Kooala
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kooala
-
KMM współczuję. I Tobie i Twojej siostrze i Waszej mamie... Nie znamy ich wersji, więc nie ma tu miejsca na oceny, czyją winą jest zaistniała sytuacja. Zresztą takie przypadki to nawet nie kwestia winy czy jej braku, punkt widzenia zawsze będzie różny. Pewnie żadna z Was nie poradziła sobie ze śmiercią taty, na codzień nie macie wsparcia partnerów i jakoś tak się sprawy potoczyły, że zamiast się wspierać to odreagowujecie na sobie negatywne emocje. A mama tego nie ogarnia, nie ma siły żeby wkroczyć i ustalić zasady. Cóż, nie bez powodu świat jest urządzony tak, że dorośli zakłądają swoje rodziny, idą na swoje. Myślę, że w Waszym przypadku odseparowanie się to konieczność, inaczej będzie coraz gorzej... Tobie już teraz przeszkadzają Jej psy i bałagan, Jej za chwilę będzie przeszkadzało Twoje płaczące dziecko i suszące się pieluchy, porozrzucane zabawki itd. A najpewniej są to tylko błahostki, preteksty za którymi kryją się inne, o wiele większe pretensje związane z Waszymi zagmatwanymi relacjami wynikającymi z przeszłości. Jak nie uciekniesz to zwariujesz. To naprawdę jest chora sytuacja - dwie dorosłe, walczące ze sobą kobiety pod jednym dachem z umęczoną tym wszystkim mamą... I tak jak dziewczyny piszą - radykalne rozwiązanie może przynieść Wam obu spokój a dodatkowo bardzo poprawić Wasze relacje. Może powinnaś spakować manatki i wyjechać razem ze swoim facetem? Może pogadaj z mamą, poszukajcie jakiegoś wyjścia z sytuacji... Może da się jakoś tak coś przebudować czy dobudować, żebyście w ramach wspólnego domu mogły mieć oddzielne mieszkania, z osobnymi wejściami? Może trzeba sprzedać dom i zamienić go na coś mniejszego dla Ciebie i dla siostry, mama by zamieszkała z którąś z Was? Taki podział i tak Was w przyszłości nie ominie i chyba ważne, aby to mama zadecydowała co ma się stać kiedyś z domem, bo jak jeszcze zaczniecie walczyć o spadek to już w ogóle będzie dramat... Możliwych rozwiązań jest wiele, wśród nich jakieś jedno najlepsze dla Was wszystkich... Ale na pewno musicie coś zmienić, bo tkwiąc w obecnym układzie prędzej czy później powariujecie...
-
Żółta cytrynka, Przyszła Mama, ale z Was laseczki :) Hehe tez muszę sobie fotkę w bardziej eleganckim lub sexi wydaniu strzelić, bo mam same w ciuchach domowych :) Byliśmy wczoraj 1 raz w szkole rodzenia. Zajęcia bardzo fajne. Po ich zakończeniu podeszliśmy na moment do fizjoterapeutki podpytać o kość łonową i powiem Wam, że bardzo nas zmartwiła. Poprosiła mnie o wykonanie kilku ruchów i wszystko było dla niej jasne - prawdopodobne rozejście spojenia łonowego. Ponoć jeśli na tym etapie już utrudnia mi to chodzenie, czy przekręcanie z boku na bok, to dalej może nie być wesoło i wręcz może skończyć się całkowitym unieruchomieniem, a o porodzie naturalnym będe mogła zapomnieć... Jedyna rada na teraz to ściskanie bioder opaskami czy pasami, to może przynieść ulgę w chodzeniu. No nic, zobaczymy jak to będzie dalej... Jak u Was, bo pamiętam, że kilka z Was wspominało o bólu w tym miejscu?
