Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

prawo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez prawo

  1. Witajcie Dziewczyny! Pamiętacie może mój zeszłotygodniowy post, w którym "aktywizowałam" wszystkie dziewczyny podchodzące do in vitro na własnym cyklu, pytając o sposoby, w jakie była prowadzona ich stymulacja? Otóż, chciałabym Wam coś napisać i poprosić o wsparcie, także w modlitwie. Dziewczyny, jestem w ciąży!!! Tak zupełnie naturalnie, tak naturalnie, jak to tylko możliwe i jak już prawie zapomniałam, że coś takiego w ogóle istnieje:). W trakcie przerwy między stymulacjami, po wielu nieudanych próbach in vitro, bez żadnych leków ani monitoringu (odpoczywaliśmy i przygotowywaliśmy się do kolejnych batalii) zaszłam w ciążę. Widziałam już pęcherzyk ciążowy (38dc, to tak jakby 24 dpt), czekamy na serduszko i baaaardzo potrzebujemy zaciśniętych kciuków! Zastanawiałam się, czy już Wam napisać, że może to za wcześnie, że boję się, by nie zapeszyć, ale pomyślałam sobie, że Wasze dobre myśli mogą mi tylko pomóc. Staram się w ogóle nie myśleć niepozytywnie, tylko tyle (albo aż tyle - znając moje umiejętności zamartwiania się) mogę teraz zrobić. Dostałam dar w chwili, kiedy tego najbardziej potrzebowałam... Rośnij kwiatuszku, rośnij i bądź ... proszę!!!
  2. Dzień dobry Wszystkim! Ponownie jestem u Was po długiej przerwie. Nadrobiłam jednak zaległości i wiem, co słychać - Mena, Moka gratuluję ogromnie; Lato nie poddawaj się, dobrym pomysłem jest zapisanie się na konsulatację do dr. L.; wszystkim przesyłam buziaki. Dziewczyny, które przystępowały/przystępują do in vitro na własnym cyklu, mam pytanie - może pamiętacie - jakie leki przyjmowałyście przed punkcją, chodzi mi o to, czy brałyście tylko clo, czy ewentualnie jakiś inny lek stymulujący i jak duże dawki. Zuzia-zu - wiem, że masz przy chłopcach dużo pracy, trochę też minęło czasu od Twojej ostatniej udanej stymulacji, więc nie chcę Ci zawracać głowy pytaniami o szczegóły. Gdybyś jednak pamiętała, czy brałaś clo (czy coś innego), czy też może kilka różnych leków na wzrost pęcherzyków, byłoby super. Tak mniej więcej. Sorki, że ponownie Cię męczę. A tak w ogóle to mam nadzieję, że wiosna przyniesie nowe nadzieje i dużo wiary, i że w końcu uda nam się dziewczyny!!!
  3. Igrek - mierzenie FSH zawsze mnie bardzo stresowało, bo każdy lekarz skupiał się głównie na tym wyniku; wiem, że FSH powyżej 8-9 świadczy o mniejszej rezerwie jajnikowej, ale wiem również, że przy dużo dużo bardziej podwyższonych normach dochodzi do ciąży (ostatnio dr L wspominał, że ma czy miał przypadek ciąży przy FSH: 80, dodał jednak, że to jedyny na milion przypadek, pewnie niezrozumiały z punktu widzenia medycyny). Dr Z nie poświęca tak dużo czasu mojemu FSH, nie każe mi mierzyć tego hormonu w każdym cyklu, tylko po prostu obserwuje wzrost pęcherzyka. Z drugiej strony pewnie robi to również dlatego, że od jakiegoś czasu podchodzę tylko na własnych cyklach, chociaż mam też świadomość, że inni lekarza mimo tego zwracają na to dużą uwagę.
  4. Igrek: FSH - okolice 12-13; AMH - 1,1.
  5. Zuzia-zu: czy mogłabyś napisać mi, jakie przyjmowałaś leki przed ostatnią punkcją. Cofnęłam się do Twojej historii, stąd wiem, że - podobnie jak ja teraz - podchodziłaś na własnym cyklu. Ja jednak na własnym cyklu, przy stymulacji 1x1 clo w ciągu 2-6 dnia, mam tylko do pobrania dwie komórki, z czego jedna zawsze okazuje się niedojrzała i niezdolna do zapłodnienia. Twój wynik był imponujący: 4 komórki (i takie piękne zakończenie: dwóch chłopców!!!). Czy pamiętasz, czym i w jakich dawkach byłaś wtedy stymulowana (miałaś również problemy z rezerwą jajnikową?)? B_ubu: dzięki za info o ziołach. A przyjmujesz może biosteron? Ja po raz pierwszy tak. Zobaczymy, czy będą efekty. Pozdrowienia dla Wszystkich.
