Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Morganna86

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Morganna86

  1. LisaPanda, u mnie z kotami nie ma problemu. Dzieckiem się nie interesują w ogóle, do sypialni nie mają wstępu i to je trochę denerwuje (miauczą pod drzwiami nad ranem), no ale to w sumie nie przeszkadza. Co do sprzętów, to ja trzymam w przedpokoju nosidełko przykryte folią i nie włażą, bo nie mają jak, oraz mam matę edukacyjną rozłożoną w pokoju - też na nią o dziwo nie wchodzą. Jest jeszcze jeden patent, który mi działa - moja kicia zawsze włazi mi na klawiaturę od laptopa i strasznie mnie to irytowało, bo nie dało się zupełnie pracować. Koleżanka mi poradziła, żeby położyć tam skórkę od pomarańczy/mandarynek. Podziałało! Może z wózkiem też zadziała? Słyszałam, że można też spryskać olejkiem eterycznym pomarańczowym i to też odstrasza. Co do kocich włosów w mieszkaniu - ja mam ich mnóstwo. No niestety, tego się nie da skontrolować. Ale mały żyje i ma się dobrze - nie umarł i póki co nie ma alergii. Także z fruwającym futrem też nie ma co przesadzać, bo ile by się nie sprzątało - zawsze będzie. Ja miałam dziś kryzys w nocy niestety. Już nie wytrzymałam nerwowo, mam jakieś oznaki nerwicy, bo mi serce zaczyna walić za każdym razem, jak mały wydaje dźwięk w łóżeczku, bo mi się wydaje, że zaraz będę musiała wstać do niego i niestety, w większośc**przypadków muszę, przez to jego charczenie, które go budzi. I wczoraj w nocy to już normalnie złość poczułam, że on nie śpi. Na szczęście mąż mnie bardzo wspiera, powiedziałam mu, że już mam dość i on przejął malucha i go uspał. Była 2.00 w nocy, mężowi uspanie zajęło jakąś godzinę (w tym 20 min karmienia z piersi), a ja wcześniej męczyłam się 3h. Mnie oczywiście dziś jest przykro, że mam mało cierpliwości do własnego dziecka i że sobie nie daję rady :(
  2. Loniu, no właśnie wchodziłam na stronę ambasady, jak tylko napisałaś o tym, ale nas to nie ratuje. Do Berna mamy 2h drogi w jedną stronę, a tam muszą się stawić oboje rodziców w celu złożenia dokumentów i paszport będzie wydany tylko na rok, także jak dla mnie to za dużo zachodu. Nasz plan jest taki, że w maju po prostu pojedziemy samochodem do Polski - teraz nie ma sprawdzeń na granicy, także mogę i bez paszportu pojechać, a potem wyrobić w PL bez problemu już. Z resztą, jeszcze pomyślę, bo póki co, to nawet szwajcarskiego aktu urodzenia nie mamy, bo nam kazali donieść tłumaczenie przysięgłe aktu małżeństwa, więc to nam wydłużyło cały proces. Z tymi świętami to faktycznie kicha, przykro mi, że mama taka przyziemna, zamiast się cieszyć, że będziecie razem, to robi problemy. A powiedz, na te zastoje to coś specjalnego stosujesz? Ja słyszałam, że ciepły okład przed karmieniem no i te liście kapusty. Coś jeszcze? Ogólnie to zgadzam się, że karmienie jest trochę męczące, no ale tak trąbią, że to dobre dla dziecka, że kobiety się boją przejść na mieszanki. U nas oczka się poprawiają, za to mamy inny problem - mały charczy po posiłkach. Nie ulewa mu się, w większości nawet mu się nie odbija, a potem kładę go na boczku i tak charczy gardłowo, jak by mu coś drażniło gardło. Czasem dostaje też czkawki i słychać, jak mu się mleko cofa, ale nie ulewa, nawet jak go trzymam na ramieniu do ulania. Dla mnie to problem, bo te dolegliwości nie dają mu zasnąć, albo go budzą i mam problem w nocy.