-
O ja też sikam na potęgę. Ostatnio nawet krzyczałam na M jak jechaliśmy samochodem, że ma jechać wolniej, bo jak podskoczy na jeszcze jednym wertepie to mu zasikam fotel :) Zauważyłam, że w nocy jakoś inaczej mi się pęcherz układa, może w pozycji leżącej dzidzia swoim ciężarem od góry na niego nie naciska, nie wiem... W każdym razie w dzień też sikam po odrobince (a chwilę wcześniej mi się wydaje że mam w pęcherzu ze 2 litry i że nie wytrzymam już ani minuty :) ), natomiast po nocy siku chce mi się podobnie, ale sikam kilka razy więcej. Z innej beczki - idziemy dzisiaj pierwszy raz do Szkoły Rodzenia, choć mój lekarz i tak uważa że 29 tydzień to za wcześnie... On wyznaje szkołę, że pewne wykonywane w szkole rodzenia ćwiczenia u niektórych kobiet mogą wywołać przedwczesny poród i dlatego najlepiej ponoć iść po 32 tygodniu.
-
Miałam wczoraj okropny dzień. Od rana czułam się totalnie wypruta, poprzedniej nocy słabo spałam. Gdy już się ostatecznie obudziłam i postanowiłam wstać to w ogóle nie mogłam się zebrać. Dwie i pół godziny kąpałam się, ubierałam, jadłam... Każda komórka ciała krzyczała żeby zostać w domu, ale nie, wybraliśmy się do carefoura na zakupy... Wlekłam się tam jak nie wiem, chyba głównie przez boląca kość łonową. W końcu zmęczona usiadłam na jakichś wystawionych meblach ogrodowych. A potem nie mogłam wstać, wyprostować się, tak mnie coś zaczęło ciągnąć. Przestraszyłam się i w końcu rozpłakałam się w tym sklepie... A potem ryczałam całą drogę do domu - ze zmęczenia, bezsilności, bojąc się, że z każdym dniem będzie coraz gorzej... No masakra jakaś. Na szczęście dzisiaj znowu jest ok. Macie takie do kitu dni? Gdy wszystko jest bez sensu?
-
A ja myślę, żeUSG w czasie ciąży nie robi się po to, żeby mamusia sobie popatrzyła na dzieciątko i miała fotki, tylko jest to badanie, które ma wykazać konkretne rzeczy. I jeśli na połówkowym USG wszystko było w porządku, to gdy na kolejnej wizycie lekarz przeprowadzi wywiad, zbada nas ginekologicznie, sprawdzi szyjkę, zważy, zmierzy ciśnienie i przejrzy wyniki to taka wizyta wcale nie jest badziewiasta. Przeciwnie - jest zgodna ze sztuką prowadzenia ciąży w naszym kraju. A popatrzeć na dziecko to można sobie pójść na USG 4D, którego wartość diagnostyczna jest znikoma, ale robi sie je wlasnie po to zeby się spotkac z malenstwem, wzruszyc, miec ladne zdjecia... No tylko ze to jest nasza fanaberia, za która niestety trzeba zaplacic.
-
Maite ja też jestem zszokowana. Właśnie tym bardziej, że to budżetówka. Ja też pracuję w firmie tego typu i spotkałam się z sytuacją całkowicie odwrotną - specjalnie mnie premiowali w ostatnim czasie, gdy już było wiadomo, że jestem w ciąży, żebym potem więcej dostawała na macierzyńskim. Oczywiście na premię sobie zasłużyłam, napracowałam się, więc to nie tak, że za nic, no ale dostałam taką premię roczną, że teraz już na zwolnieniu dostaję co miesiąc prawie o 1000 zł więcej niż normalnie dostawałam pensji (bo premie wliczają się do średniej z 12 mcy, na podstawie której ZUS wypłaca później wynagrodzenie). Myślałam, że to typowe w budżetówce...