  6. Bardzo, bardzo mi przykro Alicj@. Alicj@, pewnie nie jest Ci łatwo, ale najważniejsze - idziesz dalej. I tam, gdzie pragniesz zajść - zajdziesz! Na marginesie dodam, ze w naszej sytuacji czekanie i mierzenie w kolejnych dniach bety jest niezwykle ciężkie i stresujące. Pamiętam, jak okropnie denerwowałam się przed każdym wynikiem. Z psychologicznego punktu widzenia można powiedzieć, że odrzuciłam dzieciątko, gdyż strach paraliżował radość. Jak sobie z tym poradzić? Pozdrawiam serdecznie.
  7. Igrek - a jak jest cena takiego transferu? O swoim pomyśle z kd powiedziałam dr L (bo dr Z w ogóle to narazie wyklucza), który stwierdził, że jest możliwa opcja podania w tym samym czasie mojej komórki i komórki dawczyni (niecelowanej - jak sądzę); musieliby znaleźć taką komórkę w ciągu dwóch dni - tak powiedział, temat w moim przypadku do ewentualnego dalszego przemyślenia. Odnośnie biosteronu - pisałam parę postów wcześniej o tym, że nie ma tego leku w aptekach. W apteca Nova (obok Novum) jest jego zastępnik: DHEA, który można przyjmować tak jak biosteron. Biosteron ma być, ale dopiero luty/marzec. Może którejś z Was przyda się taka informacja.
  8. Alicj@, Natka1230 - jesteście już coraz bliżej, pewnie nadal jest niepokój, ale i pomału radość; bardzo trzymam kciuki. Natka 1230, podchodziłaś na własnym cyklu? I jak sprowadziłaś utrogestan, sama czy jakoś przez polskie apteki? Karina1212 - dobry cytat, a może wiesz na czym polegało wspomaganie koenzymem Q. I prośba do wszystkich dziewczyn - jak pomagałyście sobie (same albo na zalecenie lekarza), aby jakość komórek zwiększyła się/polepszyła się; ja mam również obniżoną rezerwę, więc - jak w cytacie Kariny - nie zwiększę raczej ilości komórek (przy stymulacji max 5 sztuk), ale jakość mogłabym. Dr Z nigdy nic nie zalecał, o biosteron zapytałam sama - niestety ostatnio nie ma go w aptekach (wycofuje go producent lub coś innego - swoją drogą ciekawe dlaczego). Co stosowałyście? Jakie macie sposoby? Igrek - a jak cenowo wygląda transfer z kd, to są porównywalne koszty? I co oznacza kd celowana - jak długo się czeka? Pytam, bo kiedyś pojawiła się u mnie taka myśl (i pozostała nadal), aby - dokonując transferu na cyklu własnym (wiadomo, wtedy raczej tylko jedna komórka i jeden zarodek) - wspomóc się kd i liczyć na ciążę bliźniaczą. Nigdy wcześniej nie uczestniczyłam w żadnym forum, widzę teraz, że z takich przekazów można wiele wynieść: i wiary, otuchy, ale także praktycznych wskazówek i dużo siły, bo każda z nas nie ma łatwo, a jednoczesnie wielu udaje się, więc ... jest wciąż nadzieja.
  9. Igrek - uda się, i Tobie, i mi, i nam wszystkim, zobaczysz! Uda się i koniec. Tak ma być. Amen. I dobrej nocy (mimo wszystko). Pa.
  10. Igrek - ok. 5900 pln. Masakra (ale też badania należą do gatunku tych kosmicznych, nazwy konkretnych badań nie mówią - przynajmniej mi -nic, co więcej skutecznie zniechęcają do szukania na ich temat informacji w necie:)). A Ty byłaś wczoraj w N (też byłam), a dzisiaj u siebie u innego lekarza? - Pytam, bo zastanawiam się, czy dr Z przyjmuje gdzieś w szpitalu, ale to niemożliwe, biorąc pod uwagę godziny Jego wizyt:). Lena 66 - dziękuję bardzo. Tobie również życzę powodzenia i wszystkiego najlepszego, a w razie pytań pisz - jeżeli tylko będę mogła pomóc - dam znać. Ja na pewno muszę wystopować, a jednocześnie nie mogę i nie chcę rezygnować z pracy, m.in. w związku z leczeniem w N, i tak zamyka się kółko. Trzymam kciuki, kwiecień za pasem (tylko koniecznie weź urlop:)).
