Kooala
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kooala
-
Jeśli chodzi o częstotliwość seksu to my ostatnimi czasy tak z raz, dwa razy w tygodniu, nie więcej i to też ostrożnie i często poprzez, że tak powiem, zastępcze obustronne działania :) Mam pytanie do dziewczyn, które kochają się codziennie, lub nawet kilka razy dziennie: ile macie lat i od jak dawna prowadzicie życie seksualne? Bo mi się wydaje, że to ma znaczenie... Ja jak byłam znacznie młodsza, w wieku jakichś powiedzmy 20-24 lat też najchętniej uprawiałabym seks ciągle :) Wręcz nie wyobrażałam sobie jak to można się spotkać, być razem i nic :) Mieszakałam wtedy jeszcze z rodzicami, z seksem trzeba było kombinować w kwestiach lokalizacyjnych :) było to na długo przed ślubem, więc seks był jakby zakazanym owocem i to nas chyba nakręcało :) Teraz mam prawie 32 lata, od jakichś 5 lat mieszkamy razem, jesteśmy rok po ślubie i dalej oczywiście lubimy seks i cieszymy się nim, no ale nie jest to już takie wow, jest on raczej rzeczą powszednią i jest wiele istotniejszych dla nas dziedzin życia... Czy u Was było podobnie?
-
LadyG świetnie, że wkleiłaś tą treść. Daje do myślenia, wydaje się bardzo sensowny... Ciekawe co powie na ten temat położna w szkole rodzenia, gdy będziemy omawiać temat pielęgnacji noworodka...
-
Dietowo, ja mysle ze w przypadku dziecka taki kot chodzący wlasnymi drogami to nie jest zla sprawa... Bedziecie mu obcinac krótko pazurki, a on pewnie tak czy inaczej bedzie ustepowal dziecku z drogi, gdy ono zacznie sie nim interesowac. Kot ma o tyle dobrze, że może uciec gdzieś wysoko i obserwować natrętne dzieci z góry - moje oba koty tak robią, gdy pojawiają się u nas znajomi z dziećmi :) Ja niby też obawiam się problemów z moją kotką, ale to z kolei kot zapatrzony we mnie jak w obrazek, bojący się obcych, o naprawdę złożonej kociej psychice - zdażało jej się obrazić, nasikać poza kuwetą... Boję się jak zniesie konkurentkę do mojego serca :)
-
Ehhh, my urządzamy właśnie mieszkanie od zera, czyli od stanu deweloperskiego, jesteśmy gdzieś w połowie drogi i aż strach patrzeć jak nasze oszczędności topnieją. Mieszkamy w innym, mniejszym mieszkaniu - oba są w Warszawie, w tym jedno w samym centrum, dwa czynsze co miesiąc nas dobijają... I właśnie niby zarabia się trochę więcej niż kiedyś, ale też potrzeby rosną i naprawdę ciężko odłożyć cokolwiek... Z mniej depresyjnej beczki - jak widać przeżyłam glukozę. I potwierdzam - ten syropek wcale nie jest taki zły :)) Od rana byłam strasznie głodna, a jeszcze godzinę czekaliśmy (niby EnelMed, prywatna, nowoczesna służba zdrowia, a kolejka do pobieralni jak za Gierka :) więc weszłam dopiero przed 10 marząc wręcz o czymś treściwym do wlania do żołądka - w tej roli glukoza spisała się znakomicie :) Po wciśnięciu soku z połowy cytryny (naprawdę dużo wcisnęłam) smakowało to jak nieco przesłodzona lemoniada, całkiem nieźle - naprawdę wolałabym wypić jeszcze jeden kubeczek tego niż np. kawę bez mleka :) Nieco gorzej z potrójnym pobieraniem krwi, no ale czego się nie robi dla małej...
