnie toczy;)
  10. Wom@n dziekuję;) Mam kilka pytań i moze znajdą się kobietki, ktore są bardziej douczone w tym temacie bardziej niż ja i będą mogły mi pomóc. Otóż: 1. Jeśli poroniłam 27 grudnia a już 1 i 6 stycznia kochałam się z moim chłopakiem, to możliwe jest, że trafiłam na owulację? 2. Po jakim czasie powinna pojawić się miesiączka po poronieniu? (dodam że po łyzeczkowaniu krwawiłam tylko jeden dzien). 3. Kiedy mogę zrobić test by sprawdzić co jest grane? Piszcie wszystko co wiecie. Niby uważam, że bedzie co będzie to nie płakałabym gdybym zobaczyła dwie kreski;)) A moje krótkie krwawienie po poronieniu tłumacze sobie tym że lekarz dobrze mnie wyczyscil i wszystko ładnie się zagoiło. Tym bardziej lekarz od razu dał mi zielone swiatło;))
  11. Kobietki dziękuję Wam za komentarze...Tak pozytywne;) Bo powiem szczerze, że obawiałam się, że zanegujecie moje postępowanie, że powiecie, że to za szybko. Now898 - dziękuję za zrozumienie;* Paaatiii87 - teraz będziemy musieli wstrzymać się z przytulankami, ponieważ jutro wyjeżdżam ponownie w delegację. Ale mam szczerą nadzieję, że podczas niej dostanę już @ i po powrocie akurat trafimy na te dni kiedy nasze przytulanie może zaowocować czymś. Mycha 1977 - Dziękuję. Tak jak wspomniełam nie nastawiam się specjalnie, że już za pierwszym razem nam się uda. Bedzie to będzie. Idziemy z chlopakiem na zywioł, ale to nie znaczy że po kazdym ,,przytulaniu" będę stała na głowie;D I wszystkie macie rację. Strasznie mi ulzylo, że moglam się tu wypowiedzieć, a jeszcze bardziej się ucieszyłam, że odpowiedziałyscie i zainteresowałyście się moją historią;) Ja na badania kontrolne umówię się na początku lutego. Chcę wtedy porozmawiać z ginekologiem na temat wielkości płodu. bo wiecie to był 9 tydz. a on był taki malutki, a przecież w tym tygodniu to już serduszko bije. I zdaje mi się dziwnie, że to amleństwo nie rozwijało się już wcześniej. Na początku ciąży bolały mnie piersi, biegałam siusiu, ale później to wszystko ustało. Nawet mdłości nie miałam. I dopiero teraz zdaję sobie sprawę. Dziewczyny, które straciły swe aniołki często wyrzucają sobie, że to ich wina, ze bolał je brzuch a one nie zareagowały bo myślały ze to coś normalnego. Ja też tak miałam!! Czułam się winna. Ale później sama sobie to wytłumaczyłam - to byłą moja pierwsza ciąża, gdy moja mama się dowiedziała, nie było czasu żeby o tym porozmawiać. Nie wiedziałam co jest ok a co nie. Nie zwracałam uwagi na pewne rzeczy. I kochane to jest tylko nauka dla nas, a nie nauczka. Po prostu nosząc w sobie kolejny raz dzieciatko będziemy wiedziałyy na co reagować. Czuję się teraz członkiem waszej wielkiej rodzinki. Pozdrawiam i całuję cieplutko;*
  12. Witam wszystkie kobietki bardzo cieplutko. Gratuluję mamusiom, które niedawno urodziły swe kruszyny, gratuluję tym, które ujrzały dwie kreseczki i współczuję tym, które tak jak ja, straciły swe maleństwa. Troszkę się rozpiszę, ale już od dawna czytam to forum i zrozumiałam, że sama chciałabym się z wami podzielić moimi przeżyciami. Mam 23 lata. Byłam w delegacji, kiedy zaczęłam podejrzewać, że jestem w ciąży. Test zrobiłam 10 grudnia i zobaczyłam dwie kreski. Z początku byłam zszokowana, później płakałam z radości. Bałam się reakcji mojego chłopaka, bo nie planowaliśmy dziecka. Ale kiedy usłyszałam jego radość przez telefon - zrozumiałam, że musi być wszystko ok. Po powrocie do domu poszłam do lekarza. Było to 17 grudnia. Stwierdził ciążę, ale nie powiedział mi, ani który to tydzień, ani czy wszystko jest ok. Kazał brać Folik i przyjść 10 stycznia. Sama sobie wyliczyłam tygodnie - ostatnią miesiączkę miałam 28 października. Późno zaczęłam sobie zdawać sprawę, że mogę być w ciąży, bo miesiączkę zawsze miałam bardzo nieregularnie, poza tym miałam strasznie absorbującą pracę. 