  3. Ja mam inne zdanie niż gość. Wiadomo, że Michał ze świąt wiele nie wyniesie, ale święta to czas, który chce się spędzać z rodziną. A przecież rodzina też się ucieszy, że zobaczy Michałka. Wiadomo, że zawsze trzeba rozważać za i przeciw, ale ja się Loni nie dziwię, że chce jechać. Sama też bym bardzo chciała, zwłaszcza że mój mąż i tak ma wolne 2 tygodnie, ale nasz Wojtuś jeszcze za mały i jesteśmy uziemieni za granicą.
  4. Loniu, ja mam te same problemy, co Ty, ale nasz maluszek za mały, żeby z nim podróżować, więc na święta zostajemy na obczyźnie, sami :( A powiedz, Ty masz już paszport dla malucha wyrobiony? Jak to załatwiłaś? Bo bez paszportu nie można latać z dzieckiem. A rozumiem, że jeszcze autem nie jechałaś z Michasiem tej trasy? Bo my planujemy właśnie w maju jechać, czyli jak Wojtek będzie w wieku Michasia i ciekawa jestem, jak to u Was wygląda. Co do odchudzania, to mi jakoś też samoistnie wychodzi, a słodycze też zamieniłam na ciastka pełnoziarniste i suszone owoce. No ale ja jestem 2 tygodnie po porodzie, zobaczymy, jak będzie potem.
  5. Paula, jak sobie radzisz? Bardzo jestem ciekawa, co u Ciebie. U mnie chyba OK. Mały daje popalić w nocy, ale to chyba trochę też moja wina, bo mu za dużo daje spać w dzień. Od dziś będę go dłużej trzymać w dzień, może w nocy padnie. Poza tym mamy ten problem z oczkami ropiejącymi, ale mam nadzieję, że minie - przemywam solą fizjologiczną. Mamy też wyniki badań przesiewowych (tu robią całe mnóstwo, więcej jak w Polsce) i wszystko OK. Karmię z cycka, ale przy pomocy nakładki, bo mały jakoś nie umie się zassać. Smoczka też nie umie zassać i nie wiem, czy z nim walczyć, czy odpuścić. Jak już mu się uda, to chwile pociumka i zaraz mu wypada i jest ryk. Poza tym potem mam wrażenie, że gorzej ssie pierś po takiej sesji smoczkowej. A jak badania Twojego malucha? I Twoja pierś?
  6. Dzieki Kini, tak bede robic. Mam nadzieje, ze sie odetka.
  7. Ojej, Kanapko, pewnie się strachu najadłaś! Dobrze, że nic się nie stało. Dziewczyny, mam pytanie. Mojemu małemu cieknie ropa z oczu, po spaniu ma aż sklejone. Przecieram mu na razie solą fizjologiczną i masuje. Moja siostra mówi, żeby nie tylko przecierać solą, ale też zakrapiać. To ma sens? Kini, Ty pewnie będziesz wiedziała? Wizytę u pediatry mam dopiero za 3 tygodnie.
  8. Paula, fajnie, że się odezwałaś, koniecznie daj więcej znać, jak się ogarniesz, ciekawa jestem, jak Ci idzie. Przykro mi, że wiecznie masz przeboje, mam nadzieję, że się wszystko unormuje. Zdrowia Wam życzę!
  9. Loniu, ja w domu mam chłodno, poniżej 20 stopni, standardowo 18-19. Tu też tak kazali - temperature frais - jak to powiedział pediatra :) Tym razem chyba za lekko go ubrałam, bo jak pisałam, zabrakło nam ubranek - wszystkie za duże i zanim mój mąż pojechał kupić i wypraliśmy, to na koniec zostały nam tylko takie letnie. A ja nie pomyślałam, że mu będzie za zimno i nie ubrałam na cebulę, tylko tak, jak w ciepłe ubrania i zziębł. Potem położna zmierzyła mu temperaturę przez pupę i było poniżej 36, to go ubrała w tyle warstw, że później oczywiście się zapocił, ale chodziło chyba o to, żeby go szybko ogrzać. Bardzo źle się z tym czułam, że do tego doprowadziłam, ale wiem, że nie mogę się zadręczać, bo przecież nie miałam złej woli. Teraz już daje mniej warstw (body z długim rękawem, na to ciepłe śpioszki, czapeczka oczywiście i zawijam go w koc) i wydaje mi się, że wystarczy. W nocy spał jeszcze w rajstopkach, ale też się pocił, więc już w dzień mu zdjęłam.