-
Zaraz idę na glukozę, trzymajcie kciuki. Na codzień jem śniadanie o 9 i jest ok, a dzisiaj jak na złość już od 6:30 mnie ssie... Po powrocie będę kontynuować porządki. Ja to w ogóle jestem leń i mam panią od prasowania (nienawidzę tej czynności) i pani ta też mi teraz trochę sprząta, umyje okna itp. No ale w szafach z ciuchami czy papierami i innych schowkach muszę sprzątnąć sama, codziennie ogarniam w sposób generalny jedną lub dwie szafki i wychodzi na to, że wyrobię się przed świętami. Staram się posprzątać tak, żeby przed przeprowadzką za jakieś dwa miesiące, już tylko spakować rzeczy, a nie je znowu przeglądać, segregować... Cieszyłam się, że omijają mnie dolegliwości, o których piszecie, między innymi ból kości łonowej - no to od wczoraj mam, auuu... Robię się coraz bardziej niepełnosprawna kurczę...
-
Witam również koleżankę :) Jeśli chodzi o znieczulenie to ja oczywiście TAK! Nie po to urodziłam sie pod koniec XX wieku zeby cierpiec katusze czy to u dentysty, czy w czasie porodu :) I tatus przy mnie tez TAK. On dokladnie tak samo jak i ja jest sprawca dziecka, wiec nie rozumiem czemu mialby nie byc przy jego narodzinach. Niech widzi ile mnie to bedzie kosztowac, to moze w kolejnej ciazy bedzie bardziej czuly :) Co do próbników tkanin i kolorów wózków... Mi sprzedawca, z którym rozmawialam glownie o JEDO powiedzial ( a wydawal sie rzeczowy) ze te tkaniny to sie bardzo zmieniaja i ze jak zamowimy wozek taki co bedze gotowy na za 2 miesiace, to kolory moga miec calkowicie inne odcienie. Np niebieski gołębi może wówczas wpadać w morski itp. A już JEDO ponoć bardzo zmienia te dodatki - skorki, wykonczenia. W katalogu jest np szeroki pasek fioletowy, a potem w danym modelu tylko wąskie przeszycie itp. Nie wiem na ile to jest prawda, bo przeciez pewnie mieliby duzo reklamacji, no ale tak nam mowil ten sprzedawca podkreslajac ze bardzo wazne jest aby zobaczyc swoj wozek na zywo. Inna rzecz ze inaczej wyglada mini skrawek w probniku, a inaczej caly wozek...
-
O, a dzisiaj przy kawie jest co poczytać :) Jeśli chodzi o Jedo Memo. ALLE_79 ja nie do końca wiem co masz na myśli z tym zwisającym materiałem w spacerówce, jeśli dobrze się domyślam, to wersja memo też może Cię nie zadowolić... Na ich stronie (www.jedo.pl) w zakładce kolekcja są wizualizacje wszystkich wózków obracające się o 365 stopni - można porównać memo i nie-memo. Jeśli chodzi o stelaże w wózkach, to one jednak nieco się różnią - np. w Bebetto i Jedo stelaż jest całkowicie inny. My w końcu bylismy w sklepie, w którym były oba te wózki i sprzedawca tłumaczył nam różnice. Niewiele zapamiętałam, ale on zdecydowanie stawiał na Jedo, twierdził, że to najlepsza z tego typu propozycji. Stelaż jest prostszy, mniej kombinowany niż w Luce i lepsza jest ponoć amortyzacja. U mnie te argumenty przeważyły choć Luca wizualnie podobała mi się nieco bardziej... MARGRIT co do kołyski to my nic nie dopłacaliśmy, z tym, że ta kołyska to po prostu bujanie się budki postawionej na płaskim, nie żaden tam dodatkowy stelaż, czy mechanizm... Jeśli chodzi o te ekoskórki to widziałam wczoraj na żywo kilka wariantów kolorystycznych i te skórki są co najmniej w dwóch rodzajach. Jedna jest taka jakby śliska, skajowa, w takie wtłaczane dziurki czy kropeczki, a druga jest taka milutka w dotyku, jakby zamszowa, aczkolwiek też oczywiście sztuczna. Nasz wózek ma