-
Dziewczyny, dzięki za brzuszkowe komplementy :) Ja absolutnie uwielbiam swój brzuszek i aż mi szkoda, że za 3 mce będę się musiała z nim rozstać :) Ja bym aż tak nie naskakiwała na matkę, która zostawiła dziecko w kościele. Co innego kobieta, któą wspomniałą Patussa, czy matka madzi lub tego chłopca co go w stawie znaleźli... Dzieci są znajdywane w śmietnikach, kanałach. A ta kobieta zostawiła swoje dziecko w kościele! Czyli w miejscu, któe wydało jej się z pewnością bezpieczne, wiedziała, że tam znajdą maleństwo i zaopiekują się nim. Nie znamy jej sytuacji, może nie miała pieniędzy, warunków, wsparcia... Oczywiście równie możliwe, że po prostu nie chciała tego dziecka, ale na pewno nie chciała by stała mu się krzywda...
-
Wysłałam na naszą pocztę najświeższy brzuszek (żeby nie było - tatuaż namalowałam sobie w paincie :)) ) i kilka zdjęć z Allegrowego polowania na ciuszki - same perełeczki, umawiałam się na osobiste oglądanie i kupowałam na sztuki. Miłego oglądania!
-
U mnie też 28 tydzień i małą czuję w zasadzie cały czas, co najwyżej kilka godzin bez ruchu tak w ciągu dnia. Rano i wieczorem szaleństwa. Ale każde dziecko i taż każda mama są inne. Ja bym pewnie dla świętego spokoju przeszła się do lekarza. Bez przesady od razu z izba przyjęć - do pierwszego z brzegu ginekologa z USG, z prośbą żeby zerknął bo panikujesz... Nie sądzę żeby któryś odmówił. Dietowo, nasikaj może i zanieś do ALAB, nie masz gdzieś blisko punktu przyjęć? Jak zaznaczysz że na cito to za kilka godzin będziesz miała wynik przez internet. Nie zapłacisz dużo (chyba 14 zł) i nie potrzebujesz skierowania. A Twój ginekolog będzie miał komplet danych i na pewno będzie Ci wdzieczny...
-
Kapris - fajnie, ze znowu jesteś! Powodzenia w zakupie, wiem z niedawnego doświadczenia, co to wszystko znaczy, więc tym bardziej trzymam kciuki! Dietowo, bo ja Ci ciągle mam napisać i zapominam o tych dobrych sklepach ze stanikami. No więc mój absolutnie ulubiony sklep jest w Centrum Mody w Nadarzynie, nazywa się Katrin i jest na I piętrze na przeciwko Triumpha. Nie ma tam wielu ludzi, a pani naprawdę super zna się na rzeczy. No tylko trzeba się totalnie wyzbyć wstydu i pogodzić się z tym, że obca baba Cię trochę pomaca :) Ale jest też kilka innych sklepów, jeden np. w pasażu nad stacją metra centrum. Wybór jest też duży, choć już panie nie są tak bardzo zaangażowane. W innych nie byłam, bo sama zawsze wracam do Nadarzyna, ale słyszałam jeszcze o Abrakadabra gdzieś w centrum i MamBra. Kupiłam koszule do karmienia na Allegro i dzisiaj do mnie dotarły. Jak któraś z Was nie lubi misiów, żyrafek i a także maszynowo haftowanych kwiatków, to niech się nad nimi zastanowi - są ładne, kobiece i chyba całkiem niezłe jakościowo. 1. http://allegro.pl/koszula-nocna-margo-ciazowa-do-karmienia-s-i3149748247.html Występuje tylko w dwóch rozmiarach - S/M i L/XL. Ja kupiłam S/M i muszę wymienić, a wciąż noszę normalnie wszystkie ciuchy M. Także ten mniejszy rozmiar to tylko dla super chudzielców :) No i kolor niebieski jest znacznie jaśniejszy niż na zdjęciu. 2.http://allegro.pl/koszula-nocna-ciazowa-karmienia-ramiaczkach-s-m-i3121836239.html http://allegro.pl/hit-szlafrok-ciazowy-i-do-karmienia-bawelna-s-m-i3121836796.html Z tego zestawu jestem super zadowolona. Kupiłam rozmiar 38 i mam jeszcze sporo luzu zarówno na porost cycków :) jak i brzucha. Myślę że to niezła opcja na lato - koszulka na ramiączkach jakby było w szpitalu bardzo gorąco + szlafroczek, na chłodniejsze chwile. Naprawdę bardzo ładny ten zestaw - polecam.
