1) Ma pretensje, że nie zmywam jego naczyń. Ja mam ten szlachetny odruch, że zawsze po zjedzeniu czy po wypiciu czegoś zmywam, póki to jest łatwe, a ten wrzuca upierdolone rzeczy i chce, żebym to zmywał.
2) Ma pretensje, że nie sprzątam jego połowy pokoju. Jeśli on swoje rzeczy, butelki, skarpetki rozrzuca po pokoju, to nie czuję się w obowiązku sprzątać jego części.
3) Wiecznie musi napierdalać muzyka, kiedy on jest w mieszkaniu
4) Ma pretensje, że nie sprzątam kuchni. A jak mam sprzątać, jak on nie używa deski do krojenia i cały stół jest upierdolony od jego okruszków.