te rzeczy jaśniutkoniebieskie właśnie z tego niby zamszu. No i znowu na dwoje babka wróżyła - ten zamsz jest milszy w dotyku i na pewno bardziej przewiewny, a skaj robi wrażenie plastikowego, ale z drugiej strony łatwość czyszczenia na pewno przemawia za skajem... MARGRIT wczasujesz się w SPA? Biegnij na basenik, a zaraz po nim na masaż pleców - no coś obłędnego. Oczywiście żadnego leżenia na brzuchu - siedzisz sobie na krzesełku biustem i ramionami oparta o łóżko do masażu. Dobry masażysta potrafi zdziałąc cuda. Poza parafiną na ręce jakiś nawilżający zabieg na ciało też na pewno mogłabyś zrobić. TRUJ zazdroszczę powera. Ja codziennie ogarniam jedną szafkę i prasuję partię ciuszków, ale idzie mi to jak krew z nosa... TOPKA dzięki za glukozowe pocieszenie. Ja idę w sobotę i póki co byłam średnio do tego badania nastawiona, ale z Twojego wpisu powiało optymizmem.
-
Ha, no to za ciosem - kupiliśmy karocę dla naszej królewny !! W końcu ostatecznie zdecydowaliśmy się na Jedo Fyn w wersji Memo. Kolor błękitny gołębi/ błękitny jasny :) (na stronie Jedo ma on numer 322 i wygląda tam na zdecydowanie bardziej szary, niż jest w rzeczywistości). A nasz wózek jest śliczny niebieściutki, z kołami na stalowych szprychach zamiast plastikowych :) Dokupiliśmy też gadżety - parasolkę, moskitierę, folię. Zapłaciliśmy 1732 za wszystko. Dziewczyny myślące o Jedo FYN - zwróćcie uwagę na serię Memo - gondola ma wygodny uchwyt do przenoszenia zintegrowany z budką, z tyłu gondoli jest pokrętło, którym podnosi się oparcie w gondoli (nie trzeba gmerać za maluchem :)), gondola może też być kołyską. Spacerówka ma własną budkę, nie tę samą co gondola jak w innych modelach. To co nam się udało fajnie załatwić to przechowanie wózka w magazynie sklepu do połowy maja, aż skończymy remont. Czyli odpada nam stres, że wózek do nas nie dotrze, bo już go de facto mamy ale z drugiej strony nie zajmuje nam miejsca :) No i z gwarancją jesteśmy do przodu, bo ze względu na termin porodu, w datę zakupu wpisali nam 16 czerwca :) A więc generalnie wszystko fajnie - bardzo jesteśmy zadowoleni!
-
No właśnie, jakoś cicho :) Moja ulubiona chwila dnia to gdy po wstaniu i kąpieli zasiadam sobie ze śniadankiem i jedyną w ciągu dnia kawą do komputera i podczytuje Was, a tu dzisiaj mało frajdy było :) Zdrówka życzę wszystkim chrychającym! Co do majtek jakichkolwiek to choćby mieli krzyczeć i bić ja nie odpuszczę i chociaż w drodze do toalety zakładać je będę. Podobno te fizelinowe są marne, szczególnie na nasz lipiec, bo właśnie mało oddychają. Słyszałam, że lepsze są te siateczkowe. My dzisiaj robimy kolejne podejście do wózków - jak M wróci z pracy jedziemy do sklepu gdzie jest wystawionych 14 wersji kolorystycznych Jedo Fyn i są też Bebetto Luca. Podobno czas oczekiwania na Jedo Fyn jak się zamówi to nawet 45 dni, a jeśli mowa tu o dniach roboczych to wychodzi 9 tygodni, więc już prawie o czerwiec zahaczamy... Chyba już czas na podjęcie decyzji :) Dzisiaj zrobiłam porządne ważenie na czczo, po nocy i po że tak powiem podwójnej wizycie w toalecie :) Na plusie jestem jakieś 3,5-4,5 kg (nie jestem pewna ile dokładnie ważyłam przed ciążą ;) ). Wiecie ile z tego ważą wody płodowe? Bo pocieszam się, że skoro dziecko waży jakieś 700g pewnie i do tego wody np. drugie tyle to tak jakbym przytyła tylko 2-3 kg :) Ale własnie nie wiem ile tych wód jest...