  11. Dzięki Candy 2203 - ja nie jestem jeszcze zapisana, bo najpierw musze zrobić badania u dr. D, na które trochę się czeka. Z wszystkimi "dokumentami immunologicznymi" wybiorę się do dr L. Candy, jakbyś mogła mi przypomnieć w skrócie, jaką procedurę przygotował dla Ciebie dr L, co zalecił itd.; pisałaś, że również miałaś niskiej jakości zarodki (rezerwa jajnikowa? - nie wiem, czy się nie mylę) i udało się. Dziękuję z góry.
  12. Hej Igrek! Dzięki za info, ja w sumie nie wiem, czy mam do dr. L dzwonić, czy pójść na wizytę (nie dogadaliśmy tego), chyba pójdę z wynikami badań immunologicznych na wizytę - mówił, że koniecznie chce je zobaczyć, tzn. nie tyle badania, co ich interpretację wykonaną przez dr. D. Cały czas chodzę do dr. Z i pewnie - w kwestii dalszego postępowania - to będzie takie "trójstronne porozumienie" . Wizyta u dr. D wynosi 200 pln. W klinice u doktora robi się też wszystkie badania, których koszt uzasadniony jest od tego, ile, jakie -wiadomo. Niestety, są dosyć specyficzne i w związku z tym bardzo kosztowne. Poza tym, jak zastanowiłam się nad wszystkimi poprzednimi podejściami i porównałam to z tym, o czym tutaj piszą dziewczyny, głównie o potrzebie odpoczynku przez pierwszych kilka dni po transferze, to wiem, że teraz muszę zaplanować to inaczej. Ja prawie nigdy nie byłam na urlopie (poza ostatnim razem), a niestety mam bardzo stresującą pracę, która ostatnio wiąże się z wieloma wyjazdami, co powodowało, że czasami na drugi dzień po podaniu zarodków leciałam samolotem lub gdzieś jechałam samochodem, jednym słowem działałam w pośpiechu i stresie; teraz muszę to wszystko ułożyć inaczej, wiem, że odpoczynek i spokój przez kilka dni po transferze to nie jest takie tam sobie czcze gadanie personelu z N, tylko prawda (ostatni transfer był spokojniejszy - przynajmniej na moje możliwości - i zaowocował ciążą). Morał tej bajki - trzeba zwolnić.
  13. Witajcie Dziewczyny! Długo nie odzywałam się, widzę, że dużo zmian: życie biegnie i niektóre dziewczyny już po becie (mocno bardzo w dalszym ciągu trzymam kciuki!) albo ostro przygotowują się do transferu (równie mocno trzymam kciuki i dopinguję). Jeśli chodzi o mnie jestem już po wizycie u immunologa - dr. Dubrawskiego oraz po wizycie u dr. L w N. Wizyta u dr. Dubrawskiego - bardzo ok, co było dla mnie - po wielu niepochlebnych opiniach na necie - dużym zaskoczeniem (dzięki kasian82 za słowa otuchy, przydały się przed wizytą, bo rzeczywiście jest wiele negatywnych opinii, które raczej nie tyle dotyczą samego sensu immunologii, co sposobu prowadzenia wizyty). Dr przyjął nas bardzo serdecznie, ogólnie cała wizyta przebiegała w atmosferze życzliwości: dość powiedzieć, że na końcu spotkania stwierdził, że Jego ogromnym marzeniem byłoby, aby nam pomóc, wesprzeć w dążeniach itp. itd. Na niektóre osobliwości doktora byłam przygotowana: wizyta w dużej części przebiegała w formie wykładu, ale też daje to dobrą okazję, aby czegoś o immunologii dowiedzieć się, więc generalnie słuchałam, pytałam itd. Co do konkretów: bez badań nie można wyrokować, czy przyczyną niepowodzeń może być immunologia, czy też nie. Nieudane transfery, poronienie, przy dobrym wyniku genetycznym, mogą w dużej mierze na to wskazywać. Niestety same badania to duży koszt, ale zdecydowaliśmy się z mężem - gramy już vabank. Prawdopodobnie podejdziemy do nich za tydzień, pod warunkiem że mój mąż wyzdrowieje, złapała Go jakaś infekcja, a biorąc pod uwagę istotę badań, to musimy być w formie. Na wyniki czeka się ok. 3 tygodni. Potem jest kolejna wizyta u doktora, który przedstawia pisemną interpretację