  10. U mnie OK, dzięki. Dziś "przespaliśmy" pierwszą noc - w poprzednie mały nie spał w ogóle, więc było nam z mężem trochę ciężko :) A dziś jak zabity i to chyba dzięki położnej. Wczoraj się okazało, że wyziębiłam malucha, miał za mało stopni i położna powiedziała, że pewnie dlatego też nie chciał spać. I pokazała mi, jak go opatulać w koc, żeby był taki skrępowany i mówi, że to też pomaga spać. No i dziś faktycznie spał, oczywiście z przerwami na jedzenie. Trochę mi wczoraj smutno było, że dopuściłam, żeby małemu było zimno, ale przecież nie zrobiłam tego specjalnie. Poza tym wczoraj mąż musiał jechać do sklepu, bo wszystkie ciuszki na niego za duże :) Spodziewaliśmy się dużego chłopaka, a wyszedł w sumie mały. Ale każdy, kto go widzi, zwraca uwagę na jego włoski - że takie śmieszne :) A oto mój mały krasnalek: http://pl.tinypic.com/r/244te95/5 (mam nadzieję, że link zadziała) *** Paula, czekamy na jakieś info od Ciebie!
  11. Dziewczyny, czy Wy zapieracie czyms plamy po kupie na spioszkach? Ja nie zapralam i nie zeszlo w praniu :(
  12. Gusiu, dopiero co zauważyłam błąd w tabelce: Morgana ........ 13.10.2013 ........SN.....Wojtuś Zmień proszę na Morgana ........ 13.11.2013 ........SN.....Wojtuś To prawda, że czas szybko leci po porodzie, ale nie aż tak :) Nie ma bata, miesiąc jeszcze nie minął :)
  13. Dzieki dziewczyny za Wasze gratulacje. Moje pierwsza noc z Wojtusiem nie byla duza lepsza niz felerny porod. Duzo sie trzeba nauczyc, moje brodawki sa w stanie krytycznym od prob ssania, a pokarmu i tak nie ma. No ale jest piekny, wlochaty krasnalek. Nadzieja, Lonia, Edzia, wiecie ile sie ma czasu w Polsce na zgloszenia dzidziusia? Bo ja dostane tutaj normalnie akt urodzenia i oczywiscie zglosze go w Polsce, ale zastanawia mnie, czy jest na to limit czasowy. Bo dla dzieci urodzonych w Pl to 2 tygodnie, no ale przeciez sie nie teleportuje teraz?
  14. Taka szybka relacja. Ja mam jakiegos wielkiego pecha do sluzby zdrowia... Do szpitala przyjechalam o 23.30. Pierwsze moje slowa brzmialy: prosze znieczulenie. W szwajcarii to standard. I wiecie co sie stalo? Bylo jakies nadzwyczajne oblozenie na porodowce i nie bylo miejsca na sali porodowej, bo byly jakies operacje i musialam urodzic na oddziale emergency, bez znieczulenia, bo zaden anestezjolog nie byl dostepny. Przede mna tak samo rodzila jakas dziewczyna. Jakas masakra, trudno opisac bol, ale to prawda, ze sie zapomina. Choc mnie trauma zostanie, nie moglam uwierzyc, ze to sie dzieje i nie mam znieczulenia! No ale sam porod chyba byl nienajgorszy, bo trwal 7h. Samego parcia przy maksymalnym rozwarciu mialam raptem 3 razy. Wojtus jest cudny, ciemny i ma mnostwo wlosow. Przed chwila zasnelam z nim na klatce piersiowej. Jak sie obudzilam, to sie rozplakalam ze szczescia. A sam szpital.... No nie do opisania, czysto, pieknie i Pani przyszla z menu, co chce jesc jutro. Jak w restauracji dania. Paula, czekamy na Twoje wiesci.
  15. Ja jestem juz w szpitalu. Skurcze co 4 minuty, ale porod jeszcze sie nie zaczal. Teraz mam chodzic przez 1.5 h a potem zobaczymy.