-
Dla mnie bezpieczeństwo maleństwa to sprawa absolutnie priorytetowa i nie wyobrażam sobie wożenia dziecka w foteliku bez atestów. Więc jeśli 3 w 1 to tylko i wyłącznie z fotelikiem, który ma 5 gwiazdek. I to niezależnie od tego czy bede jezdzila z maluchem duzo, czy malo... Na pijanego wariata moge trafic na kazdej drodze, nawet gdy wyjade z maluchem do sklepu 5 min drogą na wsi. Nasi rodzice wozili nas maluchem, na kolanach i żyjemy, ale ja obecnie w tych kwestiach jestem całkowicie bezkompromisowa. A oszczedzac mogę na wszystkim innym. Więc ciuszki kupiłam używane, ubrania ciążowe też, ale fotelik kupię nówkę sztukę, dobrej jakości.
-
A słuchajcie, bo widzę, że pojawił się taki temat, wiecie jak to organizacyjnie wygląda gdy umawiam się na poród z wynajętą własną położną? No bo dajmy na to, że miałabym na to ochotę, wybieram położną, idę do niej, rozmawiamy, umawiamy się, że ona będzie się mną opiekować i... co dalej? Jak się zacznie poród w środku nocy to do niej dzwonię? Zajeżdżamy po drodze po nią, czy jak? Co jak ona akurat śpi w domu po poprzednim dyżurze? No poza tym przecież nie umawiam się z nią na konkretną datę, poród może być i w 38 i w 41 tygodniu, przecież ona przez 4 tygodnie nie siedzi zwarta i gotowa czekając aż zacznę rodzić, prawda? Co jak inna umówiona z nia kobieta zacznie rodzić akurat tego samego dnia? A może jak się ma umówioną położną to się umawia z nia jednak na konkretną datę w 38 tygodniu i wywołuje się poród? Bo jak nie, to ja bym chyba oszalała z nerwów... Niby wizja posiadania własnej położnej ma mnie nieco uspokoić a tu wręcz przeciwnie - martwiłabym się, że ona właśnie będzie przepracowana, że śpi, że nie usłyszy telefonu, że akurat godzinę temu jej inna klientka zaczęła rodzić...
-
Viola nie martw się. Twój wynik jest poza normą, ale chyba nie jest to jakieś dramatyczne przekroczenie... Pewnie czeka Cię tylko zmiana diety, zwiekszenie regularności posiłków i takie tam. Głowa do góry.
-
O rany... Cały weekend miałam zajęty więc nie zaglądałam na forum, ale czytania! To ja jestem ta po studiach biotechnologicznych, co swego czasu ponoć mądrze pisała o badaniu z glukozą :) No to teraz znowu spróbuję :) Jeśli o mnie chodzi to niestety, ale uważam, że absolutnie trzeba siedzieć grzecznie w poczekalni na tyłku :) Ano właśnie dlatego, że - szczególnie w ciąży - znacznie więcej spalimy energii (a więc glukozy) chodząc niż siedząc. Znalazłam właśnie na poczekaniu jakąś tabelkę dla odchudzających się (niestety źródło nie jest jakieś super wiarygodne), w której podają, że siedząc spala się 100 kcal/h, a wolno spacerując - 200 kcal/h, czyli dwukrotnie więcej. Ja obecnie po każdym wyjściu z domu, nawet gdy tylko jedziemy samochodem, potem chwile pochodzimy po sklepie i wracamy znowu samochodem jestem zmęczona, z drugiej strony dużo więcej jem, a waga