wyników, zalecenia i wskazania co do dalszego postępowania i leczenia, w zależności od tego, jak złe lub dobre będą wyniki. Zobaczymy. Dr L i Dr Z w N potwierdzili potrzebę zrobienia badań, czy będziemy podchodzić do leczenia immunologicznego i w jakiej formie - zobaczymy po badaniach (z tego, co mówił dr D, są różne "protokoły" postępowania przy leczeniu immunologicznym). Dr L ponadto trochę nas z mężem brał pod włos - przynajmniej takie odniosłam wrażenie - jak daleko jesteśmy zdeterminowani i generalnie stwierdził, że jestem nie do zdarcia - co jest prawdą, chociaż różnie bywa i nie jestem już tak silna, jak kiedyś. Mówił również o potrzebie histeroskopii u mnie, ale dr Z ma do tego inny stosunek, gdyż twierdzi, że taki zabieg jest dobry, gdy coś jest nie tak z endometrium, jakieś polipy lub zrosty (chociaż każda ingerencja powoduje nowe zrosty, więc to trochę tak, że jedne wytną, drugie mogą powstać), a u mnie jest z tym ok (no, może poza zrostami, ale tu jest tak, jak pisałam, że zawsze jest niebezpieczeństwo powstania nowych). Generalnie plan jest taki, że czekamy na wyniki (i tak po łyżeczkowaniu muszę odczekać jakiś czas), a potem postanawiamy co dalej. I tutaj pytanie: Igrek, czy na kolejne wizyty do dr L umawiałaś się w rejestracji: płatnie/bezpłatnie - z jak dużym wyprzedzeniem trzeba to robić - czy jakoś inaczej, dr L stwierdził, podobnie jak u Ciebie, że chce nas razem z dr Z jeszcze poprowadzić: podjąć decyzję co do dalszego leczenia, obecność przy transferze itd. itp. O testowaniu nowego leku, o czym pisano juz na forum, nie wspominał -a ja zapomniałam spytać; generalnie jest za scretchingiem - również u mnie, ale już nie za B6 lub B12 (chyba jednak będę i tak je przyjmować, przecież nie zaszkodzą:)). Pozdrawiam serdecznie! PS właśnie, a ta aktywacja komórki, to co to jest takiego?
  14. Hej Dziewczyny! Igrek - mam prośbę: gdybyś mogła podać mi dawkowanie B6 i B12 (jakie dawki, jak często przyjmujesz), byłabym bardzo wdzięczna (czy masz wskazany okres, przez który powinnaś je zażywać, czy też można je przyjmować non stop - ewentualne niebezpieczeństwo przedwakowania? / ewentualne skutki uboczne?); wizytę u dr. Z i dr. L mam dopiero za ok. dwa tygodnie; myślę, że nie ma sensu czekać, chciałabym zacząć już teraz. Bardzo dziękuję. A czy myślałaś może o FemiFertil - ktoś na tym forum pisał kiedyś o tych tabletkach, tylko że wtedy to pewnie nie powinno się przyjmować nic innego dodatkowo (chociaż nie wiem, jakie FemiFertil ma wartości B6 czy B12, nie podają na stronie leku takich informacji). Czytałam jednak, że FemiFertil ma również kompleks ważnych ziół (z internetowej ulotki: liść maliny łagodzi skurcze mięśni gładkich macicy, ułatwiając implantację; korzeń lukrecji - promuje produkcję estrogenów odpowiedzialnych za stymulację rozrostu błony śluzowej macicy i przygotowanie jej do implantacji). Chociaż - jeżeli chodzi o korzeń lukrecji - za dużo estrogenów to też niedobrze, a przecież przed i po transferze dostaje się preparaty estrogenowe, więc być może ta lukrecja nie byłaby wskazana ... Sama nie wiem ...
  15. Igrek - wizyta u dr. Dubrawskiego kosztuje 200 pln (drogie są również same badania, a dr nie akceptuje tych zrobionych poza jego kliniką). Nie wiem, czy u mnie problem jest immunologiczny, czy nie, ale po ostatnich przejściach i ilości nieudanych transferów, przy dobrej jakości zarodków, jest podejrzenie, że może to właśnie to. Niestety, ja też czytałam duuuużo złych opinii o tym lekarzu, ale cóż, idę. Jestem bardzo ciekawa konsultacji lutowej. Malwi2983 - gratuluję wspaniałych synków!!!