25 grudnia, w pierwszy dzień świąt powiedzieliśmy o wszystkim mojej rodzinie. Bałam się strasznie tego momentu, bo nie wiedziałam jak oni na to zareagują (nadal mieszkam z rodzicami). Ale ku mej radości wszyscy bardzo się ucieszyli. 26 grudnia, w drugi dzień świąt powiedzieliśmy rodzinie mojego chłopaka - jak oni się cieszyli!! Były łzy wzruszenia i radości. Z obu stron byłby to pierwszy wnuk/wnuczka. 27 grudnia zaczęłam odczuwać takie bóle jak przy miesiączce, tylko trochę mocniejsze. Po jakimś czasie poszłam do toalety i wyleciał mi krwisty skrzep. Od razu pojechaliśmy na izbę przyjęć, krew już leciała mi na całego. Od razu zaprowadzono mnie na ginekologię. Czekając na lekarza pielęgniarka kazała mi się rozebrać. Wtedy zobaczyłam na majtkach małą, galaretkowatą kulkę, może 1,5 cm srednicy. Musiałam wyrzucić to do kosza. Jak się później okazało było to moje maleństwo ;'( Trafiłam tam około 17, o 21 miałam zrobione łyżeczkowanie. Na drugi dzień dali mi zastrzyk na konflikt ( który dostaje każda kobieta po poronieniu) i wypuścili mnie do domu. Dziewczyny ja już 28 grudnia przestałam krwawić. Pytałam lekarza czy muszę jakoś się zabezpieczać przed kolejną ciążą, żeby mi się tam wszystko uleczyło. Powiedział, że nie, że to nie była jeszcze tak zaawansowana ciąża. powiedział, że organizm sam się ureguluje i bedzie wiedział kiedy przyjąć kolejną ciążę. I że może nawet lepiej dla mojej psychiki by postarać się jak najszybciej. Wiem, że wiele dziewczyn uzna to za mało odpowiedzialne i lekceważące ale już pierwszego stycznia, w noc sylwestrową kochaliśmy się z moim chłopakiem. oboje potrzebowaliśmy takiej właśnie bliskości by poczuć, że nadal wszystko będzie ok. Na początku lutego idę na wizytę do lekarza i na pewno będę chodzić do tego, który robił mi zabieg w szpitalu, a nie do tego który stwierdził mi ciążę. Od tamtego czasu dużo czytam na temat poronień, fora itp. To mi pomaga. Rozmawiałam nawet z kolezanką, że jej koleżanka nie zdążyła doczekać pierwszej @ po poronieniu i znowu zaszła i urodziła zdrową córeczkę. I nawet tu na forach czytalam o wielu takich przypadkach. Moim zdaniem takie przerwy o ktorych mówią lekarze, typu 3 lub 6 miesięcy (bo rok to już przesada) to tylko indywidualne podejście. Każda kobieta to inny organizm, mogły wystepowac jakies komplikacje które nie pozwalają na tak szybkie kolejne próby. Albo psychika sama blokuje to podejście. Ja fizycznie czuję się świetnie, a psychicznie trzymam się chyba tylko dzięki tej mysli, że możemy poczuć tą nadzieję już niedługo. Ważne było dla mnie wsparcie mojego ukochanego. Po tym wszystkim powiedzieliśmy sobie, ze nie będziemy się zabezpieczać przed kolejną ciążą, ale nie będziemy też specjalnie się starać. Będzie to będzie;)) Bo dziewczyny najwazniejsze jest pozytywne myślenie. Proszę was o wyrażenie swojego zdania na temat mojego podejścia i mojego przypadku i dzielcie się swoimi przeżyciami. Pozdrawiam.
×