bardzo nie rośnie, więc jestem przekonana, że te dysproporcje w ciąży są jeszcze większe. Ale do rzeczy - na to badanie jest konkretna norma ściśle opisująca jego wykonanie po to, aby wyniki mogły być porównywalne. Istotne znaczenie ma więc to, że pijemy po 75, a nie np. po 95 g tej glukozy, czy w ogóle jakąś ilość z nieba "na oko". To samo z tym, że odczyt ma być po 2h, a nie jak się komu podoba... No i podobnie z tym co ma dziac się z naszym organizmem w międzyczasie - ma być we względnym spoczynku, bo tylko wtedy, gdy glukoza spadnie poniżej 140 wiadomo, że cukrzycy nie ma. Gdy będziemy biegać czy nawet chodzić - zafałszujemy wyniki. I znowu - nie ma co przesadzać - można się przeciągnąć, pójść do toalety. Ale u licha nie jechać do sklepu... Dziwię się, że obsługa przychodni popełnia takie kardynalne błędy. Oczywiście jeśli wynik końcowy wyjdzie po takim chodzeniu bardzo poniżej tych 140 to pewnie nie ma się czym martwić. No ale jeśli będzie tylko troche poniżej granicy to juz nie będzie wiadomo, czy organizm poradził sobie z glukozą sam tak jak zakłada to badanie, czy jednak wpływ ruchu był bardzo istotny. A po co robić jakiekolwiek badania, w tym tak nieprzyjemne, jeśli samemu świadomie czyni się ich wynik trudnym do wiarygodnej interpretacji?
-
Pomarańczko, odróżnia to Cię przede wszystkim tchórzostwo :) Mamo, bo ja chciałam tak mhmmm... poetycko :) A że umysł mam na to zbyt ścisły to wyszło zabawnie :)
-
A teraz o kwestiach ciążowych będacych istotą naszego forum :) Ja o glukozie 50g słyszałam takie opinie, że to jest nawet podstawa i że 75 robi się dopiero wtedy, gdy 50 wyjdzie niedobrze. Jak 50 wyszło w porządku, to ja bym nie powtarzała z 75... Mamo 6 latki przepraszam, że tak dosłownie spytam, ale nie wyciekły z Ciebie resztki szczęścia Twojego męża? :) Sperma upłynnia się w naszych wewnętrznych ciepłych i kwaśnych warunkach... Może grawitacja zadziałała i wypłyneło :) Co do białawych, rzadkich upławów to ja mam je cały czas i w sporych ilościach. I czasami rano tuż po wstaniu, jak nie mam majtek, to mam je też na nogach... Bądź spokojna, nie sądzę żeby w Twoim przypadku było to cos niepokojącego... Też chciałam sobie kupić koszule, ale allegro wykrzaczyło się u mnie na dobre. Mam internet z UPC i jest porażka, ponoć po jakimś ataku hakerskim nie są w stanie zapewnić wszystkim płynnego dostępu. Mi się już nawet udało wejść na ich strony, ale wciąż nie mogę się zalogować :( Ja kupię dwie ładne koszule bodajże z Alles (był tu link do ich strony, ale na Allegro są taniej (np. 105 zł zamiast 140!) i kupie jeszcze ze dwie takie zwykłe bawełniane, ale bez nadruków, o takie: http://72.52.5.208/koszula-nocna-margo-ciazowa-do-karmienia-s-i3149748247.html.Tylko niech allegro zacznie działać to wpadam w szał piżamowych zakupów :) Kurczę, a może to mój mąż mi zablokował dostęp?