  16. Kordianka - przykro mi. Igrek - AH to właśnie nacięcie osłonki zarodka (assisted hatching), generalnie w przypadku gdy jest za gruba, ale w sytuacji gdy pacjentka ma już za sobą ciążę "naturalną", to lekarze raczej uznają, że nie w tym jest problem i nacięcia nie zalecają. Igrek - a ile razy w ciągu dnia bierzesz te witaminki i jakie wartości? A poza tym, udało mi się zapisać do dr L na początek lutego, będę już po wizycie pierwszej, wstępnej, u immunologa, więc dobrze, bo może uda się skonsultować różne punkty widzenia (może też już jakieś badania immunologiczne będę mogła mieć ze sobą). Rzeczywiście, dziękuję wszystkim za radę, zadzwoniłam do recepcji, powiedziałam co i jak i w sumie bez problemu zapisano mnie do dr L, w dodatku udało mi się jeszcze skorzystać z zapisów bezpłatnych. BeBe_XX - dzięki za Twoją historię. Trzymam kciuki za małego człowieczka. Ja jestem już zapisana na wstępne rozeznanie do dr. Dubrawskiego, polecił mi go dr PZ. Czytałam, ze nie jest łatwy w kontakcie: lekarz-pacjent, ale łatwo się nie dam ani zbyć, ani sprowokować. A może któraś z Was ma/miała już jakieś doświadczenia z tym immunologiem. Lena66 - na pewno czeka nas szczęśliwy finał, chociaż nie jest łatwo, powiem więcej: jest bardzo niełatwo. Trzymajcie się. Pa.
  17. Hej Dziewczyny! Bardzo dziękuję za wszelkie podpowiedzi i dobre, miłe słowa!!! Natka 1230 - wiem, naprawdę wiem, co czujesz... Mocno trzymam kciuki za teraz! Captcha1 - bliźniaki - to moje marzenie, ogromne ... Gratuluję! Igrek - tak właśnie chciałabym zrobić: absolutnie nie odchodzić od dr. Zamory, tylko skonsultowac się z dr. Lewandowskim głównie co do immunologii, ale przy okazji również zapytać o inne sprawy: m.in. jak On widzi dalsze leczenie. Czytając co zaproponował Tobie, widzę, że ma wiele pomysłów: i histero, i akupunktura, i dużo innych rzeczy, więc może nam też pomoże. Nie chcę tak po prostu znowu podchodzić do kolejnych cykli. U mnie zawsze komórka i zarodek (ja od jakiegoś czasu podchodzę tylko na własnych cyklach, więc komórka i zarodek jest tylko jeden) wychodzi - jak mówią - piękny, a potem - poza ostatnim przypadkiem - nie dochodzi do zagnieżdżenia. Mimo tego nigdy nie zaproponowano mi scretchingu (tzn. ostatnio dr Wojewódzki powiedział podczas transferu, że powinnam to zrobić, a ja nawet nie wiedziałam, o czym On mówi), jeśli chodzi o AH, to - rzeczywiście - dr Zamora podchodzi dosyć sceptycznie: mówi, że jeżeli już kiedyś sama zaszłam w ciążę, to uważa, że nie w tym (w otoczce) jest problem i może ma rację, gdyż raz jedyny miałam AH - nic nie wyszło, a ostatnio - przy udanej implantacji - bez AH była ciąża (ale Ty, Igrek, miej życzenie :) i zrób, bo to na pewno nie szkodzi, chociaż kosztuje). Nigdy też nie słyszałam o suplementacji witaminami B6 i B12, a o dobrym działaniu akupunktury dowiedziałam się od jednej z pielęgniarek (myślę Igrek, że warte spróbowania, bo coraz więcej jest głosów, że przynosi oczekiwane efekty). Tak, wydaje mi się, że dr Zamora - z racji tego, że jest naprawdę dobrym fachowcem - ma swoją szkołę, w której jednak nie mam miejsca na takie paramedyczne wspomagacze (co prawda Jego szkoła mi bardzo odpowiada, konkretnie chodzi tu o stosunek doktora do FSH; dla dr. Zamory liczy się, że jest owulacja, pęcherzyk, komórka, a nie wysokość hormonu, a są w Novum lekarze, którzy mają zupełnie inne zdanie). Ja jednak chciałabym wiedzieć o różnych możliwościach podwajających / potrajających szansę, stąd konsultacja - myślę - wskazana. Jutro dzwonię:)! A tak a propos, to ile tych witaminek zażywać, od kiedy i jak długo, i jakie jeszcze macie sposoby na spowodowanie, aby zrodeczek chciał się u nas zagnieździć? Pozdrowienia.