-
Anetach też mam Corsę. Sprzątanie w bagażniku będzie nieuniknione :) Część rzeczy przerzucę do męża, on ma combi to zmieści się i wózek i moje bagażnikowe skarby :) U niego w samochodzie mamy za to problem z pasami z tyłu, bo mój genialny mąż kiedyś rozłożył fotele i jakoś tak mu wrednie pas się zaklinował, że nie dało się ich z powrotem złożyć. Więc mój luby ten pas... uciął :) No i teraz tylko po jednej stronie mamy pas, a samochód nie ma podejścia pod ISO FIXa... Więc jak przypniemy fotelik pasami to ja obok będę musiałą siedzieć nieprzypięta... Zastanawiam się czy można gdzieś się udać, żeby nam zamontowali nowy pas... Viola gratulacje - super, że wszystko ok. Dietowo - Zuzia i Julia, jeśli chodzi o popularność, to chyba na podobnym poziomie, od lat w czołówce :) Oba ładne! Kurczę, czy już tylko nasza mała pozostała bezimienna? Jakoś ciągle nie możemy się zebrać do ostatecznych rozważań nad imieniem dla Niej...
-
Kurczę dziewczyny ale dziś pędzicie :) Ledwo wstałam, a tu już tyle nowych wiadomości... I jakie brzuchole macie fajne! Też musze swój znowu obfotografować, bo się piłeczka z takiej do nogi na taką do koszykówki zmieniła :) Dietowo, wózka kunert nie widziałam... Maked Lucky wygląda na zdjęciach fajnie, ale teraz już wiem, że wszystko trzeba koniecznie zobaczyć na żywo, bo zdjęcia często mocno nas oszukują... Fredzia dzięki za potwierdzenie, że Luca i Fyn podobne - bo jak pisałam, Luci jeszcze na żywo nie widziałam... Anetach - dzięki za linka. Hehe od razu lżej mi będzie wydać kasę, gdy widziałam ile pracy kosztuje wyprodukowanie takiego wózka... Atamta co do infekcji i bakterii. W pęcherzu są na pewno inne bakterie niż w pochwie. Jeśli brałaś jakiś nawet jednodniowy antybiotyk na te bakterie w moczu mogłaś wybić dobre bakterie z pochwy, któe tworzą kwaśne środowisko, chroniące nasze drogi rodne przed infekcjami. Dlatego zawsze jak bierzecie jakikolwiek antybiotyk dobrze jest aplikować sobie właśnie np. lactovaginal... Bo gdy to naturalne środowisko pochwy zostaje zmienione, wówczas bardzo łatwo o infekcje. Także biegnij do apteki i aplikuj globulki, jakieś łagodne z bakteriami kwasu mlekowego. Jesli chodzi o kopanie po szyjce macicy to moja mała też to czasem robi i jest to baaaardzo nieprzyjemne, no ale nasze dzieci mają jeszcze sporo miejsca, mogą się kręcić więc wydaje mi się, że po prostu szyjka macicy jest tak samo prawdopodobna do kopania jak inne rejony :) Chyba nie ma podstaw do obawy, że dziecko jest za nisko, czy coś... Messi, jak u mnie się jednak okaże że chłopak to będzie miał przerąbane :) Tyle kupiłam ślicznych dziewczęcych ciuszków, że sobie nie daruję ich użycia i najwyżej będę dumnie paradować po parku udając że mam córkę :) Myślicie że to mogłoby negatywnie wpłynąć na tożsamość seksualną mojego dziecka w przyszłości? Bo wolałabym aby śladami pani Grodzkiej jednak nie poszedł :) Ehhh, głupawka mnie łapie :) Mamo 6 latki, ja wczoraj tak właśnie zrobiłam porządkując ciuszki - odłożyłam całą stertę takich które dostałam, a które mi się nie podobają i wiem, że na pewno nie ubiorę w nie dziecka... Wsadzę je na dno szafy i będą w odwodzie na wypadek gdyby mała zasikała wszystko tak, że już totalnie nie będziemy mieli w co ją odziać. Choć przy ilości ciuszków, które mamy raczej nam to nie grozi... Kapris ja codziennie wpatruję się w swoje nogi bo wszędzie piszą, że mają puchnąć, a ja jakoś nie umiem stwierdzić, czy są spuchnięte czy nie... To widać, czuć? Jak to się objawia? Hehe Kapris jak widzisz Twoje pytanie wcale nie było bardzo głupie, mam wrażenie, że moim biję Cię na głowę :) Co do lekarza to ja bym mu powiedziała o wszystkim, najwyżej uzna, że coś nie ma dużego znaczenia. Ufff, ale się rozpisałam :)