-
Lou, mi się wydaje, że równorzędnymi dowodowi osobistemu dokumentami są paszport i prawo jazdy i że na ich podstawie mogłabyś wypłacić pieniądze. A jeśli nie masz tych dokumentów to zadzwoń do banku, na dowód osobisty czeka się nawet miesiąc, to chyba niemożliwe, żeby nie było możliwości uzyskania w tym czasie dostępu do własnych pieniędzy... Może akt ślubu + dowód osobisty męża? Albo jakieś zaświadczenie tymczasowe z policji? No sama nie wiem, ale jakiś sposób powinien być... Dziewczyny... Staniki. Temat rzeka. Poniszczycie sobie piersi stanikami z bazarów, czy kupowanymi na allegro bez mierzenia... Tak się nie da kupić dobrego stanika. No w każdym razie jest to bardzo mało prawdopodobne i grozi deformacją piersi. Pójdźcie choć raz do sklepu, w którym profesjonalnie dobierają biustonosze, ja znam kilka takich sklepów w Warszawie, ale w innych miastach tez muszą być. Dowiecie się jaka jest rola stanika i zobaczycie, że po właściwym dobraniu całą swoją dotychczasową bielizne wyrzucicie do kosza... U mnie tak było po pierwszej wizycie. Piersi będą wyglądać całkowicie inaczej, cała sylwetka nabierze proporcji, ale przede wszystkim Wasz biust będzie właściwie podtrzymywany i nie będzie się deformował w buły pod pachami... W różnych Triumphach i innych tego typu sklepach wmawiają Wam, że staniki produkowane są w rozmiarach 1, b, C, D i na tym koniec. To nieprawda. Założę się że niejedna z Was nosząca do tej pory 75B opuściłaby sklep w staniku o rozmiarze 65E czując się całkowicie inaczej. Ale dobry rozmiar to jedno, jest jeszcze kwestia kroju, sposobu uszycia... Co ciekawe naprawdę świetny stanik można kupić za cenę porównywalną do tych niby markowych, za 60-100 zł spokojnie...
-
Dziewczyny wysłałam Wam na maila coś, co naprawdę warto przeczytać przed urodzeniem dziecka - książkę pt. "Język niemowląt" autorstwa Tracy Hogg. Nie jest to typowy poradnik o rozwoju dziecka, ale raczej przewodnik uczący jak je zrozumieć. Ja dopiero zaczęłam czytać, ale już po kilkunastu stronach jestem bardzo na tak. Polecam.
-
Nie przejmuj się Lou, kurcze faktycznie buraki straszne. U nas wręcz przeciwnie, tak jak zawsze piliśmy wino do wielkanocnego śniadania/obiadu, tak w tym roku na stole były tylko soki i napoje gazowane... My z bratową w ciąży, nasi mężowie to kierowcy, to i rodzice z dziadkami jakoś zupełnie naturalnie nie sięgali po alkohol... I bardzo fajnie było. Ja polecam bavarię - ma własnie 0,0%. Popijam sobie czasami wieczorkiem dla smaku, bo całkiem niezłe to jest.
-
Hej żarłoki :) Hehe, ja też na wagę na razie boję się stanąć, co nie przeszkadza mi właśnie jeść pysznego drugiego śniadania wciąż jakby świątecznego. A pierwsze śniadanie było o 4:30... Ehhh, też nie mogę spać, co noc budzę się koło 4 czy 5 i mam przerwę w spaniu do 7, w czasie ktorej musze coś zjeść... Potem od 7 do 9 odsypiam brakujące 2 godziny, wstaję i znowu jem, no porażka jakaś :) U mnie święta minęły pod znakiem radosnej nowiny - jeszcze zanim zasiedliśmy do stołu mój brat i bratowa ogłosili, że owszem w lipcu będzie nas więcej, ale w grudniu jeszcze więcej :) Ich pierwszy synek ma prawie roczek i radości z nim co niemiara... A w świąta za rok będą już w sumie trzy takie berbecie :) Bardzo się cieszymy, że dzieciaki będą w podobnym wieku :) No tylko, że nasza malutka krótko się będzie miała status najmłodszej w rodzinie :)
-
No to świętujemy :) Właśnie po ciężkim dniu ostatecznie dosprzątalismy mieszkanko i mogę w końcu na chwilę odpocząć zaglądając do Was. I za chwilę spać :) Ależ jestem zadowolona - mazurek upieczony, żurek ugotowany, sałatka i jajka faszerowane zrobione - to nasz świąteczny przydział prac :) Plus właśnie sprzątanie u nas. No i powiem Wam, że niby cały dzień od 6:30 na nogach, a ja wcale nie padam trupem. A wczoraj byłam z mamą 2,5 godziny na zakupach (no dobra, pierwsze 40 min usiłowałam gdzieś zaparkować :) ) i też było nieźle, a jeszcze niedawno po 15 minutach wysiadały mi plecy... Jakoś mi się poprawiła wytrzymałość w ciągu ostatnich 2 tygodni. Czyżby organizm przyzwyczaił się do innego rozkładu obciążeń? No nie wiem jaki jest mechanizm, ale bardzo mi się to podoba. Ściskam Was świątecznie mocno!!!