  16. Paula, trzymam kciuki. Doprawdy, dość zabawna sytuacja, bo ja właśnie zastanawiam się, czy nie jechać do szpitala, bo jakoś tak mi się skurcze regularne zrobiły - tak co 8 minut. Ale ja nie mam pewności jeszcze, czy to to. W Polsce już na pewno bym jechała do szpitala, więc byśmy jednak się zobaczyły na oddziale. Tutaj to jeszcze chwilę poczekam. Przezornie się wykąpałam i ogoliłam no i teraz mierzymy te skurcze. Ale jakoś nie jestem pewna, bo one bolą, ale te moje przepowiadające tez bolały. Te dzisiejsze bolą bardziej, ale czy to już? Ps - mój mąż jak zwykle zażartował, jak mu powiedziałam, że Paula w szpitalu czeka na CC i mówi: kochanie, jeszcze możemy ją wyprzedzić :)
  17. Kanapko, ja nie chce doradzac w sprawie malzenstwa, ale powiem Ci, ze uwazam, ze robisz blad nie biorac pieniedzy od meza. Takie pokazywanie honoru nie robi wrazenia na mezczyznach, a za cos musisz zyc i uwazam, ze w obecnej sytuacji te pieniadze Ci sie naleza i powinnas meza utwierdzac w tym przekonaniu, a nie zniechecac do oferowania pomocy materialnej.
  18. Gusia, Kini - moje serdeczne życzenia urodzinowe. Żeby Wasze marzenia się spełniły, a pociechy wyrosły na piękne i mądre pannice. Zamała - super! Bliźniaków jeszcze tu chyba nie miałyśmy? Paula, po tej nocy mogę obiektywnie odpowiedzieć na Twoje pytanie o skurcze - mam ich od groma i są bolące. Dziś obudziłam się w nocy i tak pi razy drzwi je policzyłam. W ciągu godziny miałam pięć bolesnych - ale były nieregularne. Od rana już też miałam, ale mniej. Ogólnie, to trochę mnie to zaniepokoiło. Niby wiem, że to są te przepowiadające, a nie prawdziwe, ale po pierwsze zaczęłam się martwić, że jak będą te właściwe, to nie poznam, a po drugie to jednak jest trochę dziwne uczucie - takie właśnie niepokojące. No i daje zajawkę, jak będzie wyglądał poród, więc powoli moja panika przed bólem wraca :) A w ogóle, to w nocy sobie myślałam, że gdybym była teraz w PL, to miałybyśmy szansę spotkać się na porodówce, bo ja bym wybrała ten szpital, co Ty, a terminy mamy bardzo zbliżone.
  19. Z cyklu: humor zmęczonej życiem ciężarnej: ... Ja: Kochanie, jak wygląda czop śluzowy? Mąż: Wiesz jak wygląda deskorolka? Ja: Wiem. Mąż: To nie tak. ... :) Strasznie mnie tym rozbawił :) Paula, mam skurcze, niektóre są bolesne. Ale dziś mam ogólnie zły dzień, więc może lepiej jutro odpowiem, bo dziś brzuch mam twardy przez praktycznie cały czas i co chwila czuję jakieś pobolewanie. Już się pogubiłam, czy to od skurczów, czy od poruszania się dziecka.
  20. Biedronka, gratuluje chlopca. U nas tez bedzie Wojtek :) co do Twojego problemu, to ja nie moge pomoc, bo sie nie znam. Paula, to teraz kiedy masz kolejna wizyte u gina? Z jednej strony Ci mowi, ze w przyszlym tygodniu zacznie sie porod, a z drugiej strony planuje jeszcze ewentualne cc na pozniej?
  21. Ja do karmienia mam Pepe Baby Design, sprawdzone przez siostre. Poduszki klina nie mam, czytalam, ze dzieciom to obojetne, czy maja plasko czy nie.