-
Zapomniałam - miałam jeszcze dwa słowa o wózkach napisać, bo byliśmy dzisiaj z mężem na pierwszym oglądaniu :) No więc Babyactive elipso, na który wcześniej stawiałam, na żywo w ogóle mi się nie podoba! Jakiś taki za sportowy dla mnie jest... Spodobał mi się za to JEDO FYN, o którym część z Was pisała. Oglądaliśmy też TUTEK Grando i wydawał się być ok, ale opinie ma różne, także całkiem marne... Chcemy jeszcze zobaczyć na żywo Bebetto Luca, bo w dwóch miejscach, w których na razie byliśmy nie było, a to też wózek z rodzaju tych, któe możemy wziąć pod uwagę. Jeśli chodzi o BabyMerc to ponoć nie da się w nie wpiąć porządnych fotelików, bo BabyMerc nie produkuje adapterów... Nie wiem czy to prawda, tak mówił jeden ze sprzedawców... My mamy po bratanku fotelik Maxi Cosi, więc zamierzamy kupić wózek 2 w 1 z adapterem, żeby dało się ten fotelik wpiąć. Poza tym szukamy sporej gondoli, pompowanych obrotowych kół, małych rozmiarów po złożeniu (mąż ma combi, ale ja jeżdżę Corsą...). Wózek nie musi być super lekki bo nie będę musiała go nigdzie nosić, więc jeden istotny parametr nam odpada, albo raczej ma mniejsze znaczenie. Chcemy kupić polski wózek, nawet niekoniecznie oszczędzając strasznie, ot o odobrym stosunku jakości do ceny. No i ładny żeby był :) Jak macie jakieś jeszcze propozycje to chętnie się na nich skupię :)
-
Hej, piszę o dziwnej porze, ale dopiero skończyłam segregować ciuszki. Miałam spory problem bo metki w większości ubranek są poodpruwane i ciężko mi było podzielić ubranka rozmiarami. No ale ostatecznie bodziaki i kaftaniki mam już ułożone w 3 kupki - malutkie, ciut większe i największe (taaa niby największe, a wciąż malutkie :) ). Jutro śpiochy, spodenki, sukienki... Trochę się z tym umordowałam, ale jakże to miłe zajęcie. Topko bardzo, bardzo się cieszę, że jest ok! Tak się cieszę, że opieprzanie sobie daruję. Cudownie, że maleństwo sie rusza, a że przysnęło na ciut dłużej -cóż, każdemu należy się czasem leniwy dzień :) Co do komentarza pomarańczki - przykre, że wśród nas jest ktoś tak żenujący... I nie chodzi mi o sam komentarz, bo każdy ma prawo do własnego zdania, tylko o brak odwagi cywilnej do wyrażenia tegoż zdania. Zauważcie, że osoba ta robi się pomarańczowa zawsze wówczas, gdy w jej mniemaniu ma coś kontrowersyjnego do napisania, niezgodnego z opinią ogółu... Ja szczerzę mówiąc gardzę tego typu ludźmi. Hehe, zaraz pewnie zostanę na pomarańczowo objechana :)
-
Mam ogromną nadzieję, że dziecko Topki zaczęło znowu wywijać a jego uspokojona mama odpoczywa po stresach korzystając z przyjemnego weekendu. W takiej sytuacji z wielką radością opieprzymy przy najbliższej okazji Topkę za to, że się nam pozwoliła tyle zamartwiać... Nie chcę nawet myśleć o tym, że to milczenie może oznaczać coś innego... :/
-
Topko odezwij się... Dziewczyny no martwię się też, kurczę...