-
Lou większość z nas ma póki co wizyty raz w miesiącu i to jest powszechnie akceptowana częstotliwość przy typowo przebiegających ciążach... Potem wizyty się na pewno zagęszczą :) Jakby coś się działo niepokojącego (jakieś bóle, plamienia, brak ruchów) to zgłaszasz się na izbę przyjęć w szpitalu lub przychodzisz do przychodni i mówisz, że to nagła sytuacja - powinni Cię przyjąć. Dwóch regularnych lekarzy w układzie raz jeden, a raz drugi to moim zdaniem nienajlepszy pomysł, lepiej miec jednego, któremu ufasz, bo będziesz miała po prostu mętlik w głowie gdy jeden będzie mówił jedno, a drugi drugie...
-
KMM a dlaczego nie chcesz z założenia karmić piersią? Właśnie ze względu na wielkość piersi? Ja po pomiarach u brafitterki przed ciążą miałam rozmiar 65 H :) (wcześniej zanim mnie uświadomiono, że istnieją inne rozmiary zawsze nosiłam 70-75D), więc też cyc spory, ale słyszałam, że im piersi większe tym mniej się powiększają przygotowując się do karmienia i faktycznie - moje na początku ciąży były nieco nabrzmiałe, ale teraz znormalniały i nie dostrzegam żadnej różnicy w stosunku do stanu sprzed ciąży... Wydaje mi się, że odmawianie dziecku Twojego pokarmu i tej bliskości, którą karmienie rodzi pomiędzy dzieckiem a mamą, tylko w imię wielkości biustu to zbyt duże poświęcenie... No przynajmniej ja sobie nie wyobrażam z tego rezygnować, no chyba że faktycznie z jakichś wyższych względów medycznych...
-
To bardzo ciekawe, co o seksie piszecie. Wychodzi na to, że ewolucja związku, ogólnie zmiany w życiu mają jednak duże znaczenie... Cola... kurczę przez Was nalałam sobie właśnie pół szklaneczki. UWIELBIAM. A mówiłam mężowi, że coli ma w domu nie być! :) No ale skoro to leczniczo na zgagę to może być :) Topka, rozumiem, że kupno spodni jest problemem, ale przy takim wzroście tymi 7kg to się w ogóle nie musisz przejmować, nic nie będzie widać gdy się równomiernie rozłożą :) U mnie jakieś 4,5 kg na plusie i widzę je też poza brzuchem...
-
Dziewczyny z PCOS i innymi problemami - współczuję Wam bardzo i ogromnie się cieszę, że udało się Wam zajść w ciążę! Kurczę, tyle tej niepłodności wokół, że to w dzisiejszych czasach duży sukces... Naprawdę na każdym kroku kogoś spotykam, kto boryka się z problemami właśnie typu PCOS, w końcu próbuje in vitro itd. Ja przed zajściem w ciążę miałam na tym punkcie niezłą traumę, bo jakoś tak uroiłam sobie, że my też na pewno będziemy mieć problemy... Czytałam fora dla długo starających się, wiedziałam gdzie w Warszawie są kliniki leczenia niepłodności. Poza tym mierzyłam temperaturę, rysowałam wykresy, robiłam testy owulacyjne, żeby mieć materiał do dyskusji z lekarzem, gdyby problemy okazały się faktem... No masakra, a udało się w drugim cyklu starań :)