  18. Michaline - witaj! I dziękuję za odpowiedź. Jeszcze nie dzwoniłam, ale pewnie jutro to zrobię. Czuję, że powinnam się z Nim skonsultować, bo mimo problemów i z rezerwą jajnikową, i teraz z poronieniem, to cały czas mam normalne owulacje, zaś podczas podchodzenia do in vitro na cyklu niestymulowanym, naturalnym, zawsze była piękna komóreczka, która się dzieliła, zapładniała itd. Myślę po prostu, że mam jeszcze z czym walczyć (a przynajmniej chcę w to wierzyć). Pozdrowionka.
  19. Witam Wszystkie Dziewczyny! Jestem tutaj nowa, ale tematyka jest mi znana "nie od dziś". Leczę się również w Novum już bardzo długo, bo i długa jest moja historia. W ogromnym skrócie: w 2008 r. urodziłam "naturalnie" pięknego synka (mimo że już wtedy podkreślano, że mam za wysokie FSH, FSH oscylujące pomiędzy 12-15, i być może bez in vitro nie uda się). Zaszłam w ciążę bez "wspomagaczy" (jedynie - jak pamiętam - brałam bromergon) i bez udziału w tym Novum - miałam wówczas inną Panią Doktor. Niestety, życie zadrwiło ze mnie i z męża, gdyż okazało się, że synek ma bardzo poważną wadę serca i pomimo ogromnych starań mój Jasieczek zmarł w 9 miesięcu życia. Po tym wszystkim, pamiętając o tym podwyższonym FSH, wróciłam do Novum i zdecydowałam się na bardziej radykalne kroki, tzn. na in vitro (nie chciałam długo czekać, gdyż wówczas wydawało mi się, że z in vitro pójdzie szybko). Za 7 razem (w tym dwa razy poza ośrodkiem Novum + 1 crio), w listopadzie 2012 r. zaszłam w ciążę. Radośc była wielka, niestety - krótkotrwała, nastąpiło poronienie w 8 tygodniu ciąży, już po potwierdzonej tydzień wcześniej akcji serca. Zdecydowaliśmy się z mężem na badania genetyczne płodu (jest taka możliwość, gdy dochodzi do wyłyżeczkowania macicy, a u mnie taki zabieg miał miejsce). Okazało się, że to był zdrowy chłopczuś, tzn. wyszedł prawidłowy kariotyp męski. Załamałam się, gdyż to co się stało, próbowałam sobie wytłumaczyć tym, iż pewnie dziecko było bardzo chore i cierpiałoby w życiu, więc może lepiej, że tak się stało. Ale tu okazało się, że nie - mój synek był zdrowy! i nie wiadomo, dlaczego poroniłam. Mój lekarz prowadzący także był bardzo zdumiony i szczerze współczujący. Dziewczyny, mam do Was pytanko: IGREK, ale także każda inna z Was, która mogłaby mi pomóc: czy wiecie, w jaki sposób dostać się/umówić na wizytę do dr. Piotra Lewandowskiego. Leczę się u dr. Piotra Zamory: mam do Niego pełne zaufanie, lubimy się, wiem, że stara się pomóc, zna już na wylot mój przypadek. Mam jednak podjąć decyzję co do ewentualnego leczenia immunologicznego, gdyż w tym, w moim systemie odpornościowym i w przeciwciałach, jakie wytwarzam, może leżeć przyczyna poronienia. I właśnie przed podjęciem tej decyzji chcielibyśmy z mężem spotkać się i porozmawiać, skonsultować, z dr. Lewandowskim (ta myśl ugruntowała się we mnie właśnie po przejrzeniu niektórych postów na tym forum). Może macie pomysł, może same przez to przeszłyście. Ostatecznie, będę rozmawiać z Paniami z rejestracji, żeby mnie umówiły albo z dr. Zamorą, ale nie chciałabym też go urazić, chociaż wydaje mi się, że on jest racjonalny i tak do tego nie podejdzie. Może jednak macie inny sposób. Za wszystkie podpowiedzi bardzo Wam dziękuję. Pozdrawiam Wszystkie, życzę i tym oczekującym już mamom, i tym przyszłym szybkiego spełnienia nadziei. Buziaczki.
×