-
Ja też dzisiaj dramatycznie się zestresowałam. Obudziłam się o 4 nad ranem, bo w mieszkaniu pachniało gazem! Mamy starą kuchenkę z luźnymi kurkami, zawsze po gotowaniu, a w szczególności wychodząc z domu zakręcamy zawór gazu, ale wczoraj późnym wieczorem gotowałam i byłam już tak zmęczona, że zapomniałam... Kot zbiegając z blatu przez kuchnię musiał odkręcić gaz, juz kiedyś mu się to zdarzyło. Masakra. Nie śmierdziało jakoś strasznie, wentylacja działa, okno było rozszczelnione, ale obudziłam się z bólem głowy... Oczywiście od razu wywietrzyłam mieszkanie, ale potem zastanawiałam się długo czy małej mogło się coś stać, a noc potęgowała obawy... Rano na szczęście mała zaczęła fikać, a ja jakoś wytłumaczyłam sobie, że ona nie oddycha przecież płucami i że skoro mi się nic nie stało to jej na pewno też nie. Ale co się nakręciłam to moje. Ehhh jeszcze ze dwa miesiące do końca remontu i przeprowadzki, w końcu wszystko będzie działać tak jak trzeba...
-
Topko z całej siły trzymam kciuki! Tak sobie myślę, że może mogłabyś spróbować obudzić dziecko i skłonić je do zmiany pozycji za pomocą Twoich gwałtownych ruchów - tzn. na przykład wstań, za chwilę połóż się, przeturlaj z lewego boku przez plecy na prawy, znowu wstań... Maleństwo ma jeszcze sporo miejsca, może jak straci równowagę raz i drugi to da w końcu o sobie znać kopniakiem, a nie nas tu stresuje!
-
Dziewczyny, a może któraś by skopiowała listę rzeczy i uzupełnienia do listy do Worda i wrzuciła to na naszego maila, zanim lista zniknie 100 stron wstecz? Bedzie jak znalazł dla wszystkich do ściągnięcia... Ja mogę to zrobić później, teraz nie dam rady. Dzięki za opinie na temat podróży samochodem i pasów oraz za info o przychodniach państwowych.
-
Dziewczyny, a jak to w ogóle jest teraz z przychodniami na nfz, rejonizacją itp? Bo ja totalnie nie mam pojęcia, 100 lat nie byłam w takiej państwowej przychodni, mam wrażenie, że nigdzie nie należę... Z 10 lat temu na studiach byłam zapisana do przychodni akademickiej, potem zostałam na uczelni i chyba wciąż tam podlegałam, ale nie chodziłam do lekarzy... Od trzech lat nie mam nic wspólnego z uczelnią, a lekarza tzw. pierwszego kontaktu mam opłaconego z pracy w EnelMed, pakiet obejmuje też m.in. ginekologa i podstawowe prowadzenie ciąży, więc tam chodzę. Gdzie powinnam się teraz udać jeśli chciałabym skorzystać z czegoś w ramach NFZ? Jakie dokumenty przygotować? Czy zlecone przez ginekologa badania typu toksoplazmoza, czy USG, których mój pakiet w enelmed nie obejmuje, mogłabym gdzieś wykonać za darmo? Kurczę, bo płacę i płaczę :) a może wcale niepotrzebnie? I jeszcze położna by może chciała do mnie przychodzić... To się idzie do jakiejś dowolnej przychodni czy są jakieś rejony?
