Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

azja 18

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez azja 18

  1. widzę zdanie mi urwało - miało być że byłaby to prawdziwa ironia ;)
  2. Dziękuję Wam dziewczyny. mam nadzieję, że to naprawdę ciąża. Jutro i tak mam od dawna umówioną wizytę u ginekologa więc zobaczymy co mi powie. bardzo mnie bolą piersi jak chyba nigdy więc mam nadzieję, że to dobry znak. byłaby u po ostatniej miesiączce powiedziałam sobie, że koniec z tym - schudnę paręnaście kilo i będę oszałamiająco wyglądać i świetnie się bawić na przyjaciółki weselu w sierpniu, a tu proszę niespodzianka. Mam nadzieję, że tym razem się uda...
  3. Witajcie kochane. ja tylko na chwilę. chciałam zapytać czy któraś z Was miała na teście ciążowym taką baaaardzo bladziutką drugą kreseczkę, że wręcz trzeba było się jej na siłę dopatrywać, a potem się okazało że to ta szczęśliwa druga kreseczka? bo nie wiem czy sobie wmawiam czy naprawdę coś jest na rzeczy. test zrobiłam przed chwilką a więc nie z porannego moczu. to mój 27 dc jutro powinnam dostać okres. od trzech dni mam jakieś mega mdłości (ale nie wymiotuje) i kręci mi się w głowie - tylko że jeśli naprawdę zaskoczyło to chyba za wcześnie na jakiekolwiek objawy
  4. Paati ogromne gratulacje! cieszę się Twoim szczęściem i jestem pewna ze za te 8 miesięcy będziesz tulić swoje maleństwo. jest to też dla nas bardzo budujące, że trzeba wierzyć i że w końcu każda nas spotka to szczęście :) wiosna 24 strasznie mi przykro, wiemy wszystkie co przeżywasz.Miejmy nadzieję, że szybko staniesz na nogi i już wkrótce zobaczysz po raz kolejny dwie kreseczki ciągle martwiąca też mam tak czasami jak Ty. to chyba normalne w naszej sytuacji, ale musisz wierzyć że też w końcu będziesz miała swój brzuszek z małym brzdącem. spróbuj sobie znaleźć jakiś cel (niezwiązany ze staraniami) i realizuj go. zobaczysz, że skupiając się na czymś innym nawet się nie obejrzysz a zostaniesz mamusią. przynajmniej ja mam taką nadzieję. co nie zmienia faktu, że z każdą kolejna @ sobie zapłaczę :( ale na szczęście, coraz szybciej dochodzę do siebie. Wczoraj zadzwoniła do mnie koleżanka, która właśnie straciła swoje maleństwo więc znów mam smutne dni. podesłałam jej linka do forum. mam nadzieję, że poczyta i choć odrobinę jej pomogą Wasze wpisy i historie tak jak i mi pomogły. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
  5. no i czekam na wiosne zeby w koncu na rower wskoczyc. inny ruch mi nie sluzy ;)
  6. Kaja już kiedyś byłam na dukanie więc teraz próbuje to samo ale we własnej mniej hardcorowej wersji. czyli nie samo białko w pierwszej fazie czy w drugiej co drugi dzień, ale warzywka i owoce na codzień + mięsko jakieś. na pewno żadnych ziemniaków makaronów czy chleba. I duuużo wody. wtedy schudłam 18 kg w 3 miesiące, teraz chce trochę wolniej bo to jednak było nie zbyt zdrowe tempo. ja zaczęłam wczoraj i mam nadzieje ze uda mi się osiągnąć zamierzony efekt. Tobie też tego życzę :) i daj znać jak Ci idzie :)
  7. Nie miałam czasu zaglądnąć tu od trzech tygodni a tu tyle się dzieje. i te kłótnie niepotrzebne. Ja niestety dostałam w piątek @ :/ przepłakałam dwa dni, po czym wczoraj wstałam z łóżka i doszłam do wniosku, że skoro nie jest mi dane być w ciąży to chociaż zrobię coś ze sobą. mój cel: 15 kg mniej do sierpnia. Trzymajcie kciuki. a na dzidzie może kiedyś przyjdzie pora. Gratuluje nowym przyszłym mamom i trzymam kciuki za te, które bardzo chcą nimi być aby było im to dane jak najszybciej. pogody ducha wszystkim życzę :)
  8. o widzisz. nie mialam o tym pojecia. zaczne zatem od kolejnego cyklu :) mam nadzieje ze choc odrobine pomoze. dzieki za informacje :) pozdrawiam