  22. Jeszcze apropos kolejnych dzieci - ja jestem pewna, że zaczniemy się starać od razu (tzn. nie będziemy się zabezpieczać, a celować zaczniemy jakoś pół roku po porodzie). Po pierwsze - nie mogę założyć, że drugie dziecko pojawi się bez problemu, więc wolę, żeby było za wcześnie, niż za późno. Po drugie, uważam to za bardzo wygodne, żeby mieć dzieci jedno po drugim i szybko zakończyć okres niespania i kup. Po trzecie, jestem w takiej sytuacji życiowej, że jest to dla mnie dobry czas na poczęcie drugiego dziecka, a potem już raczej tak nie będzie. I znam się i wiem, że nie wymięknę, mimo że wiele osób mi nie wierzy. Co do odczekiwania po porodzie, to wiadomo, że są zalecenia lekarzy, ale to też nie jest tak, że jak się nie odczeka, to będzie tragedia. Moja kuzynka miesiąc temu urodziła po raz trzeci przez CC, gdzie poprzedni poród miała dokładnie rok wcześniej (też przez CC). Zaszła w ciążę 3 miesiące po swoim drugim porodzie. Z dzidzią nie było żadnych problemów, z porodem też nie. Wiadomo, że lepiej trochę odczekać (jej ginekolodzy powiedzieli 6 miesięcy po drugim CC), ale też nie ma co popadać w skrajności.
  23. Loniu, u mnie podobna sytuacja. Rodzice rozwiedzeni, tata sie za bardzo nie poczuwa do kontaktu, ale ja zabiegam i jakos to idzie. Dwa dni temu mama pod wplywem jakiegos impulsu do mnie zadzwonila i powiedziala, ze ona sobie nie wyobraza ojca na chrzcie i zebym go absolutnie nie zapraszala... U nas sprawa jest troche bardzoej skomplikowana, juz nie bede calosci pisac, ale tak czy siak uwazam takie zachowania za nie w porzadku. W kazdym razie jej wytlumaczylam, ze chrzest to swieto dziecka, a nie rodzicow czy dziadkow i ze jesli moj tata a dziadek malego bedzie chcial przyjsc na chrzest i trzymac kontakt, to ja mu tego nie bede utrudniac. Moja siostra nie zaprosila ojca na chrzest, ale ona z nim kontaktu nie ma prawie wcale. Nie wiem, czemu mezczyzni tak nie dbaja o swoje dzieci po odejsciu od zon... Dla mnie to dziwne i smutne.
  24. Kanapko, ale nie uzylas tej lewatywy, prawda? Ja sama sobie to wolalabym nie robic, wiec chyba tez oleje sprawe. Moja mama mowi, ze jak nie robia, to tylko lepiej dla mnie, bo to nieprzyjemne bardzo. Moja siostra z kolei mowila, ze lewatywa to nic strasznego i nie ma sie co bac. A pewnie wlasnie bedzie tak, jak napisalas - porod przyjdzie i bede miala w nosie, zeby nie powiedziec w d... :) czy popuszcze, czy nie. No wiec zdam sie na tutejsze praktyki i juz.
  25. LisaPanda - ja też nie prałam materaca. Właśnie wróciłam z wizyty w szpitalu. Ciekawie jest obserwować różnice między szwajcarską służbą zdrowia a polską. Generalnie mam wrażenie, że w Polsce lekarze dość mocno rozpieszczają przyszłe mamy - tu tego nie ma. Poczynając od zwolnień lekarskich, których nikt tu nie daje bez powodu, aż po samo prowadzenie ciąży. Dziś na wizycie przyjęła mnie położna, zważyła, zmierzyła, posłuchała serca, porozmawiała, odpowiedziała na moje pytania. Po czym przyszła lekarka i spędziła ze mną może max. 5 minut. Nikt nie sprawdzał mojej szyjki ani nie robił USG. I teraz najciekawsze... Kolejną wizytę mam w dniu przewidywanego terminu porodu, czyli w 40. tygodniu. A teraz jestem na początku 37. Ciekawe, nie? Mój mąż nawet sugerował, żeby się jeszcze prywatnie umówić gdzieś w połowie, no ale chyba już mi się nie chce. Z innych ciekawostek - pytałam się, czy tu robią lewatywę przed porodem i położna powiedziała, że absolutnie nie, bo to bardzo nieprzyjemna procedura i że nie ma takiej potrzeby, bo podczas porodu w trakcie parcia dziecko wypełnia cały kanał rodny i nic się nie przedostanie poza jego głową, a jak już mały wyjdzie, to potem się nie ma co przejmować, jeśli wypadnie coś jeszcze. Szczerze mówiąc, wolałabym lewatywę :) No ale wiedzą, co robią przecież.
×