-
A jeszcze jedno pytanie do Was mam. Dziewczyny, jeżdzicie samochodami? Tzn. jako kierowcy? Bo mi ciągle coś spada, leci z rąk, robię durne rzeczy, jakoś wolniej myślę mam wrażenie i powoli zaczynam się zastanawiać nad tym, czy moje podróże są bezpieczne... Dodam, że musze jeżdzić po Warszawie, a tu naprawdę trzeba mieć oczy dookoła głowy, tylu wariatów i totalnych ignorantów jest na drogach... A już niezależnie od tego, po której stronie samochodu siedzicie, jak sobie radzicie z pasami? Ja mam taki adapter specjalny przenoszący napięcie dolnej części pasa na uda, no ale nie przenoszę go za każdym razem z mojego samochodu do męża, a popołudniami jeździmy zwykle jego samochodem. Wtedy przeplatam się pasem tak, że przeze mnie przechodzi tylko ten skośny, a dolną część mam z tyłu pod tyłkiem. Myślicie, że to bezpieczny układ? Jak Wy rozwiązujecie problem?
-
Mamo 6 latki, ale się obłowiłaś już :) Ja dosłownie tonę w ubrankach. Jeszcze tydzień temu nie miałąm nic, a teraz mam ogrom :) Tak jak Wam pisałam umówiłam się z dziewczyną z Allegro i od niej kupiłam z 60 sztuk - pierwsze zakupy, więc nie mogłam się absolutnie powstrzymać, a ubranka były dość ładne i praktyczne. Następnego dnia byłam umówiona z bratową, która miała mi dać "trochę" po moim bratanku. To trochę okazało się 4 worami i to tylko ubranek od 0-5 mcy. No i wczoraj byłam umówiona jeszcze z dwiema dziewczynami z Allegro. One też przygotowały całe stosy ubranek, ale od razu powiedziałam im, że już sporo ciuszków mam i że szukam już tylko perełek. No i kupiłam jeszcze z 15 ubranek, głównie takich już mniej bieliźnianych - sukieneczek, spodenek, no istne cuda po prostu! Niby używane ale tak wyglądają i są w takim stanie jakbym wybrała najpiekniejsze ciuszki z MotherCare, Smyka i innych tego typu :)
-
Dziewczyny zaczęłam przeglądać wózki i dostałam oczopląsu. Chcę żeby był funkcjonalny, raczej 3 w 1, no i ładny też ma być. No i żeby nie kosztował więcej niż powiedzmy 2500... Zawiesiłam swoje oko na BabyActive Elipso. Czy któraś z Was rozważa ten wózek lub może chociaż macała go w jakimś sklepie? Macie jakieś opinie na jego temat?
