Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

karenina2012

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. karenina2012

    MIŁOŚĆ PLATONICZNA

    Dziwna sprawa ze mną. Zakochałam się do szaleństwa w mężczyźnie, w którym nie miałam prawa się zakochać, co gorsza, on we mnie też, ale sądzę, że nie wie o moim uczuciu, bo świetnie to maskuję, unikam go. Generalnie w zasadzie nie rozmawiamy, bo nie możemy zbyt czesto rozmawiać, nie ma takiej możliwości. Ja tego pilnuję, bo jestem rozsądna i nie chcę potem problemów. Jestem zawodowo spełnioną kobietą, więc jest mi też łatwiej trzymać mężczyzn na dystans. Powtórzę, nie ma najmniejszej realnej możliwości, abyśmy byli razem. Tej kwestii więc rozwijać nie będę. Natomiast chodzi mi o coś innego.. Skoro się z nim nie widuję, prawie nie rozmawiam, to dlaczego tak prześladuje mnie strasznie tęsknota za nim.. Czy tak właśnie wygląda platoniczna miłość? Ta tęsknota mnie wręcz zżera od środka. Jak wiem, że gdzieś wyjechał, to jestem w środku wręcz chora. Chciałabym sobie umieć to jakoś logicznie wytłumaczyć, żeby mi to przeszło, ale nie potrafię.. Czy któraś z Was miała podobne doświadczenie? Okropnie mi z tym, to mi też przeszkadza w pracy, bo oczywiście myślę o nim bez przerwy i tęsknię. I jeszcze jak się spotkamy i widzę to jego zgnębione, smutne spojrzenie, to aż mi słabo z bólu, ale nic po sobie nie pokazuję.Po prostu, prawdziwa nieszczęśliwa miłość w XXIw. Straszne to. Nie wiem, jak się z tym uporać. Pomocy!
×