  9. Dziękuję Dziewczyny za wsparcie. Bardzo podnosi na duchu świadomość, że nie jest się z tym samej. Staram się nie myśleć, ale przez chwile jest dobrze a potem na długo przychodzi deprecha. Chyba jeszcze nie "przetrawiłam" tego i nie jestem na tym samym etapie co większość z Was. Chyba na melise się przestawie i spróbuje trochę uspokoić. i nadal próbować podchodzić do sprawy bez parcia, że musi być już. Marys chętnie bym się gdzieś wybrała, ale mam pracę jaką mam i dwa dni wolnego z rzędu to rzadkość. a zresztą mąż zajęty uczelnią, zbliża się termin złożenia pracy więc siedzi całe dnie w instytucie. włącznie z weekendami, więc może dlatego nam nic nie wychodzi bo oboje jesteśmy przemęczeni i ciężko znaleźć dluższą chwilę na zbudowanie odpowiedniego nastroju ;) Paatii o co chodzi z tym wiesiołkiem? bo nic mi na ten temat nie wiadomo. z witaminek łykam od zabiegu narazie tylko femibion. Pozdrawiam wszystkich cieplutko i jeszcze raz dziękuję. Asiu jak czytam Twoje posty to aż mi się łezki kręcą. Dlaczego tyle musisz tyle wycierpieć, wierzę że wszystko dobrze się skończy i już niedługo całą trójką będziecie spędzać cudowne chwile w domku a obecne problemy zostaną tylko niemiłym wspomnieniem...
  10. Podziwiam Cię za zdrowe podejście i rozsądek. Może będziesz to szczęściarą i uda się od razu :) Idę jednak spać. męża nie ma a ja ledwo na oczy widzę :(
  11. za rok trzydziestka będzie na karku ;) a to miało być dopiero pierwsze dziecko. a marzymy o trójce..
  12. a tak poza tym, dlaczego tak długo odkładaliście starania?
  13. Rudaa90 dziękuję za ciepłe słowa. Mam nadzieję, że Wam szybciej pójdzie. Trzymam kciuki. Staram się myśleć pozytywnie, ale ciężko to przychodzi, zwłaszcza że lat mi nie ubywa... No nic w sumie zbliża się przynajmniej w teorii owu, więc może poczekam na męża bo jeszcze z pracy nie wrócił i wezmę go w obroty ;) pozdrawiam
  14. Witajcie. śledzę ten wątek w wolnej chwili odkąd straciłam swojego dzidziulka. W końcu i ja postanowiłam dodać tu coś od siebie. Nas spotkało to nieszczęście w sierpniu w 9 tygodniu ciąży. Na pierwszym usg, które umówiłam na 27 sierpnia w dzień naszej pierwszej rocznicy ślubu dowiedziałam się, że serduszko naszego dziecka nie bije. Miała być podwójna okazja do świętowania, miało być szczęście, a zostały tylko łzy i ból (jak ogromny same wiecie). dzień póżniej w dzień moich urodzin trafiłam do szpitala na zabieg. Po kilku tygodniach rozpaczy i pytań w stylu dlaczego my, powoli dochodziłam do siebie. Pełni optymizmu zaczęliśmy dość szybko starania, niestety mijają kolejne miesiące ale nic z tego nie wychodzi. I nie wiem czy to było pozorne pogodzenie się z losem, czy dopiero teraz tak naprawdę do mnie dociera co się stało, ale z każdym dniem jest ze mną coraz gorzej. Ciągle płaczę, jestem rozdrażniona, nic mnie nie cieszy. Rozmyślam co by było gdyby nas to nie spotkało. Im bliżej wyliczonego terminu porodu tym bardziej zamykam się w sobie. I pewnie to mnie blokuje psychicznie i dlatego nadal nie widzę upragnionych dwóch kreseczek. poprzednim razem udało się w czwartym cyklu. Teraz 6 i wiem, że znów nic z tego. seks stał się tylko środkiem do celu. Cykle mam od początku regularne prawie co do godziny. w gorącym okresie przytulamy się niemalże codziennie a nadal nie ma efektów. Boję się, że może nie mam owulacji. w listopadzie robiłam wszystkie badania. wszystko w normie tylko prolaktyna niestety w górnej granicy więc może to jest tego przyczyną, ale lekarz na razie karze czekać. stwierdził, że dopiero jak do kwietnia nie zaskoczę to wtedy zacznie coś działać. dobija mnie ta bezczynność. Przepraszam, że tak użalam się nad sobą, ale musiałam się w komuś wygadać. Moja rodzina twierdzi, że przesadzam, że nie ma się czym martwić, że jeszcze kiedyś się uda. Oni tego nie przeżyli i nie rozumieją, że ja straciłam wszelką nadzieję na to "kiedyś". Wszystkim starającym się, życzę jak najszybciej dwóch kreseczek, a tym "przy nadziei" szczęśliwego spotkania ze swoimi maluszkami.
×