-
Dzisiaj jeszcze nie mam nic dla małej poza zakupionymi ostatnio niebieskimi ciepłymi śpioszkami z misiem narciarzem i napisem "fun ski" (super zakup dla lipcowej dziewczynki, nie? No nie mogłam się powstrzymać, takie ładne były...) za to za tydzień czuję, że nie będę miała gdzie ciuszków układać... :) Napisałam do kilku dziewczyn z Warszawy sprzedających ubranka po swoich dzieciach na Allegro i aż 6 z nich zgodziło się abym przyjechała i powybierała sobie ubranka u nich w domach na miejscu, na sztuki :) No więc kupię to co mi się naprawdę spodoba i będzie autentycznie w dobrym stanie! Myślę, że to dobry pomysł - chcę ładnie ubierać córeczkę, no ale zakup i remont mieszkania robią swoje, niestety na MotherCare mnie obecnie nie stać, no i szkoda by mi było wydawać po kilkadziesiąt złotych na sweterek, gdy równie ładny moge mieć za dychę... No więc mam maratonik w tym tygodniu - jedna lub dwie takie wizyty dziennie, a pierwsza już dzisiaj wieczorem :) Poza tym jutro wybieram się do bratowej, która ma mi przekazać całą torbę ubranek po Tymusiu, moim prawie rocznym bratanku... No więc będe sobie teraz prać, prasować i układać ubranka, dobierać w ładne zestawy i takie tam :) No przeszczęśliwa z tegoż powodu jestem :)
-
Atamta, jak ja Ci zazdroszczę, że już łazienka wykończona, a już wspólnej kąpieli z mężem, ehhh... U nas i łazienka i wc rozgrzebane, fachowiec wykuł instalacje, mozolnie układa kafelki, gładzi ściany, w wc zrobił już też podłogi. Ale końca nie widać. A przed nami jeszcze cała reszta mieszkania, zaczynam mieć obawy, czy do lipca się zdążymy przeprowadzić :) No ale za to fachowiec złoty człowiek - bardzo dokładny, mądry, potrafi sensownie doradzić, obliczyć coś, rysunek techniczny nie jest dla niego chińską magią... No i co też ważne w ogóle nie pije, nie przeklina, nie śmierdzi :) i jest taki przyzwoity, uczciwy bardzo. No więc coś za coś... Kapris my też kupując to mieszkanie wynegocjowaliśmy w sumie z 50 tys upustu, najbardziej kombinując z kosztami miejsc garażowych, które w efekcie dostaliśmy jakby za darmo - spółdzielnia sprzedająca mieszkanie okazała się bardzo elastyczna. Z tym, że było to mieszkanie z tych trudniej się sprzedających - większe od innych i nie podchodziło pod "rodzina na swoim". Budynek został oddany w lipcu, a my mieszkanie kupilismy pod koniec grudnia, czyli długo im nie schodziło i spółdzielni bardzo zależało na sprzedaży. Ale niezależnie od sytuacji - zawsze trzeba próbować. Rzadko kiedy cena wyjściowa jest ceną ostateczną i to chyba niezależnie od tego czy rynek jest pierwotny czy wtóny.
-
Co do tych rękawiczek i zawinięcia dziecka w kokonik - wszystko fajnie i faktycznie niepotrzebne, gdy łapki ukryte, ale na pewno przydadzą się, gdy np. maluszek z żółtaczką będzie naświetlany lampą. Wtedy leży w samej pieluszce... A nie przewidzimy na tym etapie jak to będzie, to kosztuje grosz, więc moim zdaniem lepiej mieć. Jeśli chodzi o badanie z glukozą to brrrr też mnie czeka. Jeszcze niedawno panicznie bałam się pobierania krwi, za każdym razem mdlałam... Ciąża trochę mnie uodporniła, ale trzy razy w ciągu dnia to jednak dla mnie za dużo. No nic, jakoś będę musiała przeżyć... I spokojnie - cytrynę można brać, nie jest w stanie zafałszować wyniku, piszę to z pełną odpowiedzialnością jako mgr biotechnologii :) W badaniu tym mierzony jest spadek stężenia glukozy, czyli prostego cukru, którego w cytrynie prawie nie ma. Jakbyśmy zjadły tych cytryn kilogram, to pewnie miałoby to jakiś wpływ, ale zmiana stężenia glukozy w wyniku wypicia soku z pół cytryny będzie pomijalnie mała w stosunku do zmiany wywołanej wypiciem roztworu glukozy. To nie jest apteka, my musimy po prostu dowiedzieć się czy nasza trzustka dobrze działa, tj. czy insulina poprawnie reguluje metabolizm glukozy - chodzi o to aby z grubsza określić jak szybko spada cukier, ale nie o to aby oznaczyć jego stężenie z dokładnością do 7